robilem raz nocny plener w pazdzierniku na starym miescie. ze 2 godziny walki - bo to czas d70/d50 i fotografowanie nocą nie bylo takie hop siup jak teraz...juz po tym co widzialem na ekranie mialem pewnosc, ze zdiecia beda cudne...panna mloda tydzien lezala w domu przeziebiona, ale z usmiechem mowila, ze bylo warto...tyle, ze jak sie okazalo chyba karta tego mrozu nie zniosla i wszystkie zdiecia z tego pleneru przepadly (zaden sposob na odzyskanie danych nie podzialal)...
kosciol w piasecznie. juz nie mowie o tym, ze swiatlo bylo wyzwaniem przekraczajacym moje owczesne umiejetnosci (duze okna za oltarzem oswietlajace mlodych do polowy silnym dziennym , a reszta kosciola w mocnych zarowych oswietlajacych mlodych do drugiej polowy - roznica temperatur byla widoczna golym okiem i przebiegala dokladnie w polowie profilu mlodych..smieszniejsze bylo to, ze w pewnym momencie lampa ustawiona na -2,7 zaczela mi blyskac pelna mocą. ot tak sama z siebie - minela komunia i wrocila do normy. te foty z komunii nie do uratowania. kamerzyscie w innym momencie sam z siebie wylaczyl sie mikrofon - pare minut i wrocil do normy...moze jakies zyly energetyczne, czy cos? jak wracalem z tego slubu to z piaseczna do polowy warszawy dojechalem bez swiatel, w samej stolicy skrecilem na skrzyzowaniu w torowisko tramwajowe a nie w ulice, po czym zamiast na lublin pojechalem na bialystok gadajac z kamerzysta, ze cos strasznie szybko zabudowali odcinek warszawa-zakręt (musieliby to zrobic w jeden wieczor) - po 10 km nastapil orient wiec dramatu nie bylo
w ostatnia sobote bylem na weselu jako gosc - mlody cala impreze pił wodęm by trzymac fason (wodę, nie wódę). jak forumowa mądrość z cafe glosi woda nie jest zdrowa dla ludzi, a juz na pewno nie pod weselne jedzenie w takiej duchocie - mlody wyszedl sobie porzygac w polowie oczepin, w trakcie losowania tekstów, kto bedzie trzymal wladze w domu
Szukaj
Skontaktuj się z nami