Nie wiem, czy zamiescilem w odpowiednim miejscu, ale nie wiedzialem do czego to przypasowac.
Chodzi o technike wykonywania zdjec makro. Na dzien dzisiejszy nie uzywam zadnego typowego obiektywu do makro. sa drogie a ja nie wiem, czy zainteresuje mnie to na tyle, zeby wydawac ponad 6000 DKK na szklo, ktore bedzie lezalo. Dlatego jakis czas temu zakupilem Raynoxa 250, ktory zakladam na Nikkora 55-200. Niestety, ale praca z tym zestawem jest siermiezna. Problem polega na tym, ze obiektyw ostrzy dopiero w pewnej odleglosci od obiektywu. Jest to odleglosc okolo 10 cm. Po prostu musze zblizyc aparat na okreslona odleglosc. Krecenie zoomem daje dosc waskie pole ostrosci, tak czy sial musze byc w odleglosci od 8 do 12 cm od obiektu, inne odleglosci poza tym zakrecem owocuja brakiem ostrosci i calkowitym riozmyciem niezaleznie od tego jak bede krecil manualnym fokusem czy zoomem. Przyznaje, ze jest to szalenie upierdliwe. O ile sprawdza sie przy obiektach ruchomych, tak o wszelkich fotografiach owadow moge zapomniec. Ostatnio pol godziny probowalem ustrzelic trzmiela, ktorych mnostwo chodzili po kwiatach. Nie lataly tylko chodzily, a mimo to zadnego nie udalo mi sie wyostrzyc na tyle, aby cos z tego bylo. Juz samo zblizenie obiektywu na odleglosc ok 10 cm od nich graniczylo z cudem, gdyz sie ploszyly. A przeciez trzeba bylo jeszcze wyostrzyc kadr.
Czy normalny obiektyw makro tez jest taki ciezki w obsludze? W specyfikacji Nikkora AF-S Micro 105 mm f/2.8G IF-ED VR przeczytalem, ze ostrzy od 0.314 m do nieskonczonosci. Czyli w sumie nie ma takiego problemu jak z Raynoxem? Nie jestem uwiazany do stalej odleglosci fotografowanego obiektu od obiektywu? A moze to wina samego obiektywu na ktorego zakladam Raynoxa? Czy w takim razie ktos, kto zajmuje sie fotografia makro moze na ten temat sie wypowiedziec? Najlepiej taki, kto mial stycznosc zarowno z Raynoxem i soczewkami makro jak i przeznaczonym do tego specjalnym obiektywem makro.
Szukaj
Skontaktuj się z nami