Złapałem się na tym, że od jakiegoś czasu notorycznie ustawiałem same niskie wartości przysłon w fotografii portretowej czy tzw. rodzinnej. Właściwie poza krajobrazem bardzo często ustawiałem najniższą wartość f danego szkła.
Oglądając zdjęcia na forum, zauważam, że nie tylko ja mam/miałem taką manię. Gro zdjęć, gdzie aż prosi się o większą są jednak robione z bardzo małą głębią. Portrety, gdzie jedno oko jest ostre i właściwie nic poza nim to już norma.
Nie wiem z czego to wynika czy z owczego pędu do pokazania jak to sprzęt generuje papierową głebię, czy może z nadarzającej się okazji do "przetestowania" danego szkła jak zachowuje się na "pełnej dziurze"....
Tak czy siak ja mam zamiar się z tej fobii wyleczyć bo doszedłem do wniosku (trochę poźno), że do niczego dobrego to nie prowadzi, a zdjęcia stają się wręcz monotematyczne.
Co o tym sądzicie? Też tak macie?
Szukaj
Skontaktuj się z nami