Przeczytałem sobie cały wątek. Myślę, że osoby, którym się trzęsą ręce na samą myśl ściągnięcia obiektywu i nie wiedzą nawet jak w zarysie działa lustrzanka czyszczenie mogą sobie odpuścić. Osobiście pierwsze co zrobiłem jak kupiłem swojego pierwszego nikona, to z tylko jak znalazłem w instrukcji jak podnosi się lustro, to je podniosłem i z ciekawości zobaczyłem jak wygląda matryca. Czyszczeniem zaczynam się interesować kiedy widzę zabrudzenia na zdjęciach, nie testowałem nigdy na białych kartkach, choć z ciekawości teraz sprawdzę. Przy operowaniu przy lustrze, matówce, matrycy to chyba najważniejsza zasada sprawdzająca się przy wszystkim, 10xpomyśl 1xzrób. Przy każdej operacji, gdzie dotykamy tych elementów, możemy się liczyć z tym, że możemy sobie upaćkać bardziej niż jest, więc na początek ta gruszka jest dość skuteczna (na grubsze śmiecie), sprężone powietrze z butelki nie stosowałem, bo lubi spluwać nie do końca rozprężonym powietrzem, bałem się zacieków. W terenie, jak musiałem to jak kolega pisał ustami dmuchnąłem i śmiecia się pozbyłem, ale wiadomo, że to prowizorka i ostateczność (można napluć sobie, albo załapać inne śmieci). Nie wyobrażam sobie siedzenia w domu i usuwania kropek z każdego zdjęcia, bo bałem się wyczyścić matrycę. To co widzimy w wizjerku, to czasem brudy na soczewce przy okularze ocznym, można dmuchnać i przetrzeć delikatną szmatką, rzadziej na lustrze czy matówce - tej ostatniej najbardziej bym nie polecał ruszać, bo nieźle lubi się tam brud mazać. W skutek różnych działań zabrudziła mi się matówka (już myślałem, że nie dojdę z nią do ładu), trochę matryca (nie dało się wydmuchać, jakieś plamy z bardzo drobnego pyłu - Boryszyn?), że jakoś nie jestem już bardzo przywiązany do swojego D50, powiedziałem sobie wóz albo przewóz i płynem do czyszczenia monitorów LCD (o nie znanym mi składzie chemicznym, sprawdzonym o tyle, że nie zostawia smug i nie rozpuszcza ekranu LCD) oraz szmatką jaką kiedyś dostałem do czyszczenia telewizora LCD (czyściutką bo nie używaną i z woreczka, bardzo delikatny materiał), przetarłem matrycę (robota dość precyzyjna, tylko nawilgociłem szmatkę i wycierałem rożkiem). Idąc za ciosem przetarłem bardzo ostrożnie lustro i na koniec zawziąłem się na matówkę z przekonaniem, że dużo gorzej już nie będzie (tą samą szmatką i płynem), bardzo się zdziwiłem, bo śmieci widziane przez wizjer znikły, podobnie jak rozmazane plamy. Jedyne co pozostało, ale miałem to od dawna utra cieńka i utra równa linia idąca gdzieś od środla obrazu wizjerze do samego dołu (pęknięta matówka?). Czy zniknęły mi plamy pochodzące z matrycy przy wszystkich ustawianiach przysłony to sprawdzę jak będę miał czas. Nie wiem czy komuś pomoże to co napisałem, każdy musi rozważyć jakieś ryzyko związane samodzielnym czyszczenia a kosztem tej usługi w serwisie. Miałem możliwość poeksperymentowania na drugim aparacie, więc tak zrobiłem, do podobnego grzebania w swoim d90 się nie śpieszę i jak będę długo mógł, to będę tego unikał. Chyba też dodam, to co większość ludzi wcześniej, każdy robi na własne ryzyko, że mi się udało, to nie znaczy, że komuś innemu się uda, podzieliłem się tylko swoimi bojami z czyszczeniem aparatu w środku.
Szukaj
Skontaktuj się z nami