Zuważyłem już, że temat jest drażliwy, bo się na moich oczach koledzy pokłócili, a i w jakichś wątkach na FB i komentarzach na optycznych pokazywali sobie "dowody", które były takimi samymi kłótniami. Pewnie na naszym forum też miały miejsce wielokrotnie, ale nie udało mi się znaleźć, więc z góry przepraszam za ewentualny duplikat i upraszam o zachowanie szacunku dla odmiennych poglądów.
Ciągle rozważam różne opcje na osiągnięcie dłuższej ogniskowej i coś tam czytam, coś podpytam, a w czasie niedawnego spotkania ze znajomymi fotografami padł temat "wydłużania" ogniskowej przez apart z mniejszą matrycą. Doszło do zachowania jasności obiektywu na body DX i tu mi się trochę rozum poprzewracał. Czy na prawdę przy liczeniu ekwiwalentu ogniskowej powinieniem też mnożyć jego światłosiłę? Nie potrafię tego pojąć, dlaczego wycinek zdjęcia miałby dostawać mniej światła niż cała klatka. Po przemyśleniu tematu zastanawiam się, czy jednemu z adwersarzy nie chodziło bardziej o głębię ostrości. Tu oczywiście jest dla mnie jasny temat, że obiektyw 300/4 będzie na body APS-C dawać taką samą GO, jak na pełnej klatce, a nie jakbym użył obiektywu 600/4. Mam nadzieję, że dobrze rozumuję? Ten znajomy jest fanatykiem płytkiej GO i - moim zdaniem - czasem jej nadużywa, dlatego mam trochę podejrzeń, że utożsamia f-stop obiektywu z GO zamiast ze światłosiłą.
A może się mylę? Czy jest to możliwe, że 300/4 będzie wymagał dłuższego naświetlania na cropowym sensorze, niż na pełnej klatce?
Szukaj
Skontaktuj się z nami