Nie wiem czy to ochota na fotografię mi powoli przechodzi, a może zwyczajnie wyrosłem z GAS, ale dochodzę do wniosku że mam zdecydowanie za dużo sprzętu.
Zastanawiam się nad pozostawieniem sobie tego czego mi potrzeba do fotografii przyrody, pozbyciem całej reszty, i kupieniu czegoś pod APS-C do wszystkiego innego, co jest stosunkowo małe i łatwe w transporcie.
Używałem kiedyś Fuji X-T4 i było fajnie doświadczenie, ale brak trybów PASM był dla mnie nie do przeskoczenia.
Wymyśliłem sobie taki zestaw: mała torba, dwa aparaty, dwa obiektywy:
- Fujifilm X-H2 + FUJIFILM XF 56mm f/1.2 R WR jako portretówka;
- Fujifilm X-H2S +FUJIFILM XF 16-80mm f/4 R OIS WR jako uniwersalne małe wszystko inne;
Dlaczego tak: oba aparaty mają PASM. X-H2 ma gęstą więc na niej dobra stałka aby to wszystko miało sens. H-H2S w parze z zoomem bo matryca mniej gęsta a ten zoom rewelacyjny nie jest, za to jest mały i uniwersalny więc powinien wystarczyć, a H2S ma lepszą migawkę elektroniczna.
Fajne jest też to że oba aparaty z obiektywami na nich są w zasadzie identycznej wielkości więc dobrze się ułożą w torbie w konfiguracji "obiektywem w dół".
Aha, dlaczego dwa body a nie np. H2S i dwa szkła - doświadczenia ostatnich dwóch lat intensywnego latania tu i tam z rodziną nauczyły mnie że nie ma nic gorszego niż zmiana obiektywów np. na plaży, czy w okolicy plaży, albo gdzieś w tropikalnym lesie.
Przeznaczenie całości: zdjęcia rodzine / pamiątkowe / wycieczkowe o przyzwoitej jakości po obróbce w ACR / PS.
Co myślicie? Jak ktoś chce mi wylać kubeł zimnej wody na głowę to się nie krępujcie
Szukaj
Skontaktuj się z nami