Close

Strona 2 z 4 PierwszyPierwszy 1234 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 11 do 20 z 31
  1. #11

    Domyślnie

    U mnie chyba jak @sruba mógłbym dać parę linków do realizacji. Ale to chyba się nie przysłuży wątkowi. Taka fota w studiu do bilboardów dla TP SA. Mówię do modela (prywatnie mój syn)

    - uśmiechnij się
    - mmhmmhm (jakiś niesprecyzowny mamrot i karp na twarzy)
    - uśmiechnij się proszę
    - (wycedzone przez zęby) ja nie uuuummmmiem się śśśśśśmiać

    No to zrobiłem

    Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	Miłosz Do książki.jpg
Wyświetleń:	10
Rozmiar:	586,1 KB
ID:	69083

    - - - - kolejny post - - - - - -

    Cytat Zamieszczone przez jurkarol Zobacz posta
    Trzeba było nosić ze sobą szarą kartę 18%
    Przy stosowaniu SSA nosiło się światłomierz punktowy lub, lepiej, na matówce za pomocą kasety pomiarowej (miałem taką w Sinarze). Ideą SSA w przypadku materiałów negatywowych było takie dobranie ekspozycji aby najgłębsze cienie były naświetlone najlżej jak się da ale przenosząc wszystkie informacje. Takie postępowanie dawało najlepszy możliwy negatyw do otrzymania pozytywu. Bo jak wszyscy doskonale wiemy ziarno jest związane z pierwiastkiem z gęstości optycznej, oraz podczas przejścia przez gęstsze warstwy powiększa się odblask dyfuzyjny. Podsumowując bardzo dobry negatyw wyglądał na niedoświetlony.

    Można powiedzieć, że ten system wiązał naświetlenie z kontrastem sceny fotograficznej. Jeśli cała scena miała powiedzmy 5 EV to naświetlało się ją lżej niż scenę z 7 czy 9 strefami. SSA przydawało się świetnie w pracy z materiałami odwracalnymi bo tam należało "wtłoczyć" całą scenę w 7 stref (bo tyle miał użyteczny odcinek naświetleń). W plenerze skazywało nas to na decyzję co tracimy (górę czy dół) natomiast w studiu pozwalało sprawdzić czy poziom światła wypełniającego jest odpowiedni. Bo tam chodziło o to aby scena miała idealnie 7 stref. Pracowało się z dokładnością 1/3 EV - przynajmniej u mnie.

    Najlepszą cechą SSA było uzmysłowienie sobie związku między kontrastem własnym obiektu, kontrastem oświetlenia a wynikowym kontrastem sceny fotograficznej. Ten ostatni jest iloczynem pierwszych. Przy bardzo dokładnej pracy można to traktować lokalnie a nie globalnie.
    Ostatnio edytowane przez Wujot ; 05-01-2023 o 15:16

  2. #12

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Wujot Zobacz posta
    ...(prywatnie mój syn)...
    A zapłaciłeś mu przynajmniej czy zbyłeś tekstem, że będzie miał do portolio?

    Cytat Zamieszczone przez Wujot Zobacz posta
    Przy stosowaniu SSA...
    Ile to człowiek musiał kombinować kiedyś, nie? A teraz wrzuca fotę na Luminara i ma wszystko od ręki.
    Z tym konkretnym zdjęciem, od strony technicznej to jeszcze dodam, że przy robieniu odbitki zastosowałem zapomnianą już wszystkim technikę maski srebrowej.
    Polegało to na tym - normalnie to chyba wszyscy wiedzą jak się kiedyś robiło printy w ciemni, nie? - że nienaświetlony papier wkładało się do wywoływacza, a następnie kładło pod powiększalnik, naświetlało i wyłączało. Odczekiwało się chwilę i kiedy zaczął pojawiać się orbaz świeciło się przez chwilę dalej a potem zdjęcie do utrwalacza. Magiczną umiejętnością było wiedzieć ile świecić w poszczególnych etapach. Obecnie to się nazwywa HDR i załatwia się to na sucho myszką.

  3. #13

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Keek Zobacz posta
    Obecnie to się nazwywa HDR i załatwia się to na sucho myszką.
    ale zawsze jak jest zbyt latwo to latwiej to s...kopac co widac w zalewie aktualnej fotografii wypluwanej na wszelakich serwisach

    niech Wam bedzie wrzuce cos od siebie. Kilka generacji aparatow temu, ale juz z lustrzankami cyfrowymi fotografowalem hotele dla touroperatora. Trafilismy do Maroko. Dalo sie wygospodarowac toche wolnego czasu wiec od razu w auto i poznawac lokalne zycie.
    Zakladajac ze moja znajomosc francuskiego byla znacznie lepsza niz arabskiego ale ograniczala sie do "żę no parlę" i "marhne shanse" a google translator nie byl jeszcze naszym najlepszym przyjacielem, pomijajac fakt ze 1mb internetu kosztowal jakis majatek, to zaraz po wyjezdzie poza hotel byla to troche bardziej walka o przetrwanie niz zwiedzanie. Ale do rzeczy.
    Gdzie moze gringo pojechac w Maroko? oczywiscie ze do Marakeszu! i oczywisice ze od razu wpakuje sie na souk na ktorym po 10 minutach lazenia sie zgubi. Jak juz przeszedlem oblepione muchami mieso sprzedawane z ziemii i dziesiatki kolorowych sklepikow ze wszystkim, minalem farbiarnie ktore capily jak onuce radzieckiego zolnierza po pieszej wedrowce z wladywostoku do murmanska i wlazlem w ciemna slepa uliczke. Naprzeciw mnie gora pospawanych ozdob i ich tworca pracujacy nad nastepnymi. Ladne kontrasty i gra swiatla .. co tu myslec, lapie aparat robie zdjecie i nagle podnosi sie krzyk bowiem foto wyswietlilo sie na podgladzie. Wrzask podniosl jakis lokalny chomik ktory pętal sie przy mnie od jakiegos czasu, a ja bardzo uwazalem zeby nie zainteresowal sie moim portfelem, na smierc zapominajac wylaczyc podglad w aparacie.
    Co dzieciak krzyczal nie mam pojecia ale skutkiem krzykow byl pedzacy w moim kierunuku kowal. Palnik trzymany w reku raczej nie swiadczyl ze chec mnie zaprosic na lokalna herbate. Pech chcial ze droga do wyjscia byla za nim
    Zlapalem posiadany monopod (albo statyw, nie pamietam juz dokladnie) i przyjalem pozycje obronna z przekonaniem ze tanio aparatu nie oddam. Brzmi odwaznie, ale jak to mawia stary dowcip o piratach w glowie ciagle mi brzmialo "podajcie mi moje brazowe spodnie". Nie wiem jak by sie skonczyla sytuacja gdyby nagle nie pojawil sie majfriend w oryginalnym tshircie Jordana znajacy ze dwa zdania po angielsku i chyba majacy tam jakikolwiek szacunek. Razem z nim oczywiscie pojawil sie maly tlumek wiedzacych lepiej i nadal nie wiedzialem jak sie z tego wyplatac. Najblizsze 200lat (czyli pewnie jakies 7-10mint) trwalo tlumaczenie o tym ze robiac zdjecie kowalowi ukradlem mu dusze. Bylo to na tyle dawno ze zdarzali sie jeszcze tacy od ktorych duszy nie mozna bylo kupic, niestety kowal do takich nalezal i zadnych pieniedzy nie chcial (na razie). Pijac lokalna mietowa herbate po ktorej mozna bylo wyladowac na OIOMIE z potrzeba pompy insulinowej udalo nam sie uzgodnic ze ja sie ta czescia jego duszy na zdjeciu zaopiekuje i bede dbal by byla niesmiertelna. Dodatkowo by wynagrodzic przerwe w pracy i niedogodnosci ofiaruje 10 dolarow
    Zostalem odprowadzony do uliczki z ktorej umialem trafic na parking. Foto zostalo w aparacie. Kilka lat pozniej trafilo na konkurs International Photography Awards gdzie dostalo wyroznienie. Zeby bylo weselej o wyroznieniu dowiedzialem sie pol roku albo rok pozniej widzac zdjecie w galerii, bowiem kompletnie zapomnialem ze wyslalem je na konkurs.

    Ostatnio edytowane przez sailor ; 05-01-2023 o 18:34
    Odpowiadam jedynie za to co napisalem - nie za to co zrozumiales

  4. #14

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Keek Zobacz posta
    Ile to człowiek musiał kombinować kiedyś, nie? A teraz wrzuca fotę na Luminara i ma wszystko od ręki.
    Przyznam Ci się, że z jednej strony to na całej cyfrowej rewolucji i ułatwieniach to pewnie straciłem multum kasy, bo kiedyś montowane analogowo foty kosztowały kupę kasy. I mało kto potrafił coś sensownego zrobić ale z drugiej ulga, że już nie trzeba wszystkiego tak dokładnie czyścić, że można strasznie przyspieszyć z realizacjami. Dalej, że na sesję wyjazdową nie trzeba brać dwóch asystentów i 100 kg sprzętu. I że można skupić się na koncepcjach, były dla mnie niezłą rekompensatą za te stracone (oczywiście w wyobraźni) pieniądze. Bardzo mi odpowiadało to odlekcenie naszej branży. Oczywiście do momenty gdy z niej wypadłem. Choć to mnie też aż tak bardzo nie ruszyło. Ileż można robić foty??? Choć największym plusem studia było to, że mogłem głośno, na dobrym sprzęcie słuchać muzy przez cały dzień. Szczególnie, że mój wspólnik był równie zakręcony na tym punkcie jak ja i multum ciekawych zjawisk mi pokazał. Dyskusji muzycznych było więcej jak fotograficznych. No i bardzo dużo szeroko pojętej sztuki bo Bartek był bardzo mocno osadzony w środowisku naszej ASP.
    Ostatnio edytowane przez Wujot ; 06-01-2023 o 02:16

  5. #15

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Wujot Zobacz posta
    ...słuchać muzy przez cały dzień...
    Na ulicy w słuchawkach ciężko. Próbowałem kiedyś. Jak zaczęło mi szeptać żebym ustawił kurs na serce słońca to przepuściłem za dużo kadrów i wróciłem do domu z niczym. Nie opłaca się.

    - - - - kolejny post - - - - - -

    Wątek raczej nie wypalił. Myślałem, że będzie więcej ciekawy boków i interesujących historyjek. Nie chce się Wam pisać, czy po prostu walicie jak z karabinu na lewo i prawo, działając jak automat i nie zapamiętując nic. No niech ktoś coś jeszcze wrzuci.
    Na koniec jeszcze jedno ode mnie - nie chcę żeby wątek zrobił się monopersonalny:

    Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	bad.jpg
Wyświetleń:	135
Rozmiar:	232,1 KB
ID:	69098

    Drogie forum nikoniarzy, opowiem ci dziś mrożącą krew w żyłach historię o buncie i młodzieńczej niezależności. Historię z czasów, kiedy nie było jeszcze smartfonów a pierwsze komórki nieśmiało pojawiały się w polskich kieszeniach i torebkach; kiedy dziwiliśmy się, że jakaś nieznana internetowa wyszukiwarka o śmiesznej nazwie, ma w odróżnieniu od Yahoo tak mało newsów i reklam na stronie, a o fejsbuku jeszcze się nikomu nie śniło.
    Siedziałem w redakcji ogólnopolskiego dziennika, piłem kawę i patrzyłem na zmoczoną deszczem Pragę.
    — Deszcz trzeba sfotografować — szef działu fotograficznego stanął nade mną i popatrzył za okno.
    — Na ch...j komu deszcz? Jaki jest deszcz każdy widzi, po co zdjęcie? — w tych czasach można było jeszcze przeklinać w pracy, szczególnie w miejscach pełnych twórczej weny.
    — Nie mędrkuj Keek tylko rusz dupę. Nająłeś się jako pies to teraz szczekaj — szef prosto i dosadnie zakończył moje przemyślenia nad sensem fotografowania pogody.
    Wyszedłem na dwór i pojechałem na Stare Miasto - wiadomo przecież, że na warszawskiej Starówce wychodzą najlepsze zdjęcia. Pokręciłem się chwilę po Krakowskim Przedmieściu, podreptałem po Marszałkowskiej i z 12 klatkami - redakcja nie pozwalała zmarnować na taki duperel jak pogoda, więcej niż 1/3 filmu - zaszedłem do zaprzyjaźnionego labu. W ciemniowym rękawie wyciąłem kawałek negatywu z aparatu a resztę schowałem na później. Wrzuciłem film do wywoływarki i wróciłem do kontemplacji zmoczonego świata.
    — Co tam Keek? — mój zachwyt nad mokrymi płytkami chodnikowymi przerwał kumpel z konkurencyjnej firmy — Też Cię na deszcz wysłali?
    — Dzień jak co dzień — rzuciłem z westchnieniem.
    — Kur...a, *****ane to — ciągnął kumpel — na ch..j komu zdjęcie deszczu? Czy ludzie deszczu na oczy nie widzieli żeby robić mu zdjęcia? Żeby jeszcze powódź była jak trzy lata temu… Chciałem już iść na piwo do Amatroskiej a mi tu kur...a z deszczem wyjechali. Deszcz, mgła, śnieg, może niedługo zdjęcia słońca będą chcieli: “Idż zrób newsa bo słońce świeci…”
    — Miałem podobne przemyślenia — próbowałem przerwać mu jego wzburzenie.
    — Po co biegać za deszczem? Deszcz jest zawsze taki sam. Nie można wziąć zdjęcia z jakiejś ilustracyjnej bazy danych?
    — Niby można, ale chyba nie wypada - bądź co bądź to jaki news. Nie chodzi ogólnie, że pada, a że pada teraz i w tym miejscu. To j z tym, że nie da się wejść dwa razy do tej samej rzeki.
    — Gówno prawda - nie mędrkuj; w zeszłym roku na wczasach, wchodziłem do tej samej rzeki kilka razy dziennie — kolega uspokoił się i zaczął żartować.
    — Albo wyobraź sobie — ciągnąłem dalej — że masz taką funkcję w Photoshopie: wrzucasz fotę z dajmy na to placu Zamkowego, zrobioną kiedykolwiek, wybierasz odpowiedni filtr, a sztuczna inteligencja w kompie wedle życzenia zmienia ci pogodę. Super sprawa by była…
    — Taa… Trochę się rozpędzasz stary; może w ogóle sobie podarujemy filtry. Odpalisz program, wpiszesz - “plac Zamkowy”, “zima”, “grudzień”, “ZOMO” i dostaniesz niepublikowane zdjęcia ze Stanu Wojennego?
    — O! O! Właśnie — powoli zaczynaliśmy wpadać w śmiechawkę — a jak dorzucisz do opisu “Kino Moskwa” i “transporter” to się Niedenthal wkur...i na całego.
    — Dobre dobre, ale to chyba nie za naszego życia. Potem co? Andki jak z Terminatora będą za nas zdjęcia robić? Zawód by się skończył.
    — No nie nadążasz - jakie andki i zdjęcia, skoro foty będą z kompa? — ciągnęlibyśmy dalej naszą rozmowę, ale z wywoływarki powoli zaczął wychodzić negatyw — Spadam. Wieczorem w Amatorskiej?
    — Koniecznie. Grzesiu kupił sobie M6-kę, będziemy macać i świętować.
    Wyszedłem z labu i wróciłem do redakcji.
    — Co tak długo — usłyszałem na wejściu — malowałeś te zdjęcia czy co? Dobra, dawaj.
    Położyłem film na podświetlarce. Szef pochylił się nad nimi i zaczął przeglądać jedno po drugi.
    — Dobra, to daj — wskazał palcem.
    — Ale to przecież do dupy jest i poruszone. Zobacz dalej: to jak koleś sprzedaje parasolki, albo to zza pleców tej babki; a jak koniecznie chcesz dygnięte to weź to z biegnącą dziewczyną z marynarką nad głową.
    — Nie dyskutuj, skanuj to które pokazałem — boss pozostawał nieugięty.
    — No kur...a, nie — wzburzenie wyrwało mi się z piersi - Nie!
    — Że co? Chcesz szukać nowej roboty?
    — Pierd...ę taką robotę. Nie będę sobie przez twoje głupie wybory psuł marki na mieście. Jeszcze ktoś za 20 lat wygrzebie wydanie, zobaczy tą kichę i będę musiał świecić ze wstydu oczami — chwyciłem leżący na podświetlarce flamaster i maznąłem na wybranej przez niego klatce duży krzyżyk — Gówno będziesz miał a nie bębenek!
    Nie pamiętam niestety co było dalej; może mózg w trosce o moje zdrowie psychiczne przyblokował to wspomnienie, a może zwyczajnie nie stało się nic. Szefu popatrzył jak na idiotę; pomyślał, że z jebniętymi lepiej nie wchodzić w głębsze dyskusje i odpuścił. Faktem jest jednak, że długo dalej w "Życiu" nie popracowałem. Po niedługim czasie przeszedłem do Super Expressu, w którym też nie zagrzałem miejsca. Jednak stamtąd doskonale pamiętam moment kiedy rzuciłem robotę. Tyle, że tą mrożącą w żyłach historię z wypożyczalni kaset video zostawię sobie na inny raz.

  6. #16

    Domyślnie

    Ja niestety nie mam jak wkleić zdjęcia gdyż to o czym chcę opowiedzieć wiązało sie z materiałem video dotyczącym wspomnienia z powstania 44
    Bohater nei chciał tego robić w domu więc redakcja wymyśliła sobie że zrobimy to w budynku PASTy.
    Niestety w środku jest koszmarnie pod względem filmowania. Po prostu masa biurowych korytarzy i pokoików.
    Chodziliśmy długo i szukaliśmy czegoś gdzie byłby spokój i cisza oraz "ciekawe" tło a nie ściana która wchłonęła tony dymu papierosowego.
    Okazało się że jedyne miejsce do gabinet szefa stowarzyszenia (nie pamiętam jakiego ale związanego z powstaniem/powstańcami).
    Powstaje natychmiast problem bo "szef" jest nerwus i potrafi zrobić aferę z byle powodu. No więc rozpoczyna sie przekonywanie "lokalsów biurowych" że poustawiamy wszystko z powrotem i potrzeba nam ok 3h na całe nagranie.
    Udaje się uzyskać zgodę bo okazuje sie ze "szefa" dziś nei będzie
    Na ścianie była gablota ze sztandarem (Bóg Honor i Ojczyzna) i przy zrealizowaniu tego na dłuższej lufce i oświetleniu dedolightami - dawało jakiś klimacik. No więc wynieśliśmy stoły (kilka sztuk) pousuwaliśmy przeszkadzajki. Plan ustawiony, robimy światełko. Okazuje się że w tym gabinecie nie ma prądu w gniazdkach (????????)
    No więc jedyne wyjście - ciągniemy druta z korytarza. Dźwiękowiec kręci nosem bo będzie słychać ludzi kręcących się po korytarzu. Na szczęście okazuje się że kabel przechodzi na wcisk pod drzwiami i daje sie zamknąć je choć z pewnymi oporami.
    No więc usadzam się za kamerą, sprawdzam ekspozycję i kadry próbując wykroić ze 3 różne a nie sprzedając brzydkiego tła.
    Po chwili tuż za drzwiami zaczyna sie "biurowa imprezka" - bardzo głośna.
    Wstaję i idę uciszyć, wracam i zamykam ponownie drzwi.
    Siadam za kamerą i wciskam pryszcza nagrywania
    Nagle rozlega się pukanie do drzwi. Drzwi powoli się otwierają a w szczelinie pojawia się głowa starszego jegomościa który mówi:
    - Przepraszam bardzo, ja nie będę przeszkadzał, zabieram tylko z gabloty sztandar i idę...
    Cięcie i cisza
    Bareja....

  7. #17

    Domyślnie

    No to o takiej, jednej z moich pierwszych, advertorialowych (a po prawdzie edytorialowej) realizacji. Jest niby w moim autorskim wątku ale profesjonalny serwis nikoniarze.pl zgubił tam foty więc jest dobry pretekst do przypomnienia.

    Tak wygląda gotowa realizacja. Napiszę jak do niej doszło.

    Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	Mens_WJE2500-20v4.jpg
Wyświetleń:	5
Rozmiar:	3,31 MB
ID:	69117

    Szkic obejmował zarys przedmiotów. Pod szklanym słojem narysowany był zapalony palnik, w słoju napis rosół, do tego lecące do słoja warzywa i plusk plus reszta przedmiotów. Od razu mi się nie spodobało. Lata, śpiewa, tańczy i... gazy puszcza. Nie cierpię baroku!

    Zabieram się do pracy. Producentka przywozi zabawki, oglądam wszystko. Zaczynam od analizy komplikatorów:
    - otwarty ogień w studio. Raz, że groźba pożaru. Ale aby był widoczny - ciemne tło.
    - słoj do rosołu wielki i nie koniecznie wygląda na żaroodporny
    - rosół - jak wygląda rosół? Czy chodzi o przezroczystą żółtawą ciecz czy mętnawą zupę. Rosół jest oczywiście mętny ale przy efektach chlapania i szklanym naczyniu o wymiarze sporego gara nie będzie nic widać... To pierwsza rzecz do uzgodnienia jeszcze przed realizacją
    - rosół wymaga ewidentnie jasnego tła a płomień ciemnego.
    - kuchenka którą dostałem nie podoba mi się jest ewidentnie za wysoka i nie pasuje mi do kolorystyki. Teoretycznie mógłbym ją przemalować albo zakleić. Ale muszę ją oddać w stanie nienaruszonym (dygresja - to bardzo często jest jeden z warunków zdjęć - oddaje się przedmioty w stanie idealnym, szczególnie jak są to zegarki za 100 000 zł). Najwyżej przerobię w PS.
    - zarejestrowanie "pluskania" to co najmniej 1/1000 s czyli lampy systemowe lub 20 kW ciągłego na planie.
    - lecące warzywa
    - duży plan, jakiś pomysł na stół
    - ponieważ to rozkładówka to trzeba ją skleić z dwóch fot (mam Nikona d300)

    Kurde... dużo tego. Jeden, dwa problemy to luzik, ale tyle...Zaczynam analizować kłopoty po kolei. Na początek (póki redakcja jeszcze jest) trzeba uzgodnić rosół. Powtarzanie takiego zdjęcia z tytułu niewłaściwej zupy byłoby głupie. Przygotowuję trzy próbki (klarowną, normalną i pośrednią w tonacji od jasnożółtej do ciemniejszej) wysyłam foty do akceptacji, wybierają zgodnie z rekomendacją pośrednią.

    Teraz muszę spokojniej pomyśleć o wyrazie zdjęcia. Sterylny laboratoryjny styl kojarzy mi się z kontrastowym dolnym oświetleniem. Ustalam, że będzie to główny pomysł na wyraz zdjęcia. Postanawiam dodać do tego odbicie. Ale nie chcę aby to było "zwykłe"lustro tylko coś mniej oklepanego. Może poliwęglan.

    - decyduje się jednak na światło z kompaktów, systemowe może być za słabe i mam tylko cztery lampy, żarowego na takim skomplikowanym planie z pluskaniem po prostu się boję. Mam nadzieję, że fekt będzie przyzwoity
    - tło - musi być szare, zrobię tintę możliwie jasną za rosołem i możliwie ciemną za płomieniem
    - decyduję się na "wpuszczenie" kuchenki pod blat, tracę w ten sposób kawałek płyty ale to najszybsze i najmniej kłopotliwe rozwiązanie. Robię więc piłką włośnicową odpowiedni otwór.
    - postanawiam oddzielnie zrobić "plusk" i lecące warzywa - ze względów bezpieczeństwa.

    Czas na montaż planu. Ponieważ studio ma słabe wyciemnienie a ja będę rejestrował płomień buduję wielki czarny namiot wokół planu. Rozkładam lampy. Ustalam światło, przynoszę rosól i resztę, wrzucam co tam trzeba do zlewek. Robię próbną fotę. Jest ok.

    Teraz krytyczny moment - trzeba zapalić palnik. Przynoszę gaśnicę i czytam jej instrukcję. Wyobrażam sobie dwa warianty pesymistyczne:
    - zapala się płyta a ja w ferworze gaszenia polewam sprzęt wodą. Później we włośienicy i sznurem pokutnym tłumaczę się Bartkowi (który gościnnie przytulił mnie chwilowo w studiu) i Przemkowi (właścicielowi wycacanej agencji) ze swojej głupoty. Jeszcze raz czytam instrukcję gaśnicy
    - drugi wariant jest znacznie optymistyczniejszy. Pod wpływem ognia pęka szklany gar. 5 litrów rosołu zalewa mi dwie dolne lampy. Mam chlew, niedotrzymany termin ale straż nie musi przyjeżdżać.
    Pora zaczynać. Zapalam gaz, rozkręcam go na maksa, uruchamiam pilota i zaraz gaszę. Sprawdzam wynik - jest dobrze. Pora na pluskanie. Przestawiam migawkę. W tej zabawie główny problem polega na złapaniu właściwej synchronizacji kiedy wrzucić przedmiot a kiedy nacisnąć spust. Bardzo często bywa, że spust trzeba uruchomić na chwilę przed rzutem bo aparat ma zwłokę w działaniu.Po paru rzutach łapię synchronizację i uznaję, że wystarczy już chlapania - są dwie przyzwoite klatki. Samo zamrożenie ruchu nie jest perfekcyjne ale uznaję, że jakoś z tą świadomością będę musiał żyć. Nadziewam warzywa na cienki drut wstawiam w plan. Póżniej wyretuszuję drut ale oświetlenie będzie się zgadzało. W gazecie wyglądało to tak

    Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	MH 2009.06058-061 Laboratorium.jpg
Wyświetleń:	5
Rozmiar:	4,32 MB
ID:	69118

    Rozkładówkę uzupełniam zestawem próbek produktów. Mogę sobie poszaleć - ustawiam kontrastowe światło ale jednocześnie skupiam się na doskonałym oddaniu faktur produktów. Wychodzi nad podziw ładnie - taką robotę lubię!

    Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	MensWJE_2643.jpg
Wyświetleń:	6
Rozmiar:	3,86 MB
ID:	69119

  8. #18

    Domyślnie

    Już wrzucałem to zdjęcie na forum w wątku portret uliczny ale historyjka mała jakaś jest z nim związana więc chyba pasuje.

    Chodząc po starówce w Warszawie, między tłumem:
    - Dzień dobry, ale Pan tak wystrojony z tą lornetką tutaj w tym tłumie aż chciałoby się zdjęcie zrobić ….
    - A dzień dobry, dzień dobry, a zdjęcie do czego bo wie Pan może zapozować jakoś mogę na tę okoliczność ?
    - W zasadzie to zaciekawiła mnie ta lornetka … no i Pan oczywiście. W tym tłumie, gdy tak tu gęsto turystów dzisiaj a Pan z lornetką ?
    - A widzi Pan Panie szanowny, bo ja tu pracuję w tej restaurancji i naganiam klientów. Wypatruję ich już z daleka i sobie obieram na cel. No nie obraź się Pan ale sam Pan rozumiesz, takich gdzie widać że zostawią rachuneczek, no to Pana nie zaczepiałem.
    - No spoko, wiadomo jak jest, każdy ma coś swojego do zrobienia. To teraz skoro już wiem o co biega z tą lornetką, zapozuje mi Pan na kilka portretów a potem wybiorę coś z tego, tylko tak żeby nikt nam w kadr nie wszedł, bo gęsto tu dzisiaj.
    - No dobrze, będę wypatrywał w dali jak to zazwyczaj robię gdy puściej na rynku ….

    linktr.ee/zbigniewurban5150||Canon R|RF16/2.8 EF35/2IS RF50/1.8, Sigmy Art EF 35/1.4 50/1.4 135/1.8, TTA50/0.95, 7A50/1.1, VM75/1.5, EF85/1.2L II, EF16-35/4L IS, RF70-200/4L IS, RF24-105/4L|BG-E22||Fuji Xpro3 XE4|xf18/2 xf27/2.8RWR xf18-55/2.8-4 SY12/2 TT23/1.4 ||Pleśniaki|Heliosy 58/2 50/1.8, Takumar Super 55/1.8, Vivitar 135/2.8||iPhone 14 PRO||

  9. #19

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez fafniak Zobacz posta
    - Przepraszam bardzo, ja nie będę przeszkadzał, zabieram tylko z gabloty sztandar i idę...
    Cięcie i cisza
    Bareja....
    a ja myslalem ze tylko mi sie takie przygody zdarzaly i nikt mi wierzyl nie bedzie jak opowiem
    scena od klienta, mamy brief, na briefie mnostwo rozrzuconych czekoladowych "lollypopsow" w roznych posypkach, ogolnie duzo i superkolorowo, barbie stajl pelna geba. Jade do klienta po odbior produktu bedacego glownym bohaterem, uzgodnilismy ze 40-50szt powinno wystarczyc. Klient do mnie wychodzi z 3 (slownie trzema) lizakami, z czego jeden lekko uszkodzony i pyta "reszte zjadla zaloga, ale zrobicie cos z tego, prawda?"
    Odpowiadam jedynie za to co napisalem - nie za to co zrozumiales

  10. #20

    Domyślnie

    A może by tak bez opisu?

    Docelowe zdjęcie:

    Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	200604-001-WARSAW.jpg
Wyświetleń:	81
Rozmiar:	57,9 KB
ID:	69129

    I "making of":

    Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	macro 20.36.15.jpg
Wyświetleń:	83
Rozmiar:	253,8 KB
ID:	69130

Strona 2 z 4 PierwszyPierwszy 1234 OstatniOstatni

Podobne wątki

  1. Historia jednego zdjęcia z oblężonego Sarajewa
    By Kojocisko in forum Fotografia - tematy ogólne
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 31-03-2022, 19:47
  2. historia jednego pocałunku;)
    By imonmati in forum Ludzie - fotografia okolicznościowa i albumowa
    Odpowiedzi: 16
    Ostatni post / autor: 18-11-2010, 13:59
  3. [ Krajobraz ] Historia jednego mola
    By loki_p in forum Krajobraz
    Odpowiedzi: 29
    Ostatni post / autor: 09-08-2008, 15:31
  4. [ Krajobraz ] Historia jednego wschodu.
    By Nostromo in forum Krajobraz
    Odpowiedzi: 6
    Ostatni post / autor: 05-08-2008, 00:42

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •