Utknąłem niestety w ślepym zaułku jeśli chodzi o mój sprzęt. Przez wiele lat używałem z przyjemnością S5Pro i zawsze sobie obiecywałem, że kiedyś dokupię sobie jakiegoś FF. Dokupiłem do niego AF-D 35/2, 50/1.4 i 60/2.8 macro, miały być pod przyszłą pełną klatkę (specjalnie kupowałem śrubokręty, bo były lepiej wykonane niż G i według mnie na mocnym silniku S5 miały szybszy AF).
Najpierw myślałem o D610, potem D750, ale zawsze to odkładałem na kolejne lata, bo były wiecznie dostępne w magazynach i w dobrej cenie, i niestety teraz obudziłem się w sytuacji, kiedy jedyne body FF to D780 w chorej cenie
Więc wygląda na to, że albo wykładam ponad 10k zł na prawdopodobnie ostatni DSLR ze śrubokrętem, albo pozbywam się obiektywów i zaczynam od zera z Z, kupując znowu od zera 2x droższe stałki których nawet nie przypnę do S5Pro. Kupowanie Z i AF G tylko po to żeby ich używać przez przejściówkę mija się z celem. A jeśli mam kupować od zera, to pewnie porzuciłbym na dobre Nikona i wziął Sony, bo mam dobre doświadczenia z RX100.
Niby mógłbym kupić tego D780 i mieć super body na następne 20 lat ale szybko sobie uświadomiłem, że tracę ogromny atut w postaci stabilizacji w body z tymi stałkami, więc wykładanie 10k zł na body które na starcie jest gorsze niż tańsze body Z wydaje się bez sensu I tak mnie Nikon załatwił za to że byłem wierny temu systemowi przez 14 lat.
Co robić w takiej sytuacji?
Szukaj
Skontaktuj się z nami