Close

Strona 3 z 3 PierwszyPierwszy 123
Pokaż wyniki od 21 do 24 z 24
  1. #21

    Domyślnie

    Ale robiłeś na materiałach z PRL-u?
    Nie, ale biorąc pod uwagę gospodarkę niedoboru założyłem że i rodzimy sektor foto trzymał się na "etykietach zastępczych" i "wyrobach fotopodobnych". Mogę się mylić, wszak PRL znam z opowieści rodziców i dziesiątek godzin materiałów historycznych
    @Wujot, Ty podchodzisz do fotografii jak do czegoś co ląduje na ścianie wystawy sztuki. Ja uważam że Picasso czy inny abstrakcjonista, zanim zaczęli kreślić swoje słynne bohomazy również mieli solidne podstawy "klasycznego malartwa". O poprawnym machaniu pędzlem, mieszaniu pigmentów na paletce, używaniu terpentyny, robieniu cieni itp (przepraszam @fantazja za tak brutalne spłycenie ); nie znam się na malarstwie ani tymbardziej na odbiorze "nie-klasycznych" prac. Po prostu do mnie nie trafiają.

    Zgadzam się że technika i medium mogą być elementem tej sztuki i formą wyrazu, czymś co dodaje kolejnego wymiaru w percepcji. W głowie roi mi się taki przykład że "dynamiczna scena akcji w thrillerze" musi być kręcona z ręki, z bujającą się kamerą czy wręcz niedoświetlona żeby oddać grozę. Zdjęcie z takim dodatkowym wymiarem mogłoby pokazywać rozmazaną kukłę sołdata( nacji wiadomej ), rozmazaną niczym w ruchu, z nieostrym "czymś" w ręce co ma budzić skojarzenie z kałachem i że robiący zdjęcie ucieka przed oprawcą.

    Niemniej, wracając do tematu mojego zdjęcia, nie chcę "oddać zwyczajności kończącego się dnia pasażerów tramwaju" czy "ekstrapolować emocji motorniczego na różnorakie barwy tła". Chcę ustrzelić ładny, ostry tramwaj z technicznie perfekcyjnym rozmazanymi światłami tła
    Nie znaczy to bynajmniej że zamierzam się do tego ograniczać, wszak pojedyncze "nieperfekcyjne zdjęcia" gdzieś tam rezonują ze mną, ale zdecydowanie nie jestem na etapie komponowania sceny z główki szpilki, garści orzechów laskowych i takiego kąta żeby to ta szpilka była optycznie większa, nazywając dzieło "tańcem pozorów". Uważam jednak że żeby robić "mocne zdjęcia z celowo zaniedbaną techniką jako formą wyrazu" muszę najpierw opanować te techniki żeby świadomie i instrumentalnie wykorzystać ich brak czy upośledzenie i oddać to co zobaczyłem w danym ujęciu.
    A żeby je opanować to muszę poznać aparat w różnych warunkach oświetleniowych, nawet robiąc takie zupełnie miałkie zdjęcia jak tego placu ze świecącymi "katowicami" .

    Ambrotypy są często właśnie podawane jak gluty, a dzięki temu mają niezwykłą siłę wyrazu.
    Trochę jak kiszone śledzie; do właściwego odbioru potrzeba smakosza.

    Jednych cieszą "po prostu zdjęcia" (jak do niedawna mnie ze sterowcem), innych zgodnie ze sztuką (te podziały itp, to chcę opanować teraz), jeszcze inni oczekują lub doszukują się większej głębi.

    Pomoce naukowe o których wspomniałeś (a które używają jedynie fotografowie) to dowód, że pseudowiedza wypiera wrażliwość
    Wiesz, mam podobne przemyślenia w kontekście innych dziedzin żyćka i te przemyślenia zwykle konkluduje sobie tak: "to co dla mnie ważne odbiega od mainstreamu, awansowałem więc na przedstawiciela niszy " i robię swoje, zgodnie z poczuciem "tego co właściwe" tam w klacie.
    Nikon D7100 + Nikkor 18-105 KIT

  2. #22

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez ostatni_wolny_login Zobacz posta

    Niemniej, wracając do tematu mojego zdjęcia, nie chcę "oddać zwyczajności kończącego się dnia pasażerów tramwaju" czy "ekstrapolować emocji motorniczego na różnorakie barwy tła". Chcę ustrzelić ładny, ostry tramwaj z technicznie perfekcyjnym rozmazanymi światłami tła
    Nie znaczy to bynajmniej że zamierzam się do tego ograniczać, wszak pojedyncze "nieperfekcyjne zdjęcia" gdzieś tam rezonują ze mną, ale zdecydowanie nie jestem na etapie komponowania sceny z główki szpilki, garści orzechów laskowych i takiego kąta żeby to ta szpilka była optycznie większa, nazywając dzieło "tańcem pozorów". Uważam jednak że żeby robić "mocne zdjęcia z celowo zaniedbaną techniką jako formą wyrazu" muszę najpierw opanować te techniki żeby świadomie i instrumentalnie wykorzystać ich brak czy upośledzenie i oddać to co zobaczyłem w danym ujęciu.
    A żeby je opanować to muszę poznać aparat w różnych warunkach oświetleniowych, nawet robiąc takie zupełnie miałkie zdjęcia jak tego placu ze świecącymi "katowicami" .
    Trochę jak kiszone śledzie; do właściwego odbioru potrzeba smakosza.
    Jednych cieszą "po prostu zdjęcia" (jak do niedawna mnie ze sterowcem), innych zgodnie ze sztuką (te podziały itp, to chcę opanować teraz), jeszcze inni oczekują lub doszukują się większej głębi.
    Wiesz, mam podobne przemyślenia w kontekście innych dziedzin żyćka i te przemyślenia zwykle konkluduje sobie tak: "to co dla mnie ważne odbiega od mainstreamu, awansowałem więc na przedstawiciela niszy " i robię swoje, zgodnie z poczuciem "tego co właściwe" tam w klacie.
    Bardzo mi się podoba, że podchodzisz do dyskusji w sposób otwarty.

    Czasem stado najlepszych rad nie uratuje nas przed "własną" drogą. Przy czym ta własna droga jest oczywiście powtórzeniem usiłowań innych. Zasadniczo to przed tym chciałem Cię uchronić Ale się nie da. Ogólnie to uważam, że największy efekt można osiągnąć pracując nad stylem i koncepcją. Też przekazem. Po cholerę chcesz koniecznie perfekcyjnie sfocić ten tramwaj? Będziesz 675 827 fotografem, który opanuje tę umiejętność. Po tym dojdziesz do wniosku, że teraz pora na perfekcyjne zdjęcia trolejbusów i będziesz tam 687 999 fotografem. A jeszcze riksze, skutery, kajaki górskie. Życia Ci nie starczy!

    Pisząc ciut (ale tylko ciut) poważniej to moje lata doświadczeń pokazały mi, że najszybciej znakomity wynik uzyskamy pracując nad merytoryką. Warsztat powinien być oczywiście wystarczająco dobry. Przechodząc na chwilę do nieszczęsnych smartfonów. Ze względu na wiele ograniczeń jakie mają koncentruję się tam jeszcze bardziej na temacie bo jest to jedyny argument jaki mam w ręku. Pracując smartfonem przykładam się bardziej jak lustrem. Przechodząc do elementów warsztatu to powinieneś się mocno raczej zastanawiać jak ograniczać bolesną gadatliwość fotografii niż dążyć do jej poszerzania. Fotografowie dążąc do pokazywania wszystkiego (to oddanie wszystkich tonów) wchodzą w jakąś ślepą uliczkę. Należy pokazywać tylko tyle ile buduje scenę.

    Poczytaj sobie "Sztuka i percepcja wzrokowa" Rudolf Arnheim. Może inaczej spojrzysz na getto w którym tkwią fotografowie. Jak nie musisz to się tam nie pchaj! Ale niecnie wykorzystywać - możesz.
    Ostatnio edytowane przez Wujot ; 01-03-2022 o 20:00

  3. #23

    Domyślnie

    Po cholerę chcesz koniecznie perfekcyjnie sfocić ten tramwaj? Będziesz 675 827 fotografem, który opanuje tę umiejętność
    Ale będę pierwszym egzemplarzem siebie który tego dokona :P. Czasami robimy coś tylko i wyłącznie dla własnej satysfakcji. Ty chodzisz po mieście i cykasz zdjęcia oświetlonemu budynkowi przez rzekę, pewnie też nie byłeś pionierem tego ujęcia, a jednak postanowiłeś zatrzymać tę chwilę. Po cholerę? Bo sprawiło Ci to przyjemność? Uznałeś, kierowany emocjami, że po prostu warto, bez jakiejś głębszej analizy swoich pragnień?

    Czasem stado najlepszych rad nie uratuje nas przed "własną" drogą. Przy czym ta własna droga jest oczywiście powtórzeniem usiłowań innych
    Zupełnie nie mam z tym problemu że taki czy inny influęser zasiał mi w głowie koncept jakiejś sceny. Tak mocno że dziś dążę do jej odtworzenia we własnym otoczeniu, własnym sprzętem i "tymi ręcoma". Naśladowanie lepszych( w mojej subiektywnej opinii) ode mnie i zbliżanie się do ich poziomu daje mi poczucie progresu i podążania we właściwym kierunku. Dodaje wiary w siebie i zachęca do podejmowania się ambitniejszych ujęć. Tak na marginesie to jakbyś mi powiedział że w lutym będę biegał z lufą po katowickim rynku i klękał przed torami tramwajowymi gdzie ewidentnie będzie mi wiać po miejscu gdzie plecy przestają mieć swoją szlachetną nazwę, to skwitowałbym to soczystym "XD" i polecił zmianę farmaceuty/ dilera .

    W świecie programistów też mamy takie "fora fotograficzne" i ich absolwentów. To bootcampy i ludzie po nich, tzw "junior kodoklepacze". Ciśniemy z nich bekę że "napisali swoją pierwszą galerię w PHP i z dumą wpisują 'programista' w sekcji 'doświadczenie' na Linkedinie". Jednak jeśli ze 100 kodoklepaczy uda się wykrzesać dwie kreatywne jednostki które nie poprzestaną na tych galeriach, to znaczy że warto kształcić ludzi bo być może w kursie uczestniczy ktoś, kto nawet nie wie że będzie nowym Stevem Jobsem*.

    Podobne kursy i poradniki widuję w internecie, płatne kombajny i bezpłatne "wkłady w społeczność". Tam też do porzygu, w każdym takim materiale klepane są "trójkąty iso-migawka-przysłona", głębia ostrości, złoty podział. Fabryka "pstrykaczy", 675 827 łapaczy tramwajów, uchwytywaczy kościołów i obowiązkowo Księżyca teleobiektywem :P. Jednak bez podstaw to i takich ludzi od masówki nie uświadczyłbyś, albo poszłoby jak współczesna powszechna komputeryzacja, totalne uwstecznienie i rozcieńczenie tematu.

    Ze względu na wiele ograniczeń jakie mają koncentruję się tam jeszcze bardziej na temacie bo jest to jedyny argument jaki mam w ręku
    Ojj, i tutaj znów ciepłe uczucie w sercu że wiele nas łączy, tylko na innych płaszczyznach. Idea jednak pozostaje: "im większe ograniczenia, im mniej ułatwień, tym bardziej trzeba postawić na kreatywność. I to jest kuźnia talentów, jasna separacja chłopców od mężczyzn".
    Ja doskonale wiem o czym mówisz, bo to co opiszesz charakteryzowało demoscenę komputerów trzeciej i początku czwartej generacji. Maszyny o nikłej mocy obliczeniowej i ciasnych zasobach, w uzdolnionych rękach robiły rzeczy o których nie śniło się ich projektantom.
    Niecodzienne wykorzystanie prymitywnych ukladów specjalizowanych, proste "bzyczki" generujące skomplikowane dźwięki. Czy wręcz projektowanie własnych platform w oparciu o dostępne technologie. W skali makro porównać to można do wypełniania kieliszków wodą żeby stworzyć instrument muzyczny. W skali mirko mówimy o ludziach tworzących w CPLD własne procesory i układy specjalizowane tylko po to żeby wykrzesać zeń muzykę i mniej lub bardziej do rytmu- obraz.

    Doskonałym przykładem "kiszonych śledzi" jest A mind is born autorstwa Linusa Åkessona. To jest sztuka do której odbioru musisz siedzieć w temacie, choć i to jest mało powiedziane. Powierzchowne spojrzenie laika widzi sieczkę na ekranie i mniej lub bardziej kakofonię dźwięków, po której komputer( Commodore 64) się resetuje. Jednak wszytko co tam zobaczysz i usłyszysz ma swój przekaz i tworzy spójną, cholernie zaawansowaną całość, mimo że nie wykorzystuje żadnego ze współcześnie znanych trików na wykrzesanie z poczciwej komody 300% jej potencjału. Przyznam że o demoscenie jak i o samych dziełach Linusa mogłbym gderać godzinami, bo to jest mój konik. O mnogości interpretacji i symbolice tego arcydzieła dałoby się napisać osobny temat na forum

    Niemniej jest to rodzaj sztuki który nie trafi nigdy do mainstreamu. To praca artysty dedykowana do bardzo wąskiego grona. Podejrzewam że gdyby Linus w 2007 roku zadał sobie pytanie "czy chcę być 675 827 twórcą muzyki z gatunku chiptune na scenie", to A mind was born nigdy nie powstałoby. Tak jak matematyka i elektronika a nierzadko i algorytmika jest podstawą tworzenia takich perełek, tak i w naszym świecie świateł trzeba mieć świadomość tego z czym się pracuje i w jakich ograniczeniach się porusza.
    Oczywiście mozna powiedziec że raz na tysiąc zdarzy się debil który nie wie i nieświadomie przekracza ograniczenia, dokonując odkrycia. Ale ja osobiście jestem cienkim innowatorem i (nie)stety muszę przejść przez cały proces zrozumienia żeby się rozwijać.
    Póki daje mi to satyfakcję i poczucie progresu, to co w tym złego? Może źle sformułowane, powinenem zapytać retorycznie "to po co cokolwiek zmieniać?". Z moim słomianym zapałem i tak długo siedzę w aparatowaniu :P.


    *nie jestem jakkolwiek fanem marki z jabłkiem, ale wizjonerstwa i innowacyjności Steve'owi nie da się odmówić.
    Nikon D7100 + Nikkor 18-105 KIT

  4. #24

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez ostatni_wolny_login Zobacz posta
    Ojj, i tutaj znów ciepłe uczucie w sercu że wiele nas łączy, tylko na innych płaszczyznach. Idea jednak pozostaje: "im większe ograniczenia, im mniej ułatwień, tym bardziej trzeba postawić na kreatywność. I to jest kuźnia talentów, jasna separacja chłopców od mężczyzn".
    Ja doskonale wiem o czym mówisz, bo to co opiszesz charakteryzowało demoscenę komputerów trzeciej i początku czwartej generacji. Maszyny o nikłej mocy obliczeniowej i ciasnych zasobach, w uzdolnionych rękach robiły rzeczy o których nie śniło się ich projektantom.
    Niecodzienne wykorzystanie prymitywnych ukladów specjalizowanych, proste "bzyczki" generujące skomplikowane dźwięki. Czy wręcz projektowanie własnych platform w oparciu o dostępne technologie. W skali makro porównać to można do wypełniania kieliszków wodą żeby stworzyć instrument muzyczny. W skali mirko mówimy o ludziach tworzących w CPLD własne procesory i układy specjalizowane tylko po to żeby wykrzesać zeń muzykę i mniej lub bardziej do rytmu- obraz.

    Doskonałym przykładem "kiszonych śledzi" jest A mind is born autorstwa Linusa Åkessona. To jest sztuka do której odbioru musisz siedzieć w temacie, choć i to jest mało powiedziane. Powierzchowne spojrzenie laika widzi sieczkę na ekranie i mniej lub bardziej kakofonię dźwięków, po której komputer( Commodore 64) się resetuje. Jednak wszytko co tam zobaczysz i usłyszysz ma swój przekaz i tworzy spójną, cholernie zaawansowaną całość, mimo że nie wykorzystuje żadnego ze współcześnie znanych trików na wykrzesanie z poczciwej komody 300% jej potencjału. Przyznam że o demoscenie jak i o samych dziełach Linusa mogłbym gderać godzinami, bo to jest mój konik. O mnogości interpretacji i symbolice tego arcydzieła dałoby się napisać osobny temat na forum

    Niemniej jest to rodzaj sztuki który nie trafi nigdy do mainstreamu. To praca artysty dedykowana do bardzo wąskiego grona. Podejrzewam że gdyby Linus w 2007 roku zadał sobie pytanie "czy chcę być 675 827 twórcą muzyki z gatunku chiptune na scenie", to A mind was born nigdy nie powstałoby. Tak jak matematyka i elektronika a nierzadko i algorytmika jest podstawą tworzenia takich perełek, tak i w naszym świecie świateł trzeba mieć świadomość tego z czym się pracuje i w jakich ograniczeniach się porusza.
    Oczywiście mozna powiedziec że raz na tysiąc zdarzy się debil który nie wie i nieświadomie przekracza ograniczenia, dokonując odkrycia. Ale ja osobiście jestem cienkim innowatorem i (nie)stety muszę przejść przez cały proces zrozumienia żeby się rozwijać.
    Póki daje mi to satyfakcję i poczucie progresu, to co w tym złego? Może źle sformułowane, powinenem zapytać retorycznie "to po co cokolwiek zmieniać?". Z moim słomianym zapałem i tak długo siedzę w aparatowaniu :P.
    .
    Łączy nas w takim razie więcej - jestem absolutnym maniakiem muzycznym. Zresztą większość fotografów siedzących po 10 godzin w studio może sobie pozwolić na luksus porządnego i limitowanego tylko własnym gustem i wytrzymałością odsłuchu. Ten minimal (bo z pewnej odległości na pewno tak można go zakwalifikować) rzeczywiście nieźle brzmi jak na użyte narzędzie. Choć mikromuzyka od czasu Matmos, Autechre czy Fenesza jest w kompletnie innym miejscu. Co naprawdę słychać.

    Zrewanżuje się instrumentem wymyślonym w 1928 roku, który czasem pojawia się w różnych (mimo wszystko nielicznych) wykonaniach

    https://youtu.be/AuV4XiCTgn8

    a tutaj też bardzo oryginalna orkiestra "robotów" Bastiena

    https://youtu.be/TIgFnHCvXWM

    ale obiektywnie rzecz biorąc to takie formalne zabiegi nie wytrzymują jednak w zestawieniu z Muzyką przez duże M. Na przykład

    https://youtu.be/fxlzQ3Uex2w?t=2072

    Tutaj nie tylko muzyka na poziomie mikromuzycznym ale też harmonii, brzmienia, tematu jest genialna. Strona wizualna słów brakuje. Dla mnie najlepsze połączenie abstrakcyjnego obrazu i muzyki jakie znam...

Strona 3 z 3 PierwszyPierwszy 123

Podobne wątki

  1. Lampa Nissin di700- problem z doświetleniem?
    By Nikonka90 in forum Lampy błyskowe
    Odpowiedzi: 4
    Ostatni post / autor: 26-06-2014, 07:23
  2. [ Krajobraz ] O zmierzchu
    By Mc_Murarz in forum Krajobraz
    Odpowiedzi: 7
    Ostatni post / autor: 30-12-2012, 14:01
  3. [ Architektura ] O zmierzchu
    By J51 in forum Architektura
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 24-04-2011, 20:42
  4. [ Architektura ] O zmierzchu
    By Chilon in forum Architektura
    Odpowiedzi: 11
    Ostatni post / autor: 15-04-2010, 00:05
  5. Problem z doswietleniem zdjecia
    By Tomek26 in forum Foto - technika
    Odpowiedzi: 11
    Ostatni post / autor: 07-02-2006, 23:46

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •