Dlaczego nigdy mnie portret jako klasyczny temat nie interesował (no chyba, że za kasę)? Otóż kluczowa jest tutaj sztuczność sytuacji. Przychodzi fotograf, dokładamy do tego make-up, ciuchy i miejsce. Szczególnie to ostatnie jest ważne. I teraz nagle staramy się aby coś z tego wyszło. Ale fotografa z modelką przeważnie niewiele łączy. No i oboje się starają. On myśli w standardowych kliszach fotograficznych, ona stara się dobrze wypaść. W tym wszystkim nie ma prawdziwości.
To daje się obejść. Przez zmęczenie. Po 3-4 godzinach i wykonaniu pierwszych 500 fot. Model się rozluźnia, jest mu już wszystko obojętne. To czas dobrych fot. Zdecydowanie zdjęcia poprawia też sesja we wnętrzach modela. Tam bariera jest o wiele mniejsza. Ale najlepsze są po prostu te zdjęcia, które wypływają z autentyzmu sytuacji. Niezależnie od tego czy fotograf jest tam gościem czy dobrym znajomym.
Szukaj
Skontaktuj się z nami