Zamieszczone przez
2pompony
Każdy fotografujący krajobrazy musi przejść przez etap filtrów połówkowych - takie się we mnie rodzą myśli... Miałem identycznie, opiszę swój etap.
Po pierwsze - jeśli już filtr połówkowy, to nie nakręcany, ale systemu Cokina - co wydawało się nie dość że ciekawsze, to jeszcze stwarzało o wiele więcej możliwości (np. regulację góra/dół, a co za tym idzie stopniowanie położeniem filtra mocy działania). Po drugie sam sposób zamocowania holdera, a w zasadzie jego 'obrotwość' też stwarza więcej możliwości ustawienia filtra, np. wzdłuż grani, która schodzi jakoś po skosie, czy wręcz bardziej pionowo i obracając holder można przyciemniać nie góra/dół, a np. lewa/prawa.
Po kolejne, naprawdę nie warto płacić za oryginalny holder i pierścienie Cokina, bo na wstępie kupiłem takież za dzikie pieniądze, a potem za mniej niż 1/10 ceny chiński odpowiednik jako drugi komplet - i okazało się, że ten chiński jest lepszy.
Idąc dalej, używając ultra szerokich szkieł jeden holder pozbawiłem zewnętrznego slota (z dwufiltrowego zrobiłem jednofiltrowy), ale za to na najszerszym szkle mi nie winietował. Słowem same wygody.
Jeśli idzie o filtry - wbrew temu, co mówiłem o jakości zamienników - tu polecam wyłącznie dobre, drogie i sprawdzone marki, przy czym należy się liczyć z tym, że nawet w tych najdroższych i tak powstaną zafarby. Trzeba mieć to na uwadze, nie obrażać się i nauczyć się je w postprocesie usuwać. Wbrew pozorom nie jest to trudne. Dodatkowo polecam wyłącznie filtry barwione w masie, to znaczy nie powierzchniowo. Te barwione powierzchniowo są takie, że zrobisz rysę a barwnik zejdzie i filtr jest od razu do kitu.
I teraz najważniejsze - wiedząc to wszystko, mając parę kompletów holderów, pierścieni, kilka dobrych filtrów - nauczyłem się jak robić zdjęćia bez filtrów połówkowych i też osiągać dobre rezultaty. I rzuciłem tego całego Cokina w kąt. Leży gdzieś i się kurzy.
Myślę, że jak nabierzesz doświadczenia, dojdzie też do tego w Twoim wypadku.
Skontaktuj się z nami