@Wujot A jest jakiś inny sposób na pozbycie się horyzontu niż zaginanie?
Co do blendy, mam też blendę dyfuzyjną, ale strasznie duża (średnica 1m).
Szukaj
@Wujot A jest jakiś inny sposób na pozbycie się horyzontu niż zaginanie?
Co do blendy, mam też blendę dyfuzyjną, ale strasznie duża (średnica 1m).
Ostatnio edytowane przez Wujot ; 30-12-2020 o 15:47
Oczywiście, że mam na myśli fotografię stolikową. Choć aby była jasność w portrecie, akcie też bym nigdy nie zastosował ekranu odbijającego. Tam jednak są zdecydowanie ważniejsze elementy typu nastrój, kompozycja, mimika, aranżacja, choreografia więc zbyt kreatywne światło może być przeszkodą.
Ale aby wszyscy coś z tego wynieśli.
Należy odróżnić dwie sytuacje. Bardziej typowa to użycie ekranu odbijającego wykorzystującego część światła modelującego. W takim przypadku sprawa jest beznadziejna bo nie możemy regulować ani kontrastu oświetlenia (do czego dojdziemy mam nadzieję w tym wątku) ani koloru cienia. Światło wypełniające ma też nierówny przebieg (prawo Lamberta). Kolejne minusy omówię niżej
Jeżeli natomiast używamy ekranu odbijającego razem z oddzielnym źródłem oświetlenia to rozwiązanie ma dużą wadę jakim jest niepotrzebne zabudowywanie planu (chyba nie muszę tłumaczyć). Drugim minusem jest, że reflektor jest bliżej planu i musimy dokładniej kontrolować to źródło pod względem tzw światła szczątkowego. Kolejnym minusem jest nierówny przebieg luminancji światła (bo oświetlasz to pod kątem). I to, że niezbyt widzisz (i wyobrażasz sobie) charakterystykę emisyjną tej powierzchni. Trudniej ją kontrolować przez wysłanianie. Sporo niby drobnych minusów, które razem przechodzą w poważne wady.
Jest jednak sytuacja gdy blenda odbijająca jest bardzo dobrym rozwiązaniem. To realizacja dokładnie kontrolowanego światła wypełniającego. Najprościej w tej funkcji użyć białego sufitu. Aby uzyskać porównywalne powierzchnie należałoby mieć butterfly o powierzchni paru metrów kwadratowych. I świecić na to z odległości 2-3 m. Czyli mówimy o studiu o wysokości >4,5 m. Ponieważ miałem studio nawet wyższe (i butterfly 12 m2) to mogłem łatwo stosować obydwie metody. W toku wielu lat pracy stwierdziliśmy z wspólnikiem, że wygodniej stosować go w funkcji odbijającej jak przechodzącej. Czyli był to rodzaj regulowanego sufitu(przy pracy stolikowej). Choć nie zawsze.
Być może na tym etapie wyda się to abstrakcją ale chodzi nie tylko o to aby zrealizować dokładnie takie światło jakie się chce ale też o to aby zrobić to możliwie ergonomicznie. Tak aby zostawić zostawić trakty komunikacyjne i w sposób elastyczny, aby drobna zmiana światła modelującego nie wymuszała przestawiania blendy a ta kadru (bo zaczyna wchodzić). Trochę oglądałem tak pracujących fotografów i nie mogłem się nadziwić jak sobie utrudniają pracę. A za te dodatkowe minuty nikt przecież nie płaci.
Pozdro
Wiesiek
- - - - kolejny post - - - - - -
pees @fafniak
Postaram się nie pokazywać już, że mam większego fiuta
Myślę, że Twoje uwagi będą bardzo cenne dla czytelników, którzy w swojej niezmierzonej mądrości będą mogli sami ocenić zaproponowane rozwiązania. Czułbym się zaszczycony gdybyś ten temat pomógł mi ciągnąć i nie obrażał się czasem na moje filipiki.
Ostatnio edytowane przez Wujot ; 31-12-2020 o 01:22
O!!!!taaak - całym sercem za tym jestem
W fotografii produktowej ci "nie podskoczę" bo nie mam takiego doświadczenia (moje zwykle rozbija się o czas który nie pozwala na realizację w nawet sposób zbliżony do tego jak chciałbym zrobić)
Z mojego doświadczenia podpowiem tylko że lepiej mieć sprzęt z ciągłym światłem bo po prostu lepiej widać co sie dzieje
Trzeba mieć lampy do których można zakładać modyfikatory
Oraz to że nie ma takiej liczby przeszkadzajek (wstawianych w światło) która bylaby satysfakcjonująca oraz że każdy ruchomy przedmiot może sie przydać w tym celu
Co do rozpraszania, masz wiele racji ale nie zgadzam się że tylko wypełnienie z odbicia
Ale to wymaga strasznie długiego (jak na mnie )pisania, ale może się przełamię - tym bardziej że rzadziej stosowana do produktowej fotografii
1. Aby ograniczyć skalę tych przeszkadzajek też podszedłem do tego systemowo. Najważniejsze to mieć precyzyjne światło, np. wrota trochę zawsze pomagają i warto o tym pamiętać. Nie mniej jednak zastawki są często konieczne. Dlatego zakupiłem wielką liczbę statywów reporterskich po 30 zeta. Taki statyw po wywinięciu nóg na drugą stronę zajmuje bardzo mało miejsca. Do tego jeszcze większa ilość regulowanych przegród do toreb na rzepy tak aby zrobić błyskawicznie dobrego murzyna. Przed aparatem podobne ustrojstwo. W ten sposób zrobienie 6 zastawek trwało moment i zajmowało tyle miejsca co nic.
2. W kwestii światła wypełniającego to napisałem, że mając dowolność metod w praktyce zwyciężało u nas najczęściej odbicie od płaszczyzny dyfuzyjnej. Ale w praktyce filmowej (czy telewizyjnej) światło wypełniające realizuje się zupełnie inaczej.
3. Co długości wypowiedzi, trzeba się wprawiać. Może kiedyś przyjdzie Ci jakieś expose opracować i wygłosić??? Czyli trening czyni mistrza. Dasz radę!
Pozdro
Wiesiek
Odpowiadam jedynie za to co napisalem - nie za to co zrozumiales
portfolio - www.piotrfajfer.com
Niestety czasy się szybko zmieniają i chyba warto to zauważyć. Może w dużym studio światło ciągłe to jeszcze jakiś problem techniczny i finansowy w stosunku do światła błyskowego, ale w makro, czy w fotografii produktowej coraz częściej używane jest światło ciągłe LED. Nie bez znaczenia jest tu także umożliwienie filmowania za pomocą aparatów fotograficznych, a co za tym idzie rozwój dedykowanego sprzętu oświetleniowego. Kiedyś wybór był dość prosty. Wtedy światło ciągłe miało poważne wady, bo poza niejednorodnością był to bardzo duży pobór energii i wysoka temperatura. Dziś już tych ograniczeń praktycznie nie ma, albo stają się coraz mniej istotne, więc światło ciągłe zaczyna wygrywać. Nie trzeba się jakoś specjalnie zastanawiać nad efektami, nie trzeba niczego przewidywać, nie trzeba sobie niczego wyobrażać, mierzyć światłomierzem, śledzić pilotów, bo wszystko widać dokładnie i to na pierwszy rzut oka. To podobnie jak z wyświetlaczami LCD w aparatach cyfrowych. Kiedyś w analogach ich nie było i finalne efekty były widoczne dopiero po wywołaniu materiału, czasem po kilku dniach. Trzeba było mieć światłomierz, wyobrażać sobie co na finalnym zdjęciu zobaczymy i przewidywać efekty. Dziś efekty są widoczne natychmiast, możliwe do oceny nawet jeszcze przed wciśnięciem spustu. Tak samo dzieje się z oświetleniem ciągłym i nic tego nie zatrzyma. Staje się to zwyczajnie łatwiejsze i bardziej wygodne. A jak dołożymy do tego możliwość płynnej zmiany koloru światła z takich lamp LED, to światło błyskowe ma już coraz mniej zalet. Jeszcze rok, może kilka lat i światło błyskowe w zastosowaniach studyjnych zostanie tylko dla "dinozaurów", którzy kiedyś czegoś się nauczyli i nie chcą lub nie potrafią zmieniać przyzwyczajeń. Będzie tak jak ze starą dobrą fotografią analogową, kolodionem, czy inną gumą. Oczywiście długo jeszcze zostaną jakieś nisze, choć zmiana już się zaczęła, już trwa. No, ale to tylko moje zdanie i nie musicie się z nim zgadzać.
Jacek
Skontaktuj się z nami