Ad vocem tego co pisałem, światło, obróbka, może się podobać, może nie podobać... a ściereczka podoba się? Bo mnie szmata wyglądająca na brudną zniechęca.
No i korkociąg do zakręcanej butelki
Dobra, już nic nie piszę.
Szukaj
Ad vocem tego co pisałem, światło, obróbka, może się podobać, może nie podobać... a ściereczka podoba się? Bo mnie szmata wyglądająca na brudną zniechęca.
No i korkociąg do zakręcanej butelki
Dobra, już nic nie piszę.
Nowe chciałem zrobić bez szmaty :P
Twój proces produkcji zdjęć, mam takie nieprzeparte wrażenie, jest stochastyczny. Czyli COŚ wrzucę losowo może przypasi. Mam ścierkę to ją dam, (jakbyś miał szczotkę do toalet to też byś ją wrzucił?). Czasem Ci coś zapasuje. A często nie.
Wybór tła, elementów aranżacji i zdjęcia to tak naprawdę jest opowieść. Niby wykorzystujesz tonację low key... a tak naprawdę opowiadasz, że to jakaś pokątna piwnica gdzie ktoś w skąpym świetle coś rzeźbi. Możesz też powiedzieć, że ta tonacja to szlachetna wysokopółkowa restauracja z wygangowanymi tłustymi kotami którzy przy skąpym świetle omawiają grube biznesy. I teraz co będzie różniło interpretację 1 od 2??? Otóż tylko staranność podania i doboru rekwizytów. To, że szynka będzie finezyjnie (lub nie) pokrojona i zwinięta. To, że będzie jakaś sztuczka aranżacyjna. Że wino będzie w eleganckim koszyku (czy jak to się tam zwie). W kulinariach to naprawdę sporo trzeba wiedzieć. A na początek - to, że poziom czołowki branży jest naprawdę wysoki i, że albo się tym solidnie zajmujesz albo masz stylizacyjne wsparcie.
Tymczasem kroisz grubym, tępym nożem nieapetyczne kęsy, dodajesz do tego wymięte warzywa. Towarzyszą temu podrzędne i przypadkowe przedmioty. A całość jest grobowa - bo tylko fotografom się takie smuty podobają. Problem jest w tym, ze mimo nieustających feedbacków wskazujących na tę fundamentalną słabość Twojej pracy nie umiesz/nie chcesz likwidować deficytów estetycznych.
Przechodząc na chwilę do pracy dla steakowni. Otóż gdybym zobaczył taką reklamę restauracji to pomyślałbym, że skoro mają tak okropne, tak niechlujne, i nieapetyczne, zdjęcia to pewnie takąż kuchnie też mają. I wystarczy, że tak pomyśli 10% potencjalnych klientów (być może tych zasobniejszych, wymagających, smakoszy albo bywałych) aby lokal poniósł klęskę a pieniądze zaoszczędzone na sesji okazały się najgorszą inwestycją. Nie mówię, że tak będzie bo o sukcesie decyduje wiele czynników (w tym lokalizacja, lokalizacja i lokalizacja).
Tylko powiedz mi czy warto ryzykować słabym materiałem ilustracyjnym na tym, w tej chwili tak trudnym, rynku? I czy Ty jak fotograf, chcesz ryzykować, że klientowi jakiś złośliwy i malkontentny konsument objaśni słabości zdjęć jakimi się posługuje? Dostałeś szansę to ją wykorzystaj!
Ostatnio edytowane przez Wujot ; 18-12-2022 o 01:57
niestety u wielu klientow mozna zaobserwowac podejscie - i tak cos z tego wyciagniesz. Pamietam sesje cukiernicze gdzie naprawde najwyzszej klasy cukiernicy do sesji katalogowej przychodzili z odwalonym byle jak produktem i pytaniem "ale zrobisz cos z tego prawda?" Bo wystarczylo ze na kilku wczesniejszych sesjach stwierdzilismy ze uratujemy temat. Fajnie jak caly zespol pracuje na 110%. Wtedy powstaja naprawde swietne foty. Niestety ludzie sa leniwi i trzeba im to czesto uswiadamiac ze wszyscy musza dac z siebie wszystko by bylo dobrze
uwielbiam to zdjecie. UWIELBIAM!!!!
Troche jak pamietna reklama toreb podroznych gdzie facet stojac z tylu porsche 911 wklada torbe do bagaznika albo noz do sera przy desce z ostrygami. Kocham takie przyklady pokazujace bezmyslnosc fotografa/stylisty
edit: znalazlem
podziwiam ze jeszcze Ci sie chce. Naprawde. Bo mi juz przeszlo ... a mial chlopak zaplecze techniczno-edukacyjne jakiego wielu zawodowcow mogloby pozazdroscic
Ostatnio edytowane przez sailor ; 29-12-2022 o 20:05
Odpowiadam jedynie za to co napisalem - nie za to co zrozumiales
portfolio - www.piotrfajfer.com
Nad technikaliami się nie wypowiem, bo się na tym nie znam i na pewno lepiej bym nie zrobił. Ale tak od kulinarnej strony (w sumie tu też się nie znam ), to banan z wodą mi się nie "dodają". Ani się ich nie myje, a przynajmniej nie znam żadnej osoby, która by to robiła (choć usłyszałem kiedyś zalecenie od lekarza dotyczące mycia bananów w kontekście tego, ile jest na nich chemii z uwagi na długi transport z drugiego końca i świata, i jak ona potrafi uczulać), ani nie spożywa z wodą (prędzej z mlekiem w formie koktajlu). Taka moja luźna uwaga
Ależ myje się banany przed transportem. Cejrowski o tym opowiadał w odcinku o bananerze. Myje się, żeby opóźnić dojrzewanie banana zmywając lateks. Mówił też, że jeżeli chcemy mieć dojrzałego banana to trzeba go ubrać w ... coś z lateksu
Tu jest wygrzebany fragment w czeluściach internetu:
https://www.sadistic.pl/wojciech-cej...e-vt120945.htm
- - - - kolejny post - - - - - -
Świetne, jak sami piszą "piękno tkwi w szczegółach".
Transportuje się zielone banany, nie żółte.
Po zerwaniu banany są poddawane płukaniu w odpowiednich środkach chemicznych, np. grzybobójczych. W tej postaci są niejadalne. Po dotarciu do Europy owoce są traktowane w specjalnych komorach w dojrzewalniach etylenem w podwyższonej temperaturze, co rozpoczyna proces ich dojrzewania. To jest ogromny i skomplikowany przemysł, bo klient np. w Polsce nie kupi banana z jakąś plamką czy skazą. Jeśli ktoś kupował banany "prosto z krzaka" to wie, jak trudne do osiągnięcia są takie idealne parametry.
Nie spotkałem się z myciem dojrzałych bananów, ale nie wszystko wiem. Może myje się np. w zoo, żeby małpki się nie rozchorowały?
Skontaktuj się z nami