Nie ciągnąc tematu przypadłości dietetycznych, chyba nie natrafiłem nigdzie na opis jak nikonowskie bezlustra sprawdzają się w nieprzyjaznych warunkach pogodowych, a udało mi się to sprawdzić. Niechcący ale może komuś to oszczędzi stresu tak jak w moim przypadku. W piątek uderzyłem w Bieszczady na narty, zapomniałem stopki do szybkozłączki przez co całą drogę miałem Z5 zawieszony na szyi (z N35/1.8s). Była to moja dziewicza wyprawa skiturowa, więc narty miałem przytroczone do plecaka i ściągałem nimi cały śnieg z niższych drzew i kaczorów podczas podejścia. Masa ciężkiego, mokrego, topniejącego śniegu lądowała na aparacie, topiła się na nim i spływała. Zastanawiałem się czy ryzykować ale stwierdziłem, że opisy o uszczelnionej konstrukcji powinny być prawdą, do tego jest na gwarancji, to zaryzykuję. I spoko, odnotowałem jeden mankament: czujnik "zbliżenia" oka do wizjera przystał działać, nie mogłem oglądać zdjęć na wyświetlaczu bez ręcznego przełączania. To co mnie martwiło - nie działał dość długo, dopiero po powrocie do domu i dokładnym wyschnięciu zaczął działać poprawnie.
Test wykonany, choć ryzyko niestety niepotrzebne, pogoda była zupełnie szarobura, a jak wreszcie przebiło się nieco słonka znad połonin to się okazało, że podchodząc z całym ekwipunkiem narciarskim na Małą Rawkę tak buchałem ciepłem, że cała optyka zaparowała
Konkludując przydługawy wywód: miło pod względem uszczelnień Z5 (przynajmniej po kilku godzinach) zachowuje się podobnie jak mój umiłowany D700, nie wierzę, że przy upadkach będzie podobnie ale z czasem też prawdopodobnie mimowolnie to sprawdzę.
PS. jeszcze potwierdziłem jeden mankament, z którym raczej każdy kupujący się liczy mając tego konusa w rękach: słabo się go obsługuje w rękawicach zimowych
Szukaj
Skontaktuj się z nami