Jest kilka powodów dla których system m4/3, a szczególnie Olympus zyskał powodzenie wśród makrofotografów.
-wielkość i ciężar
-bardzo dobry obiektyw makro 60mm Olympusa
-finalny obrazek ze względu na wielkość matrycy przy tej samej skali odwzorowania obejmuje znacznie mniejszy fragment niż przy matrycy FF
co w sumie daje wrażenie większego powiększenia. Ma to znaczenie przy małych i drobnych obiektach
-większa strefa ostrości
-cicha migawka bez kłapiącego lustra powodującego dodatkowe wibracje
-możliwość podglądu powiększonego fragmentu kadru w wizjerze i oceny ustawienia ostrości. Oglądanie tego samego na tylnym ekranie lustrzanki w
jasny dzień raczej do komfortowe nie jest.
-możliwość wybierania punktu ostrości w dowolnym miejscu nawet przez dotknięcie na ekraniku
-chyba najszybszy focus bracketing z możliwością złożenia obrazka już w korpusie. Nie wypowiem się co do końcowego efektu bo mój Olek nie miał tej funkcji.
Do wad tego systemu zaliczam:
-niskie użyteczne ISO, w moim OMD 10 nie wychylałem się poza 400 ASA
-szybko dająca o sobe znać dyfrakcja, powyżej f8 już było to dobrze widoczne
-format kadru, nie pasował mi
-ze względu na zwiększoną strefę ostrości trudno było uzyskać ładne gładkie tło
System startował na długo nim Canon i Nikon zaczęli rozmyślać nad bezlusterkowcami. Dzisiaj sytuacja wyglądałaby pewnie inaczej.
Ja po roku używania równolegle d700 i Olka zdecydowałem się na Z6. Przy tej matrycy jaką posiada ten korpus 800-1600 ASA nie stanowi
problemu, a na takich czułościach często fotografuję stosując przysłony 11-16. Focus bracketing w Nikonie jest zdecydowanie wolniejszy
i mógłby być lepiej dopracowany. Jest po prostu ubogi, ale chyba w innych systemach jest tak samo. Przede wszystkim brakuje możliwości
wstępnego ustalenia zakresu przeostrzania i automatycznego wyliczenia ilości potrzebnych kadrów przy zadanej przysłonie, choćby dla
jednego firmowego obiektywu. Ciekawostką jest, że długość kroku przeostrzania zmienia się wraz ze zmianą przysłony, mimo stałej wartości
ustawionej w menu. Instrukcja jednak nic o tym nie wspomina.
Ten drugi obiektyw nakręcany na 105-tkę to stary Tessar 210mm/4,5 z kamery wielkoformatowej. Kupiłem go za 50 zł na takiej naszej
lokalnej giełdzie różnych rzeczy, najczęściej przywiezionych zza zachodniej granicy.Raczej przypadkowo wpadłem na pomysł nakręcenia go
na 105-tkę makro Ma taki sam gwint mocowania jak Nikkor, ale ze względu na wystające lekko poza gwint tylny człon obiektywu dołożyłem
przejściówkę ze starego filtra. Używam tego zestawu przy fotografowaniu małych obiektów. Pewnie powoduje to pogorszenie jakości obrazka,
ale przy tych przesłonach, które stosuję jakoś tego nie dostrzegam. Działa to dokładnie w taki sam sposób co nasadki typu raynox.
Podejrzewam, że oryginalne soczewki Raynox w aparatach z dużą matrycą będą już mocno winietować, trudno znaleźć coś na ten temat w sieci.
Trudno mi jest wskazać co będzie lepsze dla Ciebie. W obu systemach są dobre i złe cechy. Ja ze względu na posiadany dodatkowy osprzęt
i fotografię w tematach gdzie FF ma zdecydowaną przewagę, nie zdecydowałem się na rozbudowę drugiego systemu, a kupiłem nowy korpus.
Sigma ma dwa obiektywy makro 150 mm. Starszy juz nie produkowany i nowszy z układem stabilizacji. Obie optycznie b.dobre. Są jeszcze makrówki
Sigmy i Tamrona o ogniskowej 180 mm no i stary Nikkor 200mm.
Szukaj
Skontaktuj się z nami