To ciekawe doświadczenie czytać własne posty z perspektywy czasu - choćby półtora roku - jak w tym wypadku.
Historia potoczyła się następująco:
Gdy Żona sczaiła, że na fali jej nowego hobby planuję transfer środków w kierunku mojego dawnego hobby, czytaj: licząc na to, że dzięki jej zajawce kupię znowu aparat za kilka tysięcy złotych stwierdziła, że chyba mnie "tu są słowa których nie wypada cytować".
Do tego doszedł cały ten koronacyrk, ryzyko utraty mojej pracy (poligrafia), jej pracy (turystyka) i temat ucichł.
Są też jednak dobre wieści. Zuzia bardzo się rozwinęła. W tygodniu robi po 2/3 zdjęcia (tzn zdjęć robi wiele, ale ostatecznych kadrów średnio jest w tygodniu właśnie tyle :P). Dzielnie radzi sobie z NEXem 5r i podpiętym do niego Heliosem 44M-4. Nie ma problemu z odróżnieniem przysłony od migawki. Wie co to bracketing, oraz jaki ustawić czas, żeby przy zastanym świetle z kuchennego okna zamrozić w locie cukier puder. Zdjęcia to wciąż tylko hobby i rozrywka, ale miała już kilka "komercyjnych" współpracy. Nie znudziło jej się, z czego nieskromnie powiem - jestem dumny!
Pracy żadne z nas nie straciło (odpukać) i w zdrowiu żyjemy... ale chyba my nie o tym :P
Ostatnio przyjaciel pożyczył mi D7100, YN685, dokupiłem blendę 5w1, uchwyt do lampy i parasolki, parasolkę i... pięknie 85ką ogarnęliśmy fotki jakiegoś tam grilla elektrycznego, w ramach współpracy - są więc szanse, że przekonam swoją Połowicę do nauki strobingu i/lub operowania światłem stałym. W tym momencie następuje plot-twist, bo gdy stwierdziłem, że NEX jakkolwiek dobry by nie był, to lampy błyskowej z niego nie odpalę - czyli Nikon! Tylko, że D750 ani D610 są już nie do kupienia nowe... Na ten moment, na przetrwanie muszę wykombinować jakieś źródło stałego światła, nie wiem czy panel led, czy lampa skupiająca i chyba zostaje tylko odkładanie na Z5? No chyba, że trafię na niedrogie i godne zaufania D750/D610 z drugiej ręki.
Szukaj
Skontaktuj się z nami