Close

Strona 1 z 2 12 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 16
  1. #1

    Domyślnie Voigtlander Vito BL

    Witam serdecznie!
    Wpadł mi w ręce mały, stary kompakt Voigtlander Vito BL. Rok produkcji 1957, ale stan wizualny jak nowy z pudełka. Aparat oczywiście nie domaga:
    - migawka zacina się, czasami działa, czasami nie. Pewno wymaga regulacji i konserwacji/smarowania. Jak już zacznie działać, to działa, ale po jakimś czasie przestoju, znów trzeba ją namówić do pracy
    - w obiektywie widać jakieś takie czarne przebarwienie, jak na fotografii. Ciężko to pokazać, ale ten cień na zewnątrz soczewki, to właśnie to "coś" , co mnie martwi. Co to może być panowie?


    Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	Voigtlander.jpg
Wyświetleń:	155
Rozmiar:	107,2 KB
ID:	38231


    Aparacik tak mi się spodobał (frajda niesamowita), że chciałbym mu przywrócić stan świetności do użytku i troszkę pobawić się analogiem. Założyć film i przypomnieć sobie stare czasy
    W związku z tym mam dwa pytania do szanownych kolegów:
    - czy macie jakiś zaufany serwis, specjalizujący się w tak starych aparatach, gdzieś w kraju, gdzie mógłbym go wysłać do naprawy?
    - co to jest to "coś" w obiektywie Waszym zdaniem? To wygląda ja jakaś ciecz, która dostała się między soczewki, ale może się mylę.
    Będę bardzo wdzięczny za jakieś wskazówki.
    Pozdrawiam i życzę zdrowych i wesołych...
    Jakieś ciałko, szkiełko i światełko, no i jeszcze nosidełko

  2. #2

    Domyślnie

    Ta ciecz, to stary smar, który się "rozwarstwił" z biegiem lat i zalał segmenty przysłony, oraz migawki, sklejając je na amen, albo na prawie amen. Niestety, samo wyczyszczenie listków pomoże tylko na krótko, a więc trzeba rozebrać całą migawkę na czynniki pierwsze i wszystko dokładnie wyczyścić.
    Niepokoił bym się tymi plamami na soczewce. Nie widać tego dobrze, ale to może być olej, który dostał się pomiędzy dwa, normalnie sklejone ze sobą na stałe, elementy. Jeśli jest na wierzchu, to nie ma problemu. Wyczyścić toto można spirytusem, najlepiej izopropanolem. No i takich migawek się nie smaruje. Jedynym miejscem, gdzie może być jakiekolwiek smarowidło, to gwint obiektywu. Stamtąd też się pewnie wydostało.
    Fajny aparacik, ale obiektyw ma taki se. Nie jestem też pewien, czy one nie były ładowane kasetkami typu Rapid. Wtedy normalnego filmu nie założysz.
    Generalnie, żeby sobie "przypomnieć" czasy filmu, to chyba nie jest najlepszy sprzęt.
    Ostatnio edytowane przez Heldbaum ; 11-04-2020 o 15:04

  3. #3

    Domyślnie

    Dziękuję Heldbaum za wypowiedź
    Przyznam, że trochę mnie zmartwiłeś, choć moja podświadomość podpowiadała mi, że łatwo nie będzie
    Cóż, zamiar był taki, aby stał na półce i cieszył oko, no i chyba na tym się skończy.
    A może masz jakąś wiedzę i zaproponujesz mi jakiś aparat (bez wymiennej optyki, gardzę już wymienną optyką ), którym mógłbym powspominać stare czasy, najlepiej ze szkłem o ogniskowej około 35mm.
    p.s. ładowane są klasycznie nie Rapidem.
    Ostatnio edytowane przez stachmuszel ; 11-04-2020 o 15:39
    Jakieś ciałko, szkiełko i światełko, no i jeszcze nosidełko

  4. #4

    Domyślnie

    No cóż... Ciężko powiedzieć, bo to wszystko zależy od tego, co wywołuje u Ciebie tzw. żywsze bicie serca. Oczywiście i ja i Ty, wiemy, że są dziesiątki doskonałych aparatów na film, w tym lustrzanki, ręczne i automatyczne, z wymienną optyką itd, ale ja też to już przerobiłem i po prostu mnie znudziło. Powiedziałbym - Smiena - ale nie. To, że dostałem ją, jak prawie każdy z mego pokolenia, na I Komunię, wywołuje rzecz jasna pewien sentyment, ale w przypadku Smieny, to trochę za mało. Już dużo fajniejsza była Vilia, a tak naprawdę zakochałem się w czeskiej lustrzance dwuocznej, Druoflex. Proste toto było, wręcz prymitywne, nawet nie miało porządnej matówki, ale było w tym bakelitowym gówienku coś tak pierwotnego, tak przypominającego dawne czasy, że po prostu robienie nim zdjęć było czystą radością. Tak więc chyba wiem, co masz na myśli.
    Jakbym miał teraz wybierać, to chyba coś w rodzaju Vilii, albo...



    Tego Ricoha. Już Ci mówię, dlaczego. Jako Ricoh, ma to przyzwoitą jakość, jest małe, niezawodne, a poza tym ma pewne udogodnienia, które w świecie radzieckiego przemysłu fotooptycznego, uchodziłyby za świętokradztwo. Ma na przykład tryb automatyczny, światlomierz i bardzo wygodny w użyciu dalmierz. Obiektyw jest ostry, a sam aparat mały, dzięki czemu możesz mieć go zawsze przy sobie. Nie robi jednak wszystkiego sam. Nie jest to automat. Musisz wybrać przysłonę, sprawdzić, czy czas otwarcia migawki nie będzie za długi, ustawić odległość, naciągnać... Jest czym się pobawić.
    Z tymi dalmierzowymi aparatami z tamtych lat jest tak, że właściwie każdy ma jakieś problemy. Tylko że niektóre z nich są łatwiejsze w usunięciu, inne trudniejsze. Jeszcze inne całkiem niemożliwe, albo nieopłacalne. Choćby taki Olympus.



    Jak wpiszesz jego nazwę w wyszukiwarce, to pierwsze co Ci wyskoczy, będą zapytania "jak oczyścić sklejoną migawkę". Właściwie, to "jak odblokować migawkę", bo nie każdy wie, że jest ona właśnie sklejona, tym cholernym olejem. No i co z tego, że są to świetne, ostre aż do obłędu szkła, precyzja i te sprawy, skoro aparat jest tak delikatny, że psuje się od samego patrzenia? Skoro nie możesz kupić egzemplarza nadającego się do użytku?
    Ten Ricoh też ma jeden problem, ale jest to problem łatwy do usunięcia...



    Widzisz tą gąbkę na tylnej ściance? Po latach szlag ją trafia i się wykrusza. Czasami zamienia się w lepką czarną maź. Ja miałem w swoim to samo. Wyciąłem z pianki poliuretanowej taki kształt, przykleiłem i było cacy. Oczywiście w internecie też roi się od zapytań, skąd to wziąć, a egzemplarze sprzedawane na aukcjach są często opatrzone komentarzem - uszczelnienia wymienione na nowe.
    Pewnego dnia musiałem sprzedać trochę sprzętu, a wśród niego i tego Ricoha. Ale żałuję, bo to był cudowny aparacik. Wystarczająco prymitywny, wystarczająco niezawodny i wystarczająco dobry. Jednym słowem, wystarczający w każdym calu. A teraz, zamiast niego, używam Feda 5B. Też jest dobry, ale kieszonkowym już bym go nie nazwał.

    Nie wiem, na ile udało mi się trafić, czego oczekujesz od takiego aparatu na film, ale jakbyś miał jakieś pytania, to wal śmiało.

  5. #5

    Domyślnie

    Polecam yashike 35 gsn. Piękny, obiektyw bardzo bardzo dobry f/1.7.
    co do uszczelnień, które po latach się rozplywaja, to sam czarną gąbka je zastąpilem.
    w ricohu 500 natomiast po prostu skręconą czarną włóczka.

  6. #6

    Domyślnie

    Yashica Electro 35 też ma swój słaby punkt - tzw. "Pad of Death", niemniej zacny sprzęt. 35 GSN/GTN nie mają trybu manualnego, tylko priorytet przysłony i warto o tym pamiętać przy zakupie
    Do polecenia z dalmierzy to seria Konica Auto S2 i S3 - priorytet migawki i tryb manualny, świetny jest światłomierz widziany w wizjerze.
    A7R3/AF18/AF35/AF45/MF58/AF85/MF135
    Yashica Electro 35 GTN | Konica Autoreflex TC 28/40

  7. #7

    Domyślnie

    Dzięki Panowie. Stary już jestem, a nakręciłem się na te maleństwa Jadnak ciężko będzie zdobyć egzemplarz niekombinowany, sprawny i ładny wizualnie np. takiej Yashica Electro 35 GTN. Cóż, pozostaje obserwować portale, może do tej pory mi przejdzie
    Jakieś ciałko, szkiełko i światełko, no i jeszcze nosidełko

  8. #8

    Domyślnie

    Ja taki kupiłem 2 miesiące temu - w bardzo ładnym stanie ale z objawami PoD - jest to stosunkowo łatwe do naprawy, jak się nie ma dwóch lewych rąk. Trzeba śledzić na bieżąco allegro, olx. A sam aparat przed zakupem najlepiej pomacać osobiście.
    A7R3/AF18/AF35/AF45/MF58/AF85/MF135
    Yashica Electro 35 GTN | Konica Autoreflex TC 28/40

  9. #9

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez asche Zobacz posta
    Ja taki kupiłem 2 miesiące temu - w bardzo ładnym stanie ale z objawami PoD - jest to stosunkowo łatwe do naprawy, jak się nie ma dwóch lewych rąk. Trzeba śledzić na bieżąco allegro, olx. A sam aparat przed zakupem najlepiej pomacać osobiście.
    no to dobrze że nie wiedziałem o tym padzie, bo naście lat temu kupiłem dwie piękne 35gsn. zostawiłem jedną i nadal działa, zamiennik baterii (bez kombinowania z tulejkami) również się sprawuje.

  10. #10

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez asche Zobacz posta
    Ja taki kupiłem 2 miesiące temu - w bardzo ładnym stanie ale z objawami PoD - jest to stosunkowo łatwe do naprawy, jak się nie ma dwóch lewych rąk. Trzeba śledzić na bieżąco allegro, olx. A sam aparat przed zakupem najlepiej pomacać osobiście.
    Jeśli nie tajemnica, za jakie pieniądze kupiłeś?
    Jakieś ciałko, szkiełko i światełko, no i jeszcze nosidełko

Strona 1 z 2 12 OstatniOstatni

Podobne wątki

  1. voigtlander 40/f2
    By Hird in forum Obiektywy 24-75mm
    Odpowiedzi: 11
    Ostatni post / autor: 07-11-2016, 15:45
  2. [ Reportaż ] Czerwone Vito i dużo innych rzeczy
    By wpkx in forum Reportaż, street, sport, śluby, podróże
    Odpowiedzi: 21
    Ostatni post / autor: 21-10-2013, 13:16
  3. Voigtlander Ultragon 19-35
    By Sapphiron in forum Obiektywy 6-24 mm
    Odpowiedzi: 14
    Ostatni post / autor: 27-10-2011, 11:07
  4. Voigtlander 28-210/4.2-5.6 APO
    By m_cudny in forum Obiektywy - bagnet F (lustrzankowy)
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 21-02-2006, 19:21

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •