W sierpniu, dosyć spontanicznie namówiłem rodzinę na wakacje w Toskanii. Trochę byłem napędzany komediami romantycznymi, trochę zdjęciami Lufy, trochę poczuciem zaległości w poznawaniu tego ważnego cywilizacyjnie kawałka Europy. Nie miałem dużych ambicji fotograficznych (bo w ogóle ich nie mam), ale po konsultacji szybko kupiłem na wyjazd Tamrona 100-400, trochę poczytałem i pojechaliśmy.
Na miejscu oczywiście wyszła cała specyfika miejsca i mój kompletny brak wiedzy i umiejętności w fotografii krajobrazowej.
Po pierwsze w Toskanii fotografuje się tam gdzie da się zatrzymać samochód, a nie tam, gdzie miejsce wygląda na fajne. Drogi są wąskie i czasem kilometrami nie ma gdzie stanąć.
Po drugie jeśli komuś zależy na fajnych fotografiach, trzeba zrobić lepsze rozpoznanie, niż to, które mi się chciało zrobić.
Po trzecie Włosi zepsuli krajobraz liniami energetycznymi, a domy bramami garażowymi i zaparkowanymi samochodami
Po czwarte - faktycznie szeroki kąt w Toskanii zaczyna się w okolicach 200-300mm.
Po piąte - poranne wstawanie na urlopie nie jest dla mnie, zwłaszcza jak fajne plenery są do godziny drogi samochodem.
Po szóste - to piękna kraina i nie warto się na wakacjach stresować słabymi zdjęciami i pustym, bezchmurnym niebem w ciągu dnia.
Wszystkim polecam toskańskie wakacje, ale w lecie koniecznie z basenem przy kwaterze i zakwaterowaniem w tradycyjnym upałoodpornym toskańskim domu.
Przeglądając zdjęcia w domu wyszła mi jeszcze jedna awaria - przy krajobrazie przymykałem obiektywy. I przy tym przymknięciu okazało się, że mam 1000 zdjęć pokazujących upaćkaną matrycę
Mimo słabych wyników fotograficznych, kilka zdjęć w tym wątku zamieszczę.
[1] gdzieś w okolicach Sieny
[s] słoneczniki przy drodze
Szukaj
Skontaktuj się z nami