Cześć
To mój pierwszy post więc szybciutko się przywitam - mam na imię Adam i jestem "dzieckiem" jeleniogórskiej szkoły fotograficznej...
W związku z chwilową pauzą w fotografowaniu średnimi i wielkimi formatami przeprosiłem się małym obrazkiem i stąd moja obecność
tutaj.
Mam mały dylemat w kwestii filtrów...
Mam sporo szkieł więc chciałbym w końcu zainwestować w prostokątne filtry.
Moje pytanie jest następujące:
Czy jeśli pracuje TYLKO I WYŁĄCZNIE z filmami B&W to mogę łaskawym okiem spojrzeć na systemy gorszej jakości takie jak COKIN czy HITECH ?
Wszyscy wiemy że łączone w kanapki brzydko farbią ale czy dla błony monochromatycznej ma to większe znaczenie?
Chciałbym na dzień dobry zainwestować w 4-5filtry (głównie ND i GND) ale nie uśmiecha mi się wyprówać flaków na NISI z którymi notabene miałem przyjemność pracować i bardzo je cenie...
Bezdyskusyjne jest że topowe filtry wyróżniają się właściwościami optycznymi jak i fizycznymi (odparowywanie, łątwość czyszczenia itp) ale czy kupując tanią żywice COKINA zobaczę jakieś fałsze w tonacji szarości? (głównie mam na myśli fioletowe zafarby typowe dla koloru)
Bo jeśli nie widać różnicy to po co...
Dodam że nie zamieżam fotografować cyfrowo czy też w kolorze...
Prosze o jakieś rzeczowe odpowiedzi i poradę w tej materii.
Serdecznie pozdrawiam.
Szukaj
Skontaktuj się z nami