Szukaj
To było z sarkazmem, bo o ile w CA mają bardzo przyjemne miejsce do życia, to przepisy wymyślają niestworzone, a co i raz, to głupsze.
Ale spróbuję znaleźć coś pozytywnego.
Tak a propos żółtego podkreślenia - przypomniało mi się, jak gdzieś w Anglii Polak jadący ciężarówką zmiażdżył w osobówce matkę z trójką dzieci (na oczach ojca jadącego w drugim aucie), bo zmieniał sobie muzyczkę w telefonie i nawet nie próbował hamować, bo ich nie widział. Może gdyby w tej Angielskiej Republice Ludowej mieli takie drakońskie mandaty i kary za telefon, chłop by się zastanowił, co robi jadąc furą jak czołgiem...
Ostatnio edytowane przez 2pompony ; 13-11-2019 o 03:27
pozdrawiam bombelkowo
Jak ktoś się rzuca, że nie wie jakie zdjęcia robię: proszę bardzo (flickr), choć stare.
Na bezmyślność nie poradzisz...
Nie mówię, że to nie ma być karane, tylko że kary powinny być adekwatne do przewinienia.
Za samo trzymanie telefonu w ręce oprócz sporej kary finansowej, choć w innych stanach potrafią to stopniować za 1, 2, 3-cie wykroczenie, tutaj jest zawieszenie prawa jazdy na 3 lata. Chociaż nie sprawdzałem oryginału, czy na 3, czy do trzech.
W każdym razie chodzi mi o to, że w tutejszych warunkach zawieszenie na dłużej, niż powiedzmy miesiąc, oznacza pozbawienie pracy poprzez brak możliwości dojazdu do niej, czyli pozbawienie środków do życia na długi czas!
I to za wzięcie telefonu do ręki, nawet nie korzystanie!
Moja szanowna małżonka raczyła była niedawno przeskoczyć na wczesnym czerwonym koło domu, ale w takim miejscu, gdzie akurat zamontowane było studio filmowe. No więc po tygodniu przyszedł pocztą mandat wraz ze zdjęciami i dodatkowo linkiem do filmu w necie.
Koszt imprezy $100, więc uczciwie. A ile życzą sobie za to samo w Kalifornii? Ano, $900.
Ostatnio edytowane przez Ligo ; 13-11-2019 o 04:50
Mój bliski koleżka w Irvine, CA, miał taki smutny przypadek, że go złapali i odebrali mu na rok prawo (za co to się naprawdę nei dowiesz, bo oczywiście za niewinność). Odwołał się, że właśnie nei dojedzie do roboty, czyli kara jest jakby podwójna, więc dostał sądowe zezwolenie na dojazd dom - praca, wyłącznie w dni pracujące i ani ćwierć mili w bok. Dodatkowa ciekawostka: sąd się przychylił do odwołania, ale koszty sądowe petent i tak musiał zapłacić z własnej kieszeni.
Czyli da się to tak załatwić, żeby skutecznie wybijać z głowy złe zachowania i jednocześnie nie pozbawiać pracy. A mandaty? Bądźmy szczerzy - kto pamięta ból po stówce? No owszem, miło nie jest, ale to raptem stówka... A ból po $900 to się pamięta sporo dłużej, tak myśłę.
pozdrawiam bombelkowo
Jak ktoś się rzuca, że nie wie jakie zdjęcia robię: proszę bardzo (flickr), choć stare.
A mnie się podiba kara za driving to sloow
Wysłane za pomocą Tapatalk
Ja jestem gorącym zwolennikiem wysokich mandatów. Czekam na to jak na wybawienie. 100, 200 czy nawet 500 za duże wykroczenie to jakaś kpina. Albo te durne tłumaczenia, "ja tylko na chwilę wziąłem telefon do ręki, ja tylko zerknąłem, ja na późnym pomarańczowym, itp." Zabitym te tłumaczenia życia nie przywrócą. Są tez autobusy, rowery, można inaczej dojeżdżać do roboty.
D90 + Sigma 17-50 + Nikkor 35 + YN-685;
Fujifilm X-T20 + Fujifilm 15-45 + Fujifilm 27 2.8
Z tym rowerem to się zagalopowałeś trochę.
Wysłane za pomocą Tapatalk
Jak nie jest daleko to czemu nie. Poza tym to nie wina sądu że kierowca nie myśli przed tylko po. Ale rozumiem szczególne przypadki. Sam gdzieś widziałem w TV, busiarz jechał 120 w zabudowanym a potem płacz. Czy oddał bym mu prawko bo to jego praca? Nie.
D90 + Sigma 17-50 + Nikkor 35 + YN-685;
Fujifilm X-T20 + Fujifilm 15-45 + Fujifilm 27 2.8
Znalazłem coś takiego: https://billandjeney.blogspot.com/20...e-are-not.html i nie wiem w co wierzyć.
Skontaktuj się z nami