Kolega @poste ciut mnie zmotywował do pokazania kilku zdjęć z tegorocznej wizyty w Japonii. Przeglądanie zdjęć z Japonii zawsze jest dla mnie źródłem frustracji, gdy po powrocie uświadamiam sobie jak bardzo zmarnowałem okazję do zrobienia fajnych zdjęć. Tegoroczny wyjazd był bardzo krótki i bez odwiedzania miejsc spektakularnie atrakcyjnych. A jedyny zaplanowany dzień na "super fotografie" okazał się spektakularną klapą. Zmierzmy się jednak z tematem.
Hanami - świętowanie kwitnienia drzew wiśni. Trzeci raz wstrzeliłem się w tzw "full blum" czyli drugi tydzień kwitnienia, kiedy obsypane kwiatami drzewa są w pełnym rozkwicie. Jednak hanami lubię przede wszystkim z powodu możliwości obserwowania radości świętowania tej chwili przez Japończyków. Parki są pełne imprezujących ludzi - tych młodych, i tych, którzy przyszli wyraźnie prosto z biura. Do tego mnóstwo miejsc gdzie można kupić picie i jedzenie. W parkach są zorganizowane dodatkowe wielkie śmietniki, a drzewa wiśni są dodatkowo zabezpieczone przed kontaktem z ludźmi (są dosyć delikatne). Dla mnie obserwowanie kwitnienia wiśni w Tokio nie jest tak atrakcyjne jak w Kioto z powodu koloru kwiatów. W Tokio dominują białe kwiaty, a w Kioto różowe, które moim zdaniem wyglądają bardziej spektakularnie
Para świętująca w Omiya Park
Omiya Park nocą
Hanami w Ueno Park (Tokio)
Sprzedawcy
Swiętowanie
- - - - kolejny post - - - - - -
II) Trening.
Do Japonii jeżdżę do swojego nauczyciela. Soke Irie ma już 70 lat, więc staram się wykorzystać czas kiedy jest jeszcze w dobrej formie. Czasem mam uczucie, że dla 2 godzin treningu warto przelecieć te pół globusa, bo są to treningi kameralne, w specyficznym tempie i atmosferze. Szczęśliwie trenujemy więcej niż 2h na wyjazd.
Dojo mieści się w domu mojego nauczyciela, w willowej dzielnicy Omiya i ma niewiarygodnie paskudne oświetnie jarzeniowe
Na zdjęciu - Japończyk trzyma Polaka, patrzą Austriak i Ukrainiec.
- - - - kolejny post - - - - - -
III) Porażka
Hakone. Od stycznia namawiałem wszystkich na całodniową wycieczkę do Hakone. Kolejka górska, kolejka linowa, widok na Fuji, rejs po jeziorze, onseny.... Dwie godziny koleją w jedną stronę. [link]... Na miejscu pojawiło się podejrzenie, że może nie będzie tak pięknie, jak planowaliśmy. Kolejno jechaliśmy lokalną kolejką, kolejką górską (druga co do stromości podjazdu na świecie), kolejkami linowymi. Ale zamiast wspaniałych widoków mieliśmy chmury. Całą podróż spędziliśmy podziwiając szare kłęby chmur, ograniczające widoczność do 10-20m. Na zdjęciu powinna być widoczna góra Fuji...
Jedyne, co nam się tego dnia udało, to wizyta w onsenie, choć też z kłopotami, bo do pierwszego nie wpuścili naszej grupy ze względu na tatuaże kilku kolegów.
Szukaj
Skontaktuj się z nami