Gdzie jest ciąg dalszy ? Autor wyjechał na wakacje ?
Szukaj
Gdzie jest ciąg dalszy ? Autor wyjechał na wakacje ?
Cóż, temp życia na wysokości 3500 m siłą rzeczy nie może być zbyt intensywne
Oczywiście, wygląda wszystko znacznie spokojniej niż u nas. Miasta są oczywiście zatłoczone, ale nie odebrałem, że to jakiś nieustający wyścig szczurów. Pewnie może to wyglądać inaczej z innej perspektywy. Większość ludzi żyje na wsiach, utrzymuje się z rolnictwa (czy rzemiosła, drobnych usług, handlu, itp.). Biednie to wiadomo, ale z drugiej strony w tych okolicach, gdzie w ogóle da się uprawiać ziemię, widać sporo ludzi mozolących się na tych spłachetkach, maszyny nie są częste, więc wszystko ręczne. Z trzeciej strony, taki ziemniak(czy inne warzywo) wykopany motyką na kolanach smakuje jakoś inaczej, ale to inna opowieść.
Jedziemy do Machu Picchu. Wymaga to wcześniejszego planowania i cierpliwości. W tej chwili ilość biletów jest ograniczona do 2k dziennie na każdą z 2 tur, rano i popołudniu. Oczywiście pełno jest stron biur podróży sprzedających bilety, natomiast bezpośrednio można kupić na stronie http://machupicchu.gob.pe/ . Dobry przykład, że wymaga to sporo zabawy i cierpliwości, nawet trudno otworzyć te stronę w niektórych przeglądarkach. Ale udało się, nie daliśmy zarobić pośrednikom
Wyprawa wygląda tak, że trzeba jechać pociągiem do Aguas Calientes, albo dotrzeć tam na własnych nogach. W zależności od sezonu, pociąg rusza z Poroy blisko Cuzco (od maja) lub z Ollaytantambo (reszta roku) dokąd Perurail przewozi autobusem. Oczywiście pociągi dla turystów kosztują odpowiednio więcej, ale nie da się kupić biletu dla Peruwiańczyków i jechać takim zwykłym pociągiem.
Aguas Calientes to kiczowate miasteczko z drogawymi i raczej kiepskimi restauracjami i hotelami, nastawione na przenocowanie turystów i szybki zysk, nie ma co tam robić, nie bardzo jest nawet dokąd pójść. Nie ma co nawet wklejać zdjęcia.
Rano pakujemy się do autobusu i po pół godziny jazdy wchodzimy do Machu Picchu. Jeszcze tylko muszę zostawić statyw, bo jest zakaz, i już można cieszyć się jednym ze słynniejszych widoków.
Dla tego klasycznego widoku nie trzeba żadnego dodatkowego biletu, nowość. Wystarczy podejść do tzw. chatki strażnika. Można wspinać się (po kupieniu dodatkowego biletu i wczesnym przybyciu) na sąsiednie szczyty, ale wymaga to sporej kondycji i czasu, według mnie nie warto na to tracić czasu, jeśli jest się tylko jednego dnia.
Po nacieszeniu się widokiem, można zejść i pochodzić między domami. Sporo oglądania, te pół dnia wystarcza, ale nie wyobrażam sobie, że są plany do wprowadzenia biletów 3-4 godzinnych. Wszystko idzie ku gorszemu i trzeba się śpieszyć.
Żeby być dobrze zrozumianym. Komercja komercją, ale widok i miejsce dla mnie zdecydowanie warte wysiłku włożonego w dotarcie. Ja byłem pod koniec kwietnia, ekstra pogoda i mimo wszystko przed sezonem. Znajomy był w sierpniu bodajże, i był trochę rozczarowany, właśnie z uwagi na tłumy i nieciekawą pogodę. Wszędzie można kiepsko trafić.
Teraz zaczyna się prawdziwy ekspres. Po powrocie do Cuzco, następnego dnia ruszamy do Puno położonego nad Titicaca. Wybieramy autobus ale nie rejsowy, tylko turystyczny, powiedzmy, który pozwala dokładniej zobaczyć atrakcje po drodze. Trasa długa, na cały dzień, krajobrazy, małe miasteczka, stare kościoły. Najpierw Andahuaylillas, z kościołem zwanym Kaplicą Sykstyńską Ameryki Południowej, może trochę na wyrost, ale XVII wieczne freski przednie. Rzecz jasna "no photo".
Dalej po drodze Raqchi, ruiny inkaskiej świątyni Wirakoczy i pozostałości sporego miasta.
To już tereny Indian Aymara, podbite przez Inków w XV wieku, budowle w innym stylu niż Cuzco i okolice.
Sympatyczne jest też miasteczko Pucara, słynne z wyrobu ceramicznych figurek wołów, symbolu prosperity.
Najlepsze są chyba krajobrazy, przejeżdża się przez przełęcze na prawie 5000 m, widoki robią wrażenie.
Trasę Cuzco-Puno można pokonać pociągiem, tyle, że to taka kopia Orient Ekspresu, ceny na pewno porównywalne
Myślałem, że pójdzie szybciej, ale jak wspominałem, to bardzo atrakcyjny kraj.
Jezioro Titicaca. Bierzemy wycieczkę stateczkiem, pierwszy punkt pływające wyspy Uros. Cepelia okrutna, nie moje klimaty, ale trzeba przyznać, że wygląda malowniczo
Ciekawsza jest wyspa Taquile, wyraźnie wznosi się ponad poziom jeziora, więc jesteśmy na 4000 m. Widoki fajne, teraz też żyją z turystów pewnie, ale wygląda to wszystko jeszcze dość naturalnie, dzięki warunkom naturalnym masowa turystyka nie zniszczyła tego miejsca.
Miejscowi podzielili wyspę na części, na których wspólnie gospodaruje kilka rodzin. Dosłownie, wszystkie dochody trafiają do wspólnej kasy i są równo dzielone, np. ze sklepów z rękodziełem czy restauracji. A rękodziełem zajmują się chętnie panowie, dziergając np. na drutach Tradycyjnie czapeczki czy pasy każdy wykonuje sobie sam.
Jeszcze tego samego dnia pakujemy się w samochód i jedziemy na kolejną wycieczkę. W pobliżu jeziora Titicaca, na tej samej równinie,
położone jest jezioro Umayo, znane z preinkaskiego cmentarzyska na półwyspie Sillustani.
Cmentarzysko to spore wieże, rozszerzające się do góry. Tego typu budowle są zdaje się tylko w tej okolicy, miejscowe ludy w ten sposób chowały zmarłych władców, a zwyczaj przejęli po podboju tego terenu Inkowie.
Wspomnienia odżyły. Muszę zeskanować klisze; decyzja zapadła.
Czekam na cd.
zestaw N: d700 +17 + 70-200 // zestaw S: A7 + 40 + 24-240
@nie.Znajomy
Dzięki za odwiedziny. Turystyka na świecie przez ostatnie 10 lat przeżywa nieustający boom, coraz trudniej o jakąś autentyczność i spokój, zwłaszcza w atrakcyjnych miejscach.
Następnego dnia jedziemy autobusem do Arequipy. Ciągle wysoko, ale krajobrazy bardziej wyżynne niż górskie.
Arequipa to bardzo sympatyczne miasto ze starą częścią. Na głównym placu stoi charakterystyczna XVII wieczna katedra, niestety odbudowywana po trzęsieniach ziemi. W tle wulkany, na które w tej okolicy można napatrzeć się do woli.
Drugim chyba najbardziej znanym zabytkiem jest klasztor św. Katarzyny, zbudowany w formie małego miasteczka, pełnego domków, uliczek, zakamarków czy kaplic.
Warte polecenia jest też miejscowe muzeum. gdzie wystawiane są mumie oraz znalezione przy nich przedmioty, składane przez Inków na szczytach okolicznych wulkanów. Akurat eksponowana była najsłynniejsza mumia dziewczynki, zwanej Juanita. Oczywiście "no photo".
Skontaktuj się z nami