Szukaj
Snoblesse oblige:
| buskonostalgicznie.pl | wpkx.pl | psioniczni.pl |
Witam.
Powiem (niezbyt) krótko (ale myślę, że dosadnie) - masz styl
(Twoje "kororowe obraski" są ciężkie, ale specyficzne - taka swoistość fotograficznego bytu;
z jednym okiem w stronę słońca, a drugim w stronę samego siebie.
Zazdroszczę tego pierwszego "oka", ale i też podziwiam)!
Pozdrawiam, As.
Jest czarny Mercedes grozny niczym czarna Wołga w ktorej przepastnym wnetrzu znikali obywatele dawno temu za sprawa bratniego sojuszu (takie urban legends krazyly, nie nazywajac sie wtedy jeszcze urban legends).
Jest tajemniczy kot, tylko jako pomnik...
I to swiatlo z prawej.
I troche bokehu na deser.
Jest klimacior pierwsza klasa.
P.s
Wiem ze Mercedes to rzezba ogrodowa i on po prostu jest niezmiennie w tym miejscu od dawna.
Ale kurde, nie myslales zeby tchnac w niego zycie jednak. Jak feniks z popiolow...zeby silnik znowu nabral powietrza.
Juz widze to zdjecie w twoim stylu; "Old black Mercedes-resurection".
P.s 2
Moglbys napisac skrotowa historie tego Mercedesa. W koncu to bohater wielu twoich zdjec.
Ty go rozbiles, kiedy ostatnio byl uruchamiany, nabyty przec ciebie czy moze byl juz w rodzinie?
Nie chce byc wscibski, ale ciekawi mnie historia tego samochodu, ktory niewatpliwie ma dusze.
Dusze czesciowo dana przez ciebie, dzieki zdjeciom...
Ostatnio edytowane przez krzysztofz24 ; 08-11-2018 o 21:35
Fuji S5Pro / D90 / F801 / F601 / Reflecta / N16-85VR / N50f1.4G / T70-300 / S24-70HF / H50f2 / Benro A-198n6 / Triopo B3 / CPL / Cokin / Hitech.
Pozdrawiam, Krzysiek.
Witam,
Kolejna fajna fota od Ciebie! O stylu, klimacie i przesłaniu Przedmówcy już sporo napisali... Po prostu mi się podoba i już!
pozdrowienia!
Nie pomoże sprzętu kupa, jak fotograf d...a...
Kadr mi się podoba, sceneria naprawdę jak z filmu, kolory też pasują do reszty, 5+ ode mnie
Dziękuję i dziękuję.
Dziękuję.
I, skoro chcesz, to specjalnie dla Ciebie:
Mercedes nazywa się Mećka. To W115 220D z roku najprawdopodobniej 1971. Najprawdopodobniej, bo do kraju sprowadzony został jako składak na początku lat 90 i w papierach miał 200D 1975, co jest ewidentną bzdurą. Potem się okazało, że nawet numer silnika był inny, niż w dowodzie, ale tak to bywało ze składakami: cwany handlarz-mechanik najpierw wyrabiał po znajomości dowód, a potem składał. Mećka fabrycznie była biała, ale w Polsce, po przedsprzedażowym "liftingu" otrzymała niebieski metallic, niestety nie z kolornika MB. Kupił ją mój szwagier, znajomy w/w mechanika, i jeździł lat kilka (sporo kilometrów Polska - Włochy), aż zechciał sprzedać, a ja kupić. Był rok 1995. W porównaniu z FSO1500ME, którym jeździłem dotychczas, dwudziestokilkuletnia Mećka była niczym jakiś Rolls-Royce... Pod koniec 1995, na koszmarnej gołoledzi (laweta, która po mnie jechała, też zaliczyła po drodze rów) i przy swojej koszmarnej beztrosce, wpadłem przy wyprzedzaniu kolumny aut do prawego rowu. Niesamowite uczucie bezwładu wobec siły wyższej... Przy tym cud, że nikogo nie zahaczyłem, a sam miałem tylko zadrapany palec... W rowie był też betonowy wjazd, i auto, będąc już prawie 180 stopni do kierunku jazdy, walnęło weń tylnym lewym kołem. W rezultacie koło znalazło się obok dyfra, a buda ogólnie też była przestawiona, tylna szyba wyskoczyła w całości na zewnątrz, nie mówiąc o skasowanym lewym przodzie. Patrząc z perspektywy czasu w zasadzie było to już auto do kasacji, ale nawet o tym nie pomyślałem. Potem było półroczne klecenie przez lokalnego mechanika, i przemalowanie na czarny metallic, tym razem oryginalny mercedesowski. Zaraz potem nieszczelna chłodnica zaczęła dawać znać o sobie, aż zagadawszy się z kimś nie zauważyłem, że wskaźnik temperatury schował się po prawej. Wskaźnik rurkowy - termopara... Czyli zero płynu chłodniczego. Postój, pożyczanie czajników wrzątku z najbliższej posesji, wyciek kontrolowany, zatrzymywanie się co 10 km na dolewki, dojazd do mojego mechanika. Wymiana chłodnicy, Mećka jeździ. Kolejna zima, mrozy bliskie -30. Mećka jeździ. Czasami staje, bo tworzą się korki parafinowe w przewodach paliwowych, ale same się rozpuszczają. Na noce zabieram akumulator do domu, i ładuję. Rano pół minuty grzania świec (agrafki), dwie minuty kręcenia i odpala. Jednak coś mi się to wszystko nie podoba, są wycieki spod głowicy - nie jest ładnie. Wiosna - mechanik od silników, niby na wymianę uszczelki. Po zdjęciu głowicy okazało się, że 3 z 4 komór są pęknięte, zapewne rezultat zeszłorocznej jazdy bez płynu. Ale że dawało się odpalić przy -30? Mercedes rulez. Remont z wymianą głowicy, i jeżdżenie dalej, w tym kilka razy nad morze. Mećka nigdy nie zawiodła. Wróć - raz pod Buskiem zaczęła zdychać aż zgasła, znajomy zaholował pod dom, ale potem odpaliła bez problemu - musiał w układzie paliwowym być jakiś syf, który się w końcu przepalił. Rok 2000, kwiecień. Kupno domku na wsi, buda Mećki zaczyna się wyraźnie sypać, myślenie, co dalej... I wyprzedanie wlokącej się ciężarówki na skrzyżowaniu z drogą z cmentarza z lewej, na której czekał czerwony Golf. Wyprzedziłbym, ale pan z Golfa spojrzał tylko w swoje lewo i, zacząwszy wyjeżdżać w prawo, dogniótł mnie do tej ciężarówki, która zwolniła, kierowca się obejrzał, po czym pojechał dalej. Mećka - zmasakrowany cały lewy bok, prawy ze śladami dużych kół, nas czworo - nic nikomu, Golf - trochę przeharatany zderzak, i listwa drzwiowa Mećki wbita w chłodnicę. Odjechał na lawecie, a Mećka o własnych siłach, leciutko ściągając w lewo... Wiadomo, czyja wina - idioty z Mercedesa, mandat się należał jak cholera. Idiota z Mercedesa przemyślał wszystko i uznał, że po tych wszystkich crashach i "fachowych" serwisach Mećki naprawiać już nie warto. Znajomy naraił kupca, sprzedałem za 700 zł i za bodajże 4000 kupiłem W116 280SE '79 - jak się okazało kompletną padlinę (bo co można było kupić za 4000 w 2000?), ale to już inna historia. Tyle, że po miesiącu jakiś poczciwy ojciec rodziny, szarżując Polonezem z naprzeciwka, rozbił się o nasz lewy (znowu) bok, wgniatając go i kasując sobie 1/4. Jeździłem taki powgniatany przez następne kilka miesięcy, z początku wsiadając od strony pasażera, aż poszła wieść, że Mećka jest do wzięcia. Gość, który ją kupił, poklecił u kogoś najtaniej jak się dało, objeździł wakacje i chciał sprzedać... Cóż... Zrobiło mi się ciepło w środku i odkupiłem - chyba za 3000, a W116 poszło do remontu. Jeździliśmy Mećką następne pół roku, aż wiosną 2001 odebrałem W116, a Mećka została jako auto zastępcze. W 2002 dałem ją do dyspozycji mojemu przyjacielowi, który robił nam przebudowę domu. Potem przez rok stała u niego bez przydziału, czasem ją tylko odwiedzałem, odpalałem i robiłem rundkę. W 2004 daliśmy ją do dyspozycji synowi mojej żony - studentowi. On ją eksploatował dosyć rabunkowo, ale ja, mając w pamięci swoje wyczyny, nie mogę w niego za to kamieniem rzucić... Rozbił raz - naprawiliśmy, rozbił drugi raz - naprawiliśmy, padła pompa - wymieniliśmy, padła uszczelka pod głowicą - zrobiliśmy, rozbił trzeci raz... kupiliśmy mu od znajomego Cinquecento, a Mećka, z rozbitym przodem i chłodnicą, na lawecie wróciła do nas. I najpierw stała w oczekiwaniu na gruntowną renowację - tak mi się z początku marzyło - ale po dwóch latach uznałem, że to nie ma sensu, przeprowadziliśmy ją nie bez trudu, bo dopiero traktorem sąsiada, na cmentarzyk - i zmieniła status na rzeźbę ogrodową i obiekt referencyjny, czyli Mećkę na emeryturze...
(Tak, wiem, że dla "purystów" to offtopic, ale mam to w dupie.)
Ciężkie... Może. Ten jest ciężki na pewno, szczególnie dla mnie, bo przedstawia dzień zaduszny na naszym małym cmentarzyku, po niedawnej, a którejś z kolei, stracie, po której dochodziłem do siebie przez dwa miesiące.
Długo nikt nie komentował i właściwie to się z tego cieszyłem - publiczne odkrywanie swoich słabości jest bardzo ryzykowne.
Ale dziękuję.
Ostatnio edytowane przez wpkx ; 10-11-2018 o 18:04
Snoblesse oblige:
| buskonostalgicznie.pl | wpkx.pl | psioniczni.pl |
jakaś tv powinna wykupić prawa i zrobić serial o Mećce, pierwszy sezon np. 30 odcinków. Bo to jak zarys jakiegoś scenariusza. Czyta się nieźle, a jakby się oglądało
Dziekuje. Fajnie sie czytalo, niezla historia. Jeszcze to odkupienie, juz trudno zliczyc ile razy Mercedes byl rozbity i co przezyl.
Masa wspomnien zwiazana z autem, co daje mu dusze. Bo dostaje czesc duszy wlasciciela...
Moze niech ten Mercedes rzeczywiscie spokojnie spedzi swoja emeryture jako rzezba ogrodowa.
Bogate i burzliwe mial lata mlodosci.
P.s Opowiesc napisana ciekawie, dosyc sprawne pioro.
Sugeruje czasami cos poczynic w tym kierunku, chocby tu na forum. Oprocz zdjec.
Ostatnio edytowane przez krzysztofz24 ; 10-11-2018 o 19:23
Fuji S5Pro / D90 / F801 / F601 / Reflecta / N16-85VR / N50f1.4G / T70-300 / S24-70HF / H50f2 / Benro A-198n6 / Triopo B3 / CPL / Cokin / Hitech.
Pozdrawiam, Krzysiek.
Krzysiek, są tu znacznie lepsi. Ja wolę wrzucać zdjęcia - jak już wiesz jako prowokacje - i czytać komentarze.
A Mećka niech sobie wrasta w ziemię...
(I tak, to część mnie.)
PS Gość, który kupił i odsprzedał Mećkę nie żyje - rok czy dwa po w/w wyłowiono go utopionego z podbuskiego stawu, z promilami we krwi.
Snoblesse oblige:
| buskonostalgicznie.pl | wpkx.pl | psioniczni.pl |
Skontaktuj się z nami