Close

Strona 3 z 107 PierwszyPierwszy 123451353103 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 21 do 30 z 1064
  1. #21

    Domyślnie

    Na razie prawisz w zrozumiałym języku.
    NIKON


    לא תרצה - VI - Nie będziesz mordował

  2. #22

    Domyślnie

    Powróćmy do metodologii wykonania fotografii:

    idea >>wytyczne formalne>>plan realizacyjny>>perspektywa>>plan zdjęciowy>>oświetlenie>>zdjęcie (najlepiej już dobre)>>ewentualne pętle zwrotne>>zdjęcie końcowe>>postprodukcja

    Zauważcie, że w tym schemacie oświetlenie "wjeżdża" na plan na ostatnim etapie pracy na planie. Obserwując pracę innych fotografów zauważyłem często zupełnie inną kolejność. Może być np tak:

    idea >>wytyczne formalne>>plan realizacyjny>>oświetlenie>>perspektywa>>plan zdjęciowy>>zdjęcie (najlepiej już dobre)>>ewentualne pętle zwrotne>>zdjęcie końcowe>>postprodukcja

    albo tak

    idea >>wytyczne formalne>>plan realizacyjny>>perspektywa>>oświetlenie>>plan zdjęciowy>>zdjęcie (najlepiej już dobre)>>ewentualne pętle zwrotne>>zdjęcie końcowe>>postprodukcja

    Czyli krótko mówiąc wielu fotografów szybko (czasem bardzo szybko) stawia światło fotograficzne. Od razu powiem, że w pewnych uzasadnionych sytuacjach też tak robię. Jednak są określone korzyści z zrobienia tego na końcu - dostęp do skomplikowanego planu z każdej strony, bez potykania się o stado statywów zdecydowanie przyspiesza i ułatwia pracę nad planem. Jeśli mamy dobrze rozwinięte poczucie światła (w tym szczególnie właściwości powierzchni) a sytuacja jest dość standardowa to warto skorzystać z "rekomendowanego" schematu. Niezależnie od kolejności (który moglibyśmy uznać za styl pracy fotografa) kluczowa jest minimalizacja ilości pętli zwrotnych i miejsc do których odsyłają.

    - ale o so choci???

    Chodzi o to, że słabo to jest gdy po godzinie pracy dochodzi się do wniosku, że trzeba coś poprawić w koncepcji (np zmienić kolor tła!). A choćby "tylko" przekomponować plan (a za nim oświetlenie). Zdecydowanie lepsza jest droga od punktu do punktu. Nawet jeśli na każdym etapie poświęcimy temu chwilę roboty (a przede wszystkim myślenia) więcej. Najmilej jest gdy dokładnie omówimy fotę, zbudujemy plan rozumiany jako układ w przestrzeni, wniesiemy lampy, podłączymy do sieci ustawiając moce i po strzeleniu pozostają drobniutkie poprawki mocy. I to się często udaje. W ostateczności można czasem nieznacznie przestawić składowe kompozycji i lampy.

    Muszę napisać, że mając taki sposób pracy długo miałem problemy z przetłumaczeniem tego klientom.
    - no OK, zdjęcie jest fajne ale czy mógłbyś nam pokazać jakieś inne warianty?
    - nie mam innych wariantów (z poczuciem winy)
    - jak to nie masz innych wariantów??? Krzychu (Zdzichu) dają nam wybór...
    - pomyślcie - jeśli mam pracować 3 x 3 godziny nad różnymi wariantami to wolę dopracować jedno zdjęcie przez 9 godzin...

    Z trudem ale jakoś udaje się ich przekonać (wszystko to dotyczy oczywiście stolika bo przy pracy z ludźmi jest diametralnie inaczej). Koniec końców klienci są skłonni płacić dobrze tylko za dobre zdjęcia więc skoro oni szanują swoją kasę to ja muszę szanować swój czas.

    Poniżej zamieszczam fotę, która pokazuje dlaczego warto mieć łatwy dostęp do planu


    Myślę, że widać, że nie jest to montaż - zacienianie obiektów (buty i sznurówki) byłoby chyba trudno zrobić wiarygodnie inaczej. Przy tej robocie cała sztuka polega aby podwiesić całość na możliwie małej ilości "sznurków" - maks dwa na but powinny całkowicie wystarczyć. Później przy retuszu jest trochę roboty ale można to zrobić 1/20 mózgu przesłuchując jakąś ciekawą płytę i będąc 100% pewnym właściwego wyniku (w sumie to też można za niewielkie pieniądze wysłać do obróbki komuś innemu). Do kompletu było jeszcze


    A skoro już mamy te zdjęcia na tapecie to omówię jeszcze na ich przykładzie inną sprawę. To sprawa koloru tła. Najogólniej nie cierpię kolorowych teł - przeważnie zdecydowanie szlachetniej tematy wyglądają na:
    - czarnym
    - białym (właściwie to prawie białym)

    Pierwsza opcja, najwygodniejsza - zapomnij - to może 1 temat na 30, druga, może troszkę mniej efektowna, ale najczęstsza. Niestety dyrektor artystyczny, który ma w głowie cały numer, dochodzi często do wniosku, że "monotonię" białych stron trzeba złamać jakimiś przerywnikami. I wtedy słyszę:
    - zrób to nam na jakiś kolorowych tłach (i skóra mi cierpnie bo po pierwsze trzeba to jakoś zharmonizować i po drugie to jakoś musi jeszcze wyglądać)

    I tu są znów różne sytuacje:
    - tło można oddzielić od planu (luz)
    - przedmiot leży na planie (czerwona lampka)

    Tutaj mamy pierwszą lajtową sytuację. Porażki raczej nie będzie ale są dwie zasadniczo różne drogi. Pierwsza to powiesić kolorowy karton - mam ich kilkadziesiąt. Nie jest to jednak właściwy kierunek - kolorowy karton zawsze wygląda jak... kolorowy karton. Nie wiem dlaczego (choć mam podejrzenia) ale nawet zakładając jakieś sprytne tinty dalej trudno uzyskać wrażenie przestrzeni. I dlatego zdecydowanie lepiej jest użyć kolorowego światła. Implikuje to oczywiście określone podejście (rzekłbym strukturalne, funkcjonalne) do techniki oświetleniowej. Ale ta ostatnia to zdecydowanie najszybszy i najtańszy (do efektu) składnik pracy fotografa - czyli co się da należy zepchnąć na światło.

    A ponieważ ponarzekałem, że trudno jest osiągnąć dobry efekt na kolorowym kartonie to zamieszczam foty na których sami możecie ten aspekt ocenić.


    Temat metodologii pracy w studio jeszcze później pociągnę.

    Pozdro
    Wiesiek

    @david555

    Doceniam Twój wkład w podtrzymanie zainteresowania wątkiem (tak, tak - nie śpimy jeszcze)

    Ale najogólniej jakieś zwrotne uwagi zawsze mile widziane! (to do wszystkich)
    Ostatnio edytowane przez Wujot ; 30-08-2016 o 19:41

  3. #23
    zysio
    Gość

    Domyślnie

    Uwag żadnych nie mam

  4. #24

    Domyślnie

    O Jezusie... Widzisz. Jak można pisać, jak otwierasz oczy na rzeczy o których człowiek nie wiedział (lub rzadziej - wiedział a zapomniał). Właśnie porzuciłem swoją pracę przy obrabianiu zdjęć ślubnych, by móc przeczytać cały wątek od początku strony 2. Cholera. Zazdroszczę Ci realizacji i podziwiam wiedzę. Jeżeli chciałbyś organizować warsztaty - piszę się na nie i proszę o więcej. Wątek arcyciekawy. A czy byłbyś w stanie (bo te ciuchy mnie mocno nakręciły) powiedzieć coś więcej o "podwieszaniu"? Bo technikę łączenia fragmentów zdjęć znam (teoretycznie - w praktyce nie miałem możliwości nic wykonać). W jaki sposób podwieszasz, że widać wypchane ramiona, mankiety itp....? O ile to nie tajemnica oczywiście. I drugie pytanie - jak udało się osiągnąć brak "zaniebieszczenia" fotografowanego przedmiotu od tła? Czy to efekt postprodukcyjnej obróbki?

  5. #25

    Domyślnie

    Ja też z zapartym tchem, mimo, że zupełnie nie moja dziedzina. Ale nie ma to jak dobrze opowiedziana (i zilustrowana) historia. Mam nadzieję, że nie będzie niestosownym zareklamowanie pokrewnej dziedzinowo relacji DR5000 z sesji produktowej obiektywów Tokina (dostępna na YT) - też dobre story.
    Każda taka opowieść (zwłaszcza tej klasy) rozwija. Opowiadaj dalej, proszę....
    Pozdrawiam Krzysiek vel kojot. | Z6III | N24-70/2.8S | N70-200/2.8S | N24-200 | N180-600 | V40/1.2 | kojotowe.pl l fikołki l

  6. #26

    Domyślnie

    Jeśli chodzi o podwieszanie to nie ma w tym żadnej filozofii.

    Mam stalowy pręt fi 6 mm i odpowiednio go wyginam do kształtu ramion. Do pręta dowiązałem kawałek druta i tak powstaje odpowiedni wytrzymały a jednocześnie "plastyczny" wieszak. Jedyna na co trzeba uważać to aby nie zasłonić wszywki z logiem. Retusz takiego wieszaka nawet na drobnej kratce to sekund 5. Kształtowanie ciucha (szczególnie ramion) też jest proste - najlepiej sprawdza się folia bąbelkowa bo jest lekka i można ją bardzo łatwo układać. Jest jednocześnie wystarczająco sztywna. Z reguły aby mieć dobry kształt trzeba jeszcze założyć ze 3-4 odciągi (np na podniesienie rękawów, odchylenie poły itd). Do zaczepienia każdy chwyt jest dobry - przeważnie używam zacisków do krokodylka.

    Pytanie o tło jest tak naprawdę pytaniem o filozofię świecenia. Dla mnie kwestią fundamentalną jest maksymalne rozdzielenie funkcji świateł na planie tak aby maksymalnie dowolnie wpływać na jedną wybraną cechę oświetlenia (np kolor tła). Nie wchodząc zbyt głęboko (bo to temat na książkę) omówię to na przykładzie fotografowania na stoliku bezcieniowym. Podświetlając płytę staje się ona źródłem światła - każdy punkt wysyła światło w półsferze, jednakowej (bo to emisja opalowa) siły w każdym kierunku. Część światła trafia do aparatu (tworząc białe tło) ale znaczna część "sieje wszędzie w tym po krawędziach produktu. Odsuńmy myślowo tę płytę pleksi od obiektu o parę metrów - okaże się, że znaczna część światła dotąd podświetlająca krawędzie obiektu "ucieknie" na boki i problem tego niepotrzebnego światła zniknie. Oczywiście powstaje pytanie jak za to umieścić obiekt "w powietrzu". Nie wdając się już w rozważania jak to zrobić (to temat co tu się często przewija - choćby w wątku poniżej) warto wysnuć konkluzję, że należy tak budować plan aby minimalizować niekorzystny wpływ użytego światła. Najogólniej sprzymierzeńcem jest tutaj odległość światła od planu a także planu od ścian i sufitów studia, staranna praca polegająca na murzynowaniu światła i ograniczenie działania światła tylko do niezbędnych fragmentów. Można powiedzieć, że w oświetleniu "Wszystko co nie jest niezbędne jest zbędne"

    po tej uciążliwej gadaninie dwa przykłady - jeden z wczoraj - pliki były więc pod ręką


    To początkowa faza roboty gdy chcieliśmy ze stylistką/producentką wybrać wyraz zdjęcia. Wydawało mi się, że niebieski ton będzie pasował do tonów grupy. Pierwsza fota jest neutralna, w drugim na lampę "tłową" założyłem słaby niebieski filtr , jak widać odbija się on w kaflach ale zneutralizowanie jego byłoby bezproblemowe (jakby ktoś chciał). Następna fota jest przy tej samej sile lampy ale filtr jest już mocniejszy. Najbardziej pouczające jest ostatnie zdjęcia - znacznie zwiększona siła lampy spowodowała rozjaśnienie tła (o co mi chodziło) a jednocześnie silnie wpłynęła na podłoże (o co mi też chodziło). Wrócę jeszcze do foty dwa - gdybym tam bardzo starannie ograniczył zastawkami obszar oświetlony niebieskim światłem to niebieska dominanta prawdopodobnie byłaby niedostrzegalna. Jak widać można dość swobodnie wpływać tutaj na dwa aspekty foty - kolor tła i podłoża.

    No koniec końców uznaliśmy, że nie dajemy koloru i fota po dopracowaniu jest taka (usunę pewnie jeszcze w niej horyzont)


    Teraz drugi przykład dlaczego warto starannie pracować. Komponenty wyglądały tak. Druga fota powstała przez wyłączenie części oświetlenia (i jest bardzo silnie skontrastowana). To praktycznie gotowa maska. A ponieważ zrobiłem to na ciężkim statywie i nie dotykając niczego to idealnie pasuje. Tutaj obiekt jest jeszcze dość łatwy do ewentualnego szparowania ale gdyby tam było sitko?


    Ponieważ nie byłem pewien o jaki efekt chodzi to do klienta wysłałem zapytanie


    Gotowa rozkładówka była taka


    Uzupełniłem to takim okładkowym zdjęciem


    Bo temat był przed Mistrzostwami.

    Pozdro
    Wiesiek
    Ostatnio edytowane przez Wujot ; 01-09-2016 o 13:43

  7. #27

    Domyślnie

    Wiesiek! Dzięki. Czytam (ogląda się) z zapartym tchem. Od razu rodzi się w głowie: "A może rzucić wszystko i jechać w Bieszczady robić zdjęcia takie jak Ty"?! Dziękuję bardzo serdecznie i czekam na kolejne odcinki. Zagadnienia, rozpracowanie, opis - rewelacja. Sam w życiu nie będę robił takich fot, ale dałeś mi inspiracje i motywację do zimowego ćwiczenia w studio.

  8. #28

    Domyślnie

    Świetne foty i bardzo ciekawe rozważania. Dziękuje że się podzieliłeś swoim doświadczeniem. Pozdrawiam
    Body kilka słoików i inne graty

  9. #29

    Domyślnie Tworzenie serii - między constansem a zmiennością

    Wychodzi mi, że szybciej robię nowe zdjęcia jak jestem w stanie pisać o starych.

    Poczekam ze dwa tygodnie jak gazety będą w sprzedaży i opiszę dwie bardzo interesujące dzisiejsze realizacje.

    A na razie będzie coś sprzed paru miesięcy. Takie zdjęcie jeszcze z 5 lat temu nie przyszłoby nam do głowy. W dobie oglądania świata przez ekran telefonu i umieszczania tego na fejsie inspiracja jest raczej oczywista. Poza tym "nowatorskim" ujęciem zwróciłbym Waszą uwagę na sposób tworzenia tej serii. W zasadzie jest to constans - stały układ (jak w katalogówkach). Zaletą tej kompozycji jest to, że temat jakim są bransolety i inne "śmieci" noszone na przedramieniu zajmuje zasadniczą część kadru (czyli producenci będą ukontentowani). Ciuchy (małe i niezbyt ostre) są dopełnieniem wskazując na styl. Dwa pozostałe aspekty jakim był dobór koloru i póz pozwolił nam stworzyć interesującą opowieść w ramach przyjętego constansu. Do tego dodałem ciekawe, wyraziste cienie i przyjemne światło w pierwszym planie.

    Pierwsze fioletowe zdjęcie ma miejsce na tytuł. Dwa pozostałe tworzyły rozkładówkę. Razem dało to piękną realizację za którą (bezkrytycznie) przyznałem sobie 5 (w skali do 5)


    Pozdro
    Wiesiek
    Ostatnio edytowane przez Wujot ; 02-09-2016 o 16:53

  10. #30

    Domyślnie Jak opowiedzieć o tematach trudnych do opowiedzenia

    Jak opowiedzieć o tematach trudnych do opowiedzenia (a przy okazji ruch, światło i aranżacja na przykładzie paru zdjęć)

    Ruch, w martwej fotografii jaką się przeważnie zajmuję, jest jednym z ważniejszych problemów. Jak ożywić martwą materię tak aby coś opowiedziały, dodać tam emocję a choćby zaskoczyć?
    Drugim też często trudnym zadaniem jest opowiedzenie o "trudnych" tematach. Przy pewnym poziomie ogólności konkretne zdjęcie może okazać się zbyt dosłowne (a przez to ciężkie).
    Jak znaleźć niedosłowne i zgrabne rozwiązanie???

    Te dwa aspekty powiązały się ze sobą w takich to lalkowych realizacjach.


    Tematem były wyzwania jakie spadają na młodego faceta. Czy to wygląda optymistycznie (???) - no cóż oceńcie sami. Ale wracając do wątku - lalki same w sobie niosą sporo dramatyzmu i jak dołożyć do tego "choreografię" to bez specjalnego wysiłku można uzyskać zadowalający efekt. Jak widać szpagat plus rozrzucenie uwagi na trzy fronty dało w prosty sposób ładunek dramatyzmu. Zdjęcie w kuchni - żonglerka - też było łatwe. W tańcu nie obyło się już bez pewnej większej interwencji - ale stosunkowo prosty zabieg wystarczył aby pokazać, że mogą być troszkę lepsze chwile w życiu młodego faceta. Choć z tymi lepszymi chwilami to to też jest względne bo fota pokazuje "ona jest królewną a ty musisz ciągle się starać". A w końcu nie po to tyle się natyraliśmy aby ciągle się dalej starać! Pozostałych aspektów zdjęć nie będę omawiał bo ogólnie to jest średnio - to bardzo stare foty i teraz po latach zrobiłbym to lepiej. Ale w zakresie ruchu i "sprzedaży" tematu jest moim zdaniem OK.

    Do lalek parę razy wracałem później w tym i takiej trzy zdjęciowej realizacji w której też zdecydowanie zaistniał ruch.


    Tematem było bohaterstwo czyli, że czasem trzeba będzie się wykazać. Na początek był akwen wodny. Jakaś historia (wpół zatopiony sprzęt, topielec no i nasz bohater). Zadbałem o ruch ręki i nóg. I znów patrząc po czasie myślę sobie (z przykrością), że błędem było zostawienie czystej, niezaburzonej tafli wody, jakoś ona słabo koresponduje z katastrofą (choć oczywiście mogłaby to być awaria sprzętu czy choćby jakiś drobny udar albo zawał u ofiary ). Co jakiś czas oglądam sobie swoje stare foty i zastanawiam się co zrobiłbym inaczej. Czasem widzę takie niewykorzystane szanse jak tutaj choć bywa, że po 20 latach - mówię ********a robota, Wena nade mną wtedy czuwała. I pracując teraz myślę sobie - dobrze by było abym za czas jakiś jako swój recenzent znów powiedział - jest ok.

    Teraz jest fota co wytrzymała dotychczasowe weryfikacje. Rzecz dotyczy pomocy ofiarom wypadków.


    Pamiętam, że był spory problem z ruchomością lalki i łokcie przybliżałem do siebie prawie je łamiąc (użyłem drutu, który wyretuszowałem). Tak aby resuscytacja była choć trochę wiarygodna. Dramatyzm zbudowałem tu oświetleniem i kontrastem między sztywną trupią sylwetą ofiary a zaangażowaniem naszego bohatera (w tym jego ciuchów). Ale przy takim zdjęciu zdecydowanie warto pociągnąć rozważania o oświetleniu.

    To kliniczny przykład skalowalności oświetlenia (to jest moje autorskie określenie). Czyli jeśli w realu chciałbym użyć reflektora 60 cm to w skali 1 : 6 (jak tutaj) należy zastosować 10 cm. Przenosząc to na inne tematy. Klasyczny parabol 16 cm będzie małym źródłem oświetlenia przy portrecie, przy sylwetce bardzo małym a we wnętrzu budowli wręcz punktowym (podobnie jak softbox 1x1m). Ten sam reflektor za to na planie stolikowym jest wielki a na tym konkretnie zdjęciu może nadałby się do oświetlenia tła choć i tam byłby zbyt duży. Dlatego klasyczne zestawy oświetleniowe stosowane w studiach, na małych planach mogą się okazać (bardzo często tak jest) zbyt duże. Zupełnie jakby ktoś kazał robić portret 3 x 3 m płaszczyznami. Oczywiście jest to wszystko opowiedziane na dużym poziomie ogólności ale chodzi mi o chwycenie pryncypiów. Proponuję czasem zrobić eksperyment myślowy. Powiększyć sobie fotografowany temat np 5x i zastanowić się jak bym to zrobił a za chwilę zmniejszyć go 5 x i też poszukać odpowiedzi. Doprowadzi nas to do nieuchronnego wniosku, że za każdym razem powinniśmy zwiększyć/zmniejszyć proporcjonalnie relacje geometryczne. To po pierwsze, a po drugie - wygląda, że istnieje jedno dokładnie optymalne rozwiązanie oświetleniowe do którego możemy się przybliżać bądź oddalać. Mówię oczywiście o rozwiązaniu w ramach naszej koncepcji.

    Takie rozważania doprowadziły mnie kiedyś do konkluzji, że skoro nie mam dobrego zestawu do małych tematów (bo wysłanianie wielkich lamp jest tylko z pozoru sensowne) a kupić ciężko, to trzeba sobie go zrobić. Stworzyłem nawet sobie wskaźnik - podstawowa jednostka do małych planów nie powinna mieć czaszy większej jak 5 cm a do bardzo małych 1 cm. Wracając do foty - widzę na niej (bo oczywiście nie pamiętam dokładnie) 5 reflektorów w tym dwa bardzo precyzyjne.

    Na zakończenie jeszcze takie "zachodzące" zdjęcie. Znów o pomocy w górach. Choć tak raczej ofiar się nie wydobywa - czyli licencja poetica.


    Pewnie już zauważyliście, że wbrew obowiązującym trendom bardzo lubię cienie. Tutaj są istotnym kawałkiem foty dodając dramatyzmu, nadałem im niebieski ton. Jeszcze w tych realizacjach można byłoby się odnieść do części aranżacyjnej. Nie jestem modelarzem i niezbyt lubię bawienie się w robienie świata. Dlatego pierwsze dwie foty bardzo starannie obchodzą problem (płaszczyzna wody i nocne niebo), w ostatnim bezkompromisowo puszczam oczko używając kartonu. Realizm aranżacji niczego by tu nie wniósł. A przynajmniej nie chciało mi się tego sprawdzać.

    Pozdro
    Wiesiek
    Ostatnio edytowane przez Wujot ; 06-09-2016 o 18:28

Strona 3 z 107 PierwszyPierwszy 123451353103 ... OstatniOstatni

Podobne wątki

  1. [ Glamour/Beauty ] Edytorial - Memory Remains (100% krakowski)
    By aboutalithium in forum Portret, także Glamour/Beauty
    Odpowiedzi: 10
    Ostatni post / autor: 10-04-2011, 20:33

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •