Close

Strona 2 z 107 PierwszyPierwszy 12341252102 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 11 do 20 z 1063
  1. #11

    Domyślnie

    Kapitalny wątek! Czekam na wszystkie kolejne "może kiedyś też opowiem"!
    Trochę bloguję.

  2. #12

    Domyślnie

    Kurde, fajnie się ogląda i czyta takie rzeczy. Brawo, oby więcej.
    możliwe, że się nie znam a monitor mam słaby

  3. #13

    Domyślnie Ciucholand cz2

    Wystawa sklepowa i układanki

    Z tym ciuchami to jest więcej gadania niż mi się wydawało. Następnym punktem wyjścia i inspiracji może być witryna sklepowa. W najprostszym ujęciu to po prostu ubrany manekin. Wierzcie mi takich zdjęć nie chcielibyście robić! Dla takich realizacji ukuliśmy ze stylistką określenie "sztywniaki".
    - dzisiaj sztywniaki, brrr...
    Odbierałem taki tel i wiedziałem, że czeka mnie praca, którą robię dla forsy, wyłącznie forsy. Ubieranie manekina a szczególnie mozolne naciąganie butów i spodni. Wyciąganie rękawów koszul, likwidowanie tego co się źle układało, w tym luzów na rękawach. Po to aby za chwilę to rozbierać. To nie była fajna robota a tak ze dwa lata (moze 3) była na to faza. Robiliśmy co mogliśmy aby wybić to z głowy ale była stała rubryka w tej konwencji i nic nie poradzisz. W ramach higieny psychicznej tego więc nie pokażę. Znacznie fajniejsze, także inspirowane wyglądem witryny, były za to takie realizacje



    Zaletą tych powyżej był mały zakres koniecznej aranżacji, czasem trzeba było bardziej się napracować, zwróćcie proszę uwagę na prawą fotę bo później do niej wrócę omawiając pewną kwestię oświetleniową.


    Z pogranicza domu i sklepu byłoby jeszcze np to


    Najogólniej jak widzicie w tej metodzie - nawet wybierając tonację Low Key (no nie ma przypadków) - jakąś komodę , krzesło, wykładzinę trzeba przytargać. Czyli wypożyczyć, zapłacić kaucję, uważać na sesji i potem odwieźć. Nic dziwnego, że powstaje pytanie czy nie można tego zrobić inaczej.

    Tak dochodzimy do układanek.

    I na początek parę zdjęć z mojej ostatniej sesji (pewnie jest to właśnie na półkach)





    To bardzo wdzięczna metoda pokazywania. Główny problem realizacyjny to wygodne fotografowanie obszernych poziomych planów. Nawiasem mówiąc, ten właśnie aspekt jest dla mnie jednym z mierników jakości uniwersalnego studia fotograficznego - jeśli można bez problemu wykonać plan 2 x 2 m i dowolnie go oświetlić to jest dobrze. Fotograf i stylistka powinni też mieć wygodną kontrolę planu i możliwość dopracowania kompozycji.
    Przechodząc teraz do kwestii "artystycznych". Robiąc taką serię problemem jest osiągnięcie spójności z jednej strony ale też uniknięcie powtórzeń formalnych. Tutaj pomysłem była niebieska bluzka wokół której zbudowano "stylistyczną opowieść". Jako fotograf pomijając, że oczywiście nie byłbym sobą nie ingerując w kompozycję i dobór elementów, po dokładnym obejrzeniu przedmiotów doszedłem do wniosku że:
    - dokładnie omówię pomysły na poszczególne foty tak aby przy ostatniej nie okazało się, że coś nam się powtarza
    - zastosuję bardzo ostre światło, tak aby białe ciuchy przypadkiem nie zginęły mi na białym tle (zapomniałem powiedzieć, że białe tło było wytyczną)
    - poziom światła wypełniającego musi być wysoki bo na planie ciuchy czarne sąsiadują z białymi (kłania się filmowa zasada 2:1)
    - światło wypełniające będzie niebieskie - w ten sposób nadam wspólny ton różnym w końcu ciuchom i zharmonizuję to z niebieską bluzeczką

    I teraz dłuższa dygresja. W światku fotograficznym jest wprost nadwrażliwa tendencja to "poprawnego" balansu oświetleniowego, dla odmiany w realizacjach telewizyjnych - jedno światło niebieskie, drugie pomarańczowe. Tymczasem typowa sytuacja oświetleniowa w słoneczny dzień jest taka, że słońce daje światło 5400 K ale w cieniach jest 8000 K i więcej, z czaszy nieba. Dlatego taki sam układ zastosowany w studio będzie sprawiał wrażenie naturalnego. Nikt nam nie każe jednego stosować tego układu jako jedynego, na focie przy której prosiłem Was o zapamiętanie, zastosowałem bursztynową folię - pięknie zrównoważyło to kolorystykę. Nagminnie w realizacjach stosuję lekkie (a czasem większe) rozbalansowanie źródeł światła.

    Wracając do tematu. Sprawdzianem dla sesji jest wobec tego takie zestawienie ex-post


    Następnym tematem ciuchowym będzie kreatywność w tej materii. Czyli pomysły, które trzeba było wymyśleć.

    Pozdro
    Wiesiek
    Ostatnio edytowane przez Wujot ; 04-08-2016 o 19:29

  4. #14

    Domyślnie

    Jeszcze zawieruszyła mi się taka fota co miała być też w układankach



    Pokazuję ją jako przykład silnej kreacji oświetleniowej no i też jakiś troszkę odlecianych pomysłów stylizacyjnych. Dostałem po prostu trzy dość beznadziejne piżamki i uznałem, że coś muszę zrobić

    Sami możecie sobie odpowiedzieć na ile się udało.


    Pozdro
    Wiesiek
    Ostatnio edytowane przez Wujot ; 04-08-2016 o 20:03

  5. #15

    Domyślnie Zdjęcie z komplikatorami

    Do ciuchów jeszcze wrócę na razie umieszczam tu tekst, który napisałem wiele lat temu ale zdecydowanie łapie się na edytorialową tematykę.

    Będzie o rozwiązywaniu problemów podczas realizacji zdjęć.

    Tak wygląda gotowa realizacja. Napiszę jak do niej doszło.


    Szkic obejmował zarys przedmiotów. Pod szklanym słojem narysowany był zapalony palnik, w słoju napis rosół, do tego lecące do słoja warzywa i plusk plus reszta przedmiotów. Od razu mi się nie spodobało. Lata, śpiewa, tańczy i... gazy puszcza. Nie cierpię baroku!

    Zabieram się do pracy. Producentka przywozi zabawki, oglądam wszystko. Zaczynam od analizy komplikatorów:
    - otwarty ogień w studio. Raz, że groźba pożaru. Ale aby był widoczny - ciemne tło.
    - słoj do rosołu wielki i nie koniecznie wygląda na żaroodporny
    - rosół - jak wygląda rosół? Czy chodzi o przezroczystą żółtawą ciecz czy mętnawą zupę. Rosół jest oczywiście mętny ale przy efektach chlapania i szklanym naczyniu o wymiarze sporego gara nie będzie nic widać... To pierwsza rzecz do uzgodnienia jeszcze przed realizacją
    - rosół wymaga ewidentnie jasnego tła a płomień ciemnego.
    - kuchenka którą dostałem nie podoba mi się jest ewidentnie za wysoka i nie pasuje mi do kolorystyki. Teoretycznie mógłbym ją przemalować albo zakleić. Ale muszę ją oddać w stanie nienaruszonym (dygresja - to bardzo często jest jeden z warunków zdjęć - oddaje się przedmioty w stanie idealnym, szczególnie jak są to zegarki za 100 000 zł). Najwyżej przerobię w PS.
    - zarejestrowanie "pluskania" to co najmniej 1/1000 s czyli lampy systemowe lub 20 kW ciągłego na planie.
    - lecące warzywa
    - duży plan, jakiś pomysł na stół
    - ponieważ to rozkładówka to trzeba ją skleić z dwóch fot (mam Nikona d300)

    Kurde... dużo tego. Jeden, dwa problemy to luzik, ale tyle...Zaczynam analizować kłopoty po kolei. Na początek (póki redakcja jeszcze jest) trzeba uzgodnić rosół. Powtarzanie takiego zdjęcia z tytułu niewłaściwej zupy byłoby głupie. Przygotowuję trzy próbki (klarowną, normalną i pośrednią w tonacji od jasnożółtej do ciemniejszej) wysyłam foty do akceptacji, wybierają zgodnie z rekomendacją pośrednią.

    Teraz muszę spokojniej pomyśleć o wyrazie zdjęcia. Sterylny laboratoryjny styl kojarzy mi się z kontrastowym dolnym oświetleniem. Ustalam, że będzie to główny pomysł na wyraz zdjęcia. Postanawiam dodać do tego odbicie. Ale nie chcę aby to było "zwykłe"lustro tylko coś mniej oklepanego. Może poliwęglan.

    - decyduje się jednak na światło z kompaktów, systemowe może być za słabe i mam tylko cztery lampy, żarowego na takim skomplikowanym planie z pluskaniem po prostu się boję. Mam nadzieję, żefekt będzie przyzwoity
    - tło - musi być szare, zrobię tintę możliwie jasną za rosołem i możliwie ciemną za płomieniem
    - decyduję się na "wpuszczenie" kuchenki pod blat, tracę w ten sposób kawałek płyty ale to najszybsze i najmniej kłopotliwe rozwiązanie. Robię więc piłką włośnicową odpowiedni otwór.
    - postanawiam oddzielnie zrobić "plusk" i lecące warzywa - ze względów bezpieczeństwa.

    Czas na montaż planu. Ponieważ studio ma słabe wyciemnienie a ja będę rejestrował płomień buduję wielki czarny namiot wokół planu. Rozkładam lampy. Ustalam światło, przynoszę rosól i resztę, wrzucam co tam trzeba do zlewek. Robię próbną fotę. Jest ok.

    Teraz krytyczny moment - trzeba zapalić palnik. Przynoszę gaśnicę i czytam jej instrukcję. Wyobrażam sobie dwa warianty pesymistyczne:
    - zapala się płyta a ja w ferworze gaszenia polewam sprzęt wodą. Później we włośienicy i sznurem pokutnym tłumaczę się Bartkowi (który gościnnie przytulił mnie chwilowo w studiu) i Przemkowi (właścicielowi wycacanej agencji) ze swojej głupoty. Jeszcze raz czytam instrukcję gaśnicy
    - drugi wariant jest znacznie optymistyczniejszy. Pod wpływem ognia pęka szklany gar. 5 litrów rosołu zalewa mi dwie dolne lampy. Mam chlew, niedotrzymany termin ale straż nie musi przyjeżdżać.
    Pora zaczynać. Zapalam gaz, rozkręcam go na maksa, uruchamiam pilota i zaraz gaszę. Sprawdzam wynik - jest dobrze. Pora na pluskanie. Przestawiam migawkę. W tej zabawie główny problem polega na złapaniu właściwej synchronizacji kiedy wrzucić przedmiot a kiedy nacisnąć spust. Bardzo często bywa, że spust trzeba uruchomić na chwilę przed rzutem bo aparat ma zwłokę w działaniu.Po paru rzutach łapię synchronizację i uznaję, że wystarczy już chlapania - są dwie przyzwoite klatki. Samo zamrożenie ruchu nie jest perfekcyjne ale uznaję, że jakoś z tą świadomością będę musiał żyć. Nadziewam warzywa na cienki drut wstawiam w plan. Póżniej wyretuszuję drut ale oświetlenie będzie się zgadzało.



    Rozkładówkę uzupełniam zestawem próbek produktów. Mogę sobie poszaleć - ustawiam kontrastowe światło ale jednocześnie skupiam się na doskonałym oddaniu faktur produktów. Wychodzi nad podziw ładnie - taką robotę lubię!


    Pozdro
    Wiesiek
    Ostatnio edytowane przez Wujot ; 06-08-2016 o 10:09

  6. #16

    Domyślnie Ciucholand cz 3

    Panta Rhei

    Zbliżając się powoli z tymi nieszczęsnymi ciuchami do finału chciałbym zająć się teraz pojedynczymi ciuchami także w kontekście upływu czasu.

    Na początek dwie foty z przed 10 lat.


    Wbrew pozorom nie są to ps-owe montaże (choć wydawałoby się, że są wykonane podobnie jak niewidzialni). Te ciuchy zostały po prostu podwieszone. Z takiej metody realizacji są same korzyści - nie potrzeba modela i mamy wielką swobodę oświetleniową. W "niewidzialnych" pasowanie kraciastych podszewek jest nietrywialnym zadaniem a jeśli do tego są tam ostre cienie to trzeba mocno się postarać. Podwieszanie też oczywiście zajmie kilka minut (a może i kwadrans) ale per saldo jest duży zysk czasowy. Głównym problemem jest uzyskanie jakiejś interesującej bryły albo dobrego ruchu. I kiedyś to było coś na czym się koncentrowałem. Nadal bardzo chętnie podwieszam ciuchy i inne przedmioty ale zmianę w myśleniu pokaże takie zestawienie


    Ciuch już nie jest 100% "poprawny". Czy to pomarszczenie coś wnosi? Sami sobie odpowiecie - ja widzę w tym chęć odróżnienia advertorialu od katalogu, znudzenie (po paru latach wszystko się znudzi). A poza tym ta "zadra" być może na chwilę zatrzyma wzrok.

    Drugi zestaw zdjęć, który przygotowałem dotyczy tematu sporo trudniejszego - lekkich przeciwdeszczowych kurtek PU.


    Pierwsza realizacja zgodnie z logiką moich opisów jest najstarsza. Zrobiłem ją metodą "niewidzialnych" czyli została zmontowana. Dość szybko jednak zauważyliśmy, że słabo pokazuje ona lekkość i zwiewność zastosowanej "tkaniny". Trudno jest też pokazać częściową przezroczystość materiału. Wobec tego kolejna realizacja miała być inna - skoncentrować miałem się na tych dotąd pomijanych cechach. Początkowo myślałem, że po prostu podrzucę parę razy te kurtki i zmontuję z tego coś. Parę pierwszych prób skutecznie mnie zniechęciło do tego pomysłu - musiałbym wykonać pewnie kilkadziesiąt prób żeby wyszło coś w miarę. Pomnożone to przez 4 kurtki i przez fakt, że to trzeba zmontować do zwartej kompozycji pokazało, że szkoda czasu. Czyli narysowałem sobie projekt (dwa płaskie duchy nad dwoma postaciami) i powiesiłem kurtki (oczywiście każdą oddzielnie). Gwoli ścisłości dolną prawą wykorzystałem z tych wcześniej rzucanych. W takiej pracy najtrudniejsze jest zobaczenie całej kompozycji na początku tak aby komponenty później do siebie od razu dobrze pasowały. Jak widać tu jeszcze jest jakaś gra - gdzie mimo wszystko są dwie dość realistyczne postacie

    A teraz teraz.

    Szkoda, że gdzieś mi wcięło zmontowany materiał (zrobiła to redakcja) - taki szalony "wiatr" omiatający grupę kurtek - wyglądało rewelacyjnie. Ale w końcu rozmawiamy o fotach. Jak widzicie kurtki to specyficzne rzeźby zaanimowane jakimś nie do końca antropocentrycznym (a raczej owadzim) ruchem.


    I w tym kontekście takie zdjęcie, zrobione chyba z 10 lat temu było "prorocze".


    Pozdro
    Wiesiek
    Ostatnio edytowane przez Wujot ; 09-08-2016 o 18:41

  7. #17

    Domyślnie Ciucholand 4

    Myślenie w cenie

    Ta część będzie w opozycji do trzech poprzednich. Tam pokazałem w zasadzie takie dość rutynowe rozwiązania. Trzeba mieć świadomość, że czasem (a nawet przeważnie) fotografia ma coś pokazać. Tym czymś jest np ciuch. Można troszkę podskoczyć ale najlepiej niewiele. Nie ma w tym wielkiej filozofii. Z pewnej odległości wszystko jest dość powszednie, oklepane i ci co grają akurat w tej lidze znają reguły gry. Ale od czasu do czasu są pomysły i realizacje na które człowiek patrząc się uśmiecha, mając poczucie jakiejś odrobiny świeżości. Czasem jest nawet wrażenie, że to oryginalny pomysł i nasz malutki wkład do myśli advertorialowej. Pokażę więc parę moich ciuchowych realizacji, które być może są takie.


    Tutaj rzecz była o kolorze. A ponieważ zostały tutaj zderzone dwa obrazy - barwnych koszulek i puszki po farbie - to byłaby to jukstapozycja. To chyba jedna z ciekawszych "metod" na szukanie interesujących pomysłów.


    Do tego zdjęcia mam wielki sentyment bo to była jedna z moich pierwszych advertorialowych prac (a po takich paru pierwszych robotach znalazło się dla mnie stałe miejsce). Te dwie splecione sylwetki w jakimś ruchu - ni to tańcu ni to przewrocie plus agresywne środki wyrazu. Po 10 latach nadal mi się podoba i chyba jest świeże. Choć może to autosugestia.


    Z podobnej bajki jest też ten projekt. Z grupy szalików wymyśliłem koszykarza - powiem szczerze, że nie wiem skąd mi się to wzięło. Redakcja wycięła mi kosz (formalnie to mamy taką umowę, że mogą robić z moimi fotami co chcą i czasem... boli, oj boli). Została więc po prostu sylwetka. A wracając do tego co kiedyś pisałem - widać, że było tu bardzo silne pomarańczowe światło wypełniające.

    Na koniec jeszcze taka fota.


    Trochę mi szkoda, że to męskie kapelusze bo się zrobiło tak szowinistycznie (bo na babkach). To taki przykład szybkiej wygodnej realizacji. Przy okazji - 20 litrowe wiadro ładnego przesianego piasku to obowiązkowe wyposażenie studia. Ile razy ten piasek zapracował na siebie!

    Pozdro
    Wiesiek

    - - - - kolejny post - - - - - -

    I jeszcze.

    Zamknąłem jakiś pierwszy kawałek advertorialowo - edytorialowego pisania. Trochę brakuje mi tu jakiegoś feed backu. Patrząc na statystyki to widzę, że ktoś to jednak czyta (kłaniam się drogi czytelniku). Analizując jednak ciszę w tym moim wątku mogę domniemywać, że jest wprost tak wyczerpujący i genialny, że nie wymaga pogłębiania albo dokładnie odwrotnie tak beznadziejny, że nie warto o nic pytać. W każdym razie ja miałbym pytania:

    - czy studio jest dobrym miejscem na ten wątek (padła propozycja aby to przenieść do tutoriali)
    - co Wam się bardziej podobało (ewentualnie podobało), takie próby podejścia bardziej całościowego ogarnięcia tematu (jak w ciucholandzie), czy może ciekawe "keysologiczne" studia jak pozostałe

    Zawsze możecie próbować wpłynąć na kierunek wątku, może rozwinąć się jakaś dyskusja, z reguły to jest ciekawsze od takiego oficjalnego stanowiska.

    Pozdro
    Wiesiek
    Ostatnio edytowane przez Wujot ; 09-08-2016 o 19:50

  8. #18

    Domyślnie

    Nie chcemy Ci przerywać, bo całkiem dobrze Ci idzie.
    NIKON


    לא תרצה - VI - Nie będziesz mordował

  9. #19

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez david555 Zobacz posta
    Nie chcemy Ci przerywać, bo całkiem dobrze Ci idzie.
    i czytamy, chłoniemy to co piszesz
    możliwe, że się nie znam a monitor mam słaby

  10. #20

    Domyślnie Wycisnąć zdjęcie i o fotografowaniu jako procesie

    Cytat Zamieszczone przez david555 Zobacz posta
    Nie chcemy Ci przerywać, bo całkiem dobrze Ci idzie.
    To miło (tzn o tym, że całkiem dobrze, bo o przerywaniu już pisałem)

    Wycisnąć fotę

    Sytuacja wyjściowa:
    dostajecie dwa mniej więcej takie przedmioty (mniejszy i większy)


    i dyspozycję:
    - będziemy pisali o multitoolach, zrób nam taki pojedynek tych dwóch scyzoryków. Materiał będzie o różnych multitoolach potrzebujemy rozkładówkę i trochę miejsca dookoła.

    Hmmm... Zaczynam myśleć - przychodzi mi do głowy coś na kształt westernowego pojedynku w ostrym słonecznym dniu. Błyszczą colty, jeszcze sekunda i padnie trup. Patrzę na te scyzoryki, patrzę w swoją głowę i coś jakby nie tak. Nie widzę tego - nie tędy droga... Może "pojedynek" to po prostu mordobicie? Biorę przedmioty do ręki i bardzo uważnie oglądam. W rozwartych szczękach kombinerek dostrzegam analogię do jakiś gadów. Jest jakiś punkt zaczepienia, ostrze może robić za żądło. Ok! Widzę TO. Drugi tool ma inne proporcje, mógłbym go co prawda też otworzyć ale to będzie tautologia a poza tym różnią się bardzo wielkością. Ma też zdecydowanie więcej końcówek co bardziej mi się kojarzy z obroną jak atakiem. Można w nim dostrzec też "oczy". Ok też TO widzę! Przypisuję rolę - mały będzie agresorem i będzie w pierwszym planie. Dodatkowo musi być w powietrzu (co jest dość oczywiste). Duży zostanie zaatakowany ale los pojedynku nie jest nijak przesądzony. Manewr i agresja małego kontra wielkość i wyposażenie dużego. Teraz pomyślmy o reszcie. Takie gwałtowne starcie kojarzy mi się z mrocznym zaułkiem oświetlonym jedną latarnią, brutalne szybkie jak błysk starcie. Tonacja low key dodatkowo załatwi inne sprawy - zniknie problem aranżacji drugiego planu, wystarczy wybrać podłoże. Tutaj decyduje się na blachę.
    Skoro wiem co chcę osiągnąć pora zacząć budować plan. Ustawiam plan i aparat. aby mieć dostęp wybieram dłuższą ogniskową. Mały scyzoryk podwieszam na sztywnym drucie, drugi chyba tylko podpieram. Teraz światło. Tu mogę wykorzystać moją przewagę konkurencyjną bo zbudowałem sobie fantastyczny system do oświetlania małych planów wykorzystując znakomity pierwowzór w postaci zarzuconego już włoskiego systemu Q50 (produkowanego przez grupę Manfrotto). Nie będę Wam zdradzał szczegółów co zmieniłem w stosunku do tego bazowego (bo ciągle mi chodzi po głowie czy go nie zaoferować na rynku - choć wycofanie się Włochów z tego produktu nie zachęca niestety do takiego pomysłu). Mając wielką kontrolę nad takim małym planem mogłem zrobić coś takiego (zwróćcie uwagę, na dziwnie dobrze oświetlone logotypy, jak się tego nie zrobi to poprawka gwarantowana)


    Ponieważ wiem, że Dyrektor Artystyczny nie lubi charakterystycznych "nic nie wnoszących" elementów to wymieniam podłoże na gładkie, koryguje też światło na "żądle". Słowem robię bardziej poprawnościową, lekko wykastrowaną wersję, co mi się prawie nigdy nie zdarza. Kiedyś napiszę o sensowności tworzenia (a właściwie nietworzenia wariantów).


    Wysyłam rekomendując pierwszą i ta ku mojemu zadowoleniu ląduje na rozkładówce. Nawiasem mówiąc to chyba najczęściej eksploatowane zdjęcie jakie wykonałem - w ciągu paru lat było użyte pewnie z cztery razy i chyba też wylądowało w edycjach zagranicznych. Dostaliśmy też za to Best Edytorial (to kapitalny dla fotografów wynalazek Amerykanów - opiszę później jak to działa)

    Teraz zupełnie inna fota.

    Tu też wpierw poopowiadam. Pomysł był prosty. Otwarta torba w której facet nosi rzeczy na siłkę a wśród nich kosmetyki pielęgnacyjne. Stylistka przynosi mi stos rzeczy z showroomu. Fajne buty, bidony, kolorowe ręczniki itd. Do tego dwie, trzy torby. Zaczyna mi z tego coś układać ale...nie tędy droga, szkoda czasu, od razu widać, że podstawowe zadanie polega na tym jak zrobić żeby ktoś te tubki (powiedzmy, że minimalistyczno-ascetyczne) w ogóle zauważył na focie. Wywalam z foty kolor (tzn kolorowe rzeczy), czego nie ma na planie znajduję w studio, wybieram szarą torbę, uspokajam cały układ. Stylistka to podłapuje, uzgadniamy obecność śladowego koloru korespondującego z opakowaniem i dopracowujemy układ. Ustalam kadr, zakładam główne światło - tym razem bardzo miękkie. Robię fotę i mojej towarzyszce rzednie mina:

    - co ta za paskudny kloc, ta torba jest tragiczna
    - spoko, zaraz torby nie będzie

    Dokładam trzy jednostki, starannie dobieram moc aby szarość, tylko o ton, była ciemniejsza od bieli, strzelam fotę:
    - jest genialnie, rewelacja (ulga i radość w głosie potwierdzają to co mówi)


    Jak widać czasem osiągnięcie przyzwoitego rezultatu wymaga sporej czujności i człowiek się cieszy z czegoś na co czytelnik nie zwróci większej uwagi. Obydwie te realizacje wymagały dokładnego przemyślenia każdego kroku. Z szeregu kroczków powstała na końcu zgrabna całość. Dlatego napisałem o wyciskaniu zdjęć tam gdzie ich pozornie nie widać (a nawet tam gdzie je widać).

    Fotografowanie jako proces

    I możemy płynnie przejść do bardzo ciekawego zagadnienia, które raczej nie tylko nie gości na forach ale nie spotkałem się z tym w literaturze. Ta ostatnia nawiasem mówiąc rzadko kiedy uczy myślenia i trafić coś wartościowego jest dość ciężko. Zastanawiając się nad moim procesem fotograficznym doszedłem do wniosku, że jest on prawie liniowy, bardzo mało mam sprzężeń zwrotnych. Taka metoda pozwala bardzo szybko osiągnąć poprawny (według mnie) rezultat. Oczywiście obserwowałem też organizację wspólnika jak też paru zawodowych fotografów którzy czasem u nas goszczą. Wracając do procesu (możecie też nazwać to metodologią) wygląda to tak:

    idea >>wytyczne formalne>>plan realizacyjny>>perspektywa>>plan zdjęciowy>>oświetlenie>>zdjęcie (najlepiej już dobre)>>ewentualne pętle zwrotne>>zdjęcie końcowe>>postprodukcja

    I po kolei
    1. Idea
    To ogólny pomysł na zdjęcie (np kosmetyki w torbie na siłkę). bez pomysłu szkoda zaczynać.
    2. Wytyczne formalne (gdzie będę tego używał, sąsiedztwo innych elementów przekazu, tytuł, kolorystyka, format). I tutaj dygresja jeśli to jest ważna fota to trzeba przewidzieć funkcjonowanie projektu (w tym i fotografii) w formacie poziomym, pionowy, kwadracie. Fotografia to komponent projektu z którym inni powinni móc zrobić jak najwięcej. Zrozumienie tego zajęło mi całe lata. Pamiętam jak Tomek (TOP67) przychodził do mnie i mówił mi:
    - z twoimi fotami nic nie da się zrobić nie można ich ruszyć ani przyciąć z żadnej strony
    - no widzisz to znaczy, że są dobrze skomponowane i tak trzeba ich używać
    Nic tak nie pomaga fotografowi jak samodzielne projektowanie większych całości, jak przeszedłem na druga stronę barykady to mi się klapki odsłoniły. Fotografia jest zawsze składnikiem większej całości nawet jak to jest oglądanie serii zdjęć z urlopu.
    3. Jak już mamy świadomość co chcemy zrobić i gdzie to będzie używane trzeba pomyśleć jak to zrobić. Pierwszy może być szkic (taki jak Wam pokazywałem) od klienta, na to można zrobić projekcję z głowy. Teraz można pomyśleć głębiej i tu są takie decyzje:
    - plan poziomy, pionowy, skośny ze świadomością co niesie to dla budowy planu
    - punkty podwieszeń światła, konieczne odległości do skutecznego operowania światłem w tym kluczowa odległość od tła
    - komunikacja na planie (robimy tak aby wszędzie był szybki dostęp, było miejsce na częste przechodzenie, miejsce na statywy, murzyny itd)Jak zobaczymy plan przed jego budową to unikamy zbędnej szamotaniny
    4. Perspektywa. Czyli plan (na razie pusty) i aparat z założonym właściwym obiektywem
    5. Budowla planu (u mnie wygląda to tak)
    - infrastruktura:wtyczki do odpowiednich gniazdek, statywy i punkty podwieszenia lamp, jeśli światło jest nad planem to od niego zaczynam, dalej stolik o odpowiedniej wielkości (mogę mieć dosłownie każdy rozmiar)
    - teraz plan fotograficzny, tu mogłaby być długa opowieść, najogólniej rozstawiamy tak wszystko aby uzyskać zaplanowaną kompozycję
    6. Oświetlenie (ponieważ zakładam, że światło mamy w maleńkim paluszku) to na każdy stojący statyw zakładamy lampę z odpowiednią końcówką dobieramy siłę światła. I tyle. Dwoma zdaniami załatwiłem jedną z najważniejszych kwestii w fotografii ale tutaj rozmawiamy o procesie tworzenia zdjęć.
    7. Mamy fotę jak jest 100% dobra (co nie zawsze wychodzi) to koniec zabawy (a początek pracy na kompie).
    8. Przeważnie zdjęcie wymaga drobnych poprawek kompozycyjno-oświetleniowych i są to małe pętle zwrotne w procesie fotografowania. To chyba najczęstszy scenariusz. Z każdą poprawką zbliżamy się do celu. I jest to szybka scieżka

    Zdecydowanie gorzej jest jak wynik jest kompletnie nie satysfakcjonujący i trzeba wrócić do np punktu 1.

    Przedstawiona metodologia nie jest jedyna. Obserwując innych fotografów stwierdziłem, że są jeszcze co najmniej dwie inne sensowne ścieżki. Sam zresztą w niektórych uzasadnionych sytuacjach też je stosuję choć preferuje ten pierwszy schemat. Oczywiście zdarzało mi się być na planach gdzie ze zdumieniem patrzyłem jak fotograf miota się w twórczym amoku próbując jednocześnie wpływać na kilka zmiennych. I wcale nie przekreśla to efektu z którego to koniec końców jesteśmy wyłącznie rozliczani.

    Pozdro
    Wiesiek

    I pytanko na koniec.
    Czy ten metafotograficzny opis metodologii nie jest dla Was nieco zbyt abstrakcyjny? Może trochę zbyt odjeżdżam???
    Ostatnio edytowane przez Wujot ; 10-08-2016 o 12:40

Strona 2 z 107 PierwszyPierwszy 12341252102 ... OstatniOstatni

Podobne wątki

  1. [ Glamour/Beauty ] Edytorial - Memory Remains (100% krakowski)
    By aboutalithium in forum Portret, także Glamour/Beauty
    Odpowiedzi: 10
    Ostatni post / autor: 10-04-2011, 20:33

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •