Prawie. Jak tak dalej pójdzie to do focenia zostaną tylko murale i palmy olejowe.
Ja też jestem zorganizowany. Z kobitą byłem (co znaczy mniej więcej tyle, że sam zobaczyłbym ze 3 razy więcej).
Odnośnie Borneo to dla mnie bramą do wyspy było miasto Kuching, czyli Kotek. Sympatię do kotów widać tu na każdym kroku, jest nawet kocie muzeum. Ogólnie miasto mało ciekawe, trochę obdrapane. Główną jego zaletą jest chyba lotnisko i mała odległość do parków (w tym Bako) oraz bardzo przyjaźni ludzie. Jedzenie bardzo dobre, fajne restauracyjki w Chinatown, kilka pubów i sklepiki z rękodziełem to chyba główne atrakcje miasta. No i wieczorne wyjście na deptak przy rzece. Radzę jednak kupić zatyczki do uszu, bo lokalsi to takie wyjce, że aż zwieracze puszczają. Gitary nie trzymałem już chyba z 10 lat ale i tak bym lepiej zagrał i zaśpiewał. Dramat. Jeśli ktoś ma w planach jeszcze Sabah to polecam zacząć od tej strony co ja bo później robi się znacznie ciekawiej. Przynajmniej moim zdaniem. A Bako i inne parki Sarawaku stanowią fajny wstęp do zabawy, przy czym uczciwie przyznaję, że nie byłem ani u plemion Iban ani w Mulu więc obraz mam niepełny. To taki krótki wstęp do Borneo. Teraz mnie czeka najgorsze, czyli przebranie fociek a niestety robiłem seriami
34.
35.
36.
37.
38.
39.
40.
41.
42.
42. Bonus z lasu.
Pozdrawiam.
Szukaj
Skontaktuj się z nami