Zainteresowanie tematem się pojawiło więc napiszę jak to wygląda z mojej strony.
Miałem lustra Pentax'a, Nikona, a nawet o Canona się otarłem. Wszystko to miało dobre i złe stron. Wiadomo. Najdłużej i najwierniej siedziałem w Nikonie i pewnie nie zastanawiałbym się nad jakąś zmianą gdyby życie nie podyktowało takiej potrzeby. Człowiek narozrabiał i dorobił się dwóch potomków . Do tego doliczyć trzeba co najmniej jednego psa (a bywały i 3 bo trochę "szkoleniem" się parałem). Jak się z całą ekipą szło na to plecak/torba z lustrzanką pokroju D90/D300 były ostatnią rzeczą jaką chciało mi się targać. Skończyło się tym, że przez pół roku (a może i nieco dłużej) sprzęt praktycznie leżakował. Jednak potrzeba fotografowania została. Opchnąłem to wszystko (oprócz lampiona) i zakupiłem Fuji X30. O matulu! Jakaż radość! Sprzęt chodzi ze mną wszędzie. Daje mi niesamowitą frajdę. Ponownie zmusił mnie do myślenia przy fotografowaniu ale... głębi brak. Nie zawsze jest sceneria, w której łatwo jest odseparować obiekt z tła, a poza tym naszło mnie na powrót w M42. Za wszelką cenę (no może nie za wszelką ale mieszczącą się w granicach zdrowego rozsądku) chciałem uniknąć powrotu do sprzętu dużego i ciężkiego. I tu niestety Olek pozostawia konkurencję daleko w tyle. Nawet bezlusterkowce Fuji czy Sony lub Samsunga w mojej ocenie mocno przegrywają bo o ile body są podobnych rozmiarów i wagi to szkło pod matrycę APS-C już mocno odbiega od tych Olkowych (nie oszukujmy się, większa matryca = większe szkło). Do tego doszedł obecny CashBack, raty 50x0% i nowy (sprzedany) telefon za przedłużenie umowy. Tym to sposobem cena zrobiła mi się atrakcyjna. Kupiłem sobie zestaw E-M10 + 45mm F/1.8. Z czasem zacznę się rozglądać za Leicą 15mm 1.7 (to mój must have), a wcześniej jeszcze pojawi się coś ze starych manuali (helios już jest). Chyba pierwszy raz tak naprawdę poczułem, że kupuję coś w pełni świadomie, po długim i porządnym zastanowieniu się.
A teraz parę spostrzeżeń na szybko. Aparat świetnie wykonany, dobrze leży w dłoni (moje są raczej średnie) i od ergonomicznej strony dopracowany naprawdę solidnie. W sklepie mierzyłem grip i niby poprawiał uchwyt ale się nie zdecydowałem. Z menu olkowym nie miałem wcześniej nic wspólnego więc muszę się przyzwyczajać (narazie poruszanie po nim sprawia mi pewne trudności z uwagi na Fujikowe przyzwyczajenia) ale tragedii nie ma i z tym zawsze sobie radziłem. Co mnie już na wstępie rozłożyło na łopatki to dotykowy ekran. To rozwiązanie poprostu miażdży system. Niski ukłon ode mnie z stronę Olympusa. Bravo inżynierowie! Bateria z tego co widzę to będzie analogicznie jak w X30. Trzeba będzie zakupić jeszcze ze 2 zamienniki. Narazie wsadziłem mu "wolną" i widzę, że trochę go przytrzymuje podczas zapisu ale 15MB/s to nie ma się co dziwić.
AF podobnie jak dotykowy ekran jest mega dopracowany, a jedno w połączeniu z drugim to już urywa... 4 litery. Tego mi brakowało w X30 gdy ganiałem za swą zwierzyną lub dziećmi. Za to wizjer moim zdaniem jest gorszy od Fujikowego. Nie jest to kaszana ale jednak w Fuji lepiej to wygląda. Choć od strony samego dopasowania do oka to znów Olek lepszy (muszla wysunięta, dobrze wyprofilowana).
I trochę z innej beczki. Jako, że mój LR nie czyta RAW ani z X30 ani z M10 to muszę konwertować i tu widzę pewną różnicę na korzyść Olka. Sama konwersja przebiega czasowo podobnie ale już odczyt takiego DNG przez LR to już inna kwestia. Nie wiem czemu ale ten z Fuji dławi LR na znacznie dłużej, ten z Olka siup i już jest na panelu. No i niestety kolorystyka Fuji (od zawsze!) była dla mnie wzorem. Nigdy nic nie ruszałem bo grzech, a tu niestety muszę się tego jakoś nauczyć.
No to kilka zdjęć. Nie idę plener bo upał wykańcza, a ja teraz na noc do roboty chodzę więc oszczędzam się. Obiecuję jednak sprawdzić sprzęt w boju.
Wszystkie fotki z zestawu E-M10 + 45mm F/1.8 (pełny otwór lub jego bezpośrednie okolice).
Szukaj
Skontaktuj się z nami