Naprawdę zastanawiają mnie ostatnie poczynania Nikona. Pytam poważnie, bez złośliwości: co tam się dzieje? Może to totalny kryzys i brak kasy zmusza ich do takich kroków i windowania cen. Naprawdę nie wierzę w to, że pracują tam krótkowzroczni debile, którzy nie mają pojęcia o fotografii i finansach. Przecież oni "zęby zjedli" na ekonomii i fotografii. Znają to wszystko od podszewki i nie wierzę, że nagle od tak obrali kierunek destrukcji.
Wiem, Polska to 3 świat, ale płyną głosy z całego świata: "WTF Nikon?!" Przecież zbiorowy pozew o olej w D600 nie złożył ZSF a jakaś gruba firma z USA.
Myślę, myślę i wymyśliłem, że to wszystko co pojawia się na rynku (nie tylko jeśli chodzi o fotografię) nie jest... dla nas. My jesteśmy już za starzy, doświadczeni i kumaci. Wiemy czego chcemy i znamy się. A przecież dziś kupuje się emocjami. Ludzie wydają kasę bo podoba się kolor obudowy, bo zobaczyli w tv fajną reklamą lub przeczytali w necie recenzję (sponsorowaną). My się na to nie nabieramy i dlatego dla firm nie jesteśmy ich targetem. Zwróćcie uwagę przy rozmowie na to, jak mówicie żółtodziobowi o wadach jego np. lustrzanki. Do niego do nie dociera, bo się na tym nie zna. I nie chce znać. 20fps, 2000 fps w serii, wizjer (płatny), uchwyt (płatny), łącze statywowe (płatne). Oni się do tego przyzwyczaili.
Zwróćcie uwagę, że ludzie nie czytają dziś, nie analizują. Liczy się obrazek, który zobaczyli w necie/tv. Ile to razy słyszało się w sklepie "dzień dobry. Ma Pan produkt X, bo widziałem w telewizji...".
Wiem, rozpisałem się, ale chodzi mi o to, że kiedyś kryzysem nazywało się brak towaru na półce, niski standard życia. Dziś niskim standardem życia nazywa się laptopa z Unii, 4 telefony, komputer, kablówkę, lustrzankę itd.
Szukaj
Skontaktuj się z nami