Jak już wszyscy zaczęli egzotykę wrzucać to i ja postanowiłem dorzucić swoje 3 grosze. Keda aktualnie Tajlandia, Tomajk rozkręca Bali to dorzućmy do tego wszystkiego Filipiny. Jak słusznie Moshica zauważył wątek może też stanowić motywację dla niektórych do wyjazdu, więc oprócz zdjęć i opisów (tu wybaczcie ale na krasomóstwo a`la Czornyj nie ma co liczyć) pojawią się też informacje praktyczne, logistyczne i ceny. Niestety nie mam jeszcze całości materiału więc chronologicznie nie będzie – ale za to tzw miejscówkowo.
Słowem wstępu – Filipiny odwiedzaliśmy po raz pierwszy i już wiem ze nie ostatni. Wylecieliśmy 11 stycznia i wróciliśmy 5 lutego. Trasa: Warszawa - Amsterdam – Pekin – Manila (z tankowaniem w Xiamen) i powrót: Manila – Kanton – Amsterdam – Praga. Odcinki z Wrocławia do Warszawy i z Pragi do Wrocławia pokonaliśmy PolskimBusem (bilety 16zł i 3zł). Przelot 4400zł. Ceny będe podawał zawsze dla dwóch osób. Więc łącznie całość 4419zł. Źle nie jest, można było taniej (teoretycznie). Wylądowaliśmy w Manili ok 23.00, spędziliśmy tam dwa dni, następnie lot na wyspę Bohol, potem prom na wyspę Cebu, przelot na Palawan, powrót do Manili. Przeloty wewnątrz filipińskie zakupione w październiki i listopadzie dzięki promocji Air Asia – średnio za lot dla dwóch osób płaciłem niecałe 100zł z bagażem 15kg. Waluta – peso filipińskie [PHP]. 100 peso – 7.5zł. Wzięliśmy dolary, euro i karty (MasterCard, Visa). Wypłaty gotówki w bankomatach obciążone prowizją 200php. Były jakieś bankomaty bezprowizyjne ale nie chciało mi się szukać – tym bardziej ze wybieraliśmy po 10 000 peso (750zł) więc te 14 zł prowizji olewałem
---------------------------------
Zaczniemy od końca – wyspa Palawan. Lądujemy w miejsowości Puerto Princesa. Zasadniczo z takich mega punktów must see jest północ wyspy i miasto El Nido oraz samo Puerto Princesa i okolice. Charakterystyczną cechą Filipin jest możliwość tzw island hoppingu – wynajmuje się łódkę (bangkę) i cały dzien się pływa i zażywa relaksu na różnych wysepkach jakich jest na Filipinach nieco ponad 7000. Taki też był plan. W pobliżu jest również podziemna rzeka w miejscowości Sabang. Świadomie z niej rezygnujemy gdyż jak to mawiają Ci co byli „long trip, short activity”. Podobno tłumy turystów, rejs trwa ok 30 minut a poświęca się na temat cały dzień.
Po przylocie wybieramy od razu nocny kurs busem do miejscowości El Nido na północy. Nie wiem dlaczego Filipińczycy korzystają z klimatyzacji w autobusach jedynie w opcji very cold lub arctic, ale trza się ciepło ubrać. 6h spędzone w 17 stopniach będą w spodenkach, koszulce i sandałach dało mi mocno popalić Około 2 w nocy wysiadamy na dworcu autobusowym El Nido (ziemisty plac za miastem w środku niczego bez oświetlenia). Dobry start... Mając na uwadze ze w El Nido nie ma bankomatów i trzeba mieć kasę na pobyt w gotówce przy sobie poczuliśmy się trochę niepewnie. Autobus odjechał i zostaliśmy sami i 4 taxiarzy tricyklistów grających w karty. Na szczęście zawieźli nas do miasta do jakiegoś baru i w oparach fajek, piwska i taniego żarcia doczekaliśmy do świtu by zacząć szukać hotelu.
Czekając przy piwie ukazał nam się taki oto widoczek:
1. widoki z domku
Nawiasem mówiąc bambusowa chatka przy samej plaży w której nocowaliśmy 3 dni była dokłądnie kilka metrów w prawo – więc siedząc przed domkiem podziwialiśmy takie same widoki. Mieścinka mała – w zasadzie wszyscy tam przyjeżdżają tylko by pływać łódkami, nurkować, wylegiwać się na plaży, odkrywać ukryte plaże.
2. stock we własnej osobie zwiedzajacy jakieś wiochy w dżungli
3. główna plaża El Nido
4. wioska w dżungli - pan coś rzeźbi z ryżem zdaje się
5. główna uliczka w El Nido (zasadniczo miasteczko małe, same knajpki i agencje turystyczne
6. uliczne jedzonko - uwielbiam (grillowane kalmary, kawałki kurczaka, jelita kurze itp - mniam. po 5-10 peso (35-75gr)
7. sprzedawca lodów - do wyboru lód w wafelku lub lód w bułce. Dziwna sprawa.
8. to jest bardzo komfortowy autobus.
9. zachodzik słońca
cdn (sorki za przeostrzenia, zmniejszam SNS Resizerem i jakieś cuda robi. Postaram się nad tym zapanować)
Szukaj
Skontaktuj się z nami