Przyłączam się do zdania Franciszka, a nawet posunę się dalej. Można brać dowolnego Summicrona 50 i w praktycznym zastosowaniu różnice między nimi będą pomijalne. W danym przypadku wziąłbym tego, który się trafi najtaniej w najlepszym stanie technicznym, skoro cena gra rolę.
Z założenia odpuściłbym sobie tylko wersję 1 (składaną), z którą - jak ze wszystkimi składanymi obiektywami - trzeba uważać, żeby nie uszkodzić matrycy oraz - genialną skądinąd - wersję 2 Dual Range (Nah-Summicron) z goglami, która na cyfrowych eMkach ma mechaniczne ograniczenia pracy. Wersje 4 i 5 (produkcji od 1979 roku do dzisiaj) są identyczne optycznie, różnią się mechaniką. Wersja 4 ma focus tab i bez osłony nie zasłania wizjera. Wersja 5 może minimalnie zasłaniać. W sumie są to argumenty silnie przemawiające za wersją 4 jako optymalną tym bardziej, że starsze warianty 2 i 3 nie są jakoś szczególnie mocno tańsze.
Planara 2/50 nigdy nie miałem w rękach. Domyślam się, że obrazek z niego może być trochę cieplejszy, ale w zasadzie podobny do obrazka z Summicrona. Za to Sonnar 1,5/50 tworzy odrębną kategorię sam dla siebie i nikogo nie zostawia obojętnym. Albo się go kocha, albo odrzuca. Mnie się spodobał od pierwszego wejrzenia do tego stopnia, że mam dwie sztuki. Prawda, nie nowe ZM, lecz pierwowzory z powojennej zachodniej produkcji (Zeiss Opton i Carl Zeiss) z bagnetem Contaxa, używalne na M przez adapter. Konstrukcja Sonnara 50 ZM jest identyczna optycznie jak przedwojennego oryginału Carl Zeiss Jena i jego powojennych reedycji, tylko szkła i powłoki są nowej generacji. Wciąż łamię się, żeby do pełni szczęścia sobie dokupić nowego ZM, dopóki jeszcze są dostępne, ale nie mogę się zdecydować, w jakim kolorze ma być.
Szukaj
Skontaktuj się z nami