No właśnie...
Stoję przed dylematem, chyba największej jeśli chodzi o sprzęt w swojej niedługiej przygodzie z analogami.
Pod koniec miesiąca mam sprzedac D100 z kitowym Tamronem za 1350 zł i zastanawiam się co dalej.
Zaczałem się poważnie zastanawiać czy zamiast czegoś w stylu D80/D200 albo Canona 40D nie pójść w zupełnie inna stronę i kupić analogowy F100 z 35-tą stałka 1.8. Od dłuższego czasu zmieniła sie moja filozofia fotografowania, już nie wracam z pleneru z zapchaną karta 4 Giga, nie robię komercyjnych zleceń gdzie cyfra jednak z oczywistych powodów nadaje się znacznie lepiej niz analog... Fotografuję obecnie dla przyjemności więc w sumie, dlaczego nie ?
Jedynym minusem jest to, że póki co odpadła by możliwość wykonywania odbitek (brak warunków, koszta) jedynie samodzielne wywoływanie filmów. Myślałem, zeby póki co dokupić skaner.
Nie jestem wychowany na analogu, wszystkiego uczyłem się na D3000, mam jakieś doświadczenia z analogami ( Miranda MS1 - Super, Minolta AF700, F601, Start 66...
Czy to nie lekko szalony pomysł ? Czekam na komentarze, porady...
Szukaj
Skontaktuj się z nami