Witka z kraju kwitnącej ... tfu! ... mrożącego krew w żyłach lodu, śmierdzącej siary i wrzącej, niczym z diabelskiego kotła lawy!
Pamiętacie fotkę z wodospadu Gigjarfoss?
http://forum.nikoniarze.pl/showthread.php?t=210648
Pewnie pamiętacie...
Zatem teraz znajdujemy się gdzieś tam, wśród tych szczytów na horyzoncie zwanych Kerlingarfjöll (Kobiece Góry - kurna flakens - czemu kobiece, zabijcie, ale nie wygrzebałem żadnego info).
W rzeczywistości jest to pasmo ok. 100km2 stożków wulkanicznych!!!
Tak to tutaj jest - patrzysz góra, czytasz - kutwa mać - jednak wulkan!!!
Jeszcze do tego wrócę...
Tymczasem...
Wjeżdżamy na wysokość ok. 1000m n.p.m i nadal mamy pod górkę, ale nadal osobówką da się wjechać!
Interior, środek Islandii, mistyczne miejsce banitów, duchów, trolli, i innych stworów, o którym tak gromko krzyczą, że się nie da, że zapomnijcie, zawracajcie itd... !
(No to fajnie jak się nie da nie?, to co jedziemy dalej prawda? - no ba!) .
Ok - pedałujemy dalej(znaczy auto ponoć ma konie pod maską, to one pewnie pedałują)...
I tak w pewnej sobie wesołej chwili, kiedy nasze oczarowane,rozbiegane i rozszerzone do granic oczy(zapewne rozdziawione niczym u kota w butach ze Shreka) chełpliwie łykają wszystko wokół - łup i dupa!
Znaczy, żeby sprecyzować tę lapidarność...
Wszystko kurna znikło! Znowu chmura!!! Kolejny biały, wszędobylski i namacalnie nieprzeźroczysty obłok skondensowanej pary wodnej (bez kryształków lodu na szczęście, bo gdybym jeszcze z soplem na twarzy wylazł to bym chyba oszalał!)...
O cię olek kurtka twoja w pięty jego mać!!! (Eee było bardziej brutalnie, ale na forum się powstrzymam)..
No cóż, można by jechać, ale teren dziwnie się obniża, a jak sami widzicie ni chujutki nic nie widać! Znaczy raz:
-chwilę przed zrobieniem zdjęcia było gęściej,
dwa:
- na focie po podniesieniu kontrastu i tak zasięg widoczności wzrósł,
Można wszakże dalej jechać, ale widzieliśmy już wiele cudów tej szatańsko-cudownej wyspy(zerwane drogi to normalka w niektórych sytuacjach zatem warto czasem przystanąć i nie biczować nadmiernie tych koni spod maski)...
Kierowca ruszył na zwiady...Statecznie, z rozwagą, lecz ochoczo obchodził spadek terenu niczym pies jeża... A ja?
A Ja paczam i jak zwykle dziwnym trafem pojawia mi się aparat w rękach. Tadam! Przekładając go z jednej do drugiej machnąłem takie oto foto i paczam dalej...
Czekam...cisza, ale zaraz zaraz, coś tutaj niby blisko, ... a może w oddali, ale jakby ...
I co dalej? ....
Eeee to już być może niedługo moi mili...
Pozdrawiam i niech światło będzie z wami, udane fotki niech się mnożą niczym muchy w islandzkim jeziorze Myvatn (a muchy niech szlag trafi!!!)!!!
Tako rzecze Rafał...
Pozdr...
...
Szukaj
Skontaktuj się z nami