Nie jest to dla mnie nowość, pikutków używam od lat i to nie tylko w kuchni. Ale to nie jest argument, możemy sprowadzić nasze rozważania do absurdu i równie dobrze zaproponować pracę w kuchni kawałkiem naostrzonego krzemienia -- też się da.
Akurat dla amatora długie trzymanie ostrości jest dość ważne bo z reguły ludzie nie potrafią ostrzyć albo nie mają czym. Więc im rzadziej głownia będzie stykała się z osełką -- tym lepiej.
Ja pręt stanowczo odradzam. Żeby z niego korzystać trzeba mieć raczej pewna rękę i doświadczenie. Brak takowego poskutkuje, w dłuższej perspektywie, zniszczeniem krawędzi tnącej. Najlepiej kupić ze dwa kamienie (najlepiej wodne) o różnej gradacji, ew. jakieś ustrojstwo które trzyma kąty za nas.
I po co zestaw trzech praktycznie takich samych noży? Wystarczy jeden mały bazarowiec do obierania warzyw, ew. jakaś obieraczka.
Ja dalej obstaje przy swoim i twierdzę, że szkoda pieniędzy na kilka mocno średnich noży, zamiast jednego w miarę porządnego. Będą tylko leżeć na półce i miejsce zajmować.
PS
Nie. Każdy ząbek (a raczej „zagłębienie” ) ostrzysz osobno. Trzeba mieć do tego odpowiednio cienkie pręty albo Spyderco Triangle (raczej drogie rozwiązanie).
Szukaj
Skontaktuj się z nami