Szukaj
Wiesz nie wiem Jak Ty, ale ja bardziej jednak wierzę serwisowi.
cytowałem przecież wcześniej słowa JOUKI
OUKI:
Po kilku mailach oraz telefonach do sklepu pracownik zaproponował mi, że skontaktuje się z odpowiednimi ludźmi i zapyta o możliwość pokrycia kosztów naprawy przez firmę FOTOJOKER. Z kolei inny pracownik (przyjmujący aparat na reklamacji) zaproponował mi pozwanie sprzedawcy wydającego mi aparat o nie dotrzymanie właściwej procedury sprzedaży - brak zdjęcia na tablicy, brak oględzin aparatu sprzed zapakowaniem
Interpretuj jak chcesz, ale ja tu jasno widzę, że FJ chce wybrnąć z problemu który sam stworzył Przypuszczam, że żaden sklep nie szedł by tak na rękę, w momencie gdyby klient sam zepsuł sobie aparat.........a słowa ....."że skontaktuje się z odpowiednimi ludźmi i zapyta o możliwość pokrycia kosztów...." dają mi do myślenia , tyle, ...co ....
Wyślemy do Pana Władka niech wyczyści, wymieni i naprawi...kleint się nawet nie zorientuje....a my będziemy mieć problem z głowy....
2ga sprawa, znamy tylko to co chce nam powiedzieć JOUKI. Jestem bardzo ciekaw co sprzedawca miał by do powiedzenia.
Jakże by mogło być tak aby nie dorzucić kilka słów z drugiej strony
Klient dostał sprzęt nowy, zapakowany i nie otwierany przed sprzedażą .. tak jak go matka fabryka Nikona stworzyła.
Przy sprzedaży zostały sprawdzone takie rzeczy jak VR, AF, LCD i Lampa czyli tak naprawdę podstawowe rzeczy które można wychwycić przy sprzedaży zwarzając na kolejkę klientów ustawiających się do kasy. Po czym klient dostał aparat do rąk własnych.
W myśl ustawy konsumenckiej o zasadach sprzedaży :
"3. Sprzedawca jest obowiązany zapewnić w miejscu sprzedaży odpowiednie warunki techniczno-organizacyjne umożliwiające dokonanie wyboru towaru konsumpcyjnego i sprawdzenie jego jakości, kompletności oraz funkcjonowania głównych mechanizmów i podstawowych podzespołów. "
W tym momencie klient może do woli testować aparat przed zakupem. Mamy klientów, którzy przynosili swoje tablice testowe bądź przychodzili z własnymi laptopami i przez wiele godzin sprawdzali go przed zakupem. Nigdy nie robiliśmy z tym problemu a nawet udostępnialiśmy miejsce na postawienie laptopa i siedzisko coby wygodniej było testować
Dlatego posądzenia o błędach sprzedawcy popełnionych przy sprzedaży towaru nie wydają mi się zasadne.
O dalszych pomówieniach się nie wypowiem, ponieważ nie ja przyjmowałem ten aparat na gwarancję.
Aaale .. powyższy wywód nie jest stanowiskiem firmy a tylko prywatnymi przemyśleniami i jako taki może być tylko w ten sposób traktowany.
Pozdrawiam!
Ostatnio edytowane przez schron ; 20-03-2011 o 15:12
JOUKI , jak mam Ci pomoc ?
Witam ponownie po długim czasie od napisania pierwszego posta. Nie ukrywam, że zapomniałem o tym forum na długi czas, ale ostatnio, kiedy skierowano do mnie prośbę o usunięcie danych z pisma od firmy Fotojoker dane mi było przeczytać dużo opinii oraz pomocnych kwestii w rozwiązaniu sprawy. Dziękuję każdemu za odzew.
Z ostatecznym komentarzem do sprawy chciałem się wstrzymać aż do chwili otrzymania aparatu. Nakreślając okres między postem (otrzymanie pisma z firmy Fotojoker), a stawieniem się po aparat w gdańskim salonie donieść mogę, iż podczas rozmowy z Panią kierownik salonu zaproponowano mi pokrycie kosztów naprawy z kieszeni pracowników którzy sprawą się zajmowali. Nie ukrywam, że na takie warunki przystałem licząc na szybkie działanie serwisu oraz salonu. W piątek, 8 kwietnia Pani kierownik zostawiła mi na poczcie telefonu wiadomość o następującej treści "Witam, ... ze sklepu Fotojoker. Właśnie wrócił przed chwileczką Pana aparat. Proszę o kontakt." - niestety byłem w pracy i nie miałem możliwości odsłuchać wiadomości. Po kilku godzinach otrzymałem kolejny telefon z informacją, że aparat został sprawdzony przez pracowników, jest czysty i czeka na odbiór. W tej chwili byłem po prostu szczęśliwy, że po trzech miesiącach w końcu odbiorę aparat. Następnego dnia, jak tylko zerwałem się z pracy wsiadłem w auto, udałem się do Gdańska i w sklepie byłem około 20. Poprosiłem pracownika o wydanie aparatu, ten zapewnił mnie, że oglądali go, jest czysty w porównaniu do tego co było w nim gdy wrócił z pierwszej wizyty w serwisie, wypakował go i w końcu miałem w rękach swój aparat.
Pracownik uzbroił mi sprzęt w jasną 50-tkę, włożył akumulator i zalecił mi sprawdzenie czy wszystko jest OK. Wierząc, że skoro sprawa tyle się ciągnie, moje zgłoszenie reklamacyjne było jasne "Tłuste plamy na matrycy po prawej stronie" sprawdzenie sprzętu było formalnością, a i sam nie chciałem tracić za bardzo czasu gdyż będąc w Gdańsku z moją partnerką myślałem o kilku zdjęciach na starówce... Na pierwszy rzut oka wszystko ok - filc przy lustrze był czystszy, na matówkę nie patrzyłem bo i przy pierwszych oględzinach nic nie widziałem, ale kiedy poprosiłem o podniesienie lustra i otworzenie komory dostałem wręcz wewnętrznego ataku złości gdy zobaczyłem plamki po prawej stronie matrycy. Sprzedawca sam nie dowierzając zrobił zdjęcie białej tablicy, pokazał mi zdjęcie i wszystko było ok więc trochę się uspokoiłem - dopóki nie pokazał drugiej krawędzi zdjęcia gdzie plamy były takie same jak przy oddawaniu aparatu 5.01.2011 na reklamację...
Czy byłem wściekły? Owszem. Wku**iony? Bardzo! Jak można zapewniać klienta, że sprzęt jest do odebrania, sprawdzony i gotowy od użytku skoro zgłoszone plamy nadaw widnieją? To tak jakbym oddał do serwisu samochód mówiąc, że cieknie mi olej, w serwisie go tylko umyli i mój dealer zadzwonił, że mam się zgłosić po auto! Przecież nie oddawałem aparatu do czyszczenia komory, a do czyszczenia matrycy! Oddając aparat on nie był dla mnie brudny bo taki otrzymałem choć przyznaję, że nie zwróciłem uwagi na komorę. Nie wiem już komu wierzyć - serwisowi, że otrzymali taki aparat czy salonowi, który zapewnia mnie iż aparat był w serwisie, a sami w nim nic nie robili. Byłbym w stanie nawet uwierzyć, że to serwis Nikona upierdzielił komorę jakimś syfem i chciał zedrzeć kasę z klienta!
Jeśli czyta to ktoś powiązany z firmą Fotojoker - mam nadzieję, że sieć salonów jest w stanie zrozumieć moje poirytowanie i raczej nie będę chwalił waszego brandu. To w salonie wydałem kasę na aparat, to w salonie oddaję go na gwarancję. Mnie nie obchodzi rozmawianie z serwisem Nikona. U was kupuję - u was oddaję tak długo jak mam gwarancję! Jeśli chodzi o serwis Nikona - choć ludzie zachęcali do Canona zostałem przy Nikonie i o dziwo sam jeszcze polecam innym te markę - wstyd i zażenowanie! A to, że do serwisu w chwili obecnej nie mogę się dodzwonić działa tylko na korzyść kogoś kto by odebrał telefon!
2 x Nikon D7k + 18-105 - wróciły na serwis
Nikon D90 + N18-55 + N18-105 + N35 f/1.8 + 50mm f/1.8 + 8mm f/3.5 + 58 f/2.0 + 135 f/2.0
fb.com/kacper.kopko
Hmmm... no cóż, ja nic tu konstruktywnego nie wymyślę. Może trafił Ci się egzemplarz który chlapie olejem po matrycy, stąd te plamy. Chyba masz ewidentnego pecha. Ślij znów na reklamację, reklamacji...
Hmm, skoro nie ufasz ani Fotojokerowi, ani serwisowi Nikona - to czemu tak uparcie do nich lgniesz??
Gwarancja jest europejska - jaki problem samemu zgłosić i wysłać do innego serwisu?
(na przykład)
Ostatnio edytowane przez Azazel85 ; 12-04-2011 o 16:36
Wychowany na Fuji...
Obecnie - "jedną nogą" w Nikonie... =]
Skontaktuj się z nami