Pewien Polak zapragnął zapolować na Grizzly. Pojechał na Alaskę, bo słyszał że tam są najbardziej dorodne, kupił wielką flintę i ruszył na poszukiwanie przewodnika. Wchodzi do baru i mówi:
- Stawiam flachę whisky jak mnie ktoś na niedźwiedzia zaprowadzi.
Z ciemnego kąta słychać głos potężnego gościa:
- Ja cię zaprowadzę
Polak postawił flachę, wypili i Polak pyta:
- Idziemy?
- Idziemy.
Wstali od stołu. Amerykanin gwizdnął i zawołał:
- Kulka !!!
Spod stołu wytoczył się wielki kosmaty pies.
Wyszli z baru i poszli w las. Idą, idą aż doszli do sosnowego zagajnika. Amerykanin się zatrzymał i mówi:
- Słuchaj Polak. Na środku tego zagajnika stoi taka wielka stara sosna. Na niej przeważnie siedzi niedźwiedź. Ja tam wyjdę, strącę niedźwiedzia na dół, Kulka go zarucha na śmierć i niedźwiedź twój. Może być?
- Hm... tego... No w sumie może być... Tylko trzeba było wcześniej powiedzieć. Po cholerę ja tą flintę ze sobą wlokę.
- Oooooo... Może się przydać... Jakby niedźwiedź mnie strącił, to ty strzelaj do Kulki!
Szukaj
Skontaktuj się z nami