Close

Strona 1 z 2 12 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 18
  1. #1
    Makowiec
    Gość

    Domyślnie NIKON F6 — fotograficzne niebo

    Witam wszystkich

    Poniższy tekst pochodzi z mojego bloga, powstał jakiś czas temu. Chcę pozostać w zgodzie z regulaminem forum więc nie wklejam linka tylko cały artykuł (żeby się nie reklamować). Z racji kolejnego wyjazdu (miałem coś napisać do działu "foto ekspedycji" ale ciągle czasu brakuje) upraszam o cierpliwość w czekaniu na moją odpowiedź na ewentualne komentarze - zdecydowanie fotografia ma u mnie priorytet, siedzenie w necie jest na daaalekim miejscu.
    W nawiasach kwadratowych przypisy - na blogu mam wtyczkę ładnie zamieniającą ją w odpowiedni format, tutaj pomóc musi wyobraźnia
    Nie wiem czy dobrze wybrałem kategorię wpisu, sekcja testów sprzętu wydaje mi się zbyt cyfrowa ale w razie konieczności proszę o przeniesienie mojej pisaniny. Poza tym to właściwie nie jest test, ot zapis wrażeń na gorąco.

    ====
    To będzie krótka, przepełniona dumą i okraszona pychą opowieść. Dostaję kiedyś informację, że pewna arabska firma poszukuje fotografa który zna angielski i francuski, spojrzy świeżym okiem na okolice Sahary Zachodniej, a jednocześnie nie ma uprzedzeń rasowych i nie narobi swoim zachowaniem kłopotów jadąc na dalekie południe Maroka. Kto zna arabskie klimaty wie o czym mówię. Po ataku terrorystów (?) na WTC media nakręciły idiotyczną kampanię wrogości, nie podejmuję się wskazywać zleceniodawców. Wiele osób wówczas, jak i dziś boi się jechać w rejony pozostające pod wpływem kultury arabskiej. Dla mnie osobiście to plus - konkurencja mniejsza - choć stereotyp "Araba terrorysty" jest równie głupi jak "Polaka pijaka".

    Wróćmy do fotografii. Zleceniodawca chce slajdy, cyfra go nie interesuje. Tematyka zdjęć krajobrazowa - region jest stopniowo ożywiany przez turystykę. Myślę sobie, że pasuję idealnie. Dziadek zawsze mi powtarzał "ucz się języków, nawet jak będziesz miał ulice zamiatać to więcej zarobisz mówiąc językiem pracodawcy". Tylko te slajdy. Miałem wtedy wszystko na cyfrze nie licząc niezbyt pewnego Zenita[1. znawcy tematu zapewne pamiętają wielokrotnie przytaczane powiedzenie na temat rosyjskich aparatów: jak się trafiło dobry model to gwoździe można nim wbijać bez uszczerbku, a jak na kiepski to nic nie pomagało - był taki do końca naszej cierpliwości. Potem także.].

    Termin rozpoczęcia wyprawy bliski, znajomi zajęci swoimi rzeczami, nie ma od kogo i co pożyczyć. W ciągu jednego dnia zapada decyzja o zakupie okrętu flagowego Nikona płynącego pod celulozowymi żaglami. Zaważyło podejście z gatunku wóz albo przewóz, potraktowałem temat jako inwestycję krótkoterminową chcąc sprzedać F6 po dwóch miesiącach pracy. Plany spaliły na panewce-zakochałem się, a miłości nie wypada przeliczać na pieniądze.

    Zaaferowany afrykańskim zleceniem nie pomyślałem do końca o takich drobiazgach jak warunki w których przyjdzie mi pracować. Południe Maroka, czyli morze piasku urozmaicone wyspami skał, było tego lata wyjątkowo gorące. Aluminiowa menażka, zostawiona na chwil kilka na słońcu, smażyła rozbite jajko. Wszystko parzyło, klimatyzacja w samochodzie byłaby pożądanym gadżetem. Nie dla mnie, bardziej bałem się o filmy. Na szczęście przygotowana na szybko "lodówka" z papierków od czekolad, styropianowego pojemnika na leki (zaoferowanego przez aptekarza do którego poszedłem rozmienić pieniądze) uratowała sytuację.

    Cały sprzęt foto, czyli obiektywy, body, statyw, przeszły egzamin bez zająknięcia. Jedynym problemem po powrocie była konieczność oddania obiektywów do czyszczenia - drobiny pustynnego piasku potrafią wszędzie się wcisnąć. Nie sądzę aby istniał w 100% pewny sposób na uniknięcie tego problemu. Poza pozostaniem w domu rzecz jasna. Późniejsze wyjazdy w rejony piaszczyste, a także wędrówka z karawaną przez Saharę, udowodniły że najlepiej skupić się na zdjęciach, piasek jest na dłuższą metę nie do pokonania.

    Mam zawsze ze sobą kilka pędzelków (prosto z kobiecej torebki-te typowo "fotograficzne" są zwykle bezpodstawnie drogie. Do tego małą gruszkę do nosa (w aptece zwykle tańsze niż "foto") oraz płyn do czyszczenia szkieł wraz z patyczkami i szmatką. Wieczorami siadam - o ile są warunki - do przeglądu osprzętu i body. Dzięki temu unikam problemów które stają się udziałem mniej ostrożnych kolegów.

    Nikon F6 zniósł bardzo dzielnie wszystkie niedogodności. W środku nie było ani grama pustynnego pyłu, co zawdzięczam po części sposobowi wymiany obiektywów z rękoma schowanymi wraz ze sprzętem w workach na śmieci. Czystych oczywiście. Ostatni analogowy Nikon [2. sądzę że mogę tak pisać, nie wierzę w cuda na tym polu;] jest aparatem idealnie zaprojektowanym do takich właśnie warunków. Jakby tego było mało, puszka z gripem świetnie układa się w dłoni. Chociaż aparat do najlżejszych nie należy (minimalnie ponad kilogram z bateriami i filmem, bez gripa), zarówno posługiwanie się nim jak i trzymanie w ręku jest według mnie komfortowe w zadowalającym stopniu.

    Ten model w opinii posiadaczy wcześniejszych, owianych legendami puszek takich jak F5 czy F100, jest bardziej ewolucyjny niż rewolucyjny. Przeczytać można, że Nikon dokonał wielu drobnych zmian w projekcie F5 poprawiając to i owo tworząc tym sposobem aparat niemal idealny. Nie potrafię się do tych tez fachowo ustosunkować z racji braku doświadczenia z poprzednimi modelami. Jak już wiecie wszedłem w jego posiadanie w sposób cokolwiek nagły, gwałtem niemalże mi go "wmuszono"

    Dla mnie F6 jest esencją fotografii analogowej. Stanowi doskonałe uzupełnienie moich cyfrowych lustrzanek: D2H (no i co z tego że mało pikseli? Zdjęcia wciąż są ładne:P) i D2X. Łatwość z jaką przesiadam się między aparatami to efekt znakomitego ujednolicenia interfejsów. Biorąc każdy z nich trafiam palcami w dźwignie i przełączniki bez patrzenia. Upraszczając można powiedzieć, że inżynierowie wzięli D2X, wyciągnęli wszystko co czyni z niego aparat cyfrowy i włożyli w to miejsce analogowe odpowiedniki. Przynajmniej od strony końcowego użytkownika tak to właśnie wygląda.

    Na ile przesiadka z F5 (na przykład) jest warta zachodu? Gdybym zastanawiał się nad takim wyborem, wypisałbym na kartce wszystkie zarzuty jakie mam wobec tej puszki (a nie wiem co by to mogło być, nie miałem okazji na niej pracować). Potem wziąłbym instrukcję F6 i sprawdził czy zmieniono cokolwiek w tych obszarach. Nie jest wykluczone, że zmiany uznamy za pogarszające sytuację.

    Podobno prądożerność F6 jest większa niż F5. Korzystałem z gripa, co dawało mi ujednolicenie zasilania (te same baterie pasują do D2h, D2x i do gripa F6 - na wyjazdach kolosalna zaleta!), więc nie powiem na ile jest to prawda gdy aparat ma pracować bez takiego wspomagania.

    Rezultaty pracy z F6 nie przestają mnie wprowadzać w stany bliskie euforii. Uczucie to jest zwiekokrotniane za każdym razem gdy oglądam slajdy rzucane na ekran tradycyjną metodą - żadnych odbitek, wydruków i skanów nie robię. Jak dotąd nie widziałem chociażby zbliżonych efektów możliwych do uzyskania przy pomocy kombinacji aparat cyfrowy+projektor, a miałem okazję widzieć testy dość nowoczesnych (i drogich) modeli. Cyfra to po prostu jeszcze nie to, przy czym winę za taki stan rzeczy kładę bardziej po stronie projektorów niż aparatów. Swoją drogą ciekaw jestem jakie byłyby wrażenia gdyby naświetlić slajdy cyfrowym materiałem na przykład z Nikona D3 i puścić na zwykłym rzutniku? Nie widziałem nigdy efektów takiej zabawy.

    Do tego dochodzi całkowicie snobistyczna sprawa: odbiór aparatu... uchem. Dźwięk jaki wydobywa się z puszki po naciśnięciu spustu migawki, 7 sekund ledwo uchwytnego szumu przewijania filmu po skończeniu rolki - doskonale rozumiem nabywców samochodów Ferrari czy motocykli Ducati twerdzących, że zrobili to dla dźwięku zamykanych drzwi, pełnego poezji warkotu silnika. Pstryk migawki D2X to jednak nie to samo co usłyszymy w F6. Trudno na tej podstawie podjąć decyzję o zakupie? Każdy ma ponoć wolną wolę, wykorzystajcie dobrze ten dar.

    Czy Nikon F6 to w moich oczach ideał? A gdzie tam! Osobę odpowiedzialną za konstrukcję menu wyświetlanego na kiepskim (!) ekraniku powinno się wysłać do fabryki Sony czy Canona jako dywersanta - niech tam rozwija swoje chore pomysły. Ciut przesadzam, ale wkurzam się gdy świetny produkt ma wady w tak banalnym obszarze jak logika konstrukcji menu czy widoczność ekranu za dnia. Ekran w takim aparacie powinien być wykonany w technologii eInk, miałby wówczas dramatycznie lepszą widzialność. Pamiętajmy jednak, że F6 miał premierę w 2004 roku, za wcześnie na takie nowinki, a teraz pewnie bliżej mu do zakończenia produkcji niż wprowadzania ulepszeń.

    Faktem jest, że fotografia cyfrowa zdominowała świat. Nie sądzę aby należało podejmować walkę o zmianę podejścia fotografujących (czy, jak wolą określać to niektórzy "cykających") mas do tematu analog czy cyfra. Nie zamierzam rozpętywać kolejnej nudnej i bezproduktywnej dyskusji o wyższości jednego rozwiązania nad drugim. Szczęśliwie się złożyło, że mogę swobodnie korzystać z zalet jednego i drugiego medium bez konieczności dokonywania wyboru. Kto stoi na rozdrożu niech najlepiej sam postanowi co dalej. W Sieci niestety nie brak głupich wypowiedzi zarówno po stronie zwolenników chemii jak i krzemu. Nie wiedziałem że na świecie jest tylu idiotów dopóki nie zajrzałem do internetu - mawiał Lem i trudno mu nie przyznać racji. Opieranie się wyłącznie na sieciowych opiniach - w tym także moich - poprowadzić może na manowce. Mówiąc wprost kupisz coś nie do końca w zgodzie z własnymi przekonaniami, a potem zamiast szukać ciekawych tematów zdjęć, będziesz spędzał czas na dorabianiu ideologii do niepotrzebnie wydanych pieniędzy.

    Jeśli jesteś w przededniu podjęcia decyzji o zakupie aparatu analogowego z najwyższej półki, moim zdaniem na placu boju pozostał tylko Nikon F6. Sporym argumentem na rzecz tego modelu jest chociażby fakt, że jest to jedyny analog kompatybilny w pełni z systemem CLS Nikona. Żaden inny aparat nie da ci szans na wykorzystanie możliwości oferowanych przez zestaw lamp SB800 i SB600. Do tego dołóżmy najnowsze rozwiązania techniczne na czele z 11-polowym czujnikiem AF (który, nawiasem mówiąc, mógłby zostać nieco inaczej rozmieszczony) i wygodnym interfejsem (mówię o gałkach, nie o menu) - otrzymujemy coś wartego grzechu. Wspominałem może o wbudowanej w aparat funkcji tzw. data back czyli nanoszenia informacji na błonę fotograficzną? To też jest spory plus.

    Nikon F6 wciąż schodzi z taśmy produkcyjnej w Japonii. Sam fakt źródła jego pochodzenia podkreśla doskonale jakość wykonania. Opisywać tego osobno po prostu nie ma potrzeby. Nie jest aparatem odpowiednim dla - bez urazy - przynajmniej 90% czytelników forów fotograficznych. Idę o zakład, że przeciętny, współczesny amator fotografii widząc tył Nikona F6 zapyta czemu mam taki mały ekranik podglądu (choć jak na analoga jest on wręcz olbrzymi).

    Biorąc F6 do ręki trzeba wiedzieć co zyskujemy, a co tracimy decydując się na chemiczny zapis obrazu. Co więcej, rozsądny nabywca F6 powinien potrafić opisać i wykorzystać większość funkcji oferowanych przez to body. Aparat odwdzięczy się wówczas doskonale naświetlonymi klatkami, a radość ze współpracy z tak dobrym narzędziem osłodzi konieczność czekania na jej rezultaty w fotograficznej ciemni.

    Nie chcę bawić się we wróża (czyli wróżkę rodzaju męskiego) i przewidywać jak długo będzie sens kupować aparaty analogowe. Nie wiem kiedy zostaną zamknięte linie produkujące klisze 35mm. Nie mam czasu myśleć nad tym co nadejdzie. Interesuje mnie tu i teraz. A właśnie dobiega końca kolejna afrykańska noc, za najbliższymi wydmami budzi się świt. Pora wstać[3. każdorazowo dziwię się jak dobrze znoszę nieprzespane noce w Afryce, najpierw podziwiam miliardy gwiazd nad głową, potem wsłuchuję się w nieprzeniknioną ciszę pustyni, a świt witam zwykle z kubkiem zimnej już herbaty miętowej i zapisanymi kartkami w ręku lub na komputerze, tak jak tym razem;] powitać Słońce, zjeść śniadanie i ruszyć ku przygodzie, którą niezawodnie uwiecznię towarzyszącym mi Nikonem F6.
    ====

  2. #2

    Domyślnie

    mam podobne odczucia, kupiony miał być na krótko, został na lata - i już zostanie, bo nie sprzedam go, choćbym miał głodować... (no może niezbyt długo głodować

  3. #3
    Rycerz
    Gość

    Domyślnie

    witaj! widzę że spełniłes moją prosbę z ubiegłego roku

  4. #4

    Domyślnie

    gratuluję tekstu i... ef szóstki!

  5. #5

    Domyślnie

    tekst super, zreszta jak i reszta na blogu (i dlatego moim zdaniem wypadalo by podac nazwe bloga - ja znam ale i inni by skorzystali)

  6. #6

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez marszull Zobacz posta
    moim zdaniem wypadalo by podac nazwe bloga - ja znam ale i inni by skorzystali
    Eee tam. Przy IQ wyższym od 60 łatwo trafić

  7. #7
    Oszczędny w słowach
    Dołączył
    03 2009
    Miasto
    Częstochowa
    Posty
    166

    Domyślnie

    Ufff, i po jaką cholerę ja to czytałem. Teraz nie będę mógł w nocy spać i będę przeszukiwał serwisy aukcyjne :-/
    Miałem kiedyś ja to cudo na stanie przez tydzień i do dziś dnia żałuję że sprzedałem ;-(

  8. #8

    Domyślnie

    Faktycznie tekst napisany fajnie i sprawia, że człowieka nachodzi chęć na to F6 - ja jednak nigdy bym go nie kupił mimo wszystko - 5k zł za analoga małoobrazkowego to jest jakaś paranoja biorąc pod uwagę, że to mały obrazek a ja osobiście uważam, że jak miałbym trzymać już mały obrazek w analogu to tylko dalmierz albo inny malutki aparacik taki który jest poręczny i do noszenia na codzień - jak mam już nosić takiego kloca to w ten cenie kupiłbym średni format a od F6 z gripem wolałbym F5 jak już koniecznie musi być kloc małoobrazkowy
    Dawniej system N - obecnie L(M) + F

  9. #9

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Mariusz888 Zobacz posta
    Faktycznie tekst napisany fajnie i sprawia, że człowieka nachodzi chęć na to F6 - ja jednak nigdy bym go nie kupił mimo wszystko - 5k zł za analoga małoobrazkowego to jest jakaś paranoja
    Oczywiście masz rację, ale w obecnych czasach przy kupnie analoga należy się bardziej kierować sercem niż rozumem.
    Pomijając, że dyspozycji ma się właściwie tylko rynek wtórny, przynajmniej jeśli chodzi o mały obrazek, to można wybierać. F6 ma tą zaletę nad F5, że łatwiej znaleźć model w stanie w zasadzie sklepowym. Premierę miał w czasach, gdy cyfrowe puszki weszły już w zasadzie pod strzechy, nie wspominając nawet o rynku pro.
    Chętnie bym kiedyś wymienił moje F100 na F6, ale powstrzymuje mnie na razie cena.
    Pozdrawiam!
    Tomasz Zych
    tomzych.com
    analogowiortodoksi.pl

  10. #10

    Domyślnie

    Fajnie się czyta, ale tak jak Mariusz, nie kupił bym go za cenę nowości... Wolałbym zakupić średniawkę, no ale to jest inna historia już...

Strona 1 z 2 12 OstatniOstatni

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •