Witajcie. Od czwartku jestem użytkownikiem aparatu firmy Nikon, model D90 z obiektywem 18-105 VR kupionym w zestawie (kit). Czy szczęśliwym i zadowolonym to będę mógł stwierdzić po solidnej dawce testów tego sprzętu. Na aparat Nikona napalony byłem od dawna. Wcześniej, dzięki uprzejmości znajomych miałem w łapach i fotografowałem Nikonami D50, D70(s), D2H, D90, D200. Fotografowałem też Canonami, ale ergonomia Nikona i opcje w aparatach tej firmy bardziej przypadły mi do gustu. No, ale dość tych wstępów. Opiszę, w czym jest problem.
Wczoraj miałem okazję porobić trochę zdjęć tym swoim Nikonem D90, a że nie miałem jeszcze karty pamięci do aparatu, to wcześniej, tego samego dnia, czyli w sobotę, wybrałem się do Media Markt i zakupiłem (jak szaleć, to szaleć) kartę pamięci SDHC class 10 8GB TOSHIBA High Speed Professional (o taką dokładnie). Kartę sformatowałem w aparacie z poziomu menu i mogłem zacząć robić zdjęcia.
Wybrałem się na jedną miejską imprezę (pokaz walk rycerskich) i nacykałem tam 135 fotek. Potem, późnym wieczorem byłem jeszcze na koncercie i tam też ponad 100 zdjęć trzasnąłem. Aparat numerował po kolei zdjęcia na karcie w domyślnym folderze (100NCD90) i wszystkie zrobione zdjęcia, zapisane na karcie, dostępne były do poglądu z menu aparatu.
Wieczorem (w nocy właściwie) skopiowałem te wszystkie zdjęcia na dysk twardy za pośrednictwem czytnika kart pamięci (o taki), ale zdziwiłem się, kiedy nie mogłem z poziomu Eksploratora Windows skasować tych zdjęć w folderze, usuwając je do systemowego Kosza. Wyskakiwał błąd Windows, że nie można przeprowadzić operacji, albo że zbyt długo system próbuje dostać się do karty (timeout i czy ponowić operację).
Nic to, myślę, spróbuję w dzień, w niedzielę, sprawdzić, czy z poziomu Linuksa uda mi się skasować te zdjęcia. Uruchomiłem sobie bootowalną dystrybucję - Fedora 13 Spin live CD z menadżerem pulpitu Xfce, włożyłem kartę pamięci do czytnika, na pulpicie pokazała się nowa ikonka z obrazkiem karty pamięci, kliknąłem na nią i wyświetliły mi się miniaturki obrazków a przy każdej miniaturce zdjęcia był dodatkowo obrazek kłódeczki. Myślę sobie, czyżby domyślnie aparat zapisywał zdjęcia z ochroną pliku przed skasowaniem? No, ale nie znalazłem takiej opcji w menu, żeby to włączyć i wyłączyć, mimo, że obecnie nie rozstaję się z wydrukowaną instrukcją do aparatu.
Przełączyłem widok plików na szczegółowy, z nazwami na liście i były tam wszystkie pliki obrazków + kilka plików, typu 12%costam, 1#4blabla. Pliki te pewnie zapisał aparat. Nic to. Klikam na jakiś plik obrazka na liście, żeby wyświetlić go w programie graficznym. Program mi go wyświetlił, klikam w drugi i wyskoczył błąd w dostępie do pliku. Program graficzny się wywalił. No to wyjąłem kartę i włożyłem ją do aparatu, żeby zobaczyć zdjęcia, a aparat pokazuje mi tylko 14 pierwszych zdjęć. Nie ma reszty, czyli 180 dalszych fotek! Sprawdzam, czy są inne foldery na karcie. Nie ma, ustawiam jako domyślny NCD90 i ten sam NCD90 jako folder do przeglądania zdjęć. Innych zdjęć z karty mi nie pokazuje, mimo, że pod Linuksem wyświetliłem fotkę robioną na końcu, czyli wczoraj wieczorem.
Myślę sobie, włączę migawkę i zrobię jakieś zdjęcie. I tak jak w folderze były widoczne zdjęcia od 1 do 14 (czyli ostatnie było DSC_0014.JPG), to po kłapnięciu lustra i zapisaniu nowej fotografii pojawił się nowy plik o numerze DSC_0015, czyli tak, jakby reszty zdjęć nie było. Sformatowałem jeszcze raz kartę w aparacie, zrobiłem nowe zdjęcie (DSC_0001.JPG), włożyłem do czytnika pod Windows i nadal, jedyne co mogę zrobić, to tylko je skopiować na komputer, ale nie usunąć z karty.
Przyznam, że aparatu nie podłączałem jeszcze przewodem USB do komputera, nie instalowałem programów i sterowników pod Windows XP do Nikona. Skoro mam czytnik kart, to na razie kopiuję zdjęcia przez czytnik. Wcześniej miałem kompakt SONY na karty Memory Stick i o ile z folderu zdjęciowego zmienić nazwy plików nie mogłem, to byłem w stanie je kopiować i usuwać, a aparat po skasowaniu zdjęć numerował kolejne fotografie nie od 01, ale od numeru ostatniego pliku, który miał w pamięci.
No i teraz pytanie do bardziej doświadczonych: czy mam walniętą kartę pamięci, skoro takie cuda się dzieją ze znikaniem części zdjęć? I czy faktycznie nie da się z poziomu czytnika kart pamięci pod Windows usunąć plików z karty SDHC? Szczerze mówiąc, trochę mnie to denerwuje, nie wspominając już o tym, że wczoraj aparat mi się zawiesił podczas robienia zdjęć i wesoło migał sobie na wyświetlacz komunikat Err - przełączanie pokrętłem z ON na OFF nic nie zmieniało, dopiero wysunięcie akumulatora i ponowne włączenie lustrzanki pomogło. No i od czasu do czasu po włączeniu aparat nie reaguje, nie potrafi ustawić właściwej przysłony i na wyświetlaczu oraz w wizjerze miga F--. Co dalej robić z tym fantem? Będę wdzięczny za wszelkie wskazówki.
Szukaj
Skontaktuj się z nami