Wojtek Halejak JBG-2 360W przez niespełna 15min - najlepszy silnik : D
Szukaj
Wojtek Halejak JBG-2 360W przez niespełna 15min - najlepszy silnik : D
Nikon Fx
w zapowiedzi przed wyścigiem słyszałem, ktoś miał wygenerować ponoć 400W
ten gościu ze zdj. 14 na e-gravelu to Paweł Wiendlocha z Accent Bikes na nowym produkcie firmy
400W to jest już bardzo dużo ale cholera wie, tez bym się chwalił : p
Nikon Fx
Po raz pierwszy wybrałem się gravelem na prawdziwe single. Kaczawskie singletracki - jak nazwa wskazuje znajdują się w górach kaczawskich, między Jelenią Góra a Złotoryją.
Ścieżki są dość łatwe jak na górskie single, brakuje korzeni czy kamieni więc można było pojechać na sztywniaku gdzie jedyna amortyzacja jest we oponach oraz w łokciach i kolanach.
W stosunku do fulla którym już tam byłem podjeżdża się duuuzo szybciej i lżej. Zjazdu to już inna bajka
Trzeba dużo pracować ciałem na nierównościach i hopach, pamiętać że główka ramy ma stromy kąt, pilnować się aby na hopkach nie wybiło kierownicy z rąk (o co nie jest trudno). Ogólnie zabwa na plus.
Tam gdzie fullem bym się nudził to podniosłem sobie poziom trudności jadąc całkiem sztywnym rowerem.
1. Start w Gozdnie
IMG_20190729_115030.jpg
2. Wieża w Gozdnie
IMG_20190729_120527.jpg
3. I widok z niej
IMG_20190729_120716.jpg
4. W większości trasy są singlami, mało jest dojazdówek, polniaków a asfaltów brak
IMG_20190729_124406.jpg
5. Jeśli coś się trafi to jest krótki i przyjemnie
IMG_20190729_125526.jpg
6. Mimo że to bardzo niskie góry to widoki są przyjemne
IMG_20190729_141049.jpg
7. Rozjazd na pętli Okole - najfajniejsza trasa z całego kompleksu
IMG_20190729_143611.jpg
8. Wygasły wulkan Ostrzyca Proboszczowska
IMG_20190729_164041.jpg
9. I schodki na nią (niestety zabrakło sił i czasu żeby się tam wdreptać - do nadrobienia
IMG_20190729_171237.jpg
I w ryju i w korbie ;P O dziwo obyło się bez jakiś niebezpiecznych sytuacji. Wszystko pod kontrolą
Schodki kapitalne na zjazd...
Siema
Wybrałem się w ubiegły weekend z grupą znajomych w Beskid Wyspowy. Tereny fajne, miło spędzony czas. Grupa liczyła 12 osób o zróżnicowanych umiejętnościach. Nie przeszkodziło to jednak w jeździe. Szybsi, mocniejsi na podjazdach i zjazdach jechali pierwsi i czekali na pozostałych. Planowane dystanse nie były długie, więc był czas Za bazę wybrany został ośrodek - Baza Szkoleniowo - Wypoczynkowa "Lubogoszcz" Warunki mocno średnie, ale było niemal wszystko co konieczne. Brakowało zimnego piwa po powrocie. Ale z tym sobie też radziliśmy zaopatrując się w ostatnim sklepie przed powrotem na bazę Jedyny plus miejscówki, w której stacjonowaliśmy to niskie koszty noclegu, śniadań i obiadokolacji.
Pierwszego dnia ruszyliśmy czarnym szlakiem pieszym w kierunku szczytu Lubogoszcz. O jeździe można było zapomnieć. Dobrze ponad połowę odległości między bazą, a szczytem uprawialiśmy pospolity wypych Ze szczytu mocno pionowy zjazd w dół czerwonym szlakiem w kierunku Kasiny Wielkiej, dalej kierowaliśmy się na drugi szczyt Lubomir. Przed samym szczytem znajduje się restauracja, gdzie uzupełniamy elektrolity dobrym i zimnym piwkiem. Jemy obiad, odpoczywamy i kierujemy się na szczyt na którym znajduje się Obserwatorium Astronomiczne im. Tadeusza Banachiewicza na Lubomirze. Stamtąd zjeżdżamy z powrotem tym samym szlakiem i dalej kierujemy się do bazy. Powrót do bazy jest ciekawy, na odcinku ok. 1,8 km robimy 200 m w pionie.
Na drugi dzień zaplanowany był tylko jeden szczyt - LubiońWielki. Na początku dzielimy się na dwie grupy. We trzech jedziemy z bazy czerwonym szlakiem w dół. Fajny i szybki zjazd, a do tego po wyjechaniu z lasu pokazują się piękne widoki. Reszta grupy zjeżdża prostszą drogą. Spotykamy się we wcześniej ustalonym miejscu i już wspólnie ruszamy do celu. Robimy kilka krótszych i dłuższych podjazdów aż docieramy do ostatniego podjazdu na Luboń. W okolicy Rabki Zdrój uderzamy na zielony szlak na szczyt. Daje ona nam w kość. Jedziemy, trochę pchamy, odpoczywamy i znów jedziemy, aż znajdujemy się na szczycie. Na górze zaskakuje nas masa ludzi, która znajdowała się tam na zakończonej właśnie mszy. W schronisku kolejka taka jakby coś za darmo dawali. Wystarczyło poczekać kilkanaście minut i robi się luźniej. Można spokojnie coś zjeść i się napić Po przerwie kierujemy się czerwonym szlakiem w dół i dalej do bazy.
Trzeciego dnia też mieliśmy pojeździć mocniej, ale część ekipy woli coś lżejszego, więc turlamy się wokół szczytów. Robimy jeden długi podjazd i ciekawy zjazd lasem i na tym zabawa w terenie się kończy. Poniżej trochę zdjęć z tego wypadu.
1.
DSC_7767.jpg
2.
DSC_7769.jpg
3.
DSC_7815.jpg
4.
DSC_8020.jpg
5.
DSC_8051.jpg
6.
DSC_8143.jpg
7.
DSC_8148.jpg
8.
DSC_8179.jpg
9.
DSC_8325.jpg
10.
DSC_8331.jpg
11.
DSC_8210.jpg
Pojeżdżone- kultowa Pętla Speediego w Rudawach Janowickich zaliczona. Gdyby kogoś interesował opis trasy (nie mój) to zachęcam do przeczytania wątku: http://endurotrophy.pl/forum/showthread.php?tid=5599
Skontaktuj się z nami