Close

Strona 2720 z 3834 PierwszyPierwszy ... 172022202620267027102718271927202721272227302770282032203720 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 27 191 do 27 200 z 38333
  1. #27191

    Domyślnie

    A ja w tylnym kole Mavic Allroad, obecnie w crossie, wykorzystywanym jako rower miastowy wróciłem do dętki.
    Rower mógł stać/wisieć i opona była twarda jak Roman Bratny. Jednak po kilkunastu kilometrach jazdy ciśnienie zaczynało się obniżać w oponie i podnosić u mnie. Poprzednią razą dopompowywałem w drodze do fabryki, ale wtedy wystartowałem na nieco za niskim. Wczoraj o 22 nabiłem 4 bary, dziś o 6.45 ruszyłem do fabryki i po około 20 km, było już miękko. Dopompowałem do 3,5 bara i dojechałem. Rower stał 4 godziny w fabryce i ruszyłem do domu. Po około 15 km, znowu musiałem dobić. Trochę słabo, bo przewidywalność zero. Zwłaszcza, że obecnie jeżdżę mocno naokoło i już raz mnie kolega zgarniał z trasy, ale to był fuks, że byłem akurat w miejscu gdzie samochód dojedzie, takich miejsc mam zaledwie kilka jak już jestem na wałach przeciwpowodziowych.
    Powietrze uciekało wzdłuż obwodu, na miejscu łączenia profilu obręczy nawet było widać pęcherzyki mleka. Być może dostała gdzieś strzała i się rozszczelniła. Cały bok opony po lewej stronie uwalony zaciekami z mleka. Zdjąłem oponę, pod taśmą obręczy na zakładce było trochę mleka. Może nie złapał klej. Zerwałem taśmę, wyczyściłem obręcz, nakleiłem nową, tym razem dwie warstwy i zakładkę. Próbowałem uszczelnić znowu, ale że nie chciało mi się już czyścić dokładnie brzegu opony, to nie poszło, ani pompką, ani boosterem. Dałem sobie spokój. Zapodałem butyla Schwalbe Extra Light, Tubolito wożę jako zapas.
    Koła w poprzednim gruzie zrobiły ponad 3 kkm na Vittoriach Terrano Dry i w obecnym około 2 kkm na Tufo Speedero i Schwalbe G-one. Fakt, ze Schwalbe, na tyle właśnie, ciągle były problemy, ale ta opona pociła się mlekiem, zatem zakładałem, że to opona jest do dupy. Może akurat była kumulacja.

    W ogóle muszę poważnie przemyśleć koncepcję roweru na miasto. Obecny cross na pewno ma za małą ramę. Owszem takie było założenie przy poprzedniej ramie, że ma być mała i zwrotna, a nadrobi się mostkiem i offsetem sztycy. Taki pomysł się sprawdzał jak to był główny rower do wszystkiego, jednak na wuja mi zwrotność w mieście. Pojeździłem trochę na gruzie z dobrze dobranym rozmiarem ramy i zastanawiam się jak ja te same trasy i te same dystanse robiłem na crossie.
    Pozdrawiam!
    Tomasz Zych
    tomzych.com
    analogowiortodoksi.pl

  2. #27192

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez lukasz_kk Zobacz posta
    @siemalysy super trasa. A wracając do tej, którą zaplanowałeś kiedyś na wycieczkę z żoną, mógłbyś się nią podzielić (trasą oczywiście )? 170 km to dystans, który jeszcze długo, a może nigdy, nie będzie na moje nogi. Ale pociąg do Łowicza, pętla 40-50 km po Bolimowskim Parku, i powrót pociągiem do Łodzi - to jestem w stanie ogarnąć

    P.S. jak coś to nie mam MTB tylko zwykłego crossa
    Dziękuję
    Tracka poszukam. Jak znajdę to podeślę Tobie

    Cytat Zamieszczone przez elmo Zobacz posta
    Po pierwsze primo - witam po długiej nieobecności na forum.
    Po drugie primo - @siemalysy - szkoda, że dopiero dziś przeczytałem o Twej wyprawie nad Rawkę. Mógłbym trochę poprowadzić Was po ciekawych zakątkach BPK.

    Co do Rawki - sama rzeka jest bardzo ciekawa (już za samą sprawą, że posiada dwa źródła) Ja w połowie maja zrobiłem traskę właśnie od żródeł do ujścia - przy czym startowałem ze stacji pkp w Koluszkach skąd udałem się do m. Turobowice (okolice pierwszego źródła Rawki) dalej wzdłuż koryta rzeki jadąc przeważnie prawą stroną. W Jankowicach Kolonia skierowałem się w górę drugiego odgałęzienia rzeki lewą stroną (czyt. do drugiego źródła Rawki znajdującego się poniżej Rewicy) i znów już z prądem rzeki jej prawym brzegiem. W okolicach Sabinowa dojechałem ponownie w okolice gdzie rzeczki płynące z dwóch źródeł łączą się w jedno "koryto". Niestety chcąc nadrobić trochę czasu odcinek od Józefina przez Wolę Naropińską, Łochów, Stare Byliny i dalej przez Nowe Chrusty do Rawy Maz. przejechałem po asfalcie. Sam zalew W Rawie przejechałem ścieżką idącą po północnej stronie zalewu. Oczywiście był również obowiązkowy popas pod ruinami zamku. Opuszczając Rawę nadal jechałem po prawej stronie rzeki. Niestety w okolicach Helenowa nieco odjechałem od koryta, by powrocić do niego w Kurzeszynie, gdzie na chwilę przejechałem na lewą stronę rzeki. Chcąc zaliczyć przejazd przez Rezerwat Babsk powróciłem na prawą stronę rzeki jadąc dluższą chwilę wzdłuż brzegów rzeki - Białki, przekraczając ją w okolicach Julianowa Raduckiego. Do prawego brzegu Rawki dotarłem ponownie na południe od Raducza. Następnie minąłem Raducz, Psary, Doleck, Sewerynoów dojechałem do Suliszewa gdzie obok starego młyna przejechałem na lewą stronę rzeki. Ponownie na prawym jej brzegu pojawiłem się w Kamionie. i od niego aż do wspomnianego przez Ciebie Joachimowa Mogiły jechałem tylko prawą stroną. Przed autostradą, mijając Zalew Bolimowski po bardzo klimatycznej kładce ponownie pojawiłem się na lewym brzegu rzeki. W samym Bolimowie zaopatrzyłem się w brakującą już mocno H2O. Po raz ostatni Rawkę przekroczyłem w Sokołowie. Skąd już do ujścia Rawki do Bzury jechałem już jej prawą stroną.

    Reasumując plan na tą trasę był taki aby trzymać się możliwie najbliżej koryta rzeki. Niestety ze względu na warunki pogodowe i stan roślinności nie udało się tego w pełni uzyskać. Sama trasa, od stacji pkp Koluszki do ujścia Rawki do Bzury wyniosła około 130 km. Przy czym wraz z dojazdem do domu licznik pokazał mi na koniec nieco ponad 150 km (czas brutto - zmieściłem się w mniej niż 9h). Aby spełnić swoje plany muszę poczekać jednak do jesieni lub do zimy - na lepszy warun.

    Co moim zdanie warto odwiedzić jadąc odwiedzając okolice rzeki Rawki: Las Popień, Bądrlowy Świetliste koło Redzenia, ruiny zamku Książąt Maz. w Rawie, Rezerwat Babsk, stare stawy na rzece Chojnatka, singielki wzdłuż Rawki na północ od Kamiona, tzw. oberwanka przy kolejowym moście w okolicach Rawki (dzielnica Skierniewic). Niestety już nieistniejący młyn w Rudej (spłonął na początku tego roku), singielek wzdłuż Korabiewki, na północ od Bud Grabskich... i oczywiście single wzdłuż Rawki na południe od Joachimowa.

    Ze względu na miejsce zamieszkania - najczęściej kręcę się po BPK.
    Oczywiście zapraszam w te rejony bo warto
    No widzisz! Żebym wiedział, to sam bym się odezwał Możliwe, że jeszcze wrócę do BPK z rowerem, bo to fajne miejsce jest

    Cytat Zamieszczone przez zdyboo Zobacz posta
    Michał, dzięki za relację.
    Co do plecaka, 10 kg nie ciążyło Ci za bardzo na plecach przez cały dzień?
    Pamiętam, że na MTB też miałem problem ciężkiego plecaka, ale głównie przez wodę, której zabierałem czasem ponad dwa litry w bukłaku. Jak wodę wypijałem, to plecak przestawał ciążyć. Nie ważyłem go, ale 10 kg to raczej nigdy nie ważył.
    Na początku trochę tak, ale nie czułem dyskomfortu. Plecak w miarę upływu czasu stawał się lżejszy. W połowie dystansu znów go dociążyłem w trakcie uzupełniania płynów. Jak jeździmy w grupie, czy to na miejscu, czy w górach, to ja zawsze mam najcięższy plecak. Staram się mieć wszystko co może być potrzebne na trasie.

  3. #27193

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez siemalysy Zobacz posta

    Załącznik 54222
    Podróż ŁKA. Na pierwszym planie mój plecak. Mam z nim jakieś "zboczenie", bo zawsze jest ciężki. W widocznej konfiguracji ważył ok. 10 kg

    Bardzo przyjemna wycieczka.

    W kwestii plecaka to zagadnienie należy odwrócić. Wybierasz plecak mały, wygodny i dobrze przewietrzany. Do tego lekki. W praktyce to dylemat czy 4 l czy 10 l. I musisz się w niego zmieścić. Ja w swoim 10 l mieszczę się bez problemu na wyjazd trzydniowy. Jako programowy ekstremalista (narciarski) F&L mam przyzwyczajenia redukcjonistyczne.

    U mnie podstawa to para kurtka + plecak. Mam membranową dla biegaczy, z rozpinaną kieszenią na plecach, pod którą mieści się dokładnie ten co mam - kupowałem to przymierzając jedno do drugiego. Dzięki temu podczas najgorszej ulewy plecak i zawartość są suche i bezpieczne, przy okazji też mój kadłubek. Kurtka ma też najlepszą możliwą oddychalność (27K) i świetny kaptur (który zakładam wtedy pod kask). Naprawdę dobrze się sprawdza bo rzeczywiście zachowuje oddychalność nawet podczas deszczu a waży 150 g. Biorąc pod uwagę, że w tym jest 100% ochrony plecaka i głowy to naprawdę świetnie. Podobnie mam rozpracowane "zasilanie elektryczne" - wszystko na ogniwach 18650 i też pod kątem najniższej wagi i samowystarczalności - od biedy na dwa dni. Nawet ładowarki testowałem pod kątem wielkość/waga. Apteczka minimalna po 2 wycięte pozycje, kremy w pojemniczkach po soczewkach kontaktowych. Najogólniej w tym 10 l plecaku przeważnie mam luźno, choć w sezonie jesiennym, jak trafia tam, zdjęty po chłodnym poranku, SS, to już się wypełnia. Ważne jest aby plecy były dobrze przewietrzane - jak plecak jest mały i dobrze skonstruowany to jest to możliwe. U mnie czuję jak mi wieje podczas jazdy. Koszulka co prawda na plecach też jest ażurowa (dla biegaczy). Ale w upalny dzień to oczywiście mam mokro - nie ma cudów.

    Wszystkie cięższe rzeczy mam w podsiodłówce (2 dętki, oczywiście light, małą pompkę ręczną, narzędzia ze skuwaczem, dodatkowe ogniwo 18 650, ładowarka sieciowa).

    Warto poświęcić chwilę uwagi i "dopracować" swój plecak aby czuć wolność i radość podczas jazdy. Oczywiście jeszcze ważniejszy jest dobór ciuchów (szczególnie jak się jedzie na parę dni od rana do wieczora bo jazda o 7:00, 14:00 i 20:00 to różne światy).

    Pozdro
    Wiesiek
    Ostatnio edytowane przez Wujot ; 28-07-2021 o 11:52

  4. #27194

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Wujot Zobacz posta
    Bardzo przyjemna wycieczka.

    W kwestii plecaka to zagadnienie należy odwrócić. Wybierasz plecak mały, wygodny i dobrze przewietrzany. Do tego lekki. W praktyce to dylemat czy 4 l czy 10 l. I musisz się w niego zmieścić. Ja w swoim 10 l mieszczę się bez problemu na wyjazd trzydniowy. Jako programowy ekstremalista (narciarski) F&L mam przyzwyczajenia redukcjonistyczne.

    ...

    Pozdro
    Wiesiek
    Jesteś mistrzem. Ja raczej nie dojdę do takiej perfekcji

    W moim przypadku większy plecak zabieram na całodniowe wyjazdy i w góry gdzie też jeździ się najczęściej cały dzień. Na co dzień używam plecaka 12 l, który pozwala na przepływ powietrza po plecach.
    Na ostatni wyjazd zabrałem wszystko co uznałem za konieczne. Może biorę za dużo rzeczy typu: może się przyda.

    W sobotę miałem poniższe:
    - łyżki, multitool;
    - dętka, zestaw naprawczy do tubelles;
    - spinka do łańcucha, hak przerzutki;
    - lampki;
    - głowica + nabój, pompka zwykła gdyby naboju zabrakło;
    - pompka do amortyzatora;
    - kawałek taśmy izolacyjnej, trytytki;
    - powerbank + kabel
    - apteczka, nóż;
    - aparat bezlustro bo lżejsze;
    - koszulka i lekka wiatrówka;
    - kanapka, banan, baton
    - woda;

    Plecak jest stabilny, ma wentylację, ale jest zastosowane inne rozwiązanie niż w mniejszym plecaku. Wiem na pewno, że muszę zoptymalizować trochę rzeczy, które się w plecaku znajdują, ale cudów się nie spodziewam. Nie jestem fanem toreb podsiodłowych i toreb wieszanych na rowerze. Podsiodłówkę miałem długo, ale zrezygnowałem z niej. Największym wyzwaniem jest przewożenie płynów. Jeżeli da się trasę zaplanować tak, że wodę można na bieżąco uzupełniać w sklepach to plecak z automatu waży mniej. Jeżeli dostęp do sklepów jest niemożliwy albo mocno utrudniony, to wtedy zapas wody wożę na plecach. Ja jestem z tych, którzy bardzo dużo piją i łączy się to z dodatkowym dźwiganiem zapasu wody.

  5. #27195

    Domyślnie

    Narzędzia, dętkę czy dętki, pompkę, trytytki, taśmę izolacyjną i ogólnie sprzęt do naprawy to najlepiej jednak przymocować do roweru. Raz, że nie obciąża ramion i pleców, a dwa zawsze masz ze sobą czy bierzesz plecak, czy nie.
    Jak mam zwykłą pompkę, to już nie wożę CO2. Jeżeli i tak jeździsz z bukłakiem to możesz wszystko zapodać w pojemnik, który zapodasz do koszyka na bidon. To najtańsze rozwiązanie. Inne rzeczy, jak multitoole mocowane w kierownicy lub rurze sterowej są już droższe. Można też zapodać koszyk na bidon, który ma miejsce na multitool. Cenowo pośrednie rozwiązanie.
    Pompki do amora nie wożę, nie wiem co musiałoby się stać, abym tej pompki potrzebował.
    Apteczkę mam najmniejszą Deutera, jeszcze z poprzedniego wypustu, do której dorzuciłem mały pojemnik octeniseptu i koc NRC z Decathlonu. To zdecydowanie największy objętościowo element bagażu poza wodą.
    Powerbank jest u mnie jednocześnie zasilaniem do lampki Knog PWR, choć tę lampkę wożę tylko wiosną i jesienią. W lecie ogarniam temat Knog Plus, ale tylko na gruzie. Na MTB używam tylko tylnej w dzień. Powerbank mam, bo mój Edge już wyraźnie mniej energii gromadzi w akumulatorze.
    Aparat to u mnie kompakt Sony RX100, jeździłem z bezlustrem, ale za duże nawet z naleśnikiem.
    Ja też mało paszy zabieram, zwykle nie więcej niż trzy batony GoOn z Lidla. Żadnych kanapek, bananów itp. Zwykle mam zaplanowany obiad na trasie, ale najczęściej pod koniec.
    Kurtka to Endura Pakajak. Przetrwała dwie burze w Rudawach Janowickich, zatem daje radę. Co jakiś czas ją impregnuję, co przywraca jej fabryczną wodoodporność.

    Ja mam plecak 10 l z siatką na plecach i jego ciężar odczuwam tylko jak zabieram ponad 2 litry wody w bukłaku.
    Pozdrawiam!
    Tomasz Zych
    tomzych.com
    analogowiortodoksi.pl

  6. #27196

    Domyślnie

    Dwunastolitrowy plecak też mam z siatką. Do ubiegłego roku na wszystkie wyjazdy właśnie z nim jeździłem. Brakowało mi jednak miejsca podczas całodniowych wyjazdów, więc kupiłem większy. Same narzędzia dużo miejsca nie zajmują, ale pomysł ze schowaniem multitoola w rurze sterowej, narzędzi do naprawy tubelessa w kierownicy jest godny rozważenia. Widziałem też rozwiązania multitoola chowanego w drążonej korbie. Ostatnio bukłaka nie zabieram ze sobą. Korzystam tylko z bidonu. Drugi koszyk, mógłbym przeznaczyć na pojemnik z dętką i całym szpejem do ewentualnych napraw. Tomek, chyba nawet kiedyś pytałem Ciebie czy zawartość takiego pojemnika nie hałasuje.

    Rozważam na krótsze wyjazdy zamianę plecaka na nerkę Evoc hip pack pro z bukłakiem.

    Wydaję mi się, że w moim przypadku narzędzia nie są największym problemem, ale pewnie nie jest tak do końca. Podejdę do tego po inżyniersku. Poważę wszystko co mam w plecaku i będą wtedy twarde dowody

  7. #27197

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez siemalysy Zobacz posta
    Jesteś mistrzem. Ja raczej nie dojdę do takiej perfekcji

    W moim przypadku większy plecak zabieram na całodniowe wyjazdy i w góry gdzie też jeździ się najczęściej cały dzień. Na co dzień używam plecaka 12 l, który pozwala na przepływ powietrza po plecach.
    Na ostatni wyjazd zabrałem wszystko co uznałem za konieczne. Może biorę za dużo rzeczy typu: może się przyda.

    W sobotę miałem poniższe:
    - łyżki, multitool;
    - dętka, zestaw naprawczy do tubelles;
    - spinka do łańcucha, hak przerzutki;
    - lampki;
    - głowica + nabój, pompka zwykła gdyby naboju zabrakło;
    - pompka do amortyzatora;
    - kawałek taśmy izolacyjnej, trytytki;
    - powerbank + kabel
    - apteczka, nóż;
    - aparat bezlustro bo lżejsze;
    - koszulka i lekka wiatrówka;
    - kanapka, banan, baton
    - woda;

    Plecak jest stabilny, ma wentylację, ale jest zastosowane inne rozwiązanie niż w mniejszym plecaku. Wiem na pewno, że muszę zoptymalizować trochę rzeczy, które się w plecaku znajdują, ale cudów się nie spodziewam. Nie jestem fanem toreb podsiodłowych i toreb wieszanych na rowerze. Podsiodłówkę miałem długo, ale zrezygnowałem z niej. Największym wyzwaniem jest przewożenie płynów. Jeżeli da się trasę zaplanować tak, że wodę można na bieżąco uzupełniać w sklepach to plecak z automatu waży mniej. Jeżeli dostęp do sklepów jest niemożliwy albo mocno utrudniony, to wtedy zapas wody wożę na plecach. Ja jestem z tych, którzy bardzo dużo piją i łączy się to z dodatkowym dźwiganiem zapasu wody.
    Pierwsza rzecz jaką wywal to aparat!!!

    Smartfon da radę. C02 jak Tomek napisał chyba zbędne (choć rozumiem dlaczego bierzesz przy tubuless). Nóż niepotrzebny, w multitoolu jest przecież ostrze? Po co Ci druga koszulka? Lekka wiatrówka jak masz HS też w lecie jest fanaberią. Natomiast realnym i lekkim dociepleniem są rękawki i nogawki, u mnie dosłownie zawsze obowiązkowe. Pompka do amora ile razy jej użyłeś i w jakich okolicznościach?

    Zapasową wodę warto dać na rower (można dołożyć bidony). Mimo wszystko tu bym uciekał z ciężaru na plecach. Warto sprawdzić sklepy i wodopoje na mapie wcześniej. Ja nie mam stresu aby uzupełnić wodę ze strumienia (w górnych partiach i oczywiście z silnego nurtu). Poza tym w każdym gospodarstwie wiejskim dostaniesz. Jeszcze nigdy nikt mi wody nie odmówił (staram się tego nie nadużywać).

    Ale oczywiście to sprawa indywidualna i jak ktoś się lepiej czuje z dobytkiem to przecież jego garb.

    Miałem kiedyś sytuację gdy mój kolega z którym szliśmy na tydzień na skitury wziął do ręki mój plecak i swój i wyczuł koszmarną różnicę wagi. Mówi to niemożliwe
    - czegoś nie wziąłeś
    - mam wszystko z listy

    Popatrzył podejrzliwie, po tygodniu okazało się, że wszystko miałem. Zakończyło się to:
    - musisz mi zrobić kurs co brać i jaki plecak (bo goły plecak też miałem o jakieś 0,8 kg lżejszy jakkolwiek trzeba go umieć pakować).

    W rowerach to nie jest takie ważne ale się przydaje.

    Po prostu zacznij się nad tym zastanawiać.

    - - - - kolejny post - - - - - -

    Cytat Zamieszczone przez siemalysy Zobacz posta
    Podejdę do tego po inżyniersku. Poważę wszystko co mam w plecaku i będą wtedy twarde dowody
    I to jest podstawa - znam na pamięć wagę każdego elementu wyposażenia

  8. #27198

    Domyślnie

    Ja się nad tymi pasami biodrowymi mocno zastanawiałem, ale ostatecznie odpuściłem. Zakładam, że miałoby to masę podobną do plecaka, różnica wynikałaby tylko z tego, że taki pas jest nieco lżejszy od plecaka. Zatem dwa pasy naramienne i dwa pasy poprzeczne: piersiowy i biodrowy lepiej rozłożą taki ciężar niż jeden, nawet szeroki pas biodrowy. Problem z obciążeniem i jego rozłożeniem na ludziu nie jest nowy i został w pełni rozpracowany przez wojsko w XX wieku. Już w trakcie I WŚ zauważono, że pas i osobny plecak jako jedyne miejsca przenoszenia ekwipunku to niekoniecznie najlepiej. Zaczęto kombinować z uprzężami rozkładającymi ciężar bardziej równomiernie. Ostatecznie, po kilkudziesięciu latach, ewoluowało to do kamizelek. W zastosowaniach cywilnych biegacze, zwłaszcza przełajowi i górscy używają specjalnych plecako-kamizelek. Mój kolega chodzący dłuższe dystanse po górach też czegoś podobnego używa. W rowerach to się nie przyjęło, poniekąd słusznie, bo po co wozić na sobie, jak można na rowerze.
    Plecaki jednak trzymają się dosyć mocno w segmencie MTB, gdzie przez szeroko rozpowszechnione rowery FS trudniej jest taki bikepacking uskutecznić. Sam na MTB używam plecaka, ale absolutną podstawę naprawczą już mam zamocowaną lub pochowaną w rowerze. Niektórzy producenci w karbonowych ramach mają dedykowany pojemnik w dolnej rurze pod mocowaniem bidonu. Na drobiazgi naprawcze, choć podejrzewam, że można tam napchać paszy czy czegoś innego.

    Miałem kilka takich pojemników do koszyka na bidon, w żadnym nic nie grzechotało. Jak zostaje luz, to można od góry dopchać szmatkę, która zawsze się przyda, waży tyle co nic.
    Takie z zamkiem są najwygodniejsze w obsłudze, mają przegródki i łatwo się dostać do zawartości. Do tego jak trzeba więcej szpeju wyjąć to można taki pojemnik położyć na ziemi i szpej rozłożyć na nim, a nie na mokrej trawie na przykład. Minusem jest to, że zamek nie jest wodoodporny. I jak się myje rower myjką lub deszcz złapie w trasie, to trzeba suszyć wnętrze, bo inaczej będą rdzewieć stalowe narzędzia. Mnie w jednym też się popsuł zamek. Rozjechał i już nie chciał się zjechać. Na szczęście w domu. Podejrzewam, że wododoporne zamki błyskawiczne słabo znoszą zagięcia i nie sprawdziłyby się do zamknięcia takiej "butelki".
    W gruzie obecnie mam pojemnik zakręcany PRO. Mam go w trzecim koszyku pod ramą. Obrywa całym syfem z przedniego koła, ale przynajmniej nie puszcza wody do środka. W zanurzeniu pewnie by nie dał rady, ale na chlapanie daje radę. Dostęp do zawartości pojemnika jest taki sobie, bo jak coś jest na dnie, to trzeba wyjąc wszystko, do tego ja mam tam tyle, że muszę pakować w określonym porządku, aby wszystko zmieścić, ale mogę zapomnieć, że to mam. Nawet podczas mycia myjką nie wyjmuje go z koszyka.
    Pojemnik wewnątrz ma warstwę gąbki, która skutecznie tłumi grzechotanie.
    Pozdrawiam!
    Tomasz Zych
    tomzych.com
    analogowiortodoksi.pl

  9. #27199

    Domyślnie

    Z tymi pasami to opinie są raczej pozytywne. Mam na myśli nerki Evoc. Ale przy moim talencie do pakowania się, trzeba nazywać to po imieniu, sytuacja byłaby taka, że wypchałbym na maksa nerkę i zsuwałaby mi się na każdym zjeździe.

    Mój zamysł był taki: nerka z bukłakiem w wersji pro, która ma jeszcze siatkowe kieszonki po bokach, żeby w ostateczności włożyć tam butelkę z wodą. Bukłak ma 1,5 litra, ale użytkownicy nie zalecają uzupełniać go "pod korek". Ja potrzebuję bardzo dużo wody. Dlatego zawsze ją dźwigam, bo nie zawsze da się w odpowiednim momencie uzupełnić zapas. Uwierzcie mi, ja jestem z tych co mają "rzadką skórę". Jak jest ciepło to pocę się stojąc. Jak dojdzie do tego wysiłek to możecie się domyślić co się dzieję.

    Wczoraj wieczorem poważyłem wszystko. Wszystko co poniżej nie zawiera wody i kanapek.



    Jeżeli ktoś chciałby zobaczyć skąd się powyższe wzięło, to można kliknąć tu => klik

    - - - - kolejny post - - - - - -

    Cytat Zamieszczone przez Wujot Zobacz posta
    Pierwsza rzecz jaką wywal to aparat!!!

    ...
    Dzięki za odzew. Będę z tym walczył. Nie będzie łatwo, ale od czegoś trzeba zacząć

    Bezlusterkowca kupiłem właśnie po to, żeby nie wozić ciężkiej lustrzanki.
    Ostatnio edytowane przez siemalysy ; 29-07-2021 o 21:28

  10. #27200

    Domyślnie

    Nasz bardzo ciężki plecak. Ja jeżdżę na MTB z Deuterem Race Air 10, który pusty waży 800 gramów. Masz kilogram z głowy. 10 to oczywiście pojemność w litrach, plecak mieści 3 l bukłak.
    W zestawie, tym szczegółowym nie widzę telefonu, a na pewno masz ze sobą.
    Jak dla mnie do wyrzucenia z zestawu:
    - siedzisko - można usiąść na pokrowcu przeciwdeszczowym od plecaka, choć ja siadam na mokrym jak trzeba, z tą odrobiną wilgoci z ławki czy krzesełka pampers sobie poradzi.
    - pompka do amora - serio nie umiem sobie wyobrazić sytuacji, gdy taka pompka ratuje mi dupę, chyba, ze jeździsz ze "śmieszkami" co spuszczają powietrze z amora. Wtedy zwykła pompka wystarcza, tylko trzeba nią zdzielić w łeb śmieszka.
    - klocki hamulcowe - takie rzeczy sprawdza się przed wyjazdem i w razie potrzeby wymienia. Ja zapasowe klocki biorę tylko na dłuższe wyjazdy, ale nie wożę ze sobą. Mam w bagażu.
    - nabój CO2 + pompka - odpuściłem, nie sprawdzałem, ale podobno jeden nabój 16g to za mało, żeby osadzić oponę MTB w obręczy. Już kiedyś dyskutowaliśmy. Z bezdętką, albo nic się nie dzieje i wystarczy zwykła pompka, albo jest grubo i wjeżdża dętka, ale wtedy też wystarczy zwykła pompka.
    - klucz do szprych - powinien jakiś być w multitoolu. Chyba, że ten multitool to cywilny, nie rowerowy, bo widzę jeszcze w zestawie imbusy. Ja mam tylko multitool rowerowy. Polecam coś co akceptuje zwykłe bity, wtedy można sobie uzupełnić do potrzeb własnego roweru.
    - zacisk sztycy - co prawda raz zerwałem gwint, jak świeżo po wymianie ramy pojechałem na testową jazdę i chciałem zmienić wysokość siodła, wracałem 17 kilosów na stojaka, kolana wytrzymały. Jak wszystko jest OK, to nie widzę potrzeby targania ze sobą dodatkowego.
    - koszulka - rozumiem pocenie się i w związku z tym chęć przebrania się, ale lepiej zainwestować w koszulkę, która nie zaczyna capić za szybko. Też się szybko pocę, ale max co zabieram to rękawki.

    Do wymiany:
    - nóż - co to za kosa co waży 150 g? Maczeta z Nowej Huty? Folder Lethermana, którego mam jako EDC waży mniej niż połowa tego, ale na rower zabieram najmniejszy scyzoryk Victor Inox i to tylko dlatego, że mam go jako breloczek przy kluczach.
    - dętka - kup sobie coś w stylu Tubolito. Nawet dwie ważą mniej niż te ćwierć kilo. Jest drogo, ale lekko i masz dwie, a nie jedną.
    - lolympus - moje RX100 waży połowę z tego. Ja nie umiem robić zdjęć telefonem. Mam jakąś blokadę w głowie, że telefon to tylko pstryki w postaci notatnika. No i nie robię setek zdjęć. Tu trzeba sprawę przemyśleć, bo dobry kompakt to też nie kosztuje kilka zeta.

    Michał, ogólnie zmniejszanie ciężaru to są koszty, ale MZ warto. Kręgosłupa sobie nie wymienisz.
    Pozdrawiam!
    Tomasz Zych
    tomzych.com
    analogowiortodoksi.pl

Strona 2720 z 3834 PierwszyPierwszy ... 172022202620267027102718271927202721272227302770282032203720 ... OstatniOstatni

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •