Close

Strona 2719 z 3838 PierwszyPierwszy ... 171922192619266927092717271827192720272127292769281932193719 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 27 181 do 27 190 z 38373
  1. #27181

    Domyślnie

    Wczorajszy wypad głównie szosowy, ale już nie mam takiej napinki jak w zeszłym roku, gdzie uznawałem, że gruz musi latać po gruzie.
    Posprawdzałem warunki wjazdu na teren Niemiec i Czech. Do Niemiec jak na krócej niż 12 godzin nic nie trzeba, a do Czech trzeba mieć czipa i to dwa tygodnie po aktualizacji lub test i wypełnić w necie formularz lokalizacyjny. Tylko chyba Czesi nieco nie ogarniają tego. Nie ma opcji tranzytu w ogóle, nie ma opcji wjazdu bez noclegu, trzeba wskazać miejsce pobytu w Czechach. Podałem adres knajpy gdzie miałem zamiar zjeść obiad. Chyba następną razą dam sobie spokój z tym formularzem.

    W Zgorzelcu zameldowałem się z 10 minutowym opóźnieniem, we wrocławskiej Leśnicy jest mijanka, bo remont. Staliśmy tam 10 minut i pociąg tego już nie nadrobił. Po prawdzie nie miał za bardzo gdzie, ten o 6 z Wrocka zapieprza aż miło do Zgorzelca, planowo przejazd zajmuje mniej niż 2 godziny.
    Pogoda była taka mocno nieokreślona, jakieś chmury, jakieś słońce, niby jeszcze czuć poranny chłód, ale też zaczyna się robić parno. Ruszyłem na most graniczny na Nysie Łużyckiej i opuściłem Polskę. W NRD przywitał mnie pas rowerowy, wspomagając się drogowskazami i trasą w Garminie zjechałem nad Nysę Łużycką i pojechałem wzdłuż jej biegu nad jezioro Berzdorfer See. Wzdłuż jego wschodniego wybrzeża wiedzie równa i szeroka asfaltowa droga rowerowa. Trzeba tylko uważać na niemieckich emerytów mknących na swych elektrycznych rowerach. Nie to, ze mkną szybko, ale jest ich dużo.
    Przejechawszy za jezioro jeszcze pojechałem obejrzeć Baggera, czyli koparkę, która to jezioro wykopała. Jest ono bowiem zalaną kopalnią odkrywkową.
    W tym mniej więcej miejscu opuściłem drogi rowerowe i zacząłem korzystać z normalnej infrastruktury drogowej. Zaczęły się też pagórki, za to skończyli niemeccy emeryci. Droga wiedzie przez pola i cukierkowe niemieckie wioski od linijki. Za Bernstad zaczynają się konkretniejsze podjazdy. Nie są one jednak przesadnie długie, ani przesadnie strome, za to jest ich dużo. Jechałem po jakiejś znaczniejszej drodze, bo co chwila wyprzedały mnie samochody. Do tego jechałem pod wiatr. Ten odcinek muszę jakoś zmienić, bo żadna przyjemność jechać w takim ruchu samochodowym. Żeby nie było, to są Niemcy. Nikt nie trąbi, nie wymusza, nie wyprzedza na gazetę, nie spycha z drogi. Przy samym Zittau, gdzie ruch już jest dosyć spory nawet jest znak ostrzegający kierowców, że rowerzyści. Ja jednak w Oberseifersdrfie odbiłem już na spokojniejszą drogę i do Żytawy wjechałem z mniej obleganego kierunku. Na rynku trwał jarmark, zatem skorzystałem z okazji i wypiłem niemieckiego pilsnera. Niemcy też nie przejmują się za bardzo epidemią. Dziki tłum, ale w maseczce nikogo nie widziałem.
    Z Żytway przejechałem do Polski i skierowałem się na trójstyk granic. Tam kawałek potoczyłem się przez Czechy i zaraz wróciłem do Polski. Do dziurawych dróg, śmieci na poboczach i rozpadających się budynków. Najgorsze chyba w tym wszystkim jest to, że nie rusza mnie to już za bardzo, ale zderzenie wyglądu jest jak terapia szokowa. Pozytywne było to, że zaczęło wiać w plecy.
    Z grubsza objeżdżając odkrywkową kopalnię węgla kamiennego Turów skierowałem się do Bogatyni. Z niej skierowałem się na byłe drogowe przejście graniczne Bogatynia - Kunratice. Z przejścia została tylko olbrzymia wiata. W Czechach po doskonałej jakości drodze dojechałem do cyklotrasy 3039 i nią dotarłem do Kunratic. Potem przez Visniovą, która ma liczne kolonie, przez co chyba trzy razy wjeżdżałem do Visnovej, ani razu z niej nie wyjeżdżając. W Cernousach zatrzymałem się na obiad w typowej czeskiej spelunie. Zjadłem ser smażony i wypiłem piwo ze Svijan. W Cernousach jest jeszcze zamek i będę musiał, kiedyś tam pojechać na paszę, ale wczoraj podobno mieli zamknięte, bo lokal został wynajęty na jakieś wesele. Zresztą potem w drodze do Zawidowa mijało mnie sporo weselników w przystrojonych samochodach.
    Po obiedzie wskoczyłem na rower i zacząłem się sprężać, aby zdążyć na pociąg o 15:10 do Yumy, znaczy do Wrocławia. Tym razem jednak nie jechałem czeską krajówką na przejście w Zawidowie, ale wzdłuż tej drogi jest równolegle poprowadzona droga, na początku o słabej nawierzchni, ale w Habarticach jest już spoko. O tym, ze przekroczyłem granicę, ostatnią już tego dnia, zorientowałem się dopiero za rynkiem w Zawidowie, jak zobaczyłem polskie znaki drogowe. Wg street view przeoczyłem tabliczkę graniczną i znak Zawidów, mimo, że zaraz za nimi zatrzymałem się na chwilę by zrobić zdjęcie.
    Potem już cisnąłem, bo pociąg, a nie do końca pamiętałem profil trasy, ale z przewyższeń wychodziło, że niedużo już zostało. Z ciekawszych miejsc na tym odcinku to warty wspomnienia jest odcinek przez las od Przylasku do Lubania. Równa szosa przez środek lasu, przyjemnie pofałdowana, z niespecjalnie dużym ruchem samochodowym. Tuż koło Lubania znajduje się kolejna odkrywka, bazaltu OIDP. Niby płot i tabliczki, ale są miejsca, gdzie można sobie popatrzeć z bliska na dziurę w ziemi. Tym razem jednak odpuściłem sobie. Z Lubania dotarłem pociągiem pod dom prawie. Już nie tak szybko, po prawdzie to bardzo długo. Pociąg jedzie prawie 2,5 godziny, ale 10 minut stoi w Węglińcu, gdzie motorniczy przesiada się na drugi koniec szynobusu i pociąg zawraca oraz 8 minut stoi w Legnicy. Niemniej jednak pod koniec już miałem dosyć tego pociągu. Do tego klima naqurwiała jak zła. To zdecydowanie najsłabszy punkt tego wyjazdu.

    Trasa:
    https://www.strava.com/activities/5680364123

    Fotosy:
    DSC02092.jpg
    Most kolejowy nad Nysą Łużycką. Obecnie chyba nie wykorzystywany, bo w pociągu usłuszałem komunikat, że ze Zgorzelca do Gorlitz jeździ autobus zastępczy. Jakaś para próbowała wsiąść do niego z rowerami. Nie wiem czy im się udało. Pewnie nie.

    DSC02099.jpg
    Jezioro zalewowe Berzdorfer See.

    DSC02107.jpg
    Droga rowerowa wzdłuż wschodniego brzegu jeziora.

    DSC02109.jpg
    Plażowe tereny rekreacyjne.

    DSC02111.jpg
    Marina.

    DSC02127.jpg
    Bagger 1452, można rzeczywiście dać się nabrać.

    DSC02128.jpg
    Bagger 1452 w całej okazałości. Rower dla skali.

    DSC02135.jpg
    Gut am See, hotel i restauracja obok Wasserschloss Tauchritz.

    DSC02138.jpg

    DSC02137.jpg

    DSC02141.jpg
    Kilka widoków z drogi pomiędzy Tauchritz, a Schönau-Berzdorf auf dem Eigen.

    DSC02142.jpg
    Rynek w Bernstad.

    DSC02146.jpg
    Niemcy też mają połatane drogi.

    DSC02150.jpg
    Widok na Góry Łużyckie z drogi do Zittau.

    DSC02152.jpg
    Rynek w Zittau.

    DSC02158.jpg
    Trójstyk granic Polski, Czech i Niemiec.

    DSC02168.jpg
    Turów. Jeżeli to kiedyś zaleją i zrobią jezioro, to Dolny Śląsk będzie miał nowe największe jezioro.

    DSC02173.jpg
    Czechy.

    DSC02174.jpg
    Zawidów, zaraz po przekroczeniu granicy.
    Pozdrawiam!
    Tomasz Zych
    tomzych.com
    analogowiortodoksi.pl

  2. #27182

    Domyślnie

    Tomek fajną sobie wycieczkę rowerową ufundowałeś Jakby ktoś zobaczył "U" na mapie, nie wiedząc, że jechałeś turystycznie i krajoznawczo, to mógłby skomentować, że jesteś szalony, bo pojechałeś drogą kilkukrotnie dłuższą niż można było

  3. #27183

    Domyślnie

    Zgubiłem się i szukałem drogi, pytając ludzi.

    Lepiej wrzucaj swoją relację, bo widziałem, ze nawinęliście wczoraj sporo na opony.
    Pozdrawiam!
    Tomasz Zych
    tomzych.com
    analogowiortodoksi.pl

  4. #27184

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez zdyboo Zobacz posta
    Zgubiłem się i szukałem drogi, pytając ludzi.
    Bardzo ładnie, dzięki. Nasze myśli są zdumiewająco podobne bo też mam wyrysowaną trasę z Zgorzelca (ten Sprinter to super sprawa). Wpierw trasą Odra - Nysa do Hradku nad Nysou a tam powrót do Polski i chcę zobaczyć czy którąś trasę obok wyrobiska warto polecić a dalej ddr z Radomierzyc.

    Na wszelki wypadek aby nie być posądzony o plagiaty zgłaszam, że wyszukałem polecane trasy na Łuku Mużakowa i też są w planie!

  5. #27185

    Domyślnie

    Dobrze, że masz kondycję i mocną łydę. Inaczej miałbyś ciężko dotrzeć do celu

    Wczoraj rzeczywiście zrobiliśmy więcej niż ostatnio zdarza mi się robić w przeciągu tygodnia, a nawet dwóch. Relację wrzucę pewnie jutro.

    Korzystałem wczoraj z punktów POI, które w MapSource zaznaczyłem sobie na trasie. Jak na razie mam dwa wnioski. Pierwszy, że na pewno jeszcze z tej opcji skorzystam, bo pomaga, choć do ideału sporo brakuje. Drugi, że ciężko jest te punkty dostrzec na mapie. Mają one taką samą czcionkę jak pozostałe informacje na mapie. Nie pomaga nawet ikonka, którą wybrałem. Może gdybym ikonkę ustawił w jakimś "żarówiastym" kolorze byłoby łatwiej. Na urządzeniu z większym ekranem może by było lepiej.
    Przegapiłem wczoraj jakieś punkty, nawet nie pamiętam ile. Żeby dokładnie z tego korzystać musiałbym ciągle, albo bardzo często spoglądać na ekran. A przecież nie o to w jeździe na rowerze chodzi
    Ostatnio edytowane przez siemalysy ; 25-07-2021 o 18:25

  6. #27186

    Domyślnie

    Widzę, że nie tylko ja więcej polatalem przy weekendzie. Niestety ja nie mam się czym pochwalić, ot pojechałem w jedną manke 41 km, pół godziny odpoczynku, 42 km w drugą i do domu. Jakoś nie umiem się zatrzymywać robiąc sobie wypad na rowerze.... A żeby zrobić przy tym zdjęcia... to już w ogóle.
    Ostatnio edytowane przez crusiek ; 25-07-2021 o 19:06
    • ZABAWA W RAWKI WEŹ UDZIAŁ!
    • D7500 + S10-20 F/3,5 + S18-35 F/1.8 + S17-50 + N50 1.8 G + N55-300 + Sg8 F/3.5 csII + PORST MC 135 + Meike tube set || Cokin P / Marumi magnetic || FotoPro x4i || Stroboss 36N, 60N, X2, X rec
    • RX100 III
    • Flickr Pstryk || strava || yt

  7. #27187

    Domyślnie

    Na początku lata chciałem zabrać żonę na rower do Bolimowskiego Parku Krajobrazowego. Przygotowałem odpowiednią trasę na jej kondycję i wybraliśmy wspólnie termin wyjazdu. Ale jak to w życiu bywa, nic z tego nie wyszło. Wpadłem wtedy na pomysł zaplanowania trasy, która będzie biegła przez ten region i skończy się w Łodzi. Tak powstała trasa, którą przejechaliśmy w ostatnią sobotę. Nie ma co już przedłużać. Zapraszam do czytania

    Umówiliśmy się na 7:20 w sobotę pod dworcem Łódź Kaliska. Bilety na pociąg ŁKA sobie i chłopakom ogarnąłem w czwartek, więc głupio było im się wycofać. Pociąg wystartował zgodnie z planem i przed godziną 9 byliśmy już na stacji Łowicz Przedmieście. Tam zaczęła się nasza droga, niekrótka, ale też nie bardzo długa.

    Wystartowaliśmy z dworca w kierunku Baszty generała Stanisława Klickiego. Przy baszcie szybkie foty i ruszamy dalej bo dzień nie jest z gumy. Łowicz zostawiamy z boku, odpuszczamy centrum i rynek bo każdy z nas tam był. Rowerowym Szlakiem Książęcym jedziemy do Arkadii. Znajduje się tam Park Romantyczny . Jakbyście chcieli tu przyjechać z wybranką Waszego serca, to nie polecam. Przy okazji zobaczyć warto, ale nie żeby specjalnie jechać. Z kobietą lepiej pojechać do Żelazowej Woli Do parku nie wchodzimy przede wszystkim dlatego, że wszystko jest zamknięte na trzy spusty. Szlakiem rowerowym docieramy do Nieborowa, w którym znajduję się Pałac. Tu bardzo chciałem wejść, zrobić zdjęcia i zobaczyć na żywo. Nie udało się. Było zamknięte. Zdjęcie zrobiłem przez bramę. Mówi się trudno, jechać trzeba dalej.
    Za Pałacem skręcamy na Szlak Szable i Bagnety i tam zaczyna się Bolimowski Park Krajobrazowy. Droga za pałacem jest twarda ubita, po dwóch stronach drogi rosną stare klony. W dawnych czasach musiała to być droga dojazdowa do pałacu. Kilka kilometrów dalej pierwszy raz tego dnia przecinamy Autostradę Wolności. Jedziemy trochę Szlakiem Bolimowskim, żeby zjechać na Szlak Radziwiłowski i kilka kilometrów później zmieniamy na Szlak Nekropolii I Wojny Światowej. Szlaki są tam bardzo dobrze oznaczone. Jest ich sporo, więc można coś wybrać dla siebie. Nawierzchnia dróg jest zróżnicowana. Jedziemy po drogach ppoż, które są szerokie i ubite. Zdarzają się drogi z przewagą sypkiego piachu, ale też typowe leśne ubite ścieżki. Drugi raz przecinamy Autostradę Wolności i kilka chwil później jesteśmy w Bolimowie. Tam nasz szlak rowerowy łączy się z pieszym Szlakiem Walk nad Rawką. Około kilometr od początku tego szlaku dojeżdżamy do pierwszego tego dnia cmentarza wojennego z okresu I Wojny Światowej. Kierujemy się dalej niebieskim szlakiem pieszym i dojeżdżamy do zaplanowanego punktu przecinając trzeci i ostatni raz autostradę A2. Punktem tym jest cmentarz wojenny w Miejscowości Joachimów-Mogiły. Tam decydujemy się na pierwszą tego dnia przerwę na popas.

    Po przerwie opuszczamy szlak rowerowy i pieszym niebieskim docieramy do zielonego pieszego. Doprowadza on nas do Rawki i prowadzi tuż przy jej brzegu kilka metrów ponad korytem rzeki. Ta część zielonego wzdłuż rzeki jest świetna. Naturalny, kręty z korzeniami singiel. Dalej udajemy się na południe ciągle jadąc wzdłuż Rawki. Jednak już nie tak blisko brzegu. Odcinek między Joachimów-Mogiły - Ruda jest bardzo fajny. Przed Samicami przejeżdżamy na drugą stronę Rawki i zjeżdżamy na asfalt, który prowadzi nas do miejscowości Kamion. W Kamionie jest pałac, ale nie da się do niego dostać. widać coś z drogi, ale jest mocno zniszczony, więc żadna strata. Jedziemy ciągle na południe mając Rawkę po lewej stronie. W Starej Rawie przejeżdżamy przy Grodzisku i kilka kilometrów dalej znów przejeżdżamy na drugą stronę Rawki. Bez większych historii i atrakcji na trasie docieramy fajnymi drogami do ruin Zamku Książąt Mazowieckich. Przy zamku wypada mniej więcej połowa drogi, więc po zrobieniu kilku zdjęć i krótkich rozważaniach jedziemy na główny popas. Padło na pizzerię 105. Zamawiamy największą pizzę na trzech i zimne napoje. Żadnemu z nas nie przyszło do głowy, żeby zapytać ile trzeba będzie czekać na zamówienie. Czekaliśmy niewiele ponad godzinę. Jednak warto było Najedzeni i napojeni mogliśmy ruszać dalej. Zanim wróciliśmy na trasę musieliśmy się cofnąć do sklepu, żeby uzupełnić zapas płynów na dalszą drogę. Można to było zrobić w czasie oczekiwania na posiłek.

    Z Rawy Mazowieckiej zmieniliśmy kierunek jazdy z południowego na zachodni. Z miasta wyjeżdżamy przy zalewie Talar jadąc szlakiem rowerowym, a dalej pieszym żółtym, żeby po kilku kilometrach zjechać ze szlaku i dotrzeć do dworu w Starych Bylinach. Jak można się domyśleć wejść się nie dało. Zdjęcie robiłem przez bramę. Z okolicy dworu kierujemy się do Pałacu w Głuchowie. Pałac ten znajduje się blisko drogi krajowej 72 i jest mocno zaniedbany i zniszczony. Nie opłaciło się aparatu odpinać z paska plecaka. Blisko pałacu był pomnik Tadeusza Kościuszki, więc kolega skorzystał i zrobił zdjęcie. Ciągle mamy Rawkę blisko. Raz jest po naszej lewej, a raz po prawej stronie. Z Rawką ostatecznie rozstajemy się w okolicy 120 km i przez moment jedziemy na północ aby ostatni raz tego dnia przeciąć krajówkę nr 72 i dojechać do Rogowa. Przed Rogowem przejeżdżamy przy Arboretum, a w samym Rogowie jedziemy na stację kolejki wąskotorowej. Tam robimy sobie drugą dłuższą przerwę. Siadamy kulturalnie na ławeczkach i staramy się dokończyć pizzę, której nie zjedliśmy w Rawie. Nie udało się

    Spod kolei wąskotorowej ruszyliśmy do Rogowa Wieś. Świetną polną drogą wznoszącą się delikatnie do góry jechaliśmy w kierunku zachodzącego słońca. Po prawej stronie pole, na którym trwały żniwa, po lewej kawałek sadu z drzewami obrodzonymi na bogato wiśniami (tak mi się wydaje). Sielanka trwała do czasu, aż się zorientowałem, że droga kończy się przed posesjami i nie ma przejazdu. Tego dnia mieliśmy szczęście, bo trafiliśmy na mieszkańców, którzy byli uprzejmi i przepuścili nas przez swoje podwórko. 1,5 km dalej w Olszy ominąłem zaplanowany dwór. Prawdopodobnie nie zwróciłem uwagi jak pokazał mi się punkt na mapie. Wcześniej w podobny sposób przegapiłem dwa inne. Kawałek za Olszą przejeżdżamy nad Mrogą i rowerowym Szlakiem z Brzezin do Mrogi, zostawiając z boku Brzeziny docieramy do czarnego szlaku rowerowego po Parku Krajobrazowym Wzniesień Łódzkich. Po ok. 140 km docieramy do szlaku, który dobrze znamy. W lesie zrobiło się już ciemno, więc konieczne było założenie lampek. W blasku ich światła trzymamy się czarnego szlaku i docieramy do Moskwy. Chwila przerwy na batona i tam się rozdzielamy. Kolega odłącza się od nas, bo stamtąd ma łatwiejszy dojazd w inny koniec miasta niż nasza dwójka, która jedzie zaplanowaną trasą do końca. Podążając dobrze znanymi drogami jesteśmy coraz bliżej celu. Za Moskwą pierwszy i jedyny raz przecinamy Autostradę Bursztynową. Droga się ciągnie powoli, zmęczenie daje znać o sobie, a przed nami jeszcze jeden nieprzyjemny podjazd. Przed podjazdem i za nim mijamy się z uczestnikami imprezy Gravel po Łódzku. Czarny szlak kończy się w Łodzi kilka kilometrów od naszego celu. Przez miasto przejeżdżamy szybko i docieramy do punktu kończącego naszą przygodę

    Zrobiliśmy trasę jak poniżej. Wyszło 172 km i 799 m w górę. Bardzo fajny dzień na rowerze. Pogoda dopisała. Było ciepło, momentami nawet za ciepło. W ciągu drogi i wszystkich przerw wypiłem ponad 10 litrów płynów.
    Możecie kliknąć w poniższy link i zerknąć jak interesuje Was więcej szczegółów
    Łowicz - Łódź przez Rawę Mazowiecką i Moskwę ??

    lowicz.jpg
    Trasa

    Zdjęcia z sobotniej przygody:

    20210724_075612.jpg
    Podróż ŁKA. Na pierwszym planie mój plecak. Mam z nim jakieś "zboczenie", bo zawsze jest ciężki. W widocznej konfiguracji ważył ok. 10 kg

    20210724_085742.jpg
    Baszta generała Stanisława Klickiego w Łowiczu

    ROWE2968.jpg
    Pałac w Nieborowie

    ROWE2972.jpg
    Szlak w Bolimowskim Parku Krajobrazowym

    ROWE2977.jpg
    Cmentarz wojenny w Bolimowskiej Wsi

    ROWE2978.jpg
    Cmentarz wojenny w Bolimowskiej Wsi

    ROWE2980.jpg
    Cmentarz wojenny w Miejscowości Joachimów-Mogiły

    ROWE2991.jpg
    Zielony szlak wzdłuż Rawki, o którym wspominałem

    ROWE2996.jpg
    Ruiny Zamku Książąt Mazowieckich w Rawie Mazowieckiej

    20210724_143449.jpg
    Ruiny Zamku Książąt Mazowieckich w Rawie Mazowieckiej

    ROWE3011.jpg
    Dwór w Starych Bylinach

    ROWE3016.jpg
    Wieża przy kościele w Głuchowie

    ROWE3018.jpg
    Pomnik Tadeusza Kościuszki w Głuchowie

    ROWE3025.jpg
    Kolej wąskotorowa Rogów

    ROWE3030.jpg
    Kolej wąskotorowa Rogów

    ROWE3021.jpg
    Sielskie drogi

    ROWE3042.jpg
    Droga bez wyjazdu

    ROWE3040.jpg

    ROWE3048.jpg

  8. #27188

    Domyślnie

    @siemalysy super trasa. A wracając do tej, którą zaplanowałeś kiedyś na wycieczkę z żoną, mógłbyś się nią podzielić (trasą oczywiście )? 170 km to dystans, który jeszcze długo, a może nigdy, nie będzie na moje nogi. Ale pociąg do Łowicza, pętla 40-50 km po Bolimowskim Parku, i powrót pociągiem do Łodzi - to jestem w stanie ogarnąć

    P.S. jak coś to nie mam MTB tylko zwykłego crossa

  9. #27189

    Domyślnie

    Po pierwsze primo - witam po długiej nieobecności na forum.
    Po drugie primo - @siemalysy - szkoda, że dopiero dziś przeczytałem o Twej wyprawie nad Rawkę. Mógłbym trochę poprowadzić Was po ciekawych zakątkach BPK.

    Co do Rawki - sama rzeka jest bardzo ciekawa (już za samą sprawą, że posiada dwa źródła) Ja w połowie maja zrobiłem traskę właśnie od żródeł do ujścia - przy czym startowałem ze stacji pkp w Koluszkach skąd udałem się do m. Turobowice (okolice pierwszego źródła Rawki) dalej wzdłuż koryta rzeki jadąc przeważnie prawą stroną. W Jankowicach Kolonia skierowałem się w górę drugiego odgałęzienia rzeki lewą stroną (czyt. do drugiego źródła Rawki znajdującego się poniżej Rewicy) i znów już z prądem rzeki jej prawym brzegiem. W okolicach Sabinowa dojechałem ponownie w okolice gdzie rzeczki płynące z dwóch źródeł łączą się w jedno "koryto". Niestety chcąc nadrobić trochę czasu odcinek od Józefina przez Wolę Naropińską, Łochów, Stare Byliny i dalej przez Nowe Chrusty do Rawy Maz. przejechałem po asfalcie. Sam zalew W Rawie przejechałem ścieżką idącą po północnej stronie zalewu. Oczywiście był również obowiązkowy popas pod ruinami zamku. Opuszczając Rawę nadal jechałem po prawej stronie rzeki. Niestety w okolicach Helenowa nieco odjechałem od koryta, by powrocić do niego w Kurzeszynie, gdzie na chwilę przejechałem na lewą stronę rzeki. Chcąc zaliczyć przejazd przez Rezerwat Babsk powróciłem na prawą stronę rzeki jadąc dluższą chwilę wzdłuż brzegów rzeki - Białki, przekraczając ją w okolicach Julianowa Raduckiego. Do prawego brzegu Rawki dotarłem ponownie na południe od Raducza. Następnie minąłem Raducz, Psary, Doleck, Sewerynoów dojechałem do Suliszewa gdzie obok starego młyna przejechałem na lewą stronę rzeki. Ponownie na prawym jej brzegu pojawiłem się w Kamionie. i od niego aż do wspomnianego przez Ciebie Joachimowa Mogiły jechałem tylko prawą stroną. Przed autostradą, mijając Zalew Bolimowski po bardzo klimatycznej kładce ponownie pojawiłem się na lewym brzegu rzeki. W samym Bolimowie zaopatrzyłem się w brakującą już mocno H2O. Po raz ostatni Rawkę przekroczyłem w Sokołowie. Skąd już do ujścia Rawki do Bzury jechałem już jej prawą stroną.

    Reasumując plan na tą trasę był taki aby trzymać się możliwie najbliżej koryta rzeki. Niestety ze względu na warunki pogodowe i stan roślinności nie udało się tego w pełni uzyskać. Sama trasa, od stacji pkp Koluszki do ujścia Rawki do Bzury wyniosła około 130 km. Przy czym wraz z dojazdem do domu licznik pokazał mi na koniec nieco ponad 150 km (czas brutto - zmieściłem się w mniej niż 9h). Aby spełnić swoje plany muszę poczekać jednak do jesieni lub do zimy - na lepszy warun.

    Co moim zdanie warto odwiedzić jadąc odwiedzając okolice rzeki Rawki: Las Popień, Bądrlowy Świetliste koło Redzenia, ruiny zamku Książąt Maz. w Rawie, Rezerwat Babsk, stare stawy na rzece Chojnatka, singielki wzdłuż Rawki na północ od Kamiona, tzw. oberwanka przy kolejowym moście w okolicach Rawki (dzielnica Skierniewic). Niestety już nieistniejący młyn w Rudej (spłonął na początku tego roku), singielek wzdłuż Korabiewki, na północ od Bud Grabskich... i oczywiście single wzdłuż Rawki na południe od Joachimowa.

    Ze względu na miejsce zamieszkania - najczęściej kręcę się po BPK.
    Oczywiście zapraszam w te rejony bo warto

  10. #27190

    Domyślnie

    Michał, dzięki za relację.
    Co do plecaka, 10 kg nie ciążyło Ci za bardzo na plecach przez cały dzień?
    Pamiętam, że na MTB też miałem problem ciężkiego plecaka, ale głównie przez wodę, której zabierałem czasem ponad dwa litry w bukłaku. Jak wodę wypijałem, to plecak przestawał ciążyć. Nie ważyłem go, ale 10 kg to raczej nigdy nie ważył.
    Pozdrawiam!
    Tomasz Zych
    tomzych.com
    analogowiortodoksi.pl

Strona 2719 z 3838 PierwszyPierwszy ... 171922192619266927092717271827192720272127292769281932193719 ... OstatniOstatni

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •