Fakt, patent z taśmą znany mi jest z rozwiązań Sigmy
Szukaj
Fakt, patent z taśmą znany mi jest z rozwiązań Sigmy
Uchwyt mocowany za pomocą o-ringów jest OK do lekkich odbiorników. Z Edge 200 i 500 nie była problemów. Edge 1k już jest za ciężki i gibie się na wertepach.
Pozdrawiam Jarosław Stryjewski. blog
ROX od Sigmy rozpoznaje 3 rowery, w każdym 3 czujniki, także nie ma problemu z rozpoznaniem 9 różnych. Zapewne konkurencja od tego nie odbiega.
Wie kto jak single w Świeradowie wyglądają?
pozdrawiam Krzysiaczek
_________________
lasciate ogni speranza, voi ch'entrate
Na koniec miesiąca.
pozdrawiam Krzysiaczek
_________________
lasciate ogni speranza, voi ch'entrate
Moje MTB boje, kolejne.
Mój mapowy kolega opracował trasę dla mnie, początkowo z Głuszycy Górnej, ale wobec problemów z dotarciem tamże, początek przeprojektował, aby dziabnąć temat z Wałbrzycha. Zatem wbiłem w mocno poranny szynobus KD do Szklarskiej Poręby i po niedługim czasie wysiadłem na sennym jeszcze Wałbrzychu Głównym.
Najpierw ostry zjazd asfaltem spod dworca, ale zaraz za DK odbicie w teren i podjazdy. Jakoś szybko i bez problemów znalazłem się na Przełęczy Koziej. Stamtąd zaczęło się dół, szybko i technicznie. W zasadzie tak by było, gdyby nie wycinka. Był znak z zakazem wstępu, ale oczywiście zignorowałem. Mnóstwo patyków, liści i czasem błoto. Potem się zaczęły Góry Sowie i cholera, zapomniałem jak tam potrafi być stromo. Zawsze uważałem okolice Wałbrzycha (G. Suche, Masyw Borowej) za najbardziej hardkorowe pod względem nachylenia stoków, ale Sowie nie odstają.
Podjazd na Masywie Włodarza sięga 25%, mnie odcięło zasilanie przy 15%, resztę wepchnąłem. Droga p.poż. i nawierzchnia na największych nachyleniach jest wybrukowana, zatem zaczyna się bruk, zaczynają się kłopoty.
Sama końcówka podjazdu pod prawie szczyt Włodarza spoko, gdyby nie ścinka. Dawno już zakończona. Ja rozumiem, że się nie da inaczej niż po drogach tego drewna zwieźć, ale niech ktoś to potem rewitalizuje. Problemy ze ścinką skończyły się dopiero po minięciu Rzeczki. Oprócz jednego miejsca, na niedużej polanie wiatr/śnieg poprzewracał drzewa. Widać, że drwale wywieźli większość, ale czemuś zostawili to co zagradzało drogę, człowiek musi przez krzaki z mało poręcznym rowerem się przebijać. Grrrr.
Po ok. 40 km wyjechałem z gór w Lutomii Górnej. Zaczęły się polne drogi, choć kilka podjazdów mnie zdziwiło. W Krzyżowej poszukałem sklepu, pepsi, objechałem pałac, wypiłem Sowie Marcowe, a znudzony pan z ochrony zaproponował mi zwiedzanie pałacu i nawet jakieś mapki, broszurki dostałem.
Na deser zostały Wzgórza Kiełczyńskie, z których zjazd uskuteczniłem polem rzepaku, nie umiałem znaleźć wjazdu do rynny, może to i lepiej.
Na oparach energii dotarłem do Jaworzyny Śląskiej. Kupiłem bilet apką i otuliłem się pierzyną zmęczenia. Nawet mi nie przeszkadzało, że szynobus opóźniony (5 min), że jakiś koleś ewidentnie chciał się wygadać i uznał, że go wysłucham.
W szynobusie śmierdziało mieszanką uryny i chemii do toy-toya, awaria kibla była. Jakoś w tym smrodzie nie udało się zjeść batona, po ok. 30 minutach wysiadłem na stacji najbliżej domu i luźnym leszczem poturlałem się w jego kierunku.
Fotosy:
DSC00049.jpg
Przełęcz Kozia.
DSC00050.jpg
DSC00052.jpg
Miłe złego początki.
DSC00058.jpg
Wylesiony Włodarz.
DSC00062.jpg
DSC00066.jpg
Śleża od południa.
DSC00068.jpg
Pałac w Krzyżowej
DSC00069.jpg
Hotel i sale balowe wokół pałacu.
DSC00085.jpg
DSC00086.jpg
Strażacy zawsze na propsie.
DSC00087.jpg
Przeprawa przez Bystrzycę w Wiśniowej.
25vol. to już jest co deptać.
Ostatnio miałem przyjemność wdrapania się szosą na ścieżkę, którą dawniej pokonywałem horskim (mtb), posiadane przełożenie (36-2 zmusiło mnie do poprawy czasu (którego w ogolenie nie planowałem) prawie o minutę (0,7km średnio 13% max. 20-22%) dramat ; )
Szosą wolniej się tam już jechać nie dało
Nikon Fx
Skontaktuj się z nami