Miała zaledwie 6 lat, gdy poznała 14 -letniego Ludwika, jej przyszłego męża.
Porucznik Anna Wyrwińska (l.90), w AK była łączniczką (pseudonim "Ludwika").
Nosiła bibułę, ryzykowała życiem, przesłuchiwana przez gestapo cudem uniknęła śmierci.
Narzeczonego ostatni raz widziała podczas kampanii wrześniowej. Czekała.


Wrócił z Syberii 15 maja 1947 roku.
Nie ten człowiek. Zgaszony, schorowany.
Wzięli ślub. Urodziła córkę. Niebawem mąż zmarł na gruźlicę.
Anna Wyrwińska na starość oddała miastu duże mieszkanie, dzięki czemu dostała przydział do znacznie mniejszego w Domu Spokojnej Starości w Radomiu. Chciała zamiany, bo był tam lekarz i dyżury pielęgniarek.


Jednak z czasem te uprawnienia jej i innym kombatantom odebrano. Dziś jest to zwykły blok starych ludzi.
Podobno wszystko jest zgodnie z prawem. Nieprzyzwoitość jest kategorią wyłącznie etyczną.