Podoba mi się miejsce. Samo przedstawienie zdjęć jako kadrów również. Ale sama jakość obrazu niekoniecznie- widać duże dysproporcje. Podsumowując- jest oko do kadrów, ale nad wykonaniem trzeba popracować.
Szukaj
Podoba mi się miejsce. Samo przedstawienie zdjęć jako kadrów również. Ale sama jakość obrazu niekoniecznie- widać duże dysproporcje. Podsumowując- jest oko do kadrów, ale nad wykonaniem trzeba popracować.
Wąwóz Colca. Około 100 km od Arequipy, ale jazda przez dosyć wysokie przełęcze, pod 5000 m. W sumie sama droga i krajobrazy są też atrakcją, nie żałuję, że męczyliśmy się tam z wypożyczeniem samochodu, bo za wycieczkami w grupie nie przepadam i mogliśmy oglądać co i kiedy chcieliśmy.
Z ciekawszych miejsc po drodze, "zona de vicunas"
Dalej wysoko, pusto, wieje i zimno. Pierwszą porządniejszą drogę z Arequipy zbudowano tam dopiero w latach 40-tych XX w.
Sam kanion Colca, ponoć dwukrotnie głębszy od kanionu Colorado, rozpoczyna się jako łagodny wąwóz, gdzie przez setki lat zbudowano tarasy, wykorzystywane do dziś
Trafiliśmy na miejscową uroczystość w wiejskim kościółku, folklor niezły. Zdjęcia dziewczyn z 2 strony też są z tego miejsca.
Dojechaliśmy do miejsca znanego Cruz de Condor, gdzie, jak wskazuje nazwa, można obserwować kondory. Faktycznie, parę krążyło. Ciekawostka jest taka, że pierwszego spływu rzeką Colca dokonała w 1980 ekipa z Polski, co upamiętnia tablica w miasteczku Chivay, oraz kilka oficjalnych nazw geograficznych nazw, typu canion de los Polacos.
Miejsce dalej popularne wśród "naszych" http://dziennikzwiazkowy.com/kultura...condor-2008-2/
Szczerze powiem, że jakoś nie miałem wyobrażenia, że zrobi się taki tasiemiec. Staram się mocno ograniczyć, trochę miejsc pomijam, ale wychodzi dłużyzna. Dobra, już jesteśmy bliżej końca.
Kolejny dzień spędzamy w Arequipie, ale zamiast iść grzecznie spać, ładujemy się do autobusu... i już następnego dnia wczesnym rankiem jesteśmy na lotnisku w Nazca. Linie z Nazca to klasyka lektur z dzieciństwa, Erich von Däniken, UFO, po prostu musieliśmy tam być.
Lot nad pustynią to w zasadzie jedyny sposób na zobaczenie geoglifów, na dodatek dość łatwy organizacyjnie i przystępny cenowo. 5 czy 6 osób pakuje się do małego samolotu, każdy przy swoim okienku, i ruszamy. Krajobrazy z lotu ptaka pierwsza klasa
No i linie, całkiem dobrze widoczne w porannym słońcu. Tu akurat jeden z geoglfów przecięła szosa Panamericana.
- ZABAWA W RAWKI WEŹ UDZIAŁ!
- D7500 + S10-20 F/3,5 + S18-35 F/1.8 + S17-50 + N50 1.8 G + N55-300 + Sg8 F/3.5 csII + PORST MC 135 + Meike tube set || Cokin P / Marumi magnetic || FotoPro x4i || Stroboss 36N, 60N, X2, X rec
- RX100 III
- Flickr Pstryk || strava || yt
Jestem pewien, że nikomu włos z głowy nie spadł. Więcej, krótko przed naszym wyjazdem kierowca ciężarówki prawdopodobnie chcąc ominąć bramki rozjechał jeden z geoglifów. Temat jest w sumie ciekawy, bo linie to nie tylko Nazca, ale są w całym tym regionie, na płaskowyżach Palpa, Ingenio, Nazca i Socos. Chcieliśmy nawet wziąć dłuższy lot, Nazca plus Palpa, ale jakoś nie było chętnych i skończył się na tym krótszym.
Mnóstwo rysunków jest jeszcze nie odkrytych, ale też dzięki dronom w ostatnich latach zlokalizowano sporo linii. Temat bardzo ciekawy, ostatnio nawet czytałem jakieś artykuły o Marii Reiche, dzięki której w ogóle uznano te rysunki za warte zachowania i ochrony.
Jak mówiłem, materiału mam mnóstowo, w sumie z każdego miejsca da się zrobić reportaż. Jak wyda mi się, że jest coś ciekawego do pokazania, to wrócę. Oczywiście sugestie mile widziane.
Niestety te linie są mocno zniszczone, zwłaszcza bliżej drogi. W sumie trudno stwierdzić, przynajmniej dla laika, które powstały przed wiekami, a które całkiem niedawno. W każdym razie cała pustynia jest poszatkowana różnymi liniami, najbardziej spektakularne są oczywiście rysunki zwierząt czy ludzi, a te bliżej Panamericany są ewidentnie poniszczone.
W ogóle ochrona geoglifów to dość świeża sprawa, na listę UNESCO wpisano je dopiero w 1994 roku. Całkiem niedawno turyści chcąc zobaczyć te rysunki jeździli po prostu po pustyni jak popadło. Zrozumienie u miejscowych też przyszło dopiero z kasą od turystów
Jak byłem tam parę lat temu to widziałem miejscową ekipę która odczyszczała linie. Z tego co kojarzę, taka linia to wygładzony grunt szerokości ok 1.5m, po obu stronach obłożony kamulcami.
Ostatnio edytowane przez nie.Znajomy ; 28-11-2018 o 21:35
zestaw N: d700 +17 + 70-200 // zestaw S: A7 + 40 + 24-240
Tak się zastanawiam, że warto wrócić na chwilę do zabytków. Po to między innymi jeździ się do Peru, nie ma w Ameryce P. drugiego takiego kraju. Co prawda, w pewnym momencie zwiedzającego dopada "syndrom włoski" czyli przesyt i zobojętnienie, a domyślam się, że czytających podobnie Jednak spróbuję, może będzie strawne
Inkaskie główne zabytki pokazałem, oczywiście mniejszych ruin czy tarasów jest znacznie, znacznie więcej. Duże wrażenie zrobił sposób budowania, czyli obróbka kamieni tak, żeby były dopasowanie jak puzzle. Co ciekawe, mury te do dalej utrzymują hiszpańskie budowle, a teren jest sejsmiczny. Mury budowano oczywiście bez użycia zaprawy, to są po prostu dopasowanie i ułożone kamienie.
Taka historia miała miejsce w Cuzco, gdzie na fundamentach Coricancha, Świątyni Słońca, najświętszego miejsca Inków, po podboju Hiszpanie zbudowali kościół i klasztor św. Dominika. Trzęsienie ziemi w 1950 r. dość mocno zrujnowało kościół, inkaskie mury przetrwały.
Skontaktuj się z nami