Nie bardzo sobie w ogóle wyobrażam jak na dłuższą metę żyć bez statywu przy długich naświetlaniach, ale jako remedium na krótką metę są różne indiańskie sposoby. Rozważ na przykład woreczek z ryżem, fasolą czy w ostateczności z piaskiem. Najpierw umieszcza się na tym aparat, kadruje - a potem używa pilota lub samowyzwalacza do zrobienia zdjęcia. Jeśli woreczek będzie wystarczająco duży, powinien zapewnić nieporuszone zdjęcie.
Oczywiście jest to tylko proteza (i to na krótką metę), nie można tego wszędzei używać, bo musisz mieć solidną i stabilną podstawę, żeby taki woreczek na niej umieścić (więc np. poręcze odpadają), ale lepsze to, niż trzymać aparat w ręce.
Szukaj
Skontaktuj się z nami