Close

Zobacz kanał RSS

pawel

trochę subiektywnie o terminologii

Oceń wpis
Focenie... Kto do cholery wymyślił to makabryczne słowo? Oraz co gorsza - dlaczego coraz więcej osób je sobie przyswaja.
Nie jestem absolutnie żadnym purystą językowym, ale to słowo jest bardziej ohydne niż zdjęcia w profilu na naszej-klasie zrobione przez umalowaną dwunastolatkę w łazience McDonalds'a o niskim standardzie za pomocą telefonu komórkowego z wbudowanym flashem oraz brudnego lustra.
Najpierw, chyba najdłużej "focili" fotoamatorzy wciągnięci w temat dzięki wysypowi cyfrowych małp, i z nimi niestety kojrzy mi się najbardziej ten termin. Następnie zaczęli hobbyści itd, itd. Obecnie chyba zaczynają już fotografowie.
Niby to detal, słowo którego się czepiam.. Ale jednak dla mnie zupełnie inny charakter i wagę mają słowa: fotografować, robić fotki, focić.
To teraz popularne określenie, ale ja się nie dam przerobić i "focenia" kategorycznie odmawiam! A jeśli tylko ktoś napisze, że Bresson "fajnie focił streeta", to normalnie będę płakał.

Z innej beczki chciałem zdementować słuszność określenia "zoom w nogach" z którym ostatnio spotkałem się kilkakrotnie. Było użyte w kontekście chodzenia ze stałką, zamiast "zoomowania". Jest ono samo z siebie nielogiczne, ponieważ jak powszechnie wiadomo zmiana ogniskowej nie ma najmniejszego związku ze zmianą punktu widzenia. I ani przebieranie nogami nie zastąpi zooma, ani zmiana ogniskowej nie zastąpi szukania ciekawego punktu widzenia.

Na koniec - słynne określenie: "zdjęcia wyszły" albo "zdjęcia nie wyszły" to oczywiście określenia stare jak świat, ale cały czas potrafią rozbroić kogoś, kto zrobił zdjęcie, a nie "wyszło mu". W sumie nie ma co pisać - każdy wie jak to jest i według mnie najlepiej sprawę może podsumować tylko pewien rysunek, który kiedyś gdzieś tam widziałem i wybitnego autora niestety nie zapamiętałem. Udało mi się odtworzyć go po latach z pamięci (każdy się czasem trochę nudzi).



Z góry uprzedzam, że mój nauczyciel rysunku ma wszystkie terminy zarezerwowane na kilka lat do przodu!

Updated 10-07-2008 at 02:54 by pawel

Kategorie
Bez kategorii

Komentarzy

  1. Awatar jakubs
    Co prawda radzisz, zeby nie czytać, ale z premedytacją przeczytałem . A 'focenie' stało się modne, no bo nie wiąże się z innym staromodnym słowem 'odpowiedzialność' jak to robiło 'fotografowanie'... Focić można wszystko wszędzie w dowolny sposób, a fotografować niestety tylko gdzieniegdzie w pewnych sytuacjach i z zachwowaniem kilku zasad... a może to chodzi bardziej o to, czy się jest fotografem, czy focaczem ?
  2. Awatar Rycerz
    masz racje...też nie znosze tego słowa! zdecydowanie niesie negatywne skojarzenia!
  3. Awatar kalina
    Focenie też mnie przyprawia o ciary obrzydzenia.
    Ale "zoom w nogach" bardzo fajne, lubię je stosować!. Cóż z tego, ze nie jest w pleni realistyczne? Cóż z tego, ze żadnymi nogami nie osiągniesz 14mm? Czy naprawdę chodzi o taką aż dokładną akuratność?
  4. Awatar michaelsoncam
    Mysle ze termin "focenie" pochodzi od fociaka.
    Fociak z kolei to nic innego jak aparat fotograficzny po czesku. Generalnie wiecej luzu i usmiechu zycze.
  5. Awatar SlaWasII
    Focenie od fotka - można się spierać.
    Z zasadniczą róznicą między zoomem a przebieraniem nogami, się zgodzę.
    A że zdjęcia nie mają nóg, więc jak mogły wyjść inaczej niż w drugim znaczeniu tego słowa: udały się...
    Updated 04-02-2009 at 00:02 by SlaWasII
  6. Awatar havk
    jakubs dobrze mówi
  7. Awatar Keek
    Też nie lubię focenia, uwielbiam za to od czasu do czasu strzelić focię.
  8. Awatar Polikon
    Polacy jak to Polacy, zawsze starają się sobie życie uprzykrzać. Focić, krótko i zwięzło i wszyscy wiedzą, o co chodzi. A dlaczego nikt nie zwraca uwagi na słowo „ zoom „ jak właściwie to czytać zoom czy zóm. Przecież w naszym języku nie ma pisanego określenia „oo” a czytanego, jako „ó” lub „u” A jak czyta się jakiś artykuł to przy danym słowie nie ma adnotacji z jakiego języka wywodzi się dane słowo. Przypominają mi się stare czasy, kiedy to utworzono instytut nazewnictwa. I w tym instytucie płodzili takie określenia jak „Zwis męski ozdobny” Ktoś wie, co to jest. Polacy bardzo kochają wymawiać, zagraniczne pisane określenia tak jak to się wymawia w danym języku. Tylko, dlaczego inne narodowości mają to głęboko w czterech literach i wymawiają tak jak czytają. Jest jeden zawodnik żużlowy w Gdańskiej drużynie z trudnym do wymówienia nazwiskiem. Reporterzy łamią sobie języki i każdy inaczej wymawia jego nazwisko. A kibice mają swoje określenie i nikt się nie obraża a zwłaszcza sam zainteresowany.
    Jeśli skrócone określenie czegoś czy kogoś, nie obraża nikogo. To niby, dlaczego nie używać takiego nazewnictwa. A zwłaszcza jak dane słowo szybko „wpada” do pamięci.
    Ja jestem za Foceniem.