Gdzie jesteś gnido?
Autor:
| Data publikacji: 22-06-2012 o 12:39 | (4984 Odsłon)
Brak weny jest najgorszą możliwą karą dla kogoś, kto lubi pisać. To jak zabrać dziecku zabawkę, powiedzieć mężczyźnie, że amputowano mu „małego przyjaciela”, lub pozbawić ludzkość tlenu. Brak weny to kara za grzechy minionych dni i źle wykorzystanych okazji. Straciłam pazur, wypaliłam się. Nie chodzi o to, że mi się nie chce, bo chce mi się cholernie, ale nie mam pomysłu. Cierpię. Zjadłam już kiełbasę, nafutrowałam się magnezem, wypiłam cztery wiadra herbaty, a weny jak nie było tak nie ma. Próbowałam spać, stać na rękach, tańczyć, wychodziłam na balkon w piżamie i NIC. JEDNO WIELKIE NIC!!! Czyżbym się wypaliła? Rozumiem, że ostatnimi czasy miałam sporo do pisania, w zasadzie siedziałam i pisałam przez kilka dni non stop. Chodziłam spać o wschodzie słońca, bo jakoś inaczej nie dawałam rady. Nawet sprzątałam, co zdecydowanie mi się nie zdarza… Nie jestem w stanie napisać sensownego, uszczypliwego, sarkastycznego, inteligentnego i zabawnego tekstu. Totalne zero, dno, annus, koszmar itp… Mam nadzieję, że mi przejdzie. Może jestem zwyczajnie przemęczona, a proza życia przestała mnie bawić?
Obiecuję sobie i Wam, że gdy wena mnie już łaskawie odwiedzi, to przywiążę cholerę do krzesła i nie wypuszczę tak długo, jak tylko się da. A teraz wracam nauki, mojego nowego, nocnego nałogu.
Skontaktuj się z nami