Syndrom Trzeciego Roku
Autor:
| Data publikacji: 06-12-2010 o 14:08 | (3995 Odsłon)
Jestem bardzo poważną studentką, która w przerwach między Szujeckim i poważnymi pozycjami hippicznymi czytuje Twój Styl malując paznokcie na różowo. Mimo wrodzonego poczucia odpowiedzialności za globalne ocieplenie, staram się funkcjonować w miarę normalnie i rozwijać się na różnych polach.
Człowiek jest takim zwierzątkiem, które wybitnie lubuje się w usprawiedliwianiu swoich wad. Tłumaczymy sobie wszystko: złość, zazdrość, niecierpliwość czy lenistwo. Ostatnio jestem niepoprawnie leniwa, nie mam ochoty wstać nawet z łóżka. Najchętniej leżałabym całe dnie oglądając sufit i rozmyślając o wszystkim. Ten stan zaczyna mnie męczyć. Czuję jak coś dziwnego zżera mnie od środka, zupełnie jak podmiot liryczny Stepów Akermańskich i Bajdarów. Nie mam siły płakać, nie mam ochoty się śmiać, nie chcę nawet oglądać ludzi. Zostałam okradziona z radości życia, duchowo okaleczona i porzucona w najgorszym możliwym momencie. Do tego dochodzi jeszcze to moje dziwne poczucie odpowiedzialności i obywatelskiego obowiązku, które trzyma mój moralny kręgosłup w ryzach. Ktoś zasznurował mi gorset zbyt ciasno i chyba byłam to ja sama. Nie lubię środy na uczelni, nie lubię samej myśli że środa jest każdego tygodnia. Nie znoszę kapania wody z kranu, nawet jesiennych liści. Mam pustkę w sercu i głowie. Nie mogę oglądać filmów, które kiedyś lubiłam, czytać książek, słuchać muzyki. Musze się zresetować i zacząć wszystko od nowa. Targa mną dziwna ambiwalencja. Z jednej strony moja życie zmienia się na lepsze i powinnam akceptować to co nadchodzi, z drugiej jednak nie uporałam się z przeszłością i ona zabija mnie od środka...
Jeśli Syndrom Trzeciego Roku istnieje, to u mnie ożenił się z okresem rozpaczy i melancholii. Przepraszam, że tak smęcę, ale od dwóch miesięcy nie mam powodów do jakiejkolwiek radości. Zupełnie jakbym straciła część siebie. Na dodatek cały czas pluję sobie w brodę, że nie uporałam się z niektórymi sprawami szybciej. Może wtedy byłoby mi łatwiej.
A tak, telefon ma czkawkę lub milczy jak grób, bibliografii nie ma, pomysłu na pomysł nie ma, polotu nie ma, nawet makijażu nie ma! Jest coś i chyba się przepoczwarza... Chyba.
Chyba mam początki depresji o charakterze dwubiegunowym. Dziękuję życiowa sinusoido, że akurat teraz siedzisz pod kreską. Cholerna trygonometria!
Chciałabym przeprosić Shaddixxa, za to, że nieustannie mu smęcę, choć nie mam w zasadzie powodów. Chciałabym przeprosić moich rodziców, za to, że przez tyle lat musieli patrzeć, na to jak udaję, że jest dobrze, bo było mi wstyd przyznać się, że to nie prawda. Nawet moje zwierzęta chciałabym przeprosić za to, że jestem męcząca, dodając, że i vice versa
Skontaktuj się z nami