PDA

Zobacz pełną wersję : prawo do zdjec z pierwszej komuni pilne



fivetoone
22-05-2009, 07:37
Witam serdecznie

Mam nastepujacy problem a wiec wraz z bratem bylismy na pierwszej komuni robic zdjecia pani organizujaca ta impreze zgodzila zaplacic sie za czas poswiecony podczas robienia zdjec a nasteonie wystawilismy zdjecia w sklepie internetowym dla rodzicow gdzie moga zamowic kazde zdjecie indywidualnie o roznych rozmiarach. Podczas umawiana sie z pania organizujaca przyjecie wszystko zostalo jej powiedziane czyli ze zaplata jest za robienie zdjec a zdjecia bedzie mozna kupic przez internet z czego rodzice sa nie zadowleni i oczekuja na dostanie calosci zdjec za darmo na plycie wiec jesli ktos moze sie orientuje nad jakims przepisem mowiacym ze zdjecia sa wlasnoscia fotografa i ze nie musimy oddac im tych zdjec za darmo na co oni oczekuja bylbym wdzieczny znalazlem na forum podobny temat zacytuje

"1. Czy fotograf ślubny ma prawo nie oddać filmu / oryginalnych plików klientowi, a więc zatrzymać je dla siebie?
2. Czy fotograf musi oddać kopie filmu / oryginalnych plików klientowi?
Autor ma prawa autorskie do zdjęć, więc jeżeli klient (młodzi) chce te zdjęcia to musi je zakupić. Fotograf wcale nie musi ich oddać za darmo."
"1. Czy fotograf ślubny ma prawo nie oddać filmu / oryginalnych plików klientowi, a więc zatrzymać je dla siebie?
Tak.

2. Czy fotograf musi oddać kopie filmu / oryginalnych plików klientowi?
Nie."

pytanie czy wie ktos moze czy mozna podeprzec to jakimis konkretnymi punktami o prawach autorskich z gory serdecznie dziekuje i prosze o jaknajszybsza odpowiedz

jacek.gold
22-05-2009, 08:12
a jakaś umowa była podpisana?

Darsis
22-05-2009, 08:56
Jest jakaś umowa? Jak tak to ona zawiera obowiązki obu stron.
Jak nie ma to właściwie nie bardzo mogą was do czegokolwiek zmusić. Z drugiej strony wy nie możecie tych zdjęć w jakikolwiek sposób wykorzystać, bo przecież nie macie żadnych praw do wykorzystania wizerunku sfotografowanych osób.

fivetoone
22-05-2009, 09:35
chodzi o to ze umowy jako takiej nie bylo pani podpisala tylko ze pieniadze przekazane nam sa za robienie zdjec nie bylo tam nic o oryginalach badz tez kopi ale ludzia trzeba pokazac konkret ze zdjeci analeza do nas i jeli chca odbitki musza zaplacic za wybrane zdjecia jesli damy im zdjecia caly czas poswiecony tej imprezie zostanie niewynagrodzony a musimy pokazac im jakis paragraf mowiacy o wlasnosci zdjec czy ktos z was ma moze cos takiego lub wie gdzie moge znalesc

sokrates
22-05-2009, 09:42
znaczy że co? wzięliście forsę od "pani organizującej" i jeszcze chcecie drugi raz za odbitki? Tak to zrozumiałem z kontekstu - jeśli tak jest to rozumiem rodziców - oni zapłacili organizatorce - organizatorka wam a wy jeszcze chcecie raz kasę za zdjęcia brać.

Darsis
22-05-2009, 10:23
To w końcu jest jakaś umowa czy tylko podpisany rachunek za wykonywanie zdjęć ?
Przekazanie praw majątkowych do utworu (zdjęć) musi być na piśmie, pod rygorem nieważności, więc jęsli niczego takiego nie ma w umowie to zdjęcia są waszą własnością. Poszukaj sobie paragrafów w ustawie o prawie autorskim i prawie pokrewnym.

Ale przecież nikt nie płaci za samo to, że się łaskawie pojawiliście i fotografowaliście, tylko za efekty tego pod postacią zdjęć. Więc coś się im należy.

Nie wiem czy takie podchody z klientami mają sens. Teraz może załapiecie pare złotych więcej, ale w ogólnym rozrachunku to może się nie opłacić. Ja na miejscu rodziców/organizatora z takiego fotografa bym definitywnie zrezygnował i doradziłbym innym znajomym zrobić podobnie.

PS. Błagam, używaj jakichkolwiek znaków interpunkcyjnych. Ciężko wychwytuje się myśli z takiego jednorodnego słowotoku.

fivetoone
22-05-2009, 10:24
Tak zaplacone zostaly nam pieniadze za czas pracy gdzie mialy byc zdjecia z uroczystosci dodatkowo doszly zdjecia indywidualne grupowe oraz cala uroczystosc dzien proby. okreslilismy sie pani organizatorce ze te pieniadze sa za czas dojazdy a nie za zdjecia pieniadze ktore wzielismy to tylko maly procent z tego ile kosztuje taka impreza wiec sorki ale nie widz enic zlego w spryedayz indzwidualnej zdjec bo gdzie logika mamy kazdemu wywolac po 100 zdjeci i jeszcze do tego doplacic moje pytanie jest czyje sa prawa do tych zdjec i czy sa jakies przepisy mowiace o wlasnosci zdjec z gory dzieki za odpowiedz

Darsis
22-05-2009, 10:41
Jak pisałem, zdjęcia są waszą własnością chyba, że umowa mówi inaczej. A skoro umowy brak to chyba sytuacja jasna.
Aha, i nigdzie nie pisałem o wywoływaniu. Co najwyżej o przekazaniu części zdjęć w formie elektronicznej, ale tak naprawdę możecie postąpić jak chcecie. Dlatego takich rzeczach warto wcześniej pomyśleć i zawrzeć w jakimś pisemku.

JK
22-05-2009, 10:51
A co to znaczy, że zapłacono wam za czas pracy? Oznacza to między innymi, że wszystko co wytworzyliście w tym czasie jest własnością zleceniodawcy. On was zatrudnił na ten czas i wam za to zapłacił zgodnie z ustną umową. Jesteście autorami tych zdjęć (to nie podlega dyskusji), możecie je podpisać, ale prawa majątkowe do efektów waszej pracy ma zleceniodawca. Mogliście to robić na własne ryzyko, nie biorąc kasy za poświęcony czas i wtedy zdjęcia byłyby wasze, a tak są to zdjecia waszego autorstwa, którymi rozporzadzać może zleceniodawca, bo za ich zrobienie zapłacił.

I jeszcze jedno. To nie ma cech umowy o dzieło. Bardziej to przypomina zwykłe zlecenie. Moim zdaniem, jeśli zapłacono wam za czas pracy, to efekty tej pracy (wszystkie zdjęcia na płycie CD, czy innym nośniku) należy przekazać zleceniodawcy, bo są jego własnością.

fivetoone
22-05-2009, 13:30
a czy ktos moze podac jakies punkty podpunkty praw autorskich badz tez cos co przemawia za jedna ze stron

JK
22-05-2009, 13:38
Ale jakich praw autorskich?

Jesteś autorem tych zdjęć i zawsze będziesz. Natomiast, jeśli wykonałeś je w czasie, za który ci zapłacono, to prawa majątkowe należą do zleceniodawcy. To on może dalej sprzedawać twoje zdjecia. Przynajmniej tak to wygląda z twojego opisu sytuacji.

fivetoone
22-05-2009, 15:19
czyli w rezultacie moge dac im zdjecia rozdzielczosci 80x40 i powiedziec ze za to zaplacili jesli juz tak wchodzimy w szczegoly albo pryeswietlic zdjecia o ile dobrze rozumiem z tej rozmowy

JK
22-05-2009, 15:23
A nie lepiej było pomyśleć o tym przed robotą i podpisać stosowną umowę?

jacek.gold
22-05-2009, 15:27
czyli w rezultacie moge dac im zdjecia rozdzielczosci 80x40 i powiedziec ze za to zaplacili jesli juz tak wchodzimy w szczegoly albo pryeswietlic zdjecia o ile dobrze rozumiem z tej rozmowy

wynika z tego że dostałeś zlecenie na wykonanie reportażu i zgodziłeś się za jakąś tam kasę go zrobić więc teraz wypadało by się wywiązać z umowy i przekazać zdjęcia.
jeżeli chcesz wyjść na tarczy to przekaż pliki w normalnej wielkości i ewentualnie daj na każdym nie za wielki ale widoczny login czy mail bo dzięki temu może zdobędziesz nowych klientów a jak będziesz bił pianę to nie wskórasz za wiele a niesmak do Twej osoby pozostanie w pamięci

bukowy dziad
22-05-2009, 15:37
JK - a to nie dotyczy tylko przypadku umowy o prace? w przepisach stoi tak:

Roz 2. Art. 12. 1. Jeżeli ustawa lub umowa o pracę nie stanowią inaczej, pracodawca, którego pracownik stworzył utwór w wyniku wykonywania obowiązków ze stosunku pracy, nabywa z chwilą przyjęcia utworu autorskie prawa majątkowe w granicach wynikających z celu umowy o pracę i zgodnego zamiaru stron.
czyli nie dosc, ze umowa o prace, to jeszcze ten "zgodny zamiar stron" -> jesli umawiali sie, ze organizatorka placi im jakąs podstawe (coby na lodzie nie zostac jak gniotow narobia i rodzice nie beda chcieli zdiec kupic;) ), to mysle, ze spokojnie sie wybronia.

a takze Roz 5.Art41.1 2. Umowa o przeniesienie autorskich praw majątkowych lub umowa o korzystanie z utworu, zwana dalej licencją, obejmuje pola eksploatacji wyraźnie w niej wymienione.
Art. 45. Jeżeli umowa nie stanowi inaczej, twórcy przysługuje odrębne wynagrodzenie za korzystanie z utworu na każdym odrębnym polu eksploatacji.

Art. 53. Umowa o przeniesienie autorskich praw majątkowych wymaga zachowania formy pisemnej pod rygorem nieważności.


ktos w kazdym razie chce pocwaniakowac - albo chlopaki, albo organizatorka - nie mnie osadzac, bo nie bylem przy "umawianiu sie".

JK
22-05-2009, 15:45
Ale oni byli w pracy. Najęli się na określony czas w celu zrobienia określonych zdjęć i dostali za to umówioną kasę. Gdzie tu widzisz miejsce na jakieś licencje? Gdyby zrobili to na własne ryzyko i nie brali kasy za przepracowane godziny, to wtedy by mogła być jakaś tam licencja. To tak jak z redakcją, która najmuje faceta na zlecenie, ten facet ma przyjść w określone miejsce, być tam określony czas, robić zdjęcia i później je oddać, a kasę dostaje nie za wykorzystane zdjęcia, tylko za czas, przez który był do dyspozycji zleceniodawcy. Jak dla mnie to typowe zlecenie.

Borowa
22-05-2009, 15:55
no i Wilku wpadles w zasieki -

ogólnie - jeśli zawarłeś umowę nawet ustną że zrobisz zdjęcia reportażowe z komunii świętej - to masz takowe zdjęcia oddać - jeśli zaś nie określiłeś w jakim rozmiarze i wielkości - oddaj 480x640 czy 800x600 w dobrej ale nie najlepszej jakości plus do każdego dodaj znak wodny że to ty... wtedy masz z głowy że oddałeś zdjęcia w formie elektronicznej - każdy może sobie miniaturkę ściągnąć

Sprawa sprzedaży zdjęć - nie sprzedajesz praw do wizerunku (np do reklamy czy wydruków jakiś pamiątek związanych z tematem Komunii Świętej) więc nie musisz mieć zgody - zrobiłeś reportaż na tym się skup

Sprawa sprzedaży odbitek - no i tu jest problem - bo albo chcesz zrobić sobie dobry marketing albo masz ich dość wszystkich i każdego z osobna i jako firma w statusie masz zarabiać - wtedy sprzedajesz usługę - odbitki zdjęć za 10zł 10x15cm - tego nikt ci zabronić nie może - bo prawa autorskie i majątkowe masz TYLKO ty chyba że umowa stanowi inaczej

Tak czy owak jakiś smród już zaczyna być czuć (od strony rodziców i organizatorki) ludzie niezadowoleni dość że nikogo Ci nie przyślą to jeszcze 10ciu kolejnym nagadają, zadowolony klient przyniesie na tacy kolejnych..

jaś
22-05-2009, 16:10
ktos w kazdym razie chce pocwaniakowac - albo chlopaki, albo organizatorka - nie mnie osadzac, bo nie bylem przy "umawianiu sie".

myślę że zakombinowali wszyscy - organizator obiecał rodzinom że będą zdjęcia - i teraz udaje że zapłacił - wykonawca coś obiecał ale co to nie do końca wiadomo - jednym słowem dogadali się na gębę i każdy interpretuje na swoją korzyść. żeby prawa majątkowe przechodziły na pracodawcę to chyba musi być jakiś "stosunek pracy" pomiędzy zatrudnionym a zatrudniającym wątpię aby w tym przypadku coś takiego zachodziło ale moge się mylić.
Jak znam życie to zamawiający nie chciał się zgodzić na zapłacenie za konkret w stylu "jedno zbiorowe i dwa indywidualne w białym kartoniku za XX złotych" i ma co ma czyli nic.

Władca Pixeli
22-05-2009, 17:25
... czyli ze zaplata jest za robienie zdjec...
Jaki jest biznes dla organizatora płacić za coś, co nie przyniesie dla niego żadnego zysku.
Z drugiej strony wygląda to tak: ktoś wam płaci za przyjście, a wy po skończonej robocie stwierdzacie, że nie macie czasu i ochoty zarabiać więcej na tej imprezie.
I co z tego wynika?
Ktoś wam zapłacił za coś i nie musi dostać w zamian nic!

P.S.
Tak naprawdę to wy straciliście bardzo dużo, bo po takim zachowaniu nikt nie będzie chciał was więcej zatrudnić, a takie wieści rozchodzą się bardzo szybko i daleko.

Al Bundy
22-05-2009, 18:05
Ogólnie to dla mnie dziwna umowa i dziwne zachowanie. Nie przyszło by mi do głowy brać kasę dwa razy za to samo. Nie ważne czy czuł bym się pokrzywdzony - na drugi raz był bym mądrzejszy ale o czym mowa - dał bym foty dla spokoju...

A że kwota niższa niż zwykle to kosztuje? Chyba to wy ustalaliście cenę a nie ta kobitka to do kogo pretensje? Dziwię się jej że jeszcze was nie pozwała bo za usługę zapłaciła...

freefly
22-05-2009, 18:56
Z tego co napisałeś fivetoone, wygląda na to, że babka organizująca imprezę komunijną zrobiła w konia zarówno rodziców jak i fotografujących.
Tak naprawdę Ciebie jako fotografującego nie powinno obchodzić jak ta babka umawiała się z rodzicami.
Rodzice powinni dochodzić roszczeń od tej kobitki. A od Ciebie kupić odbitki.

Tu masz różnicę pomiędzy umową zleceniem, a umową o dzieło.

Podpisując umowę zlecenie przyjmujący zlecenie zobowiązuje się do dokonania określonej czynności dla dającego to zlecenie. Zleceniobiorca powinien działać samodzielnie. Pozwala to odróżnić umowę zlecenie od umowy o pracę, która wykonywana jest pod kierownictwem.
Jednak podstawowa różnica pomiędzy stosunkiem zlecenia a umową o dzieł to fakt, iż w umowie zlecenia - przyjmujący zlecenie ma wykonać dla zamawiającego pewne czynności, a w umowie o dzieło - zobowiązuje się do dostarczenia określonych wyników swojej pracy w postaci dzieła. Na nim ciąży ryzyko pomyślnego wykonania dzieła. Tylko wykonanie tego dzieła jest podstawą do żądania wynagrodzenia.
Podsumowując w odróżnieniu od umowy zlecenia, umowa o dzieło wymaga, by starania przyjmującego zamówienia doprowadziły do konkretnego, w przyszłości, indywidualnie oznaczonego rezultatu. Umowa zlecenia nie akcentuje tego rezultatu, jako koniecznego do osiągnięcia, nie wynik zatem (jak w umowie o dzieło), lecz starania w celu osiągnięcia tego wyniku, są elementem wyróżniającym dla umowy zlecenia, tj. przedmiotem istotnym.


Czyli sam fakt biegania w czasie trwania imprezy z aparatem jest podstawą do zapłacenia za umowę zlecenie, a nie efekt końcowy. Bo nawet gdy zdjęcia wyszły niezgodnie oczekiwaniami zamawiającego, to wynagrodzenie się i tak się należy.


Umowa zlecenie jest jedną z umów zawieranych na czas określonych, które dodatkowo oznaczają produkt czy usługę, którą pracownik musi wykonać. Umowa zlecenie została uregulowana w art. 734 - 751 Kodeksu Cywilnego i według znajdującego się tam zapisu polega na tym, że przyjmujący zlecenie zobowiązuje się do dokonania określonych czynności dla dającego zlecenie, za których ostatecznie efekt nie jest odpowiedzialny (odmiennie od umowy o dzieło, która jest tzw. umową rezultatu).

Sprzęt był Twój i karta pamięci Twoja, więc zdjęcia pod każdym względem autorskim i majątkowym są Twoją własnością.
Gdyby kobieta dała Ci aparat niezbędny do wykonania umowy zlecenia to zgodnie z:


Art. 741.k.c. Przyjmującemu zlecenie nie wolno używać we własnym interesie rzeczy i pieniędzy dającego zlecenie. Od sum pieniężnych zatrzymanych ponad potrzebę wynikającą z wykonywania zlecenia powinien płacić dającemu zlecenie odsetki ustawowe.


prawa majątkowe do zdjęć są jej i może robić z nimi co chce.

A jeśli chodzi o prawo do wizerunku.To wszyscy obecni byli świadomi, że robisz zdjęcia im i ich pociechom. Skoro nikt nie protestował, nie próbował Cię wyrzucić z imprezy lub nie wzywał policji, to domniemywa się, że wszyscy wyrazili zgodę.
Nie pstrykałeś z ukrycia, a jawnie.
Chyba, że zdjęcia naruszają ich dobra osobiste lub godność ( np. tatuś schlał się na komunii syna i spał przy stole lub pod).
Dlatego tym bym się nie przejmował.

A następnym razem nie rób nic na gębę, gdyż skutki taki umów kończą się często tak jak w Twoim przypadku.

Prawo prawem, ale od tego czy idziesz na kompromisy może zależeć, czy ktokolwiek będzie chciał z Tobą współpracować.
Sytuacja jest delikatna, bo dotyczy ukochanych dzieci rodziców, dla których zdjęcia będą pamiątką z ważnych dla nich wydarzeń, które nie powtórzą się więcej.
Trzeba postawić się w ich sytuacji, ponieważ zapłacili za coś czego nie otrzymali i rozumiem ich frustrację.

Uważam, że powinieneś iść na ustępstwa, bo od tego może wiele zależeć. Połaszczysz się na parę złotych, a nie weźmiesz pod uwagę tego, że złe opinie rozchodzą się szybko.

marszull
22-05-2009, 19:55
A ja nie do konca rozumiem.
Jest sobie baba, zleca Ci robote. Ustalacie cene. Ty robisz, baba placi. Ty oddajesz zdjecia. Rozstajecie sie w pokoju, Ty liczysz hajs, baba oglada sobie fotki.
Jesli w ktorym punkcie cos sie nie zgada to mnie popraw, ale jesli tak bylo to pretensje mozesz miec tylko do siebie.

Władca Pixeli
22-05-2009, 20:26
A ja nie do konca rozumiem.
Jest sobie baba, zleca Ci robote. Ustalacie cene.
Ale to była cena za to, że w danym dniu opłacało mu się wstać z łóżka i przyjechać na robotę. :mrgreen:

freefly
22-05-2009, 21:19
A ja nie do konca rozumiem.
Jest sobie baba, zleca Ci robote. Ustalacie cene. Ty robisz, baba placi. Ty oddajesz zdjecia. Rozstajecie sie w pokoju, Ty liczysz hajs, baba oglada sobie fotki.
Jesli w ktorym punkcie cos sie nie zgada to mnie popraw, ale jesli tak bylo to pretensje mozesz miec tylko do siebie.

Cały pic polega na tym, że baba wynajęła fotografa do zdjęć bez zdjęć, tylko po to, żeby pobiegał z aparatem i za to zapłaciła.
Po co miała płacić za usługę i za odbitki fotografowi i bujać się później ze sprzedażą tych odbitek, nie mając gwarancji, że wszystkie sprzeda. Stwierdziła, że fotograf niech się buja dalej ze sprzedażą.
Rodzice zapłacili babie za fotografa i fotograf był. Ale zdjęć nie ma. Bo trzeba kupić je indywidualnie od fotografa.

Ja tak przynajmniej zrozumiałe wywód fivetoone'a.

marszull
22-05-2009, 22:33
Do pobiegania to przeciez mogla wynajac jakiegos wlasciciela aparatu, a nie fotografa ;-)
ale teraz juz rozumiem :-)
Jeszcze tylko sie zastanawiam co to za baba, Organizator Komunii w skrocie O.K. :-) ?
W taki wypadku trzeba bylo wczesniej ustalic co ze zdjeciami.
I podstawa podpisac umowe w ktorej wszystko by bylo czarno na bialym, zeby pozniej nie wyjsc na dupka przed rodzicami.

PS Aha i odpowiedz na pytanie z posta, nie musisz niczego oddawac, ale moze w takim razie warto sie spotkac z rodzicami, zeby powiedziec co i jak.

krzysztof jot
22-05-2009, 23:40
tak sobie czytam - i generalnie to co istotne - to tu nie padło - kasa. Ile ta OK zapłaciła, ile jeszcze mozna zarobić, ile stracić ? Same odbitki - tak uczciwie to nie jest coś mega, no chyba ze liczysz po 15 zł za fote. 50 dzieci po 10 zdjęć - 500 zdjęć po 2.50 zł = 1250. Twoje koszty powiedzmy 500. No chyba ze był 200 dzieci i chcesz po 10 zł za odbitke...to jest jakas kasa. A ile dostałes. 200 zł ? 1000 zł ? bo to jednak ma znaczenie, moze nie prawne ale jednak - bo jak dostałeś 1000 i robi sie smród, a dzieci by ło 30 to ja bym dał to CD z solidnymi fotkami organizatorce i niech z tym robi dalej co chce. Należy skalkulowac zyski i straty i znaleźć wyjście dające mniejszy efekt uboczny na przyszłośc.