PDA

Zobacz pełną wersję : Ile czasu spędzasz nad obróbką zdjęcia przy kompie?



Al Bundy
03-07-2006, 13:28
W zwiazku z rozwijającym się w nieco inną stronę wątkiem o polarach ciekawi mnie zadane pytanie. Interesuje mnie czy naprawdę niektórzy zupełnie nie obrabiają zdjęć tylko dają do laba surowe? Podając odpowiedź zaokrąglajcie czas bo nie chodzi tutaj o minuty :)

ALF
03-07-2006, 13:50
imho ankieta jest źle skonstruowana...
bo nad jednym zdjęciem nie siedzę, a nad innym godzinę...średnio płowy zdjęć nie obrabiam, a 25% tylko kadruję...natomiast reszta wymaga mniejszej lub większej obróbki, ewentualnie wykoszowania :D

Al Bundy
03-07-2006, 13:56
ALF, znów się czepiasz :D Zakładam że kadry i ekspozycja w miarę wyjdą... Co dalej? Poprostu to uśrednijcie :D Jedni walą po 1000 zdjęc tygodniowo więc na obróbkę mogą nie mieć czasu i 1 minuta wystarczy - inni 10 tygodniowo i nad każdym siedzą godzinę...

Marcin Stawiarz
03-07-2006, 14:50
dla mnie to czysta przyjemnosc po udanym plenerze zasiasc do komputera i obrobic zdjecia tak jak ja chce zeby wygladaly, a nie tak jak aparat je widzi. tyle.

Al Bundy
03-07-2006, 15:04
All my life who am i?, masz browara :D

Alf to chyba tam dobija cyferki fo ankiety bo już 3 osoby zadowalają się surowcem z matrycy :D

ALF
03-07-2006, 15:13
ALF nie głosował (vide post wyżej), ALF ma zamiatanie na głowie, a nie takie duperelki :D

Nikoforumowicz
03-07-2006, 21:17
Obróbka komputerowa zdjęcia niestety (bo jednak zabiera to czas) jest potrzebna.
Pozwala ona na wydobycie wielu elementów obrazu, które tylko z powodów (czytaj: ograniczeń) technicznych nie są widoczne na zdjęciu tzw. raw (czytaj surowym). Komputerowa obróbka jest błędnie interpretowane przez wielu jako zafałszowywanie rzeczywistości. Tak naprawdę rozsądna ingerencja (czytaj: poprawa) pozwala właśnie na prawidłowe pokazanie/odzwierciedlenie rzeczywistości.
Jestem oczywiście za. A czas poswiecany jest różnie - przyjmijmy średnio 3 minuty.

zloty_2000
03-07-2006, 23:16
W zasadzie to nie ingeruje w zdjecia, robie w jpg'ach i jedyna obrobka to skalowanie zdjecia do wymagan netu plus ich wyostrzenie po zmniejszeniu i to tyle, czasem wyjatkowo kadruje jednak staram sie robic zdjecia aparatem a nie aparatem z wyraznym wsparciem kompem... POZDRAWIAM

madmips
04-07-2006, 00:24
jak siadam do obróbki to czas staje w miejscu :)

ALF
04-07-2006, 10:30
Komputerowa obróbka jest błędnie interpretowane przez wielu jako zafałszowywanie rzeczywistości.

zapomniałeś dopisać "nadmierna"...nawet ortodoksyjni fotograficy tolerują psucie zdjęcia, ale rozsądne...a jeśli już przekraczamy granicę rozsądku to uciekamy od fotografi w kierunku grafiki fotograficznej - co samo w sobie nie jest złe, wymaga tylko właściwego nazwania tego co się robi :P

Nikoforumowicz
04-07-2006, 15:20
...nawet ortodoksyjni fotograficy tolerują psucie zdjęcia, ale rozsądne...

zapomniałeś wziąć psucie w cudzysłów

Czornyj
04-07-2006, 15:42
Ile czasu spędzasz nad obróbką zdjęcia przy kompie?
Całe życie

zapomniałeś dopisać "nadmierna"
Nie ma czegoś takiego, jak "nadmierna" obróbka. Jest albo dobra, albo zła. Mój Masta' mawiał, że wykonanie zdjęcia jest jedynie czynnością wstępną, a tak naprawdę fotografia zaczyna się w ciemni. "Ortodoksyjni fotograficy" - wrogowie PS-a i inszych NC-ków powinni mieć na uwadze, że w fotografii nie istnieje coś takiego, jak zdjęcie "nieobrobione" i to niezależnie od tego czy rozpatrywać fotografię cyfrową, czy analogową.

Nawet jak sobie beztrosko pstrykają jpegi, to w tak zwanym międzyczasie procesory sygnałowe ich aparatu dokonują intensywnej obróbki - a mianowicie interpolują, lekko wyostrzają i dokonuje korekty kontrastu i balansu barw. Jeśli zatem ktoś puszy się i szczyci że zdjęć nie obrabia, to nie tyle jest ortodoksem, co po prostu niedouczonym bałwanem nieświadomym tego co czyni...

JK
04-07-2006, 17:52
Czornyj, nie denerwuj się. :wink: Oni częściowo mają rację. W czasach analoga można było sobie przynajmniej pooglądać nie wywołane negatywy :lol:, a ta cholerna cyfra nawet na to nie pozwala. Wszystko musi przetworzyć, i to zanim się zdąży puścić spust migawki :D

Nikoforumowicz
04-07-2006, 18:32
Czornyj, nie denerwuj się. :wink: Oni częściowo mają rację.

Jaką częściową? ALbo rację albo nie. To trochę tak jak by mieli (oni- analogowcy) większą a cyfrowcy mniejszą (ale nadal rację). Myślę, że to co denerwuje tzw. analogowców to fakt m.in., że:
1. wiedza dotąd tajemna stała się ogólnie dostepna
2. wielu młodych amatorów-fotografów jest bieglejsza od starych-profesjonalistów szczególnie w zakresie obsługi komputera i wielu programów graficznych
3. zyski finansowe związane z wykonywaniem i wywoływaniem zdjęć znacznie spadły
4. przyzwoity cyfrowy sprzęt pozwala na wykonywanie całkiem przyzwoitych fotografii dotychczas dostępnych profesjonalistom.

Zgadzam się też z Czornyj`em, że przeciwni obróbce (czytaj: poprawie) zdjęcia mogą przeciwni być tylko Ci, którzy nie wiedzą jak z dostępnych narzędzi korzystać i jakie możliwości programy graficzne dają.

Niestety nie wiedzą co czynią... (i co tracą). Ale muszą chyba dojrzeć sami.

Czornyj
04-07-2006, 19:00
Nikoforumowicz, ja tu wcale nie piję do analogowców. To zwykle właśnie osoby nie znające analogowego warsztatu ciemniowego, technik szlachetnych i takie, które nigdy w życiu pędzelka retuszerskiego w ręce nie miały kręcą nosem na obróbkę komputerową, bo przeświadczone są o swoiście "polaroidalnym" charakterze fotografii analogowej.

Nikoforumowicz
04-07-2006, 19:08
Czornyj, Wcale nie uważam, że pijesz a szczególnie tu, na forum. Część Twoich postów jest całkiem do rzeczy... :)

JK
04-07-2006, 19:15
Nikoforumowicz, a jeśli ktoś pije :wink:, to jego posty nie mogą być do rzeczy? :lol: :lol: :lol:

Nikoforumowicz
04-07-2006, 19:20
Mogą, a w niektórych tzw. przypadkach tylko dlatego są dobre. :)
Ale chyba odchodzimy od tematu i zasmiecamy forum.
Pozdro.

pebees
04-07-2006, 21:38
(..) fotografia zaczyna się w ciemni. (..)

Fotografia jest jak seks.. powstaje w głowie ;-)

Czornyj
04-07-2006, 23:42
Fotografia jest jak seks.. powstaje w głowie ;-)
powstaje w głowie, ale potem przenosi się na nieco bardziej trywialną płaszczyznę i aby był naprawdę dobry potrzeba wiele cierpliwości i zrozumienia.

madmips
04-07-2006, 23:46
czornyj - a jak slaby retusz to tez potrzeba duzo cierpliwosci i zrozumienia od odbiorcy ;)

Czornyj
04-07-2006, 23:50
...albo odbiorca niezaspokojony naszym poziomem retuszu poszuka sobie innego fotografa ;)

ALF
05-07-2006, 01:57
...nawet ortodoksyjni fotograficy tolerują psucie zdjęcia, ale rozsądne...

zapomniałeś wziąć psucie w cudzysłów

niczego nie zapomniałem...PSucie...czy trzeba aż tak żeby wszyscy zrozumieli?

[ Dodano: 2006-07-05, 02:22 ]


Ile czasu spędzasz nad obróbką zdjęcia przy kompie?
Całe życie

zapomniałeś dopisać "nadmierna"
Nie ma czegoś takiego, jak "nadmierna" obróbka. Jest albo dobra, albo zła.

nie zgadzam się...może być dobra i nadmierna...może być zła i nadmierna...w pierwszym przypadku wkraczamy w grafikę, w drugim w kicz (jeśli zamierzony, to inna inszość)...i to bez względu na to czym robimy, syfrą czy analogiem :D
może jeszcze sprecyzuję pojęcie "nadmierna" - to taka, która fałszuje rzeczywistość...i nie mam tu na myśli np podbicia kontrastu, ale np wystemplowanie krzaczorka, który stał na drodze do celu...


Nawet jak sobie beztrosko pstrykają jpegi, to w tak zwanym międzyczasie procesory sygnałowe ich aparatu dokonują intensywnej obróbki - a mianowicie interpolują, lekko wyostrzają i dokonuje korekty kontrastu i balansu barw. Jeśli zatem ktoś puszy się i szczyci że zdjęć nie obrabia, to nie tyle jest ortodoksem, co po prostu niedouczonym bałwanem nieświadomym tego co czyni...

nie dość, że bzdury opowiadasz, to jeszcze zaprzeczasz sam sobie...bo jesli przyjmiemy (jakiś czas temu sam to tłumaczyłeś), że fotografia analogowa nie różni się od cyfrowej...film zastąpiła matryca, a ciemnię komputer i fotolab...to zarówno aparaty cyfrowe jak i analogowe działają identycznie...światło wpada przez obiektyw na materiał światłoczuły i polega zapisowi...w efekcie otrzymujemy obraz, który albo podlega dalszej obróbc, albo zapisowi na papier...
być może jestem (podobnie jak paru znajomy fotografów) niedouczonym bałwanem, a 36 lat fotografowania mnie niczego nie nauczylo, ale 95% moich zdjęć z analoga nie podlega korektom podczas wywoływania (czyli przenoszenia na papier)...podobnie z syfry, ale tu już mam gorszy wynik bo tylko ok 50-60% zdjęć nie jest poddawanych obróbce przed przeniesieniem na papier...

JK
05-07-2006, 10:28
No to się doczekaliśmy. Moderzy się za łby wzięli. :wink: :D

Czornyj
05-07-2006, 10:53
ALF, bardzo cię przepraszam - być może zbyt dwuznacznie się wyraziłem, ale źle mnie zrozumiałeś - nie napisałem, że bałwanem jest ten, kto nie dokonuje obróbki, ale ten, kto się tym szczyci i robi z tego religię, kiedy jak na ironię coś tam zawsze jakiejś obróbce zostaje poddane.

Weź pod uwagę, że nawet w przypadku zdjęć z analoga przy wykonaniu odbitki podejmowanych zostaje szereg decyzji - po pierwsze jest to wybór filmu - negatyw/pozytyw, kolorowy/czarno-biały, neutralny/wysycony, po drugie metoda jego wywołania, po trzecie czas i sposób naświetlenia papieru i jego rodzaj. Nie wspomnę tu o bardziej zaawansowanych technikach ciemniowych.

W fotografii cyfrowej owe decyzje również trzeba podjąć, ale dlaczegoś jest to już uznawane za "OBRÓBKĘ", tymczasem prawda jest taka, że zawsze jakaś "OBRÓBKA" się dokonuje - nawet przy standardowych ustawieniach mamy fabryczbnie wybrane: pewną przestrzeń barwną, kontrastowość, poziom nasycenia i wyostrznia zdjęcia.

Moja teza jest zatem następująca - nie istnieje coś takiego, jak nieobrobione zdjęcie, ponieważ zawsze szereg czynników ma ogromny wpływ na efekt końcowy widoczny na odbitce.

Co zaś do "nadmierności" - do osiągnięcia kiczowatego rezultatu komputer nie jest wcale konieczny. Rzeczywistość w fotografii zawsze jest zafałszowana: weźmy pierwszy z brzegu przykład - fotografia czarno-biała - cóż bardziej NIENATURALNEGO? Kto tak postrzega świat? Daltoniści?

A nawet jeśli weźmiemy pod uwagę fotografię kolorową, o najwierniej na świecie oddanych barwach i ogólnie tak werystyczną, jak to tylko możliwe - to co otrzymamy? Jeden wielki Fałsz i Ułudę! Dwuwymiarowy obraz nie odzwierciedla trójwymiarowej natury rzeczy, a idąc dalej - odziera ją z CZASU, pozbawia dynamiki, zmienności.

Skoro zatem i tak w szerszym ujęciu i z punktu widzenia Prawdy Absolutnej dokonujemy straszliwej zbrodni i gwałtu na rzeczywistości, to czymże jest przy tym głupie wystempelkowanie jakiegoś krzaczka? :lol:

szymony
05-07-2006, 11:06
w kwestii zasadniczej:
" Ile czasu spędzasz nad obróbką zdjęcia przy kompie ? "

ZA DUŻO ! ! !




Jaką częściową? ALbo rację albo nie. To trochę tak jak by mieli (oni- analogowcy) większą a cyfrowcy mniejszą (ale nadal rację). Myślę, że to co denerwuje tzw. analogowców to fakt m.in., że:
1. wiedza dotąd tajemna stała się ogólnie dostepna

Ta wiedza nigdy nie była tajema, trza tylko było chcieć do niej dotrzeć.


2. wielu młodych amatorów-fotografów jest bieglejsza od starych-profesjonalistów szczególnie w zakresie obsługi komputera i wielu programów graficznych

I dlatego kładzie lache na podstawową wiedzę, bo po cholerę i tak się w kompie wyrzeźbi.


3. zyski finansowe związane z wykonywaniem i wywoływaniem zdjęć znacznie spadły

Masz jakieś dane statystyczne, czy wróżysz z fusów? Z moich skromnych obserwacji wynika że laby mają się dobrze i trzepią kapuchę tak jak wcześniej. Cyfra zagościła pod strzechy, ale foty przelwa sie dalej na papier, bo do babci nie zanosi się kompa jeno rameczkę z łobrozkiem.


4. przyzwoity cyfrowy sprzęt pozwala na wykonywanie całkiem przyzwoitych fotografii dotychczas dostępnych profesjonalistom.

True. Tylko nakłady finansowe się troszkę inaczej rozkładają.


Zgadzam się też z Czornyj`em, że przeciwni obróbce (czytaj: poprawie) zdjęcia mogą przeciwni być tylko Ci, którzy nie wiedzą jak z dostępnych narzędzi korzystać i jakie możliwości programy graficzne dają.

Niestety nie wiedzą co czynią... (i co tracą). Ale muszą chyba dojrzeć sami.

Równie dobrze można odwrócić sytuację i powiedzieć że:
Tylko Ci co niewiele widzą po za rantami monitora komputerowego i nie mają bladego pojęcia o analogu spisują go na straty. Niestety nie wiedzą co czynią i tracą. Ale chyba muszą dojrzeć sami.

Mam i korzystam z jednej i drugiej technologii. Dziś więcej robię digitalem (taki lajf), ale najwięcej frajdy dawała i daje mi ciemnia.

JK
05-07-2006, 11:12
Czornyj, ALF, dajcie już spokój. Przecież każdy myślący czytacz tego forum wie o co chodzi jednemu i drugiemu z Was.

Czornyj, a to wystemplowanie krzaczka, jeśli oczywiście krzaczek był nieduży :wink:, to taka mała podróż do przeszłości - do czasu kiedy krzaczka jeszcze nie było. :D

szymony
05-07-2006, 11:13
Moja teza jest zatem następująca - nie istnieje coś takiego, jak nieobrobione zdjęcie, ponieważ zawsze szereg czynników ma ogromny wpływ na efekt końcowy widoczny na odbitce.



Istnieje coś takiego, jak nieobrobione zdjęcie, nazywa się to "obraz utajniony".
Tylko troszkę trudno się go ogląda :mrgreen:

JK
05-07-2006, 11:18
To zupełnie jak z teczkami utajnionych współpracowników. :mrgreen:

Al Bundy
05-07-2006, 11:40
Tak czy siak widzę że Czornyj mi bardziej odpowiada w sposobie myślenia :D

Wracając do ankiety to już wyraźnie widać że albo mamy sporo profesjonalistów w grupie ktrzy obrabiać nie muszą albo ludzie Ci zupełnie nie wiedzą co można ze zdjęć wyciągnąć... Nie wyobrażam sobie oddając zdjęcia ślubne spędzić przy każdym mniej niż 10- 15 minut. Nie dlatego że spierdzieliłem kadr czy ekspozycję - poprostu uważam że należy powycinać te pryszcze, wytrzec pot z twarzy czy poprawić cienie...

szymony
05-07-2006, 11:43
To zupełnie jak z teczkami utajnionych współpracowników. :mrgreen:

Cicho nie tak głośno, bo zaraz się okaże ze analaog jest z tzw "UKŁADU" :mrgreen:

Al Bundy
05-07-2006, 11:44
W innym miejscu zapodałem ankietę o landszaftach. Skoro tak mało ludzi obrabia lub poświeca na to tak mało czasu to jak to jest że najbardziej podobają się wg tej ankiety zdjęcia nad którymi musiałem posiedzieć? Im dłużej siedziałem tym bardziej się podobają a "prawie hdr" jest najlepiej postrzegany...hmmm....

Nikoforumowicz
05-07-2006, 11:49
w kwestii zasadniczej:
" Ile czasu spędzasz nad obróbką zdjęcia przy kompie ? "

ZA DUŻO ! ! !
A w ciemni, w oparach to za duzo nigdy nie było? Każda metoda ma swoje minusy i negatywny wpływ, chociażby na zdrowie.





Jaką częściową? ALbo rację albo nie. To trochę tak jak by mieli (oni- analogowcy) większą a cyfrowcy mniejszą (ale nadal rację). Myślę, że to co denerwuje tzw. analogowców to fakt m.in., że:
1. wiedza dotąd tajemna stała się ogólnie dostepna

Ta wiedza nigdy nie była tajema, trza tylko było chcieć do niej dotrzeć.
Ale dostępna dla mniejszego grona (mniej książek, warsztatów, internetu itp). Ciemnie nie były tak popularne jak teraz komputery, prawda?



2. wielu młodych amatorów-fotografów jest bieglejsza od starych-profesjonalistów szczególnie w zakresie obsługi komputera i wielu programów graficznych

I dlatego kładzie lache na podstawową wiedzę, bo po cholerę i tak się w kompie wyrzeźbi.

Znajomość podstaw obróbki graficznej nie wyklucza znajomości i chęci poznania chociażby podstaw fotografowania. Twoje założenie jest z gruntu nieprawdziwe i niesprawiedliwe.



3. zyski finansowe związane z wykonywaniem i wywoływaniem zdjęć znacznie spadły

Masz jakieś dane statystyczne, czy wróżysz z fusów? Z moich skromnych obserwacji wynika że laby mają się dobrze i trzepią kapuchę tak jak wcześniej. Cyfra zagościła pod strzechy, ale foty przelwa sie dalej na papier, bo do babci nie zanosi się kompa jeno rameczkę z łobrozkiem.
Trochę przyznaję wróżę. Ale w porównaniu z potencjalnymi zyskami w hipotetycznej sytuacji wywoływania wszystkich zdjęć...? Coraz mniej. Spytajmy na forum ile mniej więcej % zdjęć wywołujemy/drukujemy? Chyba w przyszłości, już nie tak dalekiej, tendencja ta jeszcze bardziej się zarysuje.



4. przyzwoity cyfrowy sprzęt pozwala na wykonywanie całkiem przyzwoitych fotografii dotychczas dostępnych profesjonalistom.

True. Tylko nakłady finansowe się troszkę inaczej rozkładają.
Tu w pełni zgoda.



Zgadzam się też z Czornyj`em, że przeciwni obróbce (czytaj: poprawie) zdjęcia mogą przeciwni być tylko Ci, którzy nie wiedzą jak z dostępnych narzędzi korzystać i jakie możliwości programy graficzne dają.

Niestety nie wiedzą co czynią... (i co tracą). Ale muszą chyba dojrzeć sami.

Równie dobrze można odwrócić sytuację i powiedzieć że:
Tylko Ci co niewiele widzą po za rantami monitora komputerowego i nie mają bladego pojęcia o analogu spisują go na straty. Niestety nie wiedzą co czynią i tracą. Ale chyba muszą dojrzeć sami.

Mam i korzystam z jednej i drugiej technologii. Dziś więcej robię digitalem (taki lajf), ale najwięcej frajdy dawała i daje mi ciemnia.

....warto to zachować a za rok, dwa sam zobaczysz. Poza tym nie pisałem o "analogowcach" tylko o "cyfrowcach", którzy nie poznali jeszcze zalet poprawiania zdjęć.
Pozdrawiam serdecznie. :)

ALF
05-07-2006, 12:04
ALF, bardzo cię przepraszam - być może zbyt dwuznacznie się wyraziłem, ale źle mnie zrozumiałeś - nie napisałem, że bałwanem jest ten, kto nie dokonuje obróbki, ale ten, kto się tym szczyci i robi z tego religię, kiedy jak na ironię coś tam zawsze jakiejś obróbce zostaje poddane.

jesteś inteligentnym facetem i doskonale wiesz o co mi chodzi...nie jest sztuką walnąć 1000 fotek w ykend, a później siedzieć godzinami nad ich obróbką...sztuką jest tak zrobić zdjęcia, aby zminimalizować dalszą ingerencję w materiał zapisany na materiale światłoczułym...i nie ma tu różnicy czy to klasyk, czy syfrak :D


Weź pod uwagę, że nawet w przypadku zdjęć z analoga przy wykonaniu odbitki podejmowanych zostaje szereg decyzji - po pierwsze jest to wybór filmu - negatyw/pozytyw, kolorowy/czarno-biały, neutralny/wysycony, po drugie metoda jego wywołania, po trzecie czas i sposób naświetlenia papieru i jego rodzaj. Nie wspomnę tu o bardziej zaawansowanych technikach ciemniowych.

zgoda...i jest to naturalna kolej rzeczy, czyli dobór środków technicznych zmierzających do prawidłowego naświetlenia materiału światłoczułego, a nie obróbka [nadanie nowych cech przedmiotowi obrabianemu...Obróbka jest procesem przetwarzania surowca w końcowy produkt. Obróbki dokonuje się za pomocą narzędzi]


W fotografii cyfrowej owe decyzje również trzeba podjąć, ale dlaczegoś jest to już uznawane za "OBRÓBKĘ", tymczasem prawda jest taka, że zawsze jakaś "OBRÓBKA" się dokonuje - nawet przy standardowych ustawieniach mamy fabryczbnie wybrane: pewną przestrzeń barwną, kontrastowość, poziom nasycenia i wyostrznia zdjęcia.

i tu się z tobą zgadzam, ale dalej nie mieścisz się w standarcie definicji słowa obróbka :P dobór przestrzeni barwnej, i innych ustawień aparatu, to dobór identyczny (no mniej, więcej :D) jak dobór odpowiedniego filmu...czyli dobór środków technicznych itd...


Moja teza jest zatem następująca - nie istnieje coś takiego, jak nieobrobione zdjęcie, ponieważ zawsze szereg czynników ma ogromny wpływ na efekt końcowy widoczny na odbitce.

a tu się nie zgadzam...zdjęcie NIEOBROBIONE, czyli nie nadanie nowych cech przedmiotowi obrabianemu, podlega klasycznemu przerobowi technologicznemu, natomiast jakakolwiek ingerencja w ten proces np forsowanie w klasyku, czy kontrastowanie w syfraku, a nawet zwykłe kadrowanie jest już obróbką rozumianą w fotograficznym języku, bo proces klasyczny jest też obróbką, ale bez ingerencji fotografa, który w myśl założeń spełnił już swoją powinność prawidłowo naświetlając i kadrując zdjęcie :D


Co zaś do "nadmierności" - do osiągnięcia kiczowatego rezultatu komputer nie jest wcale konieczny. Rzeczywistość w fotografii zawsze jest zafałszowana: weźmy pierwszy z brzegu przykład - fotografia czarno-biała - cóż bardziej NIENATURALNEGO? Kto tak postrzega świat? Daltoniści?

zgadzam się, kiczowatość da się osiągnąć zarówno w ciemni jak i na kompie :D
natomiast przykład fotografii b&w nie jest dobry...bo praca na flimie b&w jest naturalnym wykorzystaniem możliwości technologicznych, podobnie wykorzystanie takich możliwości syfraka, ale już odkoloryzowanie zdjęcia do skali szarości jest obróbką i ingerencją w zapisany materiał...
na marignesie...daltonizm nie objawia się widzeniam b&w, ale zaburzeniami w widzeniu kolorów czerwonego i zielonego...tak na marginesie :P


A nawet jeśli weźmiemy pod uwagę fotografię kolorową, o najwierniej na świecie oddanych barwach i ogólnie tak werystyczną, jak to tylko możliwe - to co otrzymamy? Jeden wielki Fałsz i Ułudę! Dwuwymiarowy obraz nie odzwierciedla trójwymiarowej natury rzeczy, a idąc dalej - odziera ją z CZASU, pozbawia dynamiki, zmienności.

tu się nie zgadzam...fotografia ma zatrzymać czas i może mieć cechy dynamiczne, a ponieważ zmiennosć jest zaprzeczeniam zatrzymania, to argument jej braku jest argumentem chybionym :P
jako dobry fotograf, doskonale wiesz, że trójwymiarowość (pomijam japońskie trójwymiarówki :D) osiąga się poprzez odpowiedni dobór tła, wykorzystanie światła oraz kolejnych planów zdjęcia, choć faktycznie osiągniecie zamierzonego celu jest bardzo trudne i najczęściej kończy się niepowodzeniem (patrz zdjęcia gór, choć najlepsi fotograficy, czekający tygodniami na odpowiednie światło pokazali, że nie jest to niemożliwe :D), tak więc ten efekt można by nazwać efektem pseudotrójwymiarowości


Skoro zatem i tak w szerszym ujęciu i z punktu widzenia Prawdy Absolutnej dokonujemy straszliwej zbrodni i gwałtu na rzeczywistości, to czymże jest przy tym głupie wystempelkowanie jakiegoś krzaczka? :lol:

jest naruszeniem zastanej rzeczywistości w sensie materialnym...każdy człowiek wie czym jest fotografia b&w i jeśli zobaczy takie zdjęcie uzna jer za rzeczywiste odwzorownie tematu bez wykorzystania kolorów...natomiast jeśli wystemplujesz krosty z twarzy modelki i dasz takie zdjęcie na reklamówkę, to nie dość, że fałszujesz rzeczywistość, to jeszcze oszukujesz klienta, do którego adresowane jest to zdjęcie...

szymony
05-07-2006, 12:11
Ale dostępna dla mniejszego grona (mniej książek, warsztatów, internetu itp). Ciemnie nie były tak popularne jak teraz komputery, prawda?

Guzik prawda. Prawie w każdej szkole, domu kultury, czy sołtysa było koło fotograficzne, a biblioteki były i są wszędzie. Dziś kompy mimo że coraz bardziej powszechne nie zagościły jeszcze do wszystkich szkół, czy domu rolnika. A jeżeli już są to nie sądzę by na dzień dobry miały na pokładzie Pakiet do obróbki grafiki.



Znajomość podstaw obróbki graficznej nie wyklucza znajomości i chęci poznania chociażby podstaw fotografowania. Twoje założenie jest z gruntu nieprawdziwe i niesprawiedliwe.
Może i założenie nieprawdziwe i niesprawiedliwe, jednak faktem jest że żaden szanujący się analogowiec nie twierdzi że aparat mu "niedoświetla". O miszczach którzy rwą se kudły z łba bo ma lub nieostre tło nie pomnę, wystaczy poczytać choćby to forum.

[ Dodano: 05-07-2006, 12:18 ]


A w ciemni, w oparach to za duzo nigdy nie było? Każda metoda ma swoje minusy i negatywny wpływ, chociażby na zdrowie.

Swego czasu robiłem szychty w ciemnii min 24h. Rekord wyniósł coś cirka 72h. Babrałem się po łokcie w TSSie i popijałem utrwalaczem. Żyję i mam się dobrze (pracuje w dość specyficznym zakładzie, co jakiś czas podłączają mnie i patrzą jak się wychylam
:wink: . Jak do tej pory (odpukać) wszystko ze mną ok.
Za to praca przy kompie na me słabe oczka raczej pozytywnego wpływu nie ma.

ALF
05-07-2006, 12:22
Tak czy siak widzę że Czornyj mi bardziej odpowiada w sposobie myślenia :D
... Nie wyobrażam sobie oddając zdjęcia ślubne spędzić przy każdym mniej niż 10- 15 minut. Nie dlatego że spierdzieliłem kadr czy ekspozycję - poprostu uważam że należy powycinać te pryszcze, wytrzec pot z twarzy czy poprawić cienie...

najlepszy sposób na zrobienie z ludzi porcelanowych laleczek :D
ale masz trochę racji...przy zdjęciach ślubnych i podobnych trzeba trochę więcej popracować nad nimi...co nie zmienia postaci rzeczy, czyli odpowiedniego doboru światła, kadru itd w momencie naciskania spustu migawki :D

Nikoforumowicz
05-07-2006, 12:29
Szymony!
No cóż, przyznaję, że masz trochę racji ale przyznaj, że świat się zmienia i mój punkt widzenia też zawiera trochę prawd tzw. oczywistych i faktów. Na szczęście można się pieknie różnić w poglądach.

szymony
05-07-2006, 12:40
Szymony!
No cóż, przyznaję, że masz trochę racji ale przyznaj, że świat się zmienia i mój punkt widzenia też zawiera trochę prawd tzw. oczywistych i faktów. Na szczęście można się pieknie różnić w poglądach.
Oczywiście. I dlatego staram się przede wszystkim nie wpadać w skrajności. Jest stare i nowe, a nie, be i dobre :mrgreen:

[ Dodano: 05-07-2006, 12:48 ]

Nie wyobrażam sobie oddając zdjęcia ślubne spędzić przy każdym mniej niż 10- 15 minut. Nie dlatego że spierdzieliłem kadr czy ekspozycję - poprostu uważam że należy powycinać te pryszcze, wytrzec pot z twarzy czy poprawić cienie...

I gdzie tu koronny argument wielbicieli digitali, a mianowicie szybkość, czy wręcz natychmiastowość cyfry :mrgreen:
Szybciej machne E-6, czy nawet C-41 i dalej na papiór niż Ty obrobisz digitała do albumu :wink:
Się nie czepiam, tylko stwierdzam fakty. Sam śluby robie cyfrą, a później rzeźbię jak głupi. A mało kto to widzi.

Czornyj
05-07-2006, 13:09
ALF -oczywiście zgadzam się z postulatem, że wstępną robotę należy wykonać dobrze, a nie liczyć na litość ze strony fotoedytorstwa. W kilku pozostałych punktach jednak się nie zgadzam.


i jest to naturalna kolej rzeczy, czyli dobór środków technicznych zmierzających do prawidłowego naświetlenia materiału światłoczułego, a nie obróbka [nadanie nowych cech przedmiotowi obrabianemu...Obróbka jest procesem przetwarzania surowca w końcowy produkt. Obróbki dokonuje się za pomocą narzędzi]

Jeżeli mam naświetlony film czarno-biały, to aby go wywołać muszę go OBROBIĆ. W procesie tym zmieniając stężenie wywoływacza, temperaturę i czas kompieli mogę negatywowi nadać taką kontrastowość, jaka mi się podoba. Następnie przy wykonywaniu powiększenia znowu mogę sterować kontrastowością odbitki, mogę ją wywołać jaśniej/ciemniej, mogę zrobić sobie "HDR-a" - wymaskować partie zdjęcia (wyciętym szablonem, lub choćby nawet ręką) i naświetlić je z różnymi czasami. Wreszcie gotową odbitkę mogę, a nawet muszę wypretuszować, bo zawsze jakiś syf na negatywie się trafi. Posługuję się tutaj szeregiem narzędzi - koreksem, powiększalnikiem, itp, nadaję materiałowi nową jakość, ergo - OBRABIAM. Z grubsza odpowiednikami tych narzędzi w fotografii cyfrowej są narzędzia elektroniczne.


tu się nie zgadzam...fotografia ma zatrzymać czas i może mieć cechy dynamiczne, a ponieważ zmiennosć jest zaprzeczeniam zatrzymania, to argument jej braku jest argumentem chybionym Razz
jako dobry fotograf, doskonale wiesz, że trójwymiarowość (pomijam japońskie trójwymiarówki Very Happy) osiąga się poprzez odpowiedni dobór tła, wykorzystanie światła oraz kolejnych planów zdjęcia, choć faktycznie osiągniecie zamierzonego celu jest bardzo trudne i najczęściej kończy się niepowodzeniem (patrz zdjęcia gór, choć najlepsi fotograficy, czekający tygodniami na odpowiednie światło pokazali, że nie jest to niemożliwe Very Happy), tak więc ten efekt można by nazwać efektem pseudotrójwymiarowości
Obiektywnie fotografia to blaga - rozliczne metody ukazania trójwymiarowości czy dynamiki są w gruncie rzeczy rozczulająco bezradne, mało tego - oparte właśnie na KŁAMSTWIE i UŁUDZIE. Tak czy owak jest to medium odarte z wymiaru 3 i 4-tego i żadne kuglarskie sztuczki tutaj wiele nie pomogą. Skoro zaś natura jest czterowymiarowa, to dwuwymiarowa fotografia jest NIENATURALNA i jest to stwierdzenie logicznie nie do podważenia. Na podobnej zasadzie nienaturalna jest fotografia czarno-biała. Wspomniana przez ciebie desaturacja fotografii cyfrowej jest nienaturalna dla natury fotografii cyfrowej, nie zaś dla natury Natury, więc dogadajmy się najpierw o naturalność czego względem czego nam chodzi. W przeciwnym razie można dowieść, że wszystko jest naturalne i vice versa.


jest naruszeniem zastanej rzeczywistości w sensie materialnym...każdy człowiek wie czym jest fotografia b&w i jeśli zobaczy takie zdjęcie uzna jer za rzeczywiste odwzorownie tematu bez wykorzystania kolorów...natomiast jeśli wystemplujesz krosty z twarzy modelki i dasz takie zdjęcie na reklamówkę, to nie dość, że fałszujesz rzeczywistość, to jeszcze oszukujesz klienta, do którego adresowane jest to zdjęcie...

Takie stanowisko jest dla mnie nie do przyjęcia. Transponując je na inne dziedziny sztuki odrzucamy np. dokonania ibero-amerykańskiego Realizmu Magicznego, oniryczną prozę naszego Brunona Schultza, praktycznie całe współczesne dramatopisarstwo z rodzimym Witoldem Gombrowiczem na czele i 3/4 dorobku malarstwa europejskiego.

Przykład z krostami byłby dobry, gdyby wyretuszowana modelka była podpisana jako osoba uzdrowiona właściwościami owego kremu - wtedy byłoby to jawne oszustwo. Jest jednak oczywistą niemożliwością znalezienie do reklamy krostowatej modelki i wyleczenie jej krost reklamowanym specyfikiem, gdyż technicznie byłoby to cholernie trudne. Ładna buzia jest po prostu oprawą estetyczną produktu i nikt przy zdrowych zmysłach nie oczekuje, że zdjęcia przedstawiają skutek działania produktu. Tak samo jak piękna kobieta w reklamie samochodu nie obiecuje, że po tym jak żona do niego wsiądzie zamieni się w seksbombę, lub że w komplecie z pojazdem dostaniemy na własność niewolnicę.

ALF
05-07-2006, 13:45
oki...ja wyróżniam obróbkę klasyczną...czyli zmierzającą (w dużym uproszczeniu) do uzyskania zdjęcia papierowego w klasycznym procesie technologicznym, oraz obróbkę korekcyjną (maskowanie, stemplowanie, retusz itd), która poprawia niedociągnięcia fotografa oraz błędy technologiczne z pierwszej grupy...i tej drugiej się czepiam...jej nadmiar prowadzi na ogół do zbytniej ingerencji...owszem, w rękach mistrzów ciemni/psuja może to mieć uzasadnienie artystyczne podkreślające ich punkt widzenia świata, ale ja będę nazywał ten rodzaj fotografii - grafiką...
w każdym razie...jestem i bedę przeciwnikiem nadmiernej ingerencji w zdjęcia :D

naturalność fotografii polega nie na naturalności w jej samoistnej naturze, ale w jej odbiorze przez użytkownika...

wybacz, ale nie widzę związku między sklepami cynamonowymi i ferdydurke, a odbiorem fotografii b&w przez jej użytkownika...L'art pour l'art...czymże jest sztuka?...wkraczamy na niebezpiecznie grząski grunt rozważań filozoficznych :D
dla mnie fotografia jest oddawaniem zastanej rzeczywistości, choć przyznaję, że istnieje drugi nurt fotografii, który bawi się możliwościami tworzenia obrazu - nazwijmy go fotografią artystyczną i w niej jakiekolwiek ograniczenia nie istnieją, ale ja osobiście nie przepadam za tym nurtem...

Al Bundy
05-07-2006, 14:13
ALF, czy fotografując kobietę z intensywnie nałożonym makijażem to wg. Ciebie jest fotografia czy już grafika? To przecież też nie jest naturalne że twarz wypudrowana pozbawiona jest pryszczy i się nie świeci. Czasem tego nie da się zrobić i makijaż trzeba zrobić przy kompie. Zakładam że ktoś jest tak dobry w te klocki że efekt końcowy będzie identyczny - jak go wtedy ocenisz?

Czornyj
05-07-2006, 14:19
Mam na myśli to, że skoro w innych dziedzinach sztuki bardzo swobodne traktowanie rzeczywistości jest w zasadzie obowiązującą normą, to dlaczego akurat w fotografii musimy się kurczowo trzymać realizmu? Skoro Mehoffer wpiernicza do "dziwnego ogrodu" linearną, stylizowaną, ważkę i nikt dziś nie ma nic na przeciwko - to dlaczego w fotografii miałoby to być skandalem? Jeśli kubistyczne obrazy Picassa uznawane są za rzecz niebywale doniosłą, to jak jednocześnie można się wściekać na wywalenie z kadru głupiego krzaczka?

Oczywiście, jeśli fotografia pełni akurat funkcję dokumentalną, to tego typu siupy są nie na miejscu, ale jeśli nie, to ja nie widzę problemu. I tak długo, jak nie zaczniemy po tym bazgrać tuszem, to dla mnie nie jest to grafika, a fotomontaż, foto-collage, retusz, ale pozostaje to dla mnie fotografią, gdyż tkanką takiego obrazu pozostaje fotografia, nie zaś ślad narzędzia.

szymony
05-07-2006, 16:54
Oczywiście, jeśli fotografia pełni akurat funkcję dokumentalną, to tego typu siupy są nie na miejscu, ale jeśli nie, to ja nie widzę problemu. I tak długo, jak nie zaczniemy po tym bazgrać tuszem, to dla mnie nie jest to grafika, a fotomontaż, foto-collage, retusz, ale pozostaje to dla mnie fotografią, gdyż tkanką takiego obrazu pozostaje fotografia, nie zaś ślad narzędzia.

I chyba tu jest właśnie pies pogrzebany. Fotografia to bardzo szeroka dziedzina, mająca różne zastosowaqnia. Od dokumentu, przez reklamę, imieniny cioci zdzichy, po sztukę często awangardową. Inne dziedziny są nieco bardziej wyspecjalizowane. Pisarz płodzi swe wypociny piórem, kompem czy innym narzędziem, to zawsze z tego wychodzi tekst, malarz maluje i też zawsze wychodzą jakieś tam bochomazy, z rzeźbiarzem jest identycznie. A fotografia już dziś jest mylona z grafiką komputerową, może być sztuką Przez duże "S", jak również prostą dokumentacją agenta ubezpieczeniowego.

ALF
06-07-2006, 00:56
Al Bundy, makijaż jest naturalny dla kobiety...nieprawdaż? :P
nakładanie go sztucznie w programie jest ingerencją w rzeczywistość...przecież gdyby chciała ukryć krosty, nałożyła by makiaż :P

Czornyj, o widzisz...i tu jesteśmy bliżej :D choć trochę się zapętliłeś z tą grafiką, bo foto_GRAFIKA zawiera w sobie grafikę zdjęciową...i dobrze...nie mam nic do tego, tylko chcę żeby właściwie nazywano wynik końcowy...czasem grafika zdjęciowa może być całkiem interesująca, jak choćby na tym forum pokazywali już niektórzy mistrzowie psuja :P

szymony, zgadzam się z tobą...jest wiele dziedzin fotografii, a kazda ma przynależne cechy wspólne...np ostatnio robiłem dla proboszcza dokumentację fotograficzną kościoła pod kątem jego renowacji, zdjęcia na pożegnanie klas trzecich i zdjęcia ludzi siedzących na ławkach...kazde z tych zdjęć wymagało innego podejścia bo kazde jest z innej grupy, nie tylko tematycznej :P

tellerka
06-07-2006, 11:26
No właśnie, brakuje odpowiedzi "za dużo".
Jak sie robi slajda, to sie nie siedzi nad nim przy kompie ;)