PDA

Zobacz pełną wersję : Dziwna tendencja językowa



hedgehog
21-01-2008, 13:03
Poczyniłem, jak wydaje mi się, dosyć ciekawą obserwację. Mimo, iż fenomen obecny jest od dawna, ostatnio dopiero rzucił mi się w oczy, nie ukrywam, na tym właśnie forum (tendencja jednak jest ogólna, wystarczy obejrzeć np. plfoto czy jakikolwiek inny polskojęzyczny serwis - galerię).

Pytanie: dlaczego tak często widzę angielskojęzyczne tytuły zdjęć? Nie wiem, czy tylko w mojej ocenie, ale brzmi to strasznie infantylnie; widzi człowiek temat na przykład "Dogs of war" (to naprawdę przykład), a w środku zdjęcie psa cioci Jadzi. Ewentualnie (bez docinki do samego zdjęcia - proszę zauważyć) - "Angel" i kobieta ze skrzydłami anioła (czy więc "anioł" nie wystarczyłby?) tudzież "The doors" i drzwi (a człowiek już się Jimmy'ego Morrisona spodziewa, choć to dział "architektura").

Co takiego jest w języku angielskim, że przykuwa fotografów do tego stopnia, iż proste, jednoznacznie brzmiące tytuły (najczęście ciekawych, skądinąd, zdjęć) tłumaczą oni - czasem dość nieudolnie - na język Shakespeare'a?

Być może problem leży w tym, że angielskim posługuję się na co dzień i odzywa się we mnie tęsknota za językiem babci i dziadzia, aczkolwiek... Cóż, trudno mi zrozumieć tą modę.

Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Czy też zauważacie to i dziwi Was to/drażni? Nie wydaje Wam się, że czasem zdjęcie postrzegane jest nieco bardziej "arty" i awangardowo tylko przez obco brzmiący tytuł (lub też, że takie było - zupełnie niepowiedzione - zamierzenie autora)? Weźmy zdjęcie kosza na śmieci; "Kosz na śmieci" brzmiałoby pewnie dziwnie, zróbmy więc z tego "Trashcan full of rubbish" lub "The Trashcan" - i już, jak to w starym, dobrym Carmageddon "bonus za artystyczną impresję +50%" :)

Proszę zauważyć, że nie piję do nikogo osobiście, po prostu zastanawiam się, tak ogólnie. Co myślicie? Czy to efekt tęsknoty za Zachodem, pożądania tajemniczości, wesołości ogólnej czy czegoś jeszcze?

Chętnie podyskutuję.

Zdrówko!
Wojtek

Czornyj
21-01-2008, 13:14
Wg. mnie wynika to z lenistwa. Wymyślić w języku ojczystym dobry, frapujący tytuł zdjęcia jest trudno. Wystarczy więc napisać byle co po angielsku i nawet byle bzdet już wygląda przefachowo. Osobiście wolę, jak ktoś wpisuje gwiazdki, czy kropki. A już całkowicie żenujące są błędy w anglojęzycznych tytułach i bzdury wynikające ze stosowania kalek językowych.

No to sobie ponarzekałem i cały jestem happy end! :lol:

madmips
21-01-2008, 13:21
myślę, że to w nadziei, że większość jednak nie zna angielskiego i choć fotka się nie broni to może tytuł to pociągnie ;)
Ogólnie myślę, jednak, że po pierwsze wynika to z tego, że najpierw powstaje zdjęcie a potem ludzie starają się do tego
dorobić ideologię... a z polskim to jest różnie, teraz młodzież juz nie taka oczytana...
sam mam problem zawsze z tytułami, gdybym dał te same po angielsku to może byłłbym odbierany inaczej...

PaSkal
21-01-2008, 13:29
"Od zawsze" polscy artyści usiłowali robić różne rzeczy po angielsku. Ja akurat patrzę na stare płyty - tytuły tłumaczone na angielski, usiłują śpiewać po angielsku itp.

Myślę, że to nam zostało - taka chęć bycia bardziej "światowymi". W końcu jak na wrzutę.pl natknie się jakaś Annie Leibowitz czy inny David Doubilet i zobaczy tytuł zdjęcia po polsku, to nie będzie miał pojęcia o czym to jest!!!! A tu proszę, angielski tytuł i wszyscy wiedzą o co chodzi.

Wymyślić dobry tytuł w ogóle jest trudno w jakimkolwiek języku. Kiedy jeszcze "komponowałem" muzykę, zawsze miałem listę potencjalnych tytułów, które zapisywałem kiedy mi przychodziły do głowy. Potem dopasowywałem tytuł do utworu :-P

Jeszcze jedno, a propos komentarza hedgehoga (nicki też po angielsku, hę?! ;-) ) - nie razi mnie tytuł w jakimkolwiek języku, byle by był poprawnie napisany!

P.

hedgehog
21-01-2008, 13:31
Widzę więc, że nie tylko ja zwracam na to uwagę.... Ale Mniodki się z nas robią na starość ;)

bombel
21-01-2008, 13:54
Obawiam się, że to nie na starość.

Nie jestem specjalnym purystą językowym, i jak zajdzie potrzeba powiem coś po angielsku, a także nie stronię od słów obcych, jeśli nie mają odpowiednika - ale z dawnych czasów została mi spora niechęć na przykład do angielsko brzmiącego akcentowania przerywników typu aaa, yyy czy wtrącania przerywników: jak to będzie po polsku... Na ogół zresztą ludzie robiący takie wtręty mają akcent jak ze Słomnik*, a słownictwo jak z Grójca*, ale to już inna sprawa.

Myślę, że maniera o której piszesz rozpoczynając wątek ma źródło we wszystkim o czym mówią przedmówcy: lenistwie, marnym słownictwie, chęcią zaszpanowania, dorabianiem ideologii i tysiącu innych spraw. Rozgrzeszałbym jeszcze kogoś, kto żyje w angielskojęzycznym kraju i nie styka się z językiem ojczystym, ale nie 'Anglika' od dwóch miesięcy... :)

Jednak z drugiej strony basic English staje się powoli lingua terra (showbiz, sieć, komputery, sport) i będzie tego coraz więcej - obojętne, czy nam się to podoba, czy nie.



---------------------------------
* nie obrażając zacnych skądinąd mieszkańców Słomnik i Grójca

maciek_m
21-01-2008, 13:59
to sie ponglisz nazywa :-)
a dlaczego w tytulach? moim zdaniem brzmi dumniej :-)

PaSkal
21-01-2008, 14:01
Jeszcze inaczej - co wnosi do odbioru zdjęcia przez oglądającego fakt, że jego tytuł jest po angielsku?
To trochę jak pytanie "Dlaczego to zdjęcie jest czarno-białe?

"dumniej" - a jak dumniej brzmi "Dogs of war" od "Psy wojny"?
Jedno Shakespeare, drugie Szekspir.

hedgehog
21-01-2008, 14:07
Jeszcze inaczej - co wnosi do odbioru zdjęcia przez oglądającego fakt, że jego tytuł jest po angielsku? To trochę jak pytanie "Dlaczego to zdjęcie jest czarno-białe?

No właśnie. Czy wnosi cokolwiek, poza wrażeniem językowego zażenowania i sztuczności? Taki papierowy tygrys, ideologia dorabiana nowomową pongliszu... :)

Grzybu
21-01-2008, 14:44
A mnie się wydaje że i tak wszystkiemu winny jest McDonald's ;)

Bonzo
21-01-2008, 14:53
i ja się podpisze pod tymi ang.tyt :D totalna beznadzieja :) w końcu jesteśmy w Polszy a nie w Jukejach czy Juesejach :) tak to już jest poprostu przerost formy nad treścią ;) to samo tyczy się sprzętu itd :) co prawda ja mam w galerii chyba po Angielsku ale tylko nagłówek :D

ArtX
21-01-2008, 14:59
to samo tyczy się sprzętu itd :)
no wlasnie, wybaczcie maly OT - robicie zdjecia 'Nikonem' czy 'Najkonem' (pod warunkiem ze nie robicie czyms innym ;) )?

hedgehog
21-01-2008, 15:07
no wlasnie, wybaczcie maly OT - robicie zdjecia 'Nikonem' czy 'Najkonem' (pod warunkiem ze nie robicie czyms innym ;) )?

Nikonem. Nikon - tak brzmi mniej więcej prawidłowa wymowa, choć czasem oczywiście spotyka się Najkon, kwestia otwartości umysłu rozmówcy ;) Za Wikipedią:

"Nikon is pronounced differently around the world. The Japanese pronunciation of the name is /nikoɴ/, but in the United States people also use /ˈnaɪkɒn/ and /ˈnɪkɒn/."

Grzybu
21-01-2008, 15:14
no wlasnie, wybaczcie maly OT - robicie zdjecia 'Nikonem' czy 'Najkonem' (pod warunkiem ze nie robicie czyms innym ;) )?

Nikon to jeszcze pół biedy, ale ile fikcyjnych firm wyszłoby z wymowy LowePro ;) (był chyba nawet cały wątek o tym)

MayQ
21-01-2008, 23:22
Co do Najkona/Nikona to chyba na tym forum był wątek. Nikon to japońska nazwa i orginalna wymowa to coś w rodzaju "Niką" czy jakos tak... zresztą Tu (http://en.wikipedia.org/wiki/Nikon) jest pliczek ogg gdzie pani bardzo ładnie wymawia:) Ja robie zdjęcia Nikonem:) Tak samo jak mam bluze "Nike" a nie "Najki" bo Nike to bogini zwycięstwa. Zreszta był wiersz "Nike Która Się Waha" hehe:)

Co do zwrotów angielskich to hmm... Jako że na codzień mam styczność z tym językiem bo z wykształcenia jestem min filologiem (ale nie tylko), to az tęsknie do polskich nazw i słownictwa. Nie używam angielskich odpowiedników chyba że musze bo nie ma takiego słowa w naszym ojczystym języku. Teraz już nie ma kierownika tylko manager, sale,trendy, looknąć, performance, event, sorry, dizajn czy postprocessing. Przypomniała mi sie historia która dawno temu opowiadała moja pani prof na wykładzie. Otóż miała ona zajęcia na marketingu i tam uczyła angielskiego i zadała pytanie co studiują? Wiec wszyscy że marketing!! No właśnie marketing ale jak zapytała co to jest marketing to już nikt nie wiedział że to poprostu reklama:)
Świat się zmienia, ludzie się zmieniają wszytko idzie do przodu i język też sie zmienia. Jest to nieuniknione. Zresztą zawsze sie zmieniał i ewoluował, jednak teraz jest to bardzo widoczne i w moim odczuciu to naszemu ojczystemu językowi robi się krzywdę kalecząc go jakimiś wstawkami tylko dlatego bo fajnie brzmią. Dodatkowo to co napisał bombel te sztuczne przerywniki z pseudoangielskim akcentem typu yyyy, aaaa(m), eeee(m) i ci dwumiesięczni "Englanderzy" którzy jeszcze nie znają angielskiego a już kaleczą polski.
Nazwy angielskie, mimo że często są źle uzyte albo w ogóle bez sensu sa poprostu bardziej chwytliwe, krzykliwe i lepiej się sprzedają. Robia wrażenie na osobach, które zbytnio nie wiedza o co chodzi bo przeciez lepiej brzmi "Sales Manager" niż sprzedawca, akwizytor albo przedstawiciel handlowy no nie? Dodatkowo dochodzi jeszcze fakt, że świat jest coraz mniejszy odległości róznież, łatwość komunikacji i dostęp do informacji a język angielski stał się językiem miedzynarodowym lub interkontynentalnym jak kto woli.

Tak więc musimy sie po prostu przyzwyczaić bo nic na to nie poradzimy.
Co nie zmienia faktu że mnie to razi.

jacoslavgth
21-01-2008, 23:41
a ja uzylem takiego angielskiego tytulu "the doors", bo przez dlugi czas mieszkalem i pracowalem na wyspach - i kto mi zabroni? jezeli przedstawiam na fotografii typowe wyspiarskie drzwi w czasie kiedy jestem na wyspach to nie moge uzyc angielskiego zwrotu? bo co - bo ktos nie rozumie? bo brzmi lepiej? dla mnie brzmi lepiej, angielski jest bardzo dzwięcznym językiem i wszelakie tytuly brzmią lepiej

jacoslavgth
21-01-2008, 23:44
no wlasnie, wybaczcie maly OT - robicie zdjecia 'Nikonem' czy 'Najkonem' (pod warunkiem ze nie robicie czyms innym ;) )?

najkon wymawiają anglojęzyczni :)
wogole po co taki wątek, bicie piany kto jakich slow i jakiego języka uzywa, bez sensu

hedgehog
21-01-2008, 23:50
a ja uzylem takiego angielskiego tytulu "the doors", bo przez dlugi czas mieszkalem i pracowalem na wyspach - i kto mi zabroni? jezeli przedstawiam na fotografii typowe wyspiarskie drzwi w czasie kiedy jestem na wyspach to nie moge uzyc angielskiego zwrotu? bo co - bo ktos nie rozumie? bo brzmi lepiej? dla mnie brzmi lepiej, angielski jest bardzo dzwięcznym językiem i wszelakie tytuly brzmią lepiej

Nikt nie będzie ci niczego zabraniał, na tym polega artystyczna wolność, żeby każdy mógł zrobić sobie dobrze :) Ja będę oglądał wszystkie potencjalnie interesujące zdjęcia, nawet, jeśli fotkę wiadra z dziurą nazwiesz "Mysterious bucket of happiness". W końcu dobre zdjęcie się obroni tak czy siak... Przecież nie po to pisałem o tym, co mnie męczy, żeby się kłócić. Jak widać nie tylko dla mnie podobne tytuły na polskojęzycznym forum brzmią nienaturalnie, co nie znaczy, że chciałbym spalić autorów tak zatytuowanych zdjęć na stosie :) Luzik!

Nie zgodzę się tylko z tym, że "wszystkie tytuły po angielsku brzmią lepiej". W większości przypadków, jako wyrwane z kontekstu brzmią raczej na zasadzie "jak pięść do nosa", niestety :) Tworzą też potężny dysonans w odbiorze... Ale, jak już pisałem, to chyba indywidualna sprawa. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że czasem mam wrażenie, iż autor nazwał zdjęcie po angielsku tylko po to, żeby przed samym sobą (i gawiedzią) podnieść sobie ocenę swojej pracy. Tylko jakim cudem to ma zadziałać? :)

Zawsze można zacząć rozmawiać po angielsku, ha!

:)

Czornyj
22-01-2008, 00:33
a ja uzylem takiego angielskiego tytulu "the doors", bo przez dlugi czas mieszkalem i pracowalem na wyspach - i kto mi zabroni? jezeli przedstawiam na fotografii typowe wyspiarskie drzwi w czasie kiedy jestem na wyspach to nie moge uzyc angielskiego zwrotu? bo co - bo ktos nie rozumie? bo brzmi lepiej? dla mnie brzmi lepiej, angielski jest bardzo dzwięcznym językiem i wszelakie tytuly brzmią lepiej

Widząc tytuł "the doors" spodziewam się nawiązania do twórczości pewnego zespołu rockowego, bądź - idąc dalej - nawiązania do twórczości Williama Blake'a (z której nb. owa nazwa zespołu rockowego się wywodzi) - "gdyby wrota percepcji były oczyszczone, wszystko jawiło by się jakim jest - nieskończone".

Jednakowoż przyznam, że przenigdy - w najdzikszym, pijanym widzie - nie przyszłaby mi do głowy interpretacja, że autor pragnie za pomocą przedmiotowego tytułu zakomunikować fakt, że swego czasu zamieszkiwał królestwo Albionu i sfotografował tamtejsze drzwi.

Nikt tu oczywiście nikomu nie zamierza niczego zabraniać i ten wątek nie ma bynajmniej intencji inkwizytorskich. Natomiast skłonić do małej refleksji - czemu nie?

elanek
22-01-2008, 01:07
A mnie się wydaje że i tak wszystkiemu winny jest McDonald's ;)

Osobiście winię za to MTV. :)

bombel
22-01-2008, 01:53
Osobiście winię za to MTV. :)

I w tym jest więcej racji.

Macdonalds jest w sumie dobry, bo na całym świecie się można wysikać za darmo, i jeszcze umyć ręce.

elanek
22-01-2008, 02:05
Macdonalds jest w sumie dobry, bo na całym świecie się można wysikać za darmo, i jeszcze umyć ręce.

Chyba nie Polsce... Trza coś kupić, wziąć żeton specjalny i wtedy można wejść...

ekonet
22-01-2008, 03:10
Nikon to japońska nazwa i orginalna wymowa
Hmmmm...

Co do zwrotów angielskich to hmm... Jako że na codzień mam styczność z tym językiem, bo z wykształcenia jestem min filologiem (ale nie tylko), to aż tęsknię do polskich nazw i słownictwa. Nie używam angielskich odpowiedników, chyba, że muszę, bo nie ma takiego słowa w naszym ojczystym języku.
Od filologa oczekuję większej dbałości językowej...
Jakich to słów nie ma w naszym pięknym języku? I kto powiedział, że trzeba coś koniecznie wyrazić jednym słowem?
Parszywa jakaś maniera ostatnio się pleni - mam wrażenie, że ludzie odczuwają ból, gdy muszą powiedzieć CAŁE słowo (że już nie wspomnę o całym, złożonym zdaniu...), czyżby przez to kombinowali, jak za wszelką cenę skracać słowa? Ohydnym przykładem z ostatnich dni jest "wielka wyprz" (TFU! CO ZA POTWOREK!) - i rozmaite "nara", "w porzo", "spoko" i tym podobne... Gdzież ci przedwojenni aktorzy, którzy potrafili wyraźnie różnicować np. "h" i "ch"...?
Mało nie pękłem ze śmiechu, gdy parę lat temu jeden ze spikerów (polskich, z publicznej telewizji) całkiem na poważnie przeczytał skrót OECD mniej więcej w ten sposób: o-e-si-di, co dowodzi, że słyszał przynajmniej o płytach kompaktowych...

hedgehog
22-01-2008, 10:47
Chyba nie Polsce... Trza coś kupić, wziąć żeton specjalny i wtedy można wejść...

8-o

diZaster
22-01-2008, 11:21
a ja tytuluje po angielsku, bo mi sie nie chce tlumaczyc na polski jak juz wrzuce na devianta :razz:
zreszta, firefox trzyma w pamieci i to poprostu czyste lenistwo, tak tak lenistwo

lukasz_wysocki
22-01-2008, 12:15
Witam,

Poczulem sie niejako wywolany do tablicy, a propos tych drzwi :)

Wiesz, mieszkam w tym samym kraju co Ty juz jakis czas, jezykiem Szekspira posluguje sie na codzien od lat i od jakiegos czasu coraz rzadziej mam przyjemnosc poslugiwac sie naszym ojczystym jezykiem.
Tytul "drzwi" bylby zupelnie nieodpowiedni, bo chcialem sie odniesc nie do nazwy znanego zespolu, ale do chyba najslynniejszego cytatu z ktorego nazwa zespolu pochodzi.
"There are things known, there are things unknown, in between are doors"
Zgoda ze to troche lenistwo, ale zakladalem ze wiekszosc ludzi wie skad pochodzi nazwa zespolu i zna chociaz w przyblizeniu powyzszy cytat i jego znaczenie, chcialem uniknac po prostu cytowania tego w tytule.
Na zdjeciu widze ze cos jest za tymi drzwiami, ale nie mam pojecia co :)
Wiec mozesz uznac ze w przypadku tego tytulu to po prostu "skrot myslowy ktory ma skierowac ogladajacego w odpowiednim kierunku", chociaz ten kierunek dla kazdego bedzie inny.

Co do samej dyskusji - zgadzam sie. Nie lubie uzywania angielskich slow w polskiej mowie, jesli nie jest to uzasadnione. Nie jestem purysta jezykowym, ale lubie jesli ktos pisze z sensem, uzywa przecinkow i kropek we wlasciwy sposob, wielkich liter i oczywiscie polskich ogonkow. Tutaj przepraszam ze sam nie uzywam ogonkow, w pracy korzystam z komputera ktory takowych nie posiada.
Mnie osobiscie najbardziej denerwuja posty napisane bez kropek, przecinkow, wielkich liter i przyciskania klawisza enter - od razu ignoruje takie i nawet nie probuje czytac. Nie slucham argumentow o dyslekcji czy dysortografii, bo to wlasciwie nowosc ktora pojawila sie wraz z pojawieniem sie internetu na szeroka skale. Moze jestem troche czlowiekiem starej daty tutaj, przyznaje. :)

Pozdrawiam

Seeker
22-01-2008, 20:17
"Czy to efekt tęsknoty za Zachodem, pożądania tajemniczości, wesołości ogólnej czy czegoś jeszcze?"

Angielski ma takie melodyjne brzmienie. Za granica tez... ;) Jest zrozumialy w innych krajach (a miewa sie czasem takie kontakty). Czasem tez wieloznacznosc pewnego slowa istnieje w innym jezyku, a nie ma go w naszym.

Wystarczy? (oczywiscie wypowiedzialem sie w swoim imieniu, ale zapewne przynajmniej niektore aspekty bywaja uwzgledniane takze i przez innych ludzi).

Zreszta avatarek i podpis pod nim, tez nie sa przypadkowe.

P.S.
Raczej (ze wskazaniem na bardzo) nie tytuluje po angielsku, poniewaz prawie wcale nie tytuluje. btw: Tez z lenistwa ;)

ekonet
22-01-2008, 21:47
Nie slucham argumentow o dyslekcji czy dysortografii, bo to wlasciwie nowosc
Tak dokładnie to pewnie miałeś na myśli "dysleksję"? Bo coś takiego, jak "dyslekcja" nie istnieje, przynajmniej na razie...

Grzybu
22-01-2008, 22:27
Osobiście winię za to MTV. :)

To był taki skrót myślowy, aczkolwiek Twoje stwierdzenie jest jak najbardziej trafne. Konkretnie miałem na myśli takie pojęcie jak makdonaldyzacja. Odnosi się to do globalizacji. Nie da się ukryć, że za pomocą internetu, TV itp nieświadomie przekraczamy granice naszego państwa. Myślę, że wiele osób za pomocą takiego, a nie innego tytułowania swoich prac, niejako chce trafić do szerszej publiczności. Tworząc zdjęcie np do swojego portfolio (np sprzedaż zdjęć na swojej stronie internetowej [najczęściej anglojęzycznej]) taka osoba wymyśla sobie tytuł, potem chcąc się pochwalić zdjęciem np na forum, używa tego samego tytułu, żeby nie robić zamieszania. No i w taki sposób tworzy się ta "moda" która to dla niektórych jest "narzędziem", a dla innych raczej przerostem formy nad treścią.

Oczywiście takie jest moje zdanie na ten temat. A ono powstało po przymusowej próbie odchamiania umysłu raczej ścisłego ;) za pomocą przedmiotów humanistycznych na studiach technicznych :P

lukasz_wysocki
22-01-2008, 23:51
Tak dokładnie to pewnie miałeś na myśli "dysleksję"? Bo coś takiego, jak "dyslekcja" nie istnieje, przynajmniej na razie...

Wierzyłem, że się domyślisz ;)
Oczywiście palec mi się "omsknął" - chociaż nie wiem czy powinienem w ten sposób pisać przy dyskusji o języku.

Pozdrawiam

MayQ
23-01-2008, 00:59
Od filologa oczekuję większej dbałości językowej...
No cóż jestem tylko człowiekiem:) a ogonki to pewnie z szybkości i niedbalstwa:P Nie napisałem że polskim:)

Jakich to słów nie ma w naszym pięknym języku? I kto powiedział, że trzeba coś koniecznie wyrazić jednym słowem?

Napisałem, że nie używam jeśli nie muszę ale czasami...
2 przykłady na które ostatnio natrafiłem, w c++ słowo "ampersand" oznacza znak "&" czyli "and" czyli po polsku "i" a jednak nie zawsze mówimy "i" lub "and" bo byśmy sobie nieźle nagmatwali. Słowo "stub" w odniesieniu do testowania komponentów nie ma polskiego odpowiednika.

Oczywiście nie trzeba wyrażać jednym słowem ale... w tedy nie mówiłbyś/mówilibyśmy stereo, video, kakao, radio, procesor, chipsy, pop, western, telefon, foto, biznesmen, bohater, szpada, bukiet, tenis, nylon, komandos, komputer, laser, breakdance, hamburger, radiator, interfejs czy pizza. Niby takie popularne i przyjęte ale kiedyś wszytkie te słowa były obce. Kiedyś z Łaciny, francuskiego czy włoskiego a teraz na czasie są zapożyczenia i wtrącenia z angielskiego. Tak było, jest i będzie, że język się zmienia i nic na to nie poradzimy.

Co do "h" i "ch" to "h" było(jest) bardziej dźwięczne i jest charakterystyczne dla Kresowiaków jednak powoli ta wymowa zanika. Co też jest oznaką tego, że język cału czas podlega zmianom.

I tak jak napisałem wczesniej nie używam obcych słów jesli nie muszę i nie jestem zwolennikiem ich używania jeśli mamy polski odpowiednik. Zwłaszcza jakiegoś udziwaczniana i "uangielszczyzniania" na siłę.

I to by było na tyle:) W sumie jak dla mnie ten wątek ... to takie bicie piany...:)
Trzymajcie się:)

jordancity
23-01-2008, 18:19
Witam,
Ja dla odmiany jestem filologiem angielskim i dziwi mnie troche taki wątek. Przecież nie szukając daleko, fotografia cyfowa też zalewa polski język zapożyczeniami z angielskiego. Bracketingi, cropy, itd to coś co spotyka sie na codzien na tym forum a jakoś nikt na to nie narzeka.

hedgehog
23-01-2008, 18:22
Bracketingi, cropy, itd to coś co spotyka sie na codzien na tym forum a jakoś nikt na to nie narzeka.

Ja nie narzekam, tylko się dziwię, bo o ile trudno mi myśleć o bracketingu jako o "ekspozycji kilku sąsiednich klatek filmu z przesunięciem parametrów naświetlania" to jakoś nie mogę zmusić się do ironicznego uśmiechu, czytając pompatycznie brzmiące, angielskojęzyczne tytuły zdjęć przedstawiających psa cioci Jadzi :)

jordancity
23-01-2008, 18:23
A tak swoją drogą to czemu "hedgehog" a nie "jeż" ??? :mrgreen:

hedgehog
23-01-2008, 18:28
A tak swoją drogą to czemu "hedgehog" a nie "jeż" ??? :mrgreen:

Dobre pytanie ;) Taka ksywa przylgnęła do mnie jeszcze w Irlandii parę lat temu, wymyślona przez irlandzkich kolegów i posługuję się nią na wielu innych forach, toteż... Jakoś automatycznie mi się palec omsknął na klawiaturze :) Ironia losu.

ekonet
23-01-2008, 18:33
jakoś nikt na to nie narzeka.
Narzeka. Ale cierpi w milczeniu, żeby nie dawać się innym za bardzo we znaki. Jedynie reaguje nieraz na określenia typu "Dxx + KIT" - obrzydliwość...

Czornyj
23-01-2008, 18:46
Bracketingi, cropy, itd to coś co spotyka sie na codzien na tym forum a jakoś nikt na to nie narzeka.

Jak wymyślisz dobry odpowiednik słów "crop" i "bracketing", to się wdroży :twisted:

Seeker
23-01-2008, 19:55
"Jak wymyślisz dobry odpowiednik słów "crop""

Moze jakis konkursik? ;)

"wycinek nieskalany"...

Za dlugie, co?

a "niemacanka"...? ;)

jordancity
23-01-2008, 23:02
Ja nie twierdzę, że to źle, że używa się angielskich zapożyczeń, bo dla większości tak jest wygodnie. Chodzi mi tylko o to, że angielski jest obecny wszędzie, więc trudno się dziwić że ktoś nadaje angielskie tytuły zdjęć. A że nie zawsze są doskonałe...cóż...przypały zdarzają sie i po polsku i po angielsku :-D